GRODNO, w kwietniu [19]39 r.
W grudniu 1938 r. zachorowałam bardzo ciężko. Wezwany lekarz nie dawał nadziei życia. Oddałam się w opiekę Najświętszej Maryi Pannie. Po odbytej operacji nastąpiły komplikacje. Stan zdrowia był groźny, jednak wierzyłam, że Matka Najświętsza dopomoże i wyzdrowiałam, za co Najświętszej Opiekunce składam publiczne podziękowanie.
(-) G. Jakusowa
L.S. Niniejszym stwierdzam, że p[ani] Jakusowa przeszła w grudniu [1938] r. bardzo ciężką operację oraz że lekarze, u których sam się informowałem, prawie nie czynili nadziei uratowania. | Następnie dłuższy czas trwania przewlekłej gorączki prawie 40-stopniowej sprawiał, iż życie chorej ustawicznie wisiało na włosku. Zarazem stwierdzam, że sama ofiarowała się opiece Najświętszej Maryi Pannie oraz iż rodzina w intencji uzdrowienia odprawiła szereg nowenn do Matki Bożej. Dziś wszyscy wraz z samą uratowaną radują się skutkami wstawiennictwa Bogarodzicy. | (-) O. Innocenty Guz OMC[onv]
LWÓW, w maju [19]39 r.
Przed kilku laty znalazłam się w ciężkiej sytuacji materialnej i zdawało się, że wskutek takich warunków nie będę mogła nadal uczęszczać do gimnazjum. Wówczas to zwróciłam się z gorącą i pełną ufności prośbą do Matki Najświętszej, aby mi dopomogła i przyrzekłam, że w zamian za wysłuchanie mej prośby złożę podziękowanie.
Wywiązując się z obietnicy uczynionej Matce Najświętszej dziękuję za kilkakrotne umożliwienia mi dalszej nauki, złożenia z bardzo dobrym wynikiem egzaminu dojrzałości. Tylko dzięki Matuchnie Niepokalanej jestem dziś na uniwersytecie, gdyż tak po ludzku rozumując, nie byłabym nawet gimnazjum ukończyła, bo nie miałam za co, ale matka Najświętsza natchnęła dobrych ludzi, którzy mi pomogli a ojcu memu zaczęło się trochę lepiej powodzić. Składam Matuchnie Najświętszej korne dzięki za te wszystkie łaski i proszę o dalszą pomoc i opiekę.
Niegodne dziecko Maryi (-) akad. U.J.K.
K..., w maju 1939 r.
Mąż mój przed kilkoma laty porzucił dom, zostawiwszy mię z dziećmi a zakładając sobie drugą rodzinę. Ponieważ żadne perswazje nie pomagały, udałam się po ratunek do Matuchny Niepokalanej. Nie ustawałam w modlitwach, choć nie było żadnej zmiany przez parę lat. Nadszedł czas, że kobieta, z którą żył, przy urodzeniu drugiego dziecka zmarła i w tydzień po niej umarło pierwsze dziecko. Wrócił wtedy mąż do domu i przyrzekł, że jeśli zajmę się tym pozostałym dzieckiem wróci do rodziny. Przyjęłam to dziecko i chowam jako swoje, prosząc teraz Matuchnę Niepokalaną, by sprawiła, żeby mąż mój przystąpił do Sakramentów św. u których nie był już od kilku lat. Nie traciłam nadziei, że Matuchna wysłucha mię, mimo że przez dłuższy czas nie ustawały przekleństwa, obelgi, i różne inne przykrości. Znosiłam to cierpliwie wraz z całym domem, prosząc o miłosierdzie Boże nad jego biedną duszą.
Aż nadszedł czas jego choroby; dałam mu wtedy Cudowny Medalik, nie ustając w modlitwach, by przyjął sakramenty święte przed ewentualną śmiercią. I stała się łaska! Mąż, który często twierdził, że nie ma żadnego grzechu - w dzień Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny zapragnął księdza. Po spowiedzi cieszył się, że teraz nie ma żadnego ciężaru na duszy i cierpienia choroby swojej znosił już w milczeniu, aż do dnia Zmartwychwstania Pańskiego, w tym dniu bowiem oddał ducha Panu. Wspominając swe przeżycia widzę, że wiara w pomoc Maryi nie zawodzi, choć może nie zaraz.
Niegodna sługa i czcicielka Maryi L. D.
L.S. Prawdziwość powyższego potwierdzam (-) ks. Stanisław C-e administrator
JANÓW LUB., w maju [19]39 r.
Przed świętami Bożego Narodzenia syn nasz 9-letni zachorował na grypę. Przeziębił ją 2 razy tak, że w końcu zapadł na silne zapalenie płuc, później dostał dwa ropnie w płucach i zapalenie ropne opłucnej. Miejscowi lekarze nie mając żadnej nadziei wyzdrowienia jego, odesłali nas do Lublina, aby nie brać, jak powiadali śmierci dziecka na własne sumienie. W szpitalu Dzieciątka Jezus stwierdzono gangrenę płuc i ropny wysięk opłucnej. Zostawiliśmy dziecko w szpitalu w stanie prawie beznadziejnym. Pogrążeni w strasznym smutku udaliśmy się po ratunek do Boga. Po odprawieniu trzech Mszy św., po przyjęciu Komunii Św[iętej] wraz z mężem ofiarowałam dziecko opiece M[atce] Bożej. Cały czas modliłam się gorąco do św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Nadto złożyłam przyrzeczenie, że w razie wyzdrowienia złożymy publiczne podziękowanie w "Rycerzu". Dziś po 2 miesięcznej kuracji, wbrew przypuszczeniom doktorów, odbieramy dziecko w stanie rekonwalescencji. Uznając taką poprawę za cud otrzymany od Boga przez Niepokalaną Matkę, za wstawiennictwem św. Teresy, składamy publiczne podziękowanie Bogu i prosimy o dalszą opiekę nad nim i całym naszym domem.
(-) Stanisława i Edward Szuchowie
(-) Dr Klepacki Witold | Lek. nacz. szpitala Dzieciątka Jezus w Lublinie
WARSZAWA, w maju [19]39 r.
Składam podziękowanie najgorętsze Matce Niepokalanej za nadzwyczajne ocalenie, pomyślne ukończenie studiów, oraz wszelkie inne łaski, prosząc pokornie o błogosławieństwo i opiekę w życiu
(-) por. Jerzy Nowakowski, lek. wet.
KROSNO, w maju [19]39 r.
31 marca [1939] r. w nocy u mego sąsiada wybuchł pożar. Zapalił się budynek kryty słomą odległy od parę tylko kroków od naszego domu, który również jest pod słomianym dachem. Podczas tego nieszczęścia wyniosłam z domu obraz Matki Bożej Częstochowskiej i figurkę Niepokalanej oraz obraz św. Antoniego, które umieściłam na podwórku i na kolanach błagałam Matkę Bożą o uchronienie mojego domu od pożaru. Dom ocalał. Teraz całym sercem dziękuję Niepokalanej Matce za łaskę, iż uchroniła mój ubogi domek od niechybnego pożaru. Polecam siebie i moich sąsiadów Jej miłosierdziu.
(-) Maria Gorzycówna
L.S. Potwierdza w całej osnowie (-) Ks. Nowakowski | proboszcz w Krośnie
NOWA GÓRA, w maju [19]39 r.
Wywiązując się z przyrzeczonej obietnicy dziękuję Matce Bożej Niepokalanej za uzdrowienie naszego synka Zygfryda z ciężkiej, bo opóźnionej operacji wyrostka robaczkowego. O Matko Najświętsza, miej nas nadal w swojej opiece!..
(-) Józef i Anna Sekułowie
L.S. Zaświadczam, że jako lekarz byłem wezwany w grudniu [19]37 r. do Zygfryda Sekuły lat 7, w Nowej Górze, u którego stwierdziłem ciężkie ropne zapalenie wyrostka robaczkowego. Już pękł i ropa rozlała się w jamie brzusznej, powodując zapalenie otrzewnej. W stanie bardzo ciężkim, bo prawie beznadziejnym, poleciłem chorego chłopca przewieźć do szpitala św. Łazarza w Krakowie, gdzie był operowany, po operacji długo był leczony w szpitalu, z którego wrócił uratowany i zdrowy | Krzeszowice 21 IV [19]39 r. (-) Dr med. Miecz. Mazurek
BARANOWICZE, w maju [19]39 r.
W miesiącu październiku [1938] roku, żona moja po urodzeniu syna ciężko zachorowała na skrzep, który osadził się w obu nogach. Przyłączyło się ciężkie niedomaganie nerwowe oraz anemia w groźnej formie. Wytworzyło to stan beznadziejny. Co kilka dni odbywało się konsylium lekarskie. Widziałem, że wszelkie starania i wiedza ludzka nic tu nie pomogą. Zwróciłem się więc z ufnością i gorącą modlitwą do Najśw. Matki, prosząc o zdrowie dla żony. W tej intencji odprawiły się Msze św. w Ostrej Bramie, Niepokalanowie i Baranowiczach, a ja odbyłem Spowiedź i przyjąłem Komunię Św[iętą]. Chorej dałem napić się wody z Lourdes, którą otrzymałem z Niepokalanowa. Wierzyłem, że Matka Najśw. uratuje moją żonę. Wiara moja nie zawiodła. Żona po trzech miesiącach opuściła klinikę i teraz jest prawie zdrową. Podajemy to do publicznej wiadomości i prosimy Najśw. Matkę o dalszą opiekę nad naszą rodziną.
(-) Józef i Julia Tumiłowiczowie
L.S. Niniejszym potwierdzam prawdziwość powyższego komunikatu, jako lekarz, biorący udział w konsultacjach przy ciężko chorej, na złośliwą niedokrwistość oraz osłabienie silne serca i skrzepy po porodzie z gorączką trwającą 10 tygodni, p[ani] Julii Tumiłowiczowej. (-) Dr Jan Malkiewicz
LIPNICA MAŁA, w maju [19]39 r.
Doznawszy nadzwyczajnej łaski w każdej najtrudniejszej sytuacji w moim tułaczym życiu, od mojej Orędowniczki Matki Bożej Nieustającej Pomocy, a mając obecnie sprawę beznadziejnie zawikłaną, zwróciłem się z gorącą prośbą i nowenną by i tym razem nie odmówiła mi pomocy. Nie upłynęło kilku dni a sprawa skończyła się dla mnie jak najpomyślniej. Uważam to za wielką łaskę o jakiej grzeszny człowiek nawet marzyć nie mógł. Sercem napełnionym wdzięcznością, składam Matce Bożej najserdeczniejsze podziękowanie.
(-) Tokarz Teofil, kapitan W.P. w sp.
WARSZAWA, w maju [19]39 r.
Wracając z pracy wieczorem, zgubiłem teczkę z dokumentami służbowymi, których strata równałaby się zwolnieniu z posady, z której utrzymuję dość liczną rodzinę. Po bezsennej nocy, przeplatanej gorącymi modlitwami do Najśw. Maryi Panny i św. Antoniego, rano poszedłem do kościoła, zamówiłem Mszę Św., która odprawiła się tego samego dnia przed ołtarzem mego patrona i , na której byłem osobiście. Ponieważ o moim nieszczęściu złożyłem zameldowanie w Komisariacie P.P., przeto około godziny 11 tegoż dnia zwróciłem się telefonicznie z zapytaniem czy wspomniana teczka nie została zwrócona przez znalazcę. Odpowiedź była twierdząca. Znalazca imieniem Antoni oddał znalezioną teczkę wraz ze wszystkimi dokumentami akurat w tym czasie, kiedy odprawiała się Msza św. w mojej intencji. Widząc w tym wyraźną łaskę Bożą, uzyskaną za wstawiennictwem się Matki Najświętszej i św. Antoniego, dziękuję publicznie, prosząc o dalszą opiekę i pomoc w życiu dla mnie i mojej rodziny.
(-) Kuta Antoni
L.S. Autor powyższego listu jest człowiekiem uczciwym i wiarogodnym. Powyższy fakt podany przez p. Kute istotnie miał miejsce, co stwierdzam własnoręcznym podpisem. (-) Ks. prałat J. Poskrobko | proboszcz par. M.B. Loretańskiej w Warszawie
LISZKI, w maju [1939 r.]
Śpieszę donieść o nowym promyku łaski Najśw. Panienki. Oto w dn. 2 stycznia [1939] r. Maria Poniedziałek zachorowała na ostre zapalenie płuc. Złośliwi skierowali ją do znachorki, która starała się leczyć ją na nerki, tak iż w dniu 15 stycznia musiałem ją dysponować na śmierć. Chora mając zaledwie lat 25, niedawno dopiero mężatka, uczyniła ślub, że jeżeli wyzdrowieje podziękuje publicznie Matce Bożej. I oto dziś przy zdumieniu lekarza i moim zjawia się by ślubu dopełnić. Donosząc o tym, pozostaję.
(-) Ks. Stanisław Szlachta
RADZIEJOWICE, w maju [19]39 r.
Wywiązując się z przyrzeczenia, publicznie dziękuję Matuchnie Niepokalanej, św. Tereni od Dz. Jezus za wyleczenie mej kochanej córki Krysi, która od 7 lat była już chora. Doktorzy stwierdzili stan beznadziejny. Ostatnio leżała 4 tygodnie w szpitalu. Wtenczas z ufnością udałam się z całą rodziną do Tych, którzy nigdy nie zawodzą. Choć ziemscy lekarze zwątpili, Niebieska Lekarka wyleczyła. Zamówiłam Mszę św. i chodziliśmy przez kilka dni do Komunii Św[iętej], oraz odprawiłam nowennę. Gdy chora napiła się cudownej wody z Lourdes, stan jej się polepszył tak dalece, że zabrałam ją ze szpitala a teraz chodzi i czuje się zupełnie zdrową. Za łaskę uzdrowienia składam Matuchnie Niepokalanej i św. Tereni najserdeczniejsze podziękowanie i za inne otrzymane łaski.
(-) Józefostwo Kolonowscy z dziećmi
PUŁAWY, w maju [19]39 r.
Wywiązując się z przyrzeczenia danego Matce Najśw., dziękuję całym sercem za szczęśliwe przyjście na świat mego trzeciego dziecka, poprawę zdrowia i proszę najpokorniej o opiekę nad całą moja rodziną.
N. G. żona kapitana
BYDGOSZCZ, W maju [19]39 r.
Ilekroć zwracałem się do Maryi Niepokalanej, zawsze byłem wysłuchany. U stóp Twoich, o Maryjo, wyjednałem łaski skończenia gimnazjum i zdobycia stanowiska. Dzięki Twemu wysłuchaniu próśb moich przebyłem służbę wojskowo i uzyskałem stopień oficerski. Tobie zawdzięczam pomyślne złożenie wszelkich egzaminów. Przed Cudownym Obrazem Twoim a Jasnej Górze wyprosiłem dobrą żonę. A gdy ostatnio wskutek fatalnego zbiegu okoliczności, czekało mnie poniżenie i krzywda moralna, gdy wszelkie ludzkie interwencje zawiodły a o losie moim decydowały godziny, zwróciłem się do Ciebie, o Maryjo, przystąpiłem do Sakramentów św. i otrzymałem łaskę. Oto na moją interwencję odwołano została decyzja i zmieniono ją na lepszą. Wtedy wraz z żoną podziękowaliśmy Tobie, o Maryjo, za szczególne dobrodziejstwo. O Maryjo Niepokalana, uproś jeszcze u Najśw. Serca Jezusowego łaskę należytego uregulowania stosunków w moim zawodzie i zdrowie dla całej mojej rodziny.
Twój czciciel