C.... w sierpniu 1938
Zeszłego [1938] roku zaniewidziałem prawie zupełnie na oczy, cierpiąc już od trzech lat. Na jedno oko jeszcze widziałem lecz słabo. Udałem się do lekarza, który przekazał mnie do specjalisty - a ten orzekł, że operacja jest konieczna. Równocześnie powiedział, że mniej więcej za rok musi być operowane drugie oko. Nie mając innego wyjścia zgodziłem się. Niestety na drugie (lewe) oko bardziej cierpiałem. Przed operacją (w lutym) [1939] r. postanowiłem, że o ile będzie pomyślna, zamieszczę podziękowanie w "Rycerzu".
Nie omyliłem i nie zawiodłem się w pokładanej nadziei w Matce Najśw. Niepokalanej. Operacja była b. niebezpieczna, groziło mi zakażenie wskutek niezamykania się rany. Wszystko minęło pomyślnie.
Wojciech Skrzypczak
L.S. Stwierdzam, że operowałem p. Skrzypczaka z powodu katarakty obu oczu. Operacja dała dobry wynik. Pacjent obecnie widzi obu oczami. | Dr med. Stanisław Filipowicz
WARSZAWA, we wrześniu 1938 r.
Brat mój ciężko zachorował na tyfus plamisty. Miał chore serce, więc lekarze nie byli pewni jego życia, Ostatnim ratunkiem i najskuteczniejszym okazała się modlitwa do Matki Najświętszej, która przywróciła mu zdrowie.
Głoszę jasno i otwarcie wszystkim, że - to ufna i gorąca modlitwa, oraz niezachwiana wiara w moc Najświętszej Matki Niepokalanej, może uratować od nieszczęścia. Nie jestem w stanie opisać tu niezliczoną ilość łask otrzymanych za Jej pośrednictwem.
Mgr Zofia Tochanowiczowa
VALLEROY (Francja), w sierpn. 1938 r.
Przed dwoma laty, zachorował nam nasz syn na ciężkie zapalenie mózgu Pewnej nocy, gorączka doszła do 41 st. i 3 kreski - dziecko nikogo z rodziny nie rozpoznawało. Nie tracąc nadziei udaliśmy się z gorącą modlitwą do Matki Najświętszej, a idąc za natchnieniem Bożym, przykładaliśmy dziecku na główkę cudowną wodę z Lourdes i wilżyliśmy mu usta, które zupełnie były spieczone. Nad ranem dziecko odzyskało przytomność, a gorączka opadła do 38 stopni. Lekarz, po zbadaniu dziecka, oświadczył, że nastąpiło naprawdę zadziwiająca zmiana. Obecnie synek wrócił do zdrowia za co składamy nasze najserdeczniejsze podziękowanie Najświętszej Maryi Pannie Niepokalanej i prosimy o dalszą opiekę nad naszą rodzina.
Rodzina Dymałów
JAROSŁAW, w październiku 1938 r.
Po odbyciu czynnej służby wojskowej starałem się przez cztery lata o posadę państwową i zawsze dostawałem odpowiedź odmowną. Na utrzymaniu mam matkę najukochańszą, oraz dwoje młodszego rodzeństwa. Czytałem w "Rycerzu" jak bardzo dużo osób, którzy w gorącej modlitwie uciekali się do Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej składał publiczne podziękowania. I ja udałem się z ufną modlitwą do Pana Jezusa przez pośrednictwo Niepokalanej Dziewicy o uzyskanie posady państwowej Wpisałem się do "Milicji Niepokalanej", otrzymałem Cudowny Medalik, dyplomik i oddałem się zupełnie opiece Niepokalanej, jako Jej narzędzie.
W lipcu [1939] r. otrzymałem niespodziankę, iż mam stawić się 20 lipca [1939] r. do swego miasta wojewódzkiego przed komisję kwalifikacyjną, celem przyjęcia mnie na posadę państwową. Egzamin zdałem z wynikiem dobrym i po upływie kilku tygodni dostałem posadę.
Wywiązując się z danego przyrzeczenia składam publicznie najserdeczniejsze podziękowania Niepokalanej Dziewicy, św. Antoniemu oraz O. Wenantemu Katarzyńcowi za otrzymane łaski i proszę gorąco o dalszą opiekę nade mną i nad pozostałym rodzeństwem, i dla tych, których codziennie Niepokalanej Dziewicy polecam.
Czytelniku, jeśli znajdujesz się w przykrym położeniu materialnym oddaj się bez ograniczeń Matce Najświętszej, jako Jej narzędzie. Do takiego aktu zjednoczenia się z Maryją pomocne jest należenie do stowarzyszenia "Milicji Niepokalanej". Jedynie w zjednoczeniu się z Niepokalaną wywiążesz się dobrze ze swoich obowiązków jakich będziesz pragnął, tak jak ja osiągnąłem to, o co się modliłem.
W. K.
WILNO, w październiku 1938 r.
Zepchnięty na dno najstraszliwszej nędzy, przez wszystkich tu na ziemi opuszczony, składam tą drogą najgorętsze podziękowanie Najśw. Pannie Maryi Niepokalanej i Najśw. Sercu Jezusa, za łaskawą i wprost cudowną opiekę nad moją rodziną i nade mną w chwilach dla nas najcięższych i beznadziejnych, gdy wszyscy i wszystko sprzysięgło się, by nas zniszczyć i zgnębić doszczętnie.
Jedynie ufna modlitwa do Najświętszej Matki Niepokalanej i Najświętszego Serca Jej Wszechmocnego Syna, Jezusa sprawiła, że Oni roztoczyli nad nami swoją Boską opiekę wszechmocną i wbrew wszelkim podłościom ludzkim, nie dali nam zginąć.
Z całego serca dziękując przez Najśw. Matkę Niepokalaną, Najśw. Sercu Jezusa, za wszystkie otrzymane łaski i dobrodziejstwa, gorąco polecam siebie, moją żonę i dzieci najdobrotliwszej i nigdy nie zawodzącej Ich opiece i obronie.
S. J. z rodziną
MARKOWA, w październiku 1938 r.
Najświętszej Matce Niepokalanej składam najpokorniej podziękowanie za wysłuchanie mej prośby. Nasz syn 15-letni zachorował na dur brzuszny. Stan choroby był bardzo groźny. Syn przyjął Ostatnie Sakramenty Św[ięte]. Sprowadziłem lekarza medycyny, który stwierdził, że stan jest beznadziejny i chyba jeden Pan Bóg uratuje syna. W tym naszym utrapieniu, udaliśmy się z prośbą do Matki Najświętszej i przyrzekliśmy, że jeżeli syn nasz wyzdrowieje ogłoszę w "Rycerzu" i złożę ofiarę na szerzenie czci i chwały Matki Najświętszej. Od tego czasu gorączka, która sięgała 40 stopni spadła a chory przychodzi do zdrowia.
Władysław i Bronisława Kaczyńscy
L.S. Potwierdzam autentyczność powyższego (-) Dr med. Aleksy Banach w Monasterzyskach
CHEŁMNO, w październiku 1938 r.
W końcu miesiąca lutego [1939] r. żona moja ciężko, zachorowała na zakażenie wewnętrzne i w połączeniu z tym, groźniejsze jeszcze zapalenie otrzewnej. Ponieważ żona cierpi na serce, zdawało się, że nie przetrzyma tej choroby i w każdej chwili życie zakończy, jako że wszyscy już zwątpili w jej wyzdrowienie. Ja jeden tylko w tej tak ciężkiej chwili nie traciłem nadziei i ufałem w pomoc Bożą.
Zamawiając kilka Mszy św. - przystąpiłem do spowiedzi, gorąco i nieustannie modliłem się do Matki Bożej Niepokalanej prosząc pokornie i z ufnością o zdrowie dla chorej, matki czworga dzieci. I prośba moja została wysłuchana. Żona powróciła do zdrowia. Choć lekarze twierdzili, że powstaną nowe komplikacje w postaci zrostów kiszek, a-nawet guzów, które będą musiały być operowane, co po tak ciężkiej chorobie wróżyło jak najgorsze skutki - jednak po chorobie nie pozostało dziś śladu.
Jestem święcie przekonany i twierdzę z całą stanowczością, że na przekór ludzkim przewidywaniom, żona powróciła do zdrowia dzięki bezgranicznej dobroci Matuchny Niepokalanej.
Za tę i za wiele innych łask składam gorące podziękowanie Matuchnie Niepokalanej.
podpis nieczytelny
WILNO, w październiku 1938 r.
Wywiązując się z danego przyrzeczenia dziękuję publicznie Matuchnie Niepokalanej za otrzymane łaski.
W roku 1931 zdając egzaminy maturalne prosiłam Tę Najlitościwszą Matkę o pomoc, przyrzekając ogłosić publicznie, jeśli zostanę wysłuchaną. Egzaminy, zdałam pomyślnie. Rozpoczął się okres zmagania z życiem. Dzięki pomocy Niepokalanej, w krótkim czasie otrzymałam posadę, ale ścieżka życia jest zbyt wyboista. Natrafiłam na ludzi, którzy wciągnęli mnie w wir życia, życia niezgodnego z zasadami katolickimi. Ogarnął mnie strach, a jednocześnie brnąc dalej w złym, nie miałam siły oprzeć się pokusie. Kilkakrotnie przyrzekałam sobie, odprawiałam spowiedź Św., ale po tym znowu wracałam do złego życia. Wreszcie utraciłam posadę i wtedy dopiero otworzyły mi się oczy na ogrom mego nieszczęścia. Poszłam do Maryi, do Tej Która nikogo nie opuszcza i nikim nie gardzi i z pokorą prosiłam o przebaczenie. Postanowiłam zmienić swoje życie i żyć według zasad, jakie wpoiła we mnie moja Matka. Długo jeszcze walczyłam z pokusami lecz coraz częściej wychodziłam zwycięsko z tej walki, dzięki Niepokalanej. Niejednokrotnie jeszcze znajdując się w ciężkiej sytuacji z rodziną, udawałam się do Matuchny Niepokalanej i zostawałam wysłuchaną. W ostatnich czasach, po śmierci mej Matki, znalazłam się znowu w ciężkich warunkach. Udałam się do Maryi. W krótkim czasie zostałam wysłuchaną, dostałam odpowiednią pracę, z której, dzięki pomocy mej Najukochańszej Matki; wywiązuje się ku zadowoleniu władzy.
Dziękując za te i inne łaski, proszę Matuchnę Niepokalaną o dalszą pomoc i opiekę nade mną i moją rodziną.
Niegodna sługa Maryi
ROCHATYN, w październiku 1938 r.
Dziękuje Najświętszej Matce Niepokalanej i Sercu Jezusowemu, za pomoc w bardzo zawikłanej sprawie, która na skutek nieustających modlitw pomyślnie się zakończyła. W uczuciu wdzięczności wywiązując się z przyrzeczenia, ogłaszając powyższą łaskę o dalszą opiekę proszę.
(nazwisko nieczytelne) Czesław
PIETNICE, w sierpniu 1938 r.
Od 1915 roku chorowałam przez 6 lat na kobiecą chorobę. Po tym czasie zrobiło się trochę lepiej tak, że mogłam trochę pracować. Po kilku latach wróciła ta sama choroba i musiałam być trzy razy operowaną. Dwa razy byłam dysponowaną na śmierć. Serce moje zawsze przepełnione było nadzieją i ufnością, że ten "gorzki kielich" Bóg i Najświętsza Panienka Niepokalana odwrócą ode mnie.
Przypadkowo, przeglądając "Rycerza Niepokalanej", przeczytałam, że jedna pani 20 lat chorowała na taką samą chorobę, ucieszyłam się bardzo, bo mnie brakowało 4 lata do 20.! Pełna nadziei, że Bóg da się ubłagać, odprawiałam nowennę do Najsłodszego Serca Pana Jezusa, do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, do innych świętych oraz do świątobliwego O. Wenantego i z tej choroby wyszłam zupełnie.
W 1933 roku wychodząc rano z pokoju do sieni, doznałam silnego bólu głowy i zostałam sparaliżowaną na całej lewej stronie ciała, tylko miejsce, gdzie serce, było wolne. Natychmiast wezwano księdza, przyjęłam Ostatnie Sakramenty Święte i ofiarowałam na Mszę św. o szczęśliwą śmierć lub jeśli Wola Boża o uzdrowienie, bo wszyscy lekarze i rodzina liczyli moje życie na minuty. Na drugi dzień odprawiła się Msza św. i od tego czasu zdrowie zaczęło się polepszać.
Na jesieni w 1937 r. nawiedził mnie Pan Jezus świeżym krzyżykiem, zaziębiłam grypę, z czego wywiązało się zapalenie płuc, lecz zawsze ufna w pomoc Matuchny Niepokalanej, Która tyle razy ratowała mnie w mej niedoli - uzyskałam zdrowi.
Za tak wielkie łaski i wiele innych okazanych mej rodzinie, składam najgorętsze i najpokorniejsze dzięki Matce Najświętszej i Świętym za wstawiennictwo oraz apeluję do wszystkich serc, by się nie zrażali jeśli od razu wysłuchani nie zostaną, żeby z nadzieją w sercu modlili się i prosili, a Matuchna Najświętsza wysłucha niezawodnie.
Salomea Menetowa
L.S. Stwierdzam prawdziwość wyżej podanych szczegółów. | Dobromil, 23 VIII [19]38 - ks. St. Gaweł
SIEDLCE, we wrześniu 1938 r.
Kierowana najwyższą wdzięcznością dla Matki Najświętszej składam publiczne podziękowanie za tyle dobrodziejstw, którymi obsypała mnie niegodną.
W roku [1938] składałam maturę. Modliłam się gorąco do Matki Bożej prosząc o pomoc i pomimo pewnych niepowodzeń w pracach piśmiennych, ustne poszły mi pomyślnie. Maturę otrzymałam bardzo dobrą.
Ale stanęła przede mną nowa troska. Nie miałam i nie mogłam mieć z domu żadnej pomocy na dalsze studia. I wtedy właśnie, gdy tylko w Matce Najświętszej pokładałam nadzieję, przyszła mi pomoc zupełnie niespodziewana. Otrzymałam od Ks. Biskupa naszej diecezji na rok mieszkanie i utrzymanie. Po roku studiów tylko za pośrednictwem mojej Najwyższej Opiekunki znalazłam zajęcie, z którego mam się utrzymywać jako korepetytorka w zakładzie Sióstr Zmartwychwstanek.
Za tak niezliczone łaski składam z głębi serca płynące podziękowanie Matce Najświętszej, prosząc jednocześnie o dalszą opiekę, bo mi jej jeszcze tak wiele potrzeba...
Uczucie swoje może wyraziłam zbyt słabo, bo nie każdy potrafi to. co czuje, ale chciałabym swoim podziękowaniem przekonać wszystkich, że nie ma takich trudności życiowych, których by Matka Najświętsza, gdy Ją o to gorąco i z wiarą prosimy, przełamać nie mogła.
Helena Perzówna | studentka U.J.P.
BYDGOSZCZ, w wrześniu 1938
Przed czterema laty, po ciężko odbytym porodzie, zachorowałam na ogólne zakażenie krwi. Widząc beznadziejne wysiłki lekarzy, zwróciliśmy się z gorącą prośbą do Matki Niepokalanej, prosząc ją usilnie o zdrowie. W zamian za uzdrowienie, przyrzekłam ogłosić łaskę tę publicznie w "Rycerzu". Po odbytej spowiedzi szybko wracałam do zdrowia i tak samo prędko zapomniałam o wielkiej łasce odebranej od Królowej Nieba i o przyrzeczeniu moim. Teraz dopiero spieszę, by dopełnić mojej powinności. Polecam się wraz z rodziną dalszej opiece Niepokalanej.
H. S.
L.S. Poświadczam, iż istotnie p[ani] S. zawdzięcza swe wyzdrowienie łasce nadprzyrodzonej. Widziałem stan beznadziejny w chorobie. Rodzina cała jest głęboko katolicka. | Dr M. Wojtkiewicz Bydgoszcz | ks. Świadek Bydgoszcz