Podziękowania

POZNAŃ, w październiku 1938 r.

Wypełniając złożony ślub, z głębi serca składam publiczne gorące podziękowanie Najśw. Matce Niepokalanej, Najsłodszemu Sercu Jezusa i św. Andrzejowi Boboli, za uzdrowienie mej siostry, która w kwietniu [1939] r. poddała się poważnej operacji, mimo odradzania jej tego nawet przez lekarzy, z powodu rozwiniętej u niej w wysokim stopniu cukrzycy i słabego serca. Drugiego dn. po operacji wystąpiły gwałtowne komplikacje i stan jej tak się pogorszył, że nawet lekarze tracili nadzieję ocalenia jej, mówiąc, że tylko Bóg uratować ją może. W tym krytycznym dniu, cala rodzina oraz osoby, mające siostrę w swej opiece w Szpitalu Przemienienia Pańskiego, siały błagalne modły na intencje chorej, oraz dano jej do ust parą kropli wody z Lourdes. - Stan beznadziejnie chorej szybko się poprawił i w 3 tygodnie później opuściła szpital. Za tak wielką łaskę składam Najśw. Matce Niepokalanej, Najsł. Sercu Jezusa i św. Andrzejowi Boboli pokorna podziękowanie, polecając nadal całą naszą rodzinę Ich przemożnej opiece.

M. Klimkowa

(-) Dr F. Skubiszewski

ŁOCHÓW, w lutym 1939 r.

W [1938] r. zachorowała nam córeczka na zapalenie płuc. Kiedy stan choroby był lepszy, zawieźliśmy ją do szpitala w celu prześwietlenia i przeprowadzenia analiz. Tam wyłoniła się szkarlatyna - znów wielkie nieszczęście. Dziecko skołatane chorobami, więc organizm mógł nie wytrzymać. Jednak nie traciliśmy nadziei i ufaliśmy Matce Najświętszej. Zamówiliśmy Mszę Św.; byłam n spowiedzi i gorąco modliliśmy się o zdrowie jedynego dziecka. Matka Najświętsza wysłuchała naszych próśb i po czterech tygodniach zabrałam córeczkę ze szpitala. Gorąca modlitwa, niezachwiana wiara w moc Najświętszej Matki Niepokalanej może uratować od nieszczęść. Nie jesteśmy w stanie opisać łask otrzymanych za Jej pośrednictwem. Najświętszą Maryję Pannę Niepokalaną prosimy o dalszą opiekę nad naszą rodziną.

Brzezińscy

L.S. Zaświadczam, że wszystko napisane jest zgodne z prawdą. (-) Dr Zofia Kurelig

KOŃSKIE, w styczniu 1939 r.

Najświętszej Matuchnie składam publiczne podziękowanie za opiekę i szczęśliwe zdanie konkursowego egzaminu na wydział lekarski U.S.B. oraz za wszystkie inne łaski. Oby młodzież całej Polski miała Ją zawsze, jak ja, za swą przemożną opiekunkę i każdy swój dzień z Jej Imieniem zaczynał, a z pewnością wszelkie przedsięwzięcia, nawet niemożliwe, staną się łatwe i wykonalne. Maria i tylko Maria jest naszą przemożną Orędowniczką przed Bogiem.

Z. P. Studentka medycyny U.S.B.

Z. P. w swym liście do redakcji dodaje: "Dostanie się na wydział lekarski U.S.B. zawdzięczam wyłącznie opiece Niepokalanej - Pojechałam do Wilna na egzamin po rocznej przerwie w nauce. Tam nie znałam zupełnie nikogo, nie miałam żadnej protekcji. Chciałabym bardzo, żeby moje podziękowanie było umieszczone w całości, gdyż wiele młodzieży jest jeszcze wśród nas, która wierzy bardziej we własne siły i zdolności, a zapomina, że właśnie Bóg kieruje tymi siłami i zdolnościami. Jest wiele jeszcze wśród nas takich, którzy zaprzeczają istnieniu Boga, którzy wszystko widzą tu na ziemi, a nic nie znajdują tam, gdzie się życie kończy".

Z. P. Studentka medycyny U.S.B.

KOTOWO, w styczniu 1939 r.

Po urodzeniu córeczki w kwietniu [1938] roku żona moja zachorowała na skrzep. Osadził się on wpierw w jednej nodze, a potem przeniósł się na drugą. Przyłączyły się także inne choroby, jak choroba wątroby, serca, nerek, tak, że nie było nadziei wyzdrowienia.

Poleciliśmy się opiece Niepokalanej, zamówiłem Mszę św., przyjąłem Komunię Św[iętą]. Odprawiłem nowennę do M[atki] B[ożej] Nieustającej Pomocy w intencji zdrowia żony. Matuchna przyjęła nasze ofiary i sprawiła, że żona po 3 miesiącach zaczęła powracać do zdrowia. Obecnie czuje się prawie dobrze, za co Matce Najświętszej i Najsł[odszemu] Sercu Jezusowemu serdecznie dziękuję i proszę o dalszą opiekę dla mej rodziny. Z szczerą wdzięcznością.

Paszkowscy

L.S. Poświadczam ciężki stan chorej j. w. przy czym pragnąłbym zeznać, że przypadki j. w. są ciężkie i trudność sprawiają w leczeniu domowym. Osobiście, doznając opieki NMP, z całą radością potwierdzam i proszę o dalszą opiekę nad moimi chorymi. | Grodzisk Wlkp., 10 I 1939 r. (-) Dr Antoni Henke

SOLEC KUJ., w styczniu br.

Wskutek przedwczesnego wstania po porodzie popadłam w ciężkie krwotoki tak, żę okazała się potrzebna natychmiastowa operacja. Siły moje były jednak tak osłabione, iż według orzeczenia miejscowego lekarza nie możnaby mnie żywą dowieść do szpitala. Wówczas poleciłam się opiece Bożego Serca Jezusa, Niepokalanej Matce Najśw. i św. Teresy od Dz. J. i poddałam się bardzo niebezpiecznej operacji w domu. Przyjęłam Ostatnie Sakramenty Św[ięte, wierząc mocno, że Pan Bóg pozwoli mi powrócić do zupełnego zdrowia, co też niebawem nastąpiło. Wdzięczna do końca życia Matuchnie Najświętszej, wywiązuję się z danej Jej obietnicy ogłoszenia tego znaku Jej szczególna; opieki w "Rycerzu" i polecam się dalszej Jej przemożnej opiece.

Maria Holstein

L.S. Zgodność powyższego poświadczam | W. Sarnowski lekarz

CIECHOCINEK, w styczniu br.

Wywiązując się zdanej obietnicy, składam niniejszym gorące podziękowanie Maryi Niepokalanej za łaskę przyjęcia mnie do zakonu. Gorąco pragnęłam oddać się na służbę Bożą w zgromadzeniu zakonnym. Niestety, lube zdrowie i brak wykształcenia, stawały mi na przeszkodzie. W tym strapieniu udałam się z pokorną prośbą o pomoc i wstawiennictwo do Matki Bożej Częstochowskiej. I nie zawiodłam się w swej ufności. Matka Boża Niepokalana wskazała mi zgromadzenie, gdzie zostałam przyjęta, a w tym roku dostąpiłam największej łaski i szczęścia: złożenia profesji wieczystej. W głębokiej pokorze ośmielam się więc ogłosić to podziękowanie Niepokalanej za tę i wiele innych łask, przepraszając za opóźnione wywiązanie się z danego przyrzeczenia i polecam się nadal Jej szczególnej opiece.

Siostra Emitella wdzięczna niegodna sługa

L.S. Wiarogodność niniejszego stwierdzam (-) ks. N. Ast proboszcz

RUDNIK n. S., w styczniu 1939 r.

W r. 1920 wskutek działań wojennych straciłem nogę. Starania moje o przyznani mi renty inwalidzkiej nie odniosły skutku. Poleciłem więc tę sprawę Niepokalanej, ufając, że jednak sprawiedliwości stanie się zadość. Po kilkuletniej przerwie, bo w roku 1927 wszcząłem ponowne starania o przyznanie mi renty. Sprawą wszędzie załatwiono odmownie. Ja jednak wierzyłem silnie, że Ta, Która nikogo nie opuszcza, kto się do Niej z ufnością zwraca, wysłuchała mnie.

Na ostatniej komisji w sierpniu 1937 roku spodziewałem się już pomyślnego załatwienia, lecz spotkał mnie zawód. Wtedy już i bieda zaczęła zaglądać do domu. Na dobitek złego w miesiąc potem straciłem posadę. W modlitwie do Maryi nie ustawałem. Wreszcie po 17-letnich staraniach przyznano mi pełne prawa inwalidzkie i wypłacono nawet część zaległości. W miesiąc później otrzymałem posadę odpowiednią do stanu mojego zdrowia, z której jestem zadowolony. Za te wszystkie i wiele, innych łask, z głębi serca składamy jak najgorętsze podziękowanie Niepokalanej, polecając się nadal Jej macierzyńskiej opiece.

J. W. Turkowie z dziećmi

BOREK, w styczniu 1938 r.

Z końcem września [1938] r. zachorowałam nagle. Miejscowy lekarz stwierdził zapalenie opon mózgowych i polecił mi zaraz wyjechać do szpitala w Toruniu. Lekarze nie mieli nadziei utrzymania mnie przy życiu. Wreszcie orzekli, że godziny moje są policzone.

Widząc beznadziejność lekarzy, udaliśmy się z prośbą do Lekarki Niebieskiej, znając "Rycerza Niepokalanej" i podziękowania za doznane łaski i ja udałam się do Matuchny Niepokalanej z prośbą o zdrowie. Prosiłam oby moje otoczenie również modliło się o zdrowie. Byłam pełno gorącej wiary, że Matko Niepokalana mnie nie opuści. Rodzice zamówili dwie Msze św. prosząc Matką Najświętszą i Serce Jezusowe o moje zdrowie.

Prośby nasze zostały wysłuchane. Po trzech tygodniach dzięki lasce Bożej i Matuchnie Niepokalanej wróciłam do zdrowia.

Za tę i inne otrzymane łaski składam gorące podziękowanie i proszę Cię Matko Niepokalana o dalszą opiekę nad naszą rodziną.

(-) Zofia Ożimkowska

ŁAPY, w styczniu 1939 roku

Składam najserdeczniejsze podziękowanie Najsł. Sercu Jezusowemu, Matce Bożej Nieust. Pom. i św. Tereni za łaskawe miłosierdzie okazane mi w bardzo ciężkim przejściu życiowym. Kiedy przyjaciele zawiedli, a źli ludzie sprzysięgli się na moją zgubę i w chwili tragicznej rozpaczy, która ciągnęła mnie do szaleństwa - zwróciłem się do Pocieszycielki Strapionych, błagając Ją o ratunek. Prośby moje zostały wysłuchane, za co, o Maryjo, Matko nasza, z głębi serca, wezbranego najgorętszą miłością i wdzięcznością, składam publiczne podziękowanie. Pragnę u stóp. Twoich przeżyć cale życie swoje wraz z rodziną moją!

Podpis nieczytelny

L.S. Potwierdzam całej rozciągłości (-) Ks. H. Dagiński proboszcz

WILNO, w lutym 1939 r.

Przy pracy w odwiedzaniu obłożnie chorych przeziębiłem się i poczułem się chory. Ogólne niedomagania, temperatura ciała, jak również badanie L.S. lekarskie wykazało, że cierpiałem na grypę z jednoczesnym zapaleniem opłucnej lewostronnym. Przyjąłem proszki od bólu głowy i przeciw gorączkowe i położyłem się do łóżka. Na drugi dzień temp. ciała co prawda nieduża bo 37,5 °C. ale kłucia w boku lewym i objawy zapalenia opłucnej nie ustępowały Odmówiłem Nowennę do O. Wenentego, a potem rachunek sumienia. Po paru godzinach temperatura wynosiła poniżej 37 C. Odtąd czułem się zdrów. Znając przebieg obecnej grypy, zwłaszcza z jej powikłaniami w postaci zapalenia opłucnej, szybkie ustąpienie, przypisuję działaniu nadnaturalnemu i jako niegodny czciciel Niepokalanej i Jej Świętych uważam moje zdrowienie za skutek łask jakimi darzy Niepokalanie Poczęta Ojca Wenantego, którego o wstawiennictwo prosiłem.

Dr Med. Jan Mirkowski

WARSZAWA, w styczniu 1939 r.

Chcielibyśmy choć tą drogą, wyrazić Najświętszej Maryi Pannie Niepokalanie Poczętej naszą głęboką wdzięczność za moc łask i stałą opiekę, jakiej zawsze od Niej doznajemy w codziennych zmaganiach z życiem - w walce o te pieniądze "powszednie", zapewniające byt. Dziękujemy ponadto za zdrowie - nasze i naszych najbliższych - a na przyszłość prosimy Cię Najświętsza Maryjo Panienko o dalsze laski i opiekę - bo do tej pory wyprowadzałaś nas zawsze z najgorszych tarapatów, z sytuacji, które zdawałyby się, że są bez wyjścia. Od Ciebie mieliśmy zawsze pomoc w ostatniej chwili!

Halina i Jerzy Junosza-Gzowscy

RYBNIK, w grudniu 38 r.

W roku 37 zachorowałam na chorobę skórną głowy. Straszna rozpacz mną ogarnęła, tymbardziej że jestem bardzo młodą (mam 18 lat), lekarz powiedział, że włosy zejść muszą a potrwa to do dwóch lat - może i dłużej. W strasznym smutku zwróciłam się z ostatnia nadzieją do Matki Niepokalanej, pełna ufności i miłości ku Niej. Przyrzekłam Jej że jeżeli wyzdrowieję i włosy mi nie wypadną to ogłoszę to w Rycerzu. Mamusia często nacierała mi głową cudowną wodą z Lourdes, a ja w gorącej modlitwie nie ustawałam. I oto szybko Matuchna Niepokalana mnie wysłuchała bo włosy zostały uratowane, za co Jej bardzo dziękuję i dziękować nie przestanę. Szczerze oddana Matce Niepokalanej.

M. T.

KASPEROWCE, w styczniu [19]39 r.

Córka nasza w połowie października [1938] r. zachorowała na zapalenie płuc i opłucnej oraz zapalenie obu uszu.

W miesiącu listopadzie wyjechaliśmy do Zaleszczyk celem leczenia chorej. - Lekarze stwierdzili stan beznadziejny i mimo codziennych kilkakrotnych zastrzyków oraz dwukrotnego przeprowadzenia transfuzji krwi dziecko nie przychodziło do zdrowia. - Czytając tyle niezwykłych uzdrowień w "Rycerzu" zwróciliśmy się z gorącą prośbą do Matki Najświętszej i Dzieciątka Jezus i rzeczywiście dostąpiliśmy łaski. Dziecko czuje się lepiej i przychodzi do zdrowia za co składamy gorące podziękowanie Matce Najświętszej i Dzieciątku Jezus oraz polecamy się nadal Jej przemożnej opiece.

Banasiowie

RZESZÓW, w grudniu 38 r.

W czasie, gdy zdałam maturę, o otrzymanie posady było bardzo trudno. Z lat szkolnych wiedziałam, że nikt nie zostanie opuszczony, kto się z ufnością ucieka pod opiekę Matki Niepokalanej. W tym pojęciu utwierdzało mię również częste czytanie "Rycerza Niepokalanej". - Zaczęłam gorąco modlić się, a wraz ze mną i moi Rodzice. W niedługim czasie obdarzyła mię Maria o wiele lepszą posadą aniżeli nauczycielska. Wypełniając więc dane przyrzeczenie, składam tą drogą Matuchnie Niepokalanej gorące i serdeczne podziękowanie w dzień Jej święta i proszę o błogosławieństwo w pracy i o zdrowie dla moich Rodziców.

Domańska Janina

L.S. Potwierdzam, (-) ks. M. Tokarski proboszcz

ŻURAWNO, w lutym [19]39 r.

Składam publiczne podziękowanie Niepokalanej Maryi za trzykrotne wyjednanie mi u Boga zdrowia, oraz szereg innych różnych niezliczonych łask, których doznałem ile razy z ufnością do Niej się uciekłam. I na przyszłość polecam miłosierdziu!

Ks. Adolf Antoni Żamazal

BODZANÓW, w grudniu 1937 r.

Nasz 3 letni, synek zachorował śmiertelnie na krup dyfterytowy. Doktor miejscowy orzekł beznadziejność. Dziecko zostało zaraz operowane, lecz to nie wiele pomogło, bo dostało silnej odmy zaskórnej. Zaczęło sinieć i nastąpił paraliż. Zawezwałam jeszcze doktora, który z szczerością powiedział, że to dziecko musi umierać. Widząc tę naszą rozpacz s. Adela, szarytka, zachęciła nas do ufnej modlitwy. Ja, nie trącać nadziei, udałam się do miejscowej kaplicy w szpitalu i przed wizerunkiem Niepokalanej z silną wiarą ofiarowałam dziecko Najświętszej Matce. Potem zamówiłam Mszę św., razem z mężem zaczęliśmy odprawiać nowennę i przystąpiliśmy parę razy do Komunii Św[iętej], a dziecku dawałam pić cudowną wodę z Lourdes. W kilka dni później dziecku nastąpiło polepszenie, co pp. doktorów wprowadziło w zdumienie. Obecnie syn jest zupełnie zdrowy za co Matce Najświętszej i Jej Synowi Jezusowi składamy publiczne podziękowanie i polecamy się dalszej opiece.

Niegodni słudzy Maryi

Dnia 6 XII [19]37 r. zgłosili się do szpitala rodzice chorego dziecka Eugeniusza K. - U wyżej wymienionego, stwierdziłem dyfteryt daleko posunięty oraz czup. | Dziecko w stanie beznadziejnym. - Niezwłocznie wykonano przecięcie tchawicy i zastosowano odpowiednie leczenie. Dnia 21 XII [19]37 r. wypisany w stanie b[ardzo] dobrym. | (-) Dr Piasecki

N, w styczniu [19]39 r.

Po ukończeniu szkoły średniej, zamierzałem kształcić się na wyższej uczelni. Niestety - trudne warunki materialne przecięły moje plany. Byłem zmuszony przez okres 4 lat pracować zarobkowo. Wreszcie miałem możność przeniesienia się do innego urzędu w mieście posiadającym uniwersytet, na który można uczęszczać w godzinach wieczorowych. Zacząłem ubiegać się o otrzymanie wakującego stanowiska, lecz na przeszkodzie stanęli ludzie, którzy chcieli przekreślić moje zamiary. Wiedziałem, że w tej sprawie nikt nie jest w stanie mi pomóc, tylko Najśw. Orędowniczka nasza. Do Niej zwróciłem się razem ze swoją narzeczoną o pomoc, o wysłuchanie naszej prośby i oświecenie tych ludzi, którzy mieli opiniować moją sprawę. Modlitwy i prośby nasze zostały wysłuchane i Niepokalana Matuchna Najświętsza sprawiła, ze sprawa moja została załatwiona jak najprzychylniej. Z głębi serc dziękujemy Matuchnie Najśw., prosząc o błogosławieństwo w pobraniu się.

Narzeczeni E. B. i L.