L..., w sierpniu 1937 r. (132-37)
W młodych latach nad życie pokochałem nabożeństwo do Matki Bożej. Wyjechałem później za zarobkiem do Francji, bo w domu nie było co robić. I tak puszczony na pastwę losu, wdany w nieprzyzwoite towarzystwa, wpadłem w przepaść grzechów. Złym namiętnościom do grzechów nieczystych i pijaństwa, nie było końca. O, co za rozpacz, jaki straszny ból targał mym sercem, kiedy wspomniałem sobie niewinność dziecinną. I w tym przygnębieniu wołałem: o, Jezu skarż mnie, bo inaczej nie będzie wyjścia. Popadłem w różne straszne choroby, których lekarze zbadać nie mogli, a dla mnie zdawały się tak wielkie i brzydkie, że ich opisać nie mogę. Nie mogłem pracować. Poszedłem do szpitala. Tu przyjechał do mnie ksiądz polski. Wyspowiadałem się, ale świętokradzko. Przedtem też przez 3 lata świętokradzko się spowiadałem. Nastąpiły straszne wyrzuty sumienia. Myśli samobójcze zaczęły mnie prześladować. Kiedy wspomniałem sobie młode lata. Ojczyznę kochaną, tak ulubione nabożeństwa majowe, żal ogromny i ból serca mnie ogarnął. Pojechałem do Polski z myślą, że tam popełnię samobójstwo.
Po przyjeździe do drogiej Ojczyzny inaczej się stało. Podążyłem do parafialnego kościoła, gdzie po pewnym czasie, z wielkim żalem odprawiłem spowiedź generalną. Od tego czasu uspokoiłem się i postanowiłem sobie żyć bogobojnie. W dużej mierze wpłynął na to "Posłaniec Matki Bożej Saletyńskiej" i kalendarz "Rycerza Niepokalanej", jedyna nadzieja moja, które znalazłem przy przeglądzie różnych starych książek.
Zapisałem się do "Milicji Niepokalanej" i dopiero zacząłem żyć, bo dotąd zdaje mi się, że nie żyłem, ale raczej rzucałem się na życie. Jedynym moim celem obecnie jest być sługą Maryi. Oby wszyscy, którzy są puszczeni na pastwę losów i widzą przed sobą gorycz i noc, znaleźli się w gronie rycerstwa Niepokalanej.
Niegodny sługa Maryi (adres do wiadomości red.)
WARSZAWA, w sierpniu 1937 r. (133-37)
Sercem przepełnionym wdzięcznością piszę to podziękowanie, aby choć w tak mały sposób przyczynić się do rozszerzania czci Najśw. Maryi Panny i pobudzenia serc biednych grzeszników do bezgranicznej ufności w Jej dobroć, miłość i wszechmoc wstawiennictwa u Serca Bożego.
Matka moja była protestantką i choć kochała i czciła Maryję (lubiła nabożeństwo majowe i chodziła na nie, pojechała z nami do Częstochowy na Jasną Górę itp.) - jednakże sprawa przejścia jej na katolicyzm była niezmiernie trudna, z pewnych względów, po ludzku rzecz biorąc, nawet niemożliwa. Ale u "Boga nie będzie żadne słowo niepodobne", i na prośby Najświętszej Maryi Panny, Bóg tak Swą ojcowską Opatrznością kierował życiem i wszystkimi sprawami, że wreszcie w grudniu 1930 roku mamusia złożyła Wyznanie Wiary, w dniu 8 grudnia tegoż roku, w święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, po raz pierwszy zjednoczyliśmy się wszyscy u Stołu Pańskiego.
Jakimi drogami doszło do tego, niechaj to zostanie zakryte, "albowiem tajemnicę królewską taić dobrze jest, ale sprawy Boskie objawiać i wyznawać poczciwa rzecz jest"". Teraz po latach, mamusia sercem rozradowanym, choć nieraz w cierpieniu, powiada: "Jakam ja szczęśliwa, że jestem katoliczką".
Piszę to podziękowanie, aby ci, co boleją nad tym, że ktoś z ich ukochanych jest w błędach herezji, z całą ufnością zwracali się o pomoc do Niepokalanej. A ona - Pośredniczka łask, wyprosi u Syna Swego światło Prawdy, wiarę, ufność i miłość.
B. K.
L.S. Warszawa, dnia 8.8.37 r. | Rodzinę państwa K. znam, bodaj lat 18. Autorka tego podziękowania nie wyjawia tajemnicy, dlaczego od szeregu lat tak leży obłożnie chora. Dopiero będzie wiadomym po jej śmierci, wystarczy powiedzieć, że leży tylko na wznak od szeregu lat, bez najmniejszej skargi. Tak chora jak i jej rodzice, są ludźmi religijnymi i oddanymi całkowicie Bogu. (-) Ks. Jan Poskrobko
CHOSZCZEWKA, w sierpniu 1937 r. (134-37)
Na początku lutego [1937] r. ukochana córka nasza Irena po kilkuletnim namyśle, stosując się do rady trzech znanych w Warszawie lekarzy ginekologów poddała się operacji brzusznej, podczas której wprowadzono złośliwą infekcję, wskutek czego nastąpiło ogólne zakażenie organizmu i stan chorej przez parę miesięcy był tak ciężki, że traciliśmy nadzieję utrzymania jej przy życiu. W krytycznej chwili zamówiliśmy Mszę św. na intencję uzdrowienia i zanosiliśmy również modły do św. Teresy od Dzieciątka Jezus oraz O. Wenantego.
Po pięciomiesięcznych cierpieniach córka nasza, dzięki pomocy Matki Najświętszej Niepokalanej, powróciła do zdrowia i poświęciła się nadal swoim obowiązkom i wychowaniu dwojga nieletnich dzieci, którym w czasie choroby matki zabrał Pan Bóg ojca.
Za tę łaskę i wiele innych, jakich niejednokrotnie doznaliśmy, składamy publiczne, z głębi wdzięcznością przepełnionych serc, podziękowanie Matce Najświętszej, św. Tereni od Dz. Jezus i O. Wenantemu i gorąco prosimy nadal o opiekę i błogosławieństwo dla całej rodziny naszej.
Maria i Edward Dyakowscy
L.S. Dzierzgowo, dnia 17 VIII [19]37. Przebieg choroby wyże wspomniany, jest mi znany. (-) Dr Wacław Bendowski
Szczególną opiekę Matki Najświętszej w powyższym wypadku stwierdzam i godzę się z Państwem Dyakowskimi na Ich silne przekonanie i wiarę. Dzierzgowo, dnia 17 sierpnia 1937 r. (-) Ks. R. Zawistowski
SŁAWIN, w sierpniu 1937 r. (135-37)
Najświętszej Maryi Niepokalanie Poczętej składam tą drogą najgorętsze podziękowanie za wprost cudownie wyzdrowienie ciężko chorego syna z błonicy oraz żony z niebezpiecznej choroby, polecając całą rodzinę nadal Jej przemożnej opiece.
Niegodny sługa, Adam Nowakowski, nauczyciel
Potwierdzam (-) Ks. Sworowski
OLKUSZ, dnia 3 sierpnia 1937 r. (136-37)
Sercem pełnym wdzięczności dla Najświętszej Maryi Panny i Serca Jezusowego składam publiczne podziękowanie za pomoc w trudnej sytuacji życiowej. Po kilkunastu latach pozostawienia bez pracy jaż straciłem, nadzieję w polepszenie warunków egzystencji. Ubiegając się o otrzymanie stałego zajęcia, ślubowałem ogłosić w "Rycerzu Niepokalanej" po pomyślnym załatwieniu sprawy. Obecnie otrzymałem pracę i zgodnie z uczynionym przyrzeczeniem składam Najświętszej Panience z głębi serca płynące podziękowanie, polecając się nadal Jej przemożnej opiece wraz z całą rodziną.
Mieczysław Kowalewski
L.S. Potwierdzam. (-) Ks. dr Paweł Frelek, proboszcz w Olkuszu
OPATÓW, dnia 6 sierpnia 1937 r. (137-37)
Za łaski jakie otrzymałam za wstawiennictwem Ojca Wenantego składam podziękowanie i skromny datek na jego beatyfikację.
Siostra Franciszkanka Rodziny Maryi, Józefa Migaczówna
ŚWIĘCICA, dnia 6 sierpnia 1937 r. (138-37)
Czyniąc zadość obietnicy, składam Niepokalanej publiczne podziękowanie za otrzymaną łaskę zdrowia po ciężkiej operacji.
L.S. Potwierdzam, że w dniu 16 lipca 1937 r. Nadolski Jan, z powodu ran kłótych brzucha, był przeze mnie operowany. (-) Dr Stanisław Kossowski
DELATYCZE, dnia 10 sierpnia 1537 r. (139-37)
Pracując przed kilku laty na Polesiu, na ubogiej placówce unijno-misyjnej, przystępowałem w roku 1928 do budowy parafialnej kaplicy w Olpieniu. Potrzebny budulec bardzo chętnie ofiarował Książę Karol Radziwiłł, pieniędzy zaś nie miałem nic. Całą tę budowę poleciłem w duchu Najśw. Maryi Pannie, oddając tę kapliczkę pod szczególniejszą Jej opiekę i obiecując publicznie w "Rycerzu" Jej za to podziękować. Odrazu na początku budowy trzeba było wypłacić robotnikom według umowy pierwszą ratę. Po poświęceniu kamienia węgielnego, mając zaledwie kilkadziesiąt groszy, uzbrojony wiarą i nadzieją natychmiast wyjechałem do Stolina szukać pieniędzy. Nazajutrz był dzień 15 sierpnia, święta Wniebowzięcia Najśw. Maryi Panny. Za pośrednictwem i poparciem ks. proboszcza w Stolinie, w dniu tym przeszedłem z tacką na cel mojej budowy w kaplicy prywatnej Księcia Radziwiłła w Stolinie i w kościele parafialnym i takim sposobem odrazu zebrałem tyle pieniędzy, ile było potrzeba do spłacenia pierwszej raty. Widziałem w tym szczególniejszą opiekę Najśw. Maryi Panny Wniebowziętej. Tak mi się udawało do końca budowy kaplicy, która została poświęcona 25 listopada tegoż roku ku czci św. Jozafata. Za tę wyraźną i zupełnie oczywistą pomoc i opiekę Najświętszej Matki Zbawiciela, wyrażam Jej najserdeczniejsze podziękowanie. Pokornie proszę Najświętszą Matkę i Panią o dalszą opiekę, błogosławieństwo i pomoc w bardzo trudnej pracy unijnej, mocno Ją przepraszając, że z długu wdzięczności wywiązuję się tak późno.
Najniższy i najniegodniejszy sługa Maryi ks. Wacław Onoszko
RUDKA, dnia 15 sierpnia 1937 r. (140-37)
Z głębi serca składam podzięki Niepokalanej Matce za uzdrowienie z ciężkiej choroby płuc i opłucnej. W uroczystość Matki Najśw. Niepokalanej 8 grudnia [1936] roku nastąpił przełam w mojej chorobie i odtąd szybko powracałem do zdrowia i sił. Za tę łaskę i za inne łaski duchowe publicznie składam podziękowanie.
Ks. W. Kilian
GOGOLÓW, dnia 21 sierpnia 1937 r. (141-1937)
Za łaski otrzymane za pośrednictwem Niepokalanej składam najserdeczniejsze podziękowanie, prosząc Ją przy tym o dalszą skuteczną opiekę nad moją parafią, rodziną i nade mną.
Ks. Marceli Dyszyński, prob.
TORUŃ, w sierpniu 1937 r. (142-37)
Czyniąc zadość złożonemu przyrzeczeniu, składam publiczne, serdeczne podziękowanie Matce Bożej Nieustającej Pomocy za wysłuchanie prośby i wyratowanie z ciężkiej choroby.
Grzywińska Charlotta
Powyższe potwierdzam. (-) Ks. Glock, kapelan szpitala