Podziękowania

Osoby, które otrzymały jakąś łaskę od Niepokalanej i chcą za nią publicznie podziękować w Rycerza", prosimy, by postarały się o potwierdzenie swego podziękowania przez ks. proboszcza a przy uzdrowieniu przez leczącego ich lekarza. Nadto trzeba podać w liście swoje nazwisko i dosadny adres. Także w wypadkach nawróceń, trzeba podać nazwisko 1 adres dla wiadomości redakcji o ile możności - z potwierdzeniem kapłana. redakcja stosuje się do życzenia proszących, by ich nazwiska czy miejscowości zostały w sekrecie. - Przy podziękowaniach nie ogłaszamy ofiar nadesłanych, gdyż pokwitowanie odbioru zwykle administracja wysyła. A Niepokalana dobrze wie, kto o Jej "Rycerzu" pamięta i czynnie popiera Jej sprawę.

Ponieważ podziękowań za łaski nadsyłają nam bardzo wiele, przeto zaledwie drobna cząstkę umieszczamy w pełnym tekście, ogromną zaś większość w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują". Wszystkie one wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej. Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność

Jeśli ktoś nie znajdzie swego podziękowania umieszczonego w całości, to znak, że zaliczono je pod "Ponadto Niepokalanej dziękują". Obecnie nie będziemy o tym listownie zawiadamiali ponieważ przysparza nam to wiele pracy i powiększa koszta. Sądzimy, że Szan. Czytelnicy zrozumieją nas, iż kwoty, którą wydalibyśmy na korespondencję, użyjemy na inny cel - na chwałę Niepokalanej.

Ł..., dnia 24 lipca 1936 r. (145-36)

W 18-tym roku życia popełniłam pierwszy grzech nieczysty i stopniowo zaczęłam oddawać się rozpuście. Do spowiedzi i Komunii Św[iętej] przystępowałam wprawdzie, ale świętokradzko. Mając lat 20, byłam parę razy na naukach misyjnych w kościele parafialnym. Poznałam wtedy swoje rozpustne życie, lecz zamiast prosić Pana Boga i Matkę Najśw. o łaskę nawrócenia, zaniedbałam tego i żyłam nadal w grzechach.

Po wyjściu za mąż za człowieka słabej wiary, przestałam zupełnie chodzić do kościoła. Dopiero po 25 latach grzesznego życia, gdy Pan Bóg zesłał na mnie ciężki krzyż, zrozumiałam, iż to jest karą za grzechy. Udałam się wtedy do Niepokalanej z prośbą o pomoc, abym mogła dobrze odprawić spowiedź z całego życia. I Matka Najśw. nie opuściła mnie w tak wielkiej nędzy moralnej. Przy Jej pomocy odbyłam dobrze spowiedź św. i przystąpiłam do Komunii Św[iętej]. Nie przestawałam i nadal polecać się opiece Niepokalanej, aby nie wpaść w dawne grzechy. W tym czasie napisałam do Niepokalanowa o przysłanie Cudownego Medalika. Po otrzymaniu tej cennej pamiątki udałam się na drugi dzień do kościoła. W czasie modlitwy uczułam wielką miłość ku Bogu i Niepokalanej. Upadłam więc na twarz przed obrazem Matki Bożej z Lourdes i w gorących łzach dziękowałam Jej za otrzymaną łaskę nawrócenia.

Obecnie czuję się bardzo szczęśliwa, że mogę miłować Pana Boga i Matkę Najśw. i służyć Im czystym sercem. Chociaż w swym życiu mam wiele zmartwień i kłopotów, jest mi jakoś dziwnie lekko i ochotniej mogę je znosić.

I ty, kochany Czytelniku, jeśli żyjesz w grzechach, porzuć życie występne i oczyść się w Sakramencie Pokuty, a doznasz tego szczęścia. Ja w ciągu 25 lat grzesznego życia otrzymywałam stale od Boga natchnienia, żeby zmienić życie. Lecz szatan podsuwał mi zawsze takie myśli: Jeżeli pójdziesz do spowiedzi, to popełnisz świętokradztwo, do ty się dobrze nie wyspowiadasz, ponieważ jest to rzeczą bardzo trudną. Daj więc spokój - lepiej nie zaczynaj. Wystarczy, jeśli się wyspowiadasz przy śmierci - przebaczenie i tak otrzymasz. - Były to jednak zasadzki diabelskie, które Niepokalana dopomogła mi zwyciężyć.

Błagam Cię więc, drogi Czytelniku, jeżeli jesteś w szponach szatana, nie czekaj, aż Cię Bóg zacznie karać, lecz udaj się zaraz z gorącą prośbą i ufnością do Niepokalanej, a na pewno zostaniesz wysłuchany i pojednasz się z Bogiem. Przyjdzie Ci to łatwo, tak jak mnie przyszło. Nie odkładaj spowiedzi do śmierci, bo straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga sprawiedliwego i umrzeć w grzechach.

K.

WARSZAWA, dnia 11 września 1936 r. (146-36)

Od szeregu miesięcy z powodu braku pracy byłam w b[ardzo] ciężkich warunkach materialnych. Złożyłam całą masę podań w instytucjach, gdzie miałam mieć poparcie, i nie otrzymałam nawet żadnej odpowiedzi. Byłam bez żadnej nadziei na lepsze jutro. Krewni i znajomi nie mogli, czy też nie chcieli dla mnie nic zrobić. W tym ciężkim położeniu zwróciłam się do Niebieskich Protektorów, i choć bardzo niegodna, zostałam wysłuchana. W lipcu [1935] roku dostałam kilkudniową pracę w instytucji, gdzie nie złożyłam nawet podania i gdzie mnie zupełnie nie znano. Od grudnia pracuję tam stale. Mam pracę, o jakiej nawet nie marzyłam. Za tę wielką łaskę, jak również za szczęśliwy przebieg operacji pewnej drogiej mi osoby składam serdeczne podziękowanie Najśw. Sercu Pana Jezusa, Matce Najśw., św. Tereni od Dzieciątka Jezus i św. Janowi Bosko. Proszę Ich również o dalszą opiekę i zdrowie dla mnie, mojej rodziny i drogich mi osób.

M.

UNEJOWIEC, dnia 10 września 1936 r. (147-36)

Z początkiem [1936] r. popadłam w ciężką chorobę. Wezwany lekarz stwierdził skręt kiszek i zarządził natychmiastowy wyjazd do szpitala powszechnego w Jarosławiu. Kiedy mąż wiózł mnie do szpitala, cała rodzina na klęczkach błagała Niepokalaną o zdrowie dla mnie. Lekarz szpitala nie rokował żadnej nadziei ratunku, mówiąc: "Zapóźno pan przyjechał; przywiózł mi pan jedynie trupa, a nie żyjącą istotę. Jedynie nadzwyczajna łaska Boża może jej przywrócić zdrowie, gdyż wnętrzności są spalone". Zatrzymano mnie jednak w szpitalu. Zrozpaczony małżonek wrócił do domu i całą sprawę opowiedział dzieciom. One udały się z prośbą do Niepokalanej o moje uzdrowienie. Zamówiły również Mszę św. i przyrzekły złożyć publiczne podziękowanie po moim uzdrowieniu. W czasie nowenny odbyła się szczęśliwie operacja, po której w krótkim czasie wróciłam do zdrowia. Obecnie pracuję normalnie i nie odczuwam żadnych dolegliwości. Wywiązując się z danego przyrzeczenia, składam Niepokalanej sercem przepełnionym wdzięcznością gorące podziękowanie, i proszę pokornie o dalszą opiekę i błogosławieństwo dla całej naszej rodziny.

Agata Kiszkowa

Potwierdzam prawdziwość powyższego opisu. | Unejowiec, dnia 8 września 1936 r. | ks. Paweł, proboszcz.

PIOTRKÓW TRYB., we wrześniu 1936 r. (148-36)

W czasie podróży dookoła Polski zaginął mi dowód osobisty kolejowy wraz z torebką. Pozostałam sama w obcym mieście bez biletu i bez pieniędzy, zdała od domu. Położenie moje było b[ardzo] przykre. Zameldowawszy władzom kolejowym i policji, siedziałam bezradnie na stacji, modląc się o odnalezienie zguby i obiecując ogłosić w "Rycerzu" o otrzymanej łasce.

I oto naraz jakiś nieznajomy człowiek, zainteresowawszy się moją strapioną miną, ofiarowuje mi swoje ostatnie pieniądze na bilet. Przyjechałam szczęśliwie do domu, gdzie rodzice moi czekali na mnie, aby wraz ze mną udać się w góry. Ponieważ jednak dowód mój kolejowy zaginął, zmuszeni byliśmy wszyscy zasiąść w domu.

Na trzecią noc po moim przyjeździe, złodzieje wyjąwszy szyby z okna, usiłowali wejść do mieszkania. Byliby nas doszczętnie okradli, gdybyśmy byli wyjechali. Ponieważ jednak wszyscy zostaliśmy w domu, złodzieje nie wyrządzili nam żadnej szkody.

W dwa tygodnie później znalezioną torebkę wraz z dowodem tak bardzo potrzebnym dla dalszych moich studiów, a którego ponowne wyrobienie sprawiłoby wiele trudności.

Spełniając przyrzeczenie i wielbiąc Opatrzność Boską, która zsyła jedno zmartwienie, ażeby człowieka uchronić przed jeszcze większą stratą, dziękuję Niepokalanej Matuchnie oraz św. Antoniemu Padewskiemu za wyświadczone łaski w niniejszym wypadku i w całym życiu.

Maria Rzeźnicka, sodaliska.

ŻYWIEC, dnia 12 września 1936 r. (149-36)

W czerwcu [1936] r. dostałam silnych boleści w okolicy żołądka. Udałam się natychmiast do doktora, który oświadczył, że mam podrażnienie ślepej kiszki. Potrzebna więc jest operacja. Ponieważ byłam bardzo słaba, lekarz wątpił, czy wytrzymam operację. Będąc w położeniu bez wyjścia, poddałam się natychmiastowej operacji, poleciwszy się uprzednio Najśw. Sercu Pana Jezusa i opiece Najśw. Maryi Panny. Operacja odbyła się szczęśliwie, po której w krótkim czasie odzyskałam zupełne zdrowie. Łaskę tę zawdzięczam Matce Bożej Częstochowskiej, ponieważ operacja odbyła się w Jej uroczystość, tj. 26 sierpnia. Za tę łaskę dziękuję gorąco Matce Najśw. i oddaję się wraz z rodziną dalszej Jej opiece.

Maria Chałupnikowa

L.S. Poświadczam, iż chora przebyła ciężką operację wyrostka robaczkowego, będąc równocześnie chorą i na organizm wadę serca, a która to choroba w bardzo wysokim stopniu utrudniała zabieg operacyjny. Dyrektor szpitala. Dr Jerzy Mostowy | Żywiec, 13 IX 1936 r.

STARACHOWICE, dnia 20 września 1936 r. (150-36)

Po odbyciu służby wojskowej pracowałem przez pewien czas w biurze. Wkrótce jednak zostałem zredukowany i przez 2 lata pozostawałem bez pracy, na utrzymaniu ubogiej rodziny, mającej w swym składzie aż czterech bezrobotnych.

Starałem się o pracę za pośrednictwem znajomych i wpływowych osób. Utrzymywałem stosunki koleżeńskie i towarzyskie z miejscową inteligencją, która oddziaływała na mnie w kierunku antyreligijnym.

Tak mijały miesiące, a ja nie otrzymywałem żadnej pomyślnej odpowiedzi z firm, w których starałem się o pracę za pośrednictwem wpływowych osób. Wreszcie znalazłem się z rodziną w skrajnej nędzy, wskutek czego, między rodzicami a mną zachodziło do scysji. Zdawałem sobie jednak sprawę, że rodzice mają rację... Kiedy uczęszczałem do szkoły, rodzice oddawali wszystko co mogli dla mnie, w nadziei, że kiedy skończę szkołę, będzie im lżej żyć przy mnie. - Tymczasem nieprzewidziane są wyroki Opatrzności. W tym czasie oczami sceptyka przeglądałem "Rycerza", tolerując go w domu. W stosunku zaś do podziękowań byłem pesymistą i uważałem, że wymieniane tam łaski nie mają żadnego związku z siłami wyższymi, a są to tylko zwyczajne wypadki zbiegu okoliczności.

Jednak zaszczepiona w wieku dziecięcym, a później utajona iskierka, z płomienia Tej, "co w Ostrej świeci Bramie" - rozżarzyła się - i począłem się modlić... "Maryjo Niepokalanie Poczęta, Matuchno Najłaskawsza, Królowo Korony Polskiej, Patronko Akademików, Pocieszycielko strapionych. Ty, Która nikogo nie odpychasz i niczyjej prośbie nie odmawiasz, wejrzyj łaskawym okiem na proszące Cię dziecię Twoje, spraw ażebym otrzymał pracę i mógł oddać dług moralny zaciągniony u rodziców".

Jednocześnie prosiłem o wstawiennictwo za mną u Tronu Najwyższego i Niepokalanej, mojego Patrona i Anioła stróża oraz O. Wenantego Katarzyńca. Wkrótce zgłosiłem się w biurze jednej z pobliskich fabryk i o Boże! bez żadnej protekcji ziemskiej, nawet bez oferty zostałem tegoż dnia przyjęty.

Cześć Ci i chwała na wieki Najwyższa Protektorko, Maryjo, za otrzymaną pracę.

Wywiązując się z danego przyrzeczenia, że podziękowanie ogłoszę w "Rycerzu Niepokalanej", proszę Cię o Maryjo o dalszą opiekę.

J. W.

Jako kierownik wydziału, w którym p. J. W. pracuje (w T-wie Starachowickich Zakładów Górniczych), stwierdzam fakt przyjęcia p. J. W. w dniu 10 września do pracy. | Adam Wysokiński, inżynier

IWIENIEC, dnia 6 października 1936 r. (151-36)

W czerwcu [1936] r. siostrzenica moja została postrzelona przez przewrotnego człowieka, żądnego zysku. Kula przeszyła okolicę serca i złamała parę żeber. Dużo upłynęło krwi, zanim przywieziono ją do szpitala, odległego 15 km. Lekarze stwierdzili, że stan jej jest bardzo ciężki. Po kilku dniach chora zapadła na zapalenie płuc przy czym wywiązał się ropny plewryt. Z tego powodu musiała poddać się operacji wypiłowania żeber i wysięku ropy. Po operacji siostrzenica była tak słaba, że wszyscy zwątpiliśmy o jej wyzdrowieniu. W głębi serca tliła jednak maleńka iskierka nadziei, więc modliliśmy się wszyscy do Najśw. Serca Jezusowego i Matki Niepokalanej, błagając o zdrowie. Na drugi dzień po tym nieszczęśliwym wypadku zawiesiłam chorej Cudowny Medalik, czyniąc zarazem obietnicę, że jeżeli powróci do zdrowia, ogłoszę to publicznie w "Rycerzu Niepokalanej". Matka Najśw. wysłuchała naszych błagań, bo dziś siostrzenica już chodzi. Za tę łaskę składam Matuchnie Niepokalanej z głębi serca płynące podziękowanie i polecam się nadal z całą rodziną Jej opiece.

Zofia Romanowska

RÓWNE WOŁ., dnia 1 października 1936 r. (152-36)

Z głębi żołnierskiego serca składam gorące dzięki Matce Najśw. za tyle doznanych łask. Jak pomoc w egzaminach, uzdrowienie z ciężkiej choroby, uzyskanie służby zawodowej etc. Wiem, że sam o własnych siłach nic bym nie zdobył; jednak gorące prośby do Matki Najśw. zostały wysłuchane i wszystko poszło jak najlepiej. Za wszystkie doznane łaski jeszcze raz składam serdeczne dzięki Niepokalanej i proszę o dalszą pomoc w nowym życiu.

Niegodny sługa Maryi, A. J. G.

KNIAHININ, dnia 4 października 1936 r. (153-36)

Żywię specjalną cześć i miłość ku Niepokalanej. W latach dziecinnych w czasie studiów i w chwili obecnej doznawałem i doznaję wiele dobrodziejstw i pomocy od Tej dobrej Matki. Kiedy tylko zwróciłem się do Niej z gorącą modlitwą, zawsze zostałem wysłuchany. Za Jej przyczyną odzyskałem zdrowie.

Z prawdziwą więc wdzięcznością śpieszę złożyć na łamach "Rycerza", publiczne podziękowanie Najświętszej Matuchnie Niepokalanej oraz św. Stanisławowi Biskupowi, św. Józefowi i czcig. O. Wenantemu za niebieską pomoc. Równocześnie proszę o dalszą opiekę na drodze mojego życia.

Zwracajmy się w trudnych chwilach życia z ufnością do Maryi, czcijmy Ją, a Ona Każdego wysłucha i udzieli pomocy.

Stanisław Przydałek kier. szkoły

NOWY SĄCZ, dnia 5 października 1936 r. (154-36)

Składam publiczne podziękowanie Najśw. Maryi Pannie za ocalenie męża i synka od niechybnej śmierci. W lecie [1936] r. w czasie mojej nieobecności ręka zbrodnicza dokonała skrytobójczego zamachu na ich życie. Kiedy mąż z synkiem ułożyli się do snu, człowiek złej woli chciał pozbawić ich życia, strzelając przez okno do ich sypialni. Kula utkwiła w łóżku nad głową synka, reszta z 9 strzałów była również niecelna. - Wypadek miał miejsce w nocy, kiedy ja jechałam z uzdrowiska w Małopolsce do Poznania na operację. Mimo własnych cierpień i oczekiwanej operacji, modliłam się w czasie podróży i polecałam synka swego i męża Matce Najśw., jakby w przeczuciu, że oni w tej chwili więcej ode mnie potrzebują pomocy i ratunku od Matki Najświętszej.

Dziękuję również Niepokalanej za pomyślne uwieńczenie starań naszych o przeniesienie na inną posadę i wydostanie się nasze spośród ludzi złej woli, czyniących nam stale krzywdy i utrudniających nam i tak ciężką już pracę zawodową; za danie mi obecnie wyjątkowych możliwości ratowania nadwyrężonego zdrowia; za pomyślny wynik operacji; za udzielenie mi siły do zniesienia strasznego ciosu, jakim była śmierć najdroższej i jedynej mojej siostry. Pod ciosem tym nie załamałam się przy tylu troskach i nieszczęściach tylko dlatego, że szukałam ukojenia i ratunku w Sercu cierpiącego Jezusa i w Sercu bolejącej pod krzyżem Jego Matki. - Za wszystkie te łaski i wiele innych raz jeszcze składam Tobie, o Matuchno Najśw., i przez Twoje Niepokalane Serce zanoszę dziękczynienie Twemu Synowi, błagając o dalszą opiekę nad sobą i moją rodzina.

Maria Kozłowska. naucz.