Podziękowania
Drukuj

SYGONTKA, dnia 5 maja 1935 r. (152-35)

Z głębi serca śpieszymy złożyć szczere dzięki Najsłodszemu Sercu Pana Jezusa i Matce Najśw. za uzdrowienie nam syna z ciężkiej choroby. Leżał przez kilka tygodni bez przytomności; doktor, który go leczył, stracił nadzieję utrzymania go przy życiu. Poleciliśmy go Najsłodszemu Sercu Jezusowemu i Matce Bożej i przyrzekliśmy, że jeżeli wyzdrowieje, ogłosimy tę łaskę publicznie. Obecnie jest zdrów, za co Najsłodszemu Sercu Jezusowemu i Niepokalanej Jego Matce serdecznie dziękujemy oraz prosimy o dalszą opiekę nad naszą rodziną.

Jan i Marjanna Lamchowie

Autentyczność powyższych danych potwierdzam, gdyż swoich parafjan znam osobiście. − L. S. Ks. St. Grzywacz, prob.

POZNAŃ, w maju 1935 r. (153-35)

Najserdeczniej dziękuję Najświętszej Marji Pannie i św. Teresie od Dz. Jezus za łaskawą opiekę i okazaną mi pomoc w uzyskaniu dyplomu lekarza.

O Matko, kieruj mą odpowiedzialną pracą i racz otaczać mnie i rodzinę moją Swą przemożną opieką. O to pokornie proszę.

A. Guderska

DUBLANY, dnia 14 maja 1935 r. (154-35)

W grudniu 1933 r. zachorowałam ciężko na nerki, a z przeziębienia wytworzyła się na krzyżach prawego boku rana, z której wydobywała się ropa. Później ropa wytworzyła się wewnątrz lewego boku, koło serca i śledziony; męczyła mię ona bardzo i uciskała serce. Zabiegi lekarskie nad usunięciem pozostawały bezskuteczne. W końcu lekarz oświadczył, że stan jest beznadziejny i najdłużej za 2 tygodnie nastąpi śmierć. Wyspowiadałam się więc, przyjęłam Najświętszy Sakrament i zdałam się na Wolę Bożą, nie przestając jednak modlić się o uzdrowienie. Wtedy dowiedziałam się z "Rycerza" o cudownych łaskach Matki Bożej. Za pośrednictwem tutejszej "Milicji Niepokalanej" otrzymałam z Niepokalanowa Cudowny Medalik i wodę z Lurd. Gdy włożyłam poświęcony medalik i napiłam się cudownej wody, doznałam ulgi w cierpieniach i po raz pierwszy w ciągu choroby zasnęłam spokojnie. Na trzeci dzień pękł wrzód w boku, a ropa wyciekła w przeciągu kilku dni. W tym czasie nacierałam cudowną wodą nogi, które przez cały czas choroby były spuchnięte. Do trzech tygodni nie zostało śladu z ropy, z rany i ze spuchliny. Byłam uzdrowiona. Wyratowała mię cudowna łaska Boża, za przyczyną Matki Najświętszej, Która dała mi łaskę modlitwy, a jako znak swej mocy Cudowny Medalik i cudowną wodę z Lurd. Za tę wielką łaskę dziękuję serdecznie i gorąco Sercu Jezusowemu i Matce Najświętszej Niepokalanej, oraz św. Teresie i św. Antoniemu i proszę Ich o dalszą opiekę nade mną.

Niegodna sługa Marji, Katarzyną Tusznicka

L. S. Uzdrowienie to poświadcza: ks. Stanisław Pyzik i szereg innych osób.

STARA WIEŚ, dnia 8 czerwca i935 r. (155-35)

Z głębi kochającego serca dziękuję Matuchnie Niepokalanej za opiekę, jakiej mi użyczyła w ciągu mojego życia, za pomoc w studjach, a zwłaszcza w zdaniu egzaminu dyplomowego. Równocześnie proszę, by Niepokalana opiekowała się mną w dalszem mojem życiu.

Niegodny sługa Marji, Ludwik Kucharski, absolw. dypl. W. S. H. w Krakowie

N........., dnia 25 czerwca 1935 r. (156-35)

W całem swem życiu doznawałem szczególnej opieki Najświętszej Marji Panny. W tym roku zamierzałem ukończyć wyższe studja, uciekłem się więc do Najświętszej Marji Panny z prośbą o pomoc i Ona nie opuściła mnie, darząc swemi łaskami, które inni nazywali szczęściem. Wróciwszy w jesieni z wojska nie miałem funduszów na studja, Najświętsza Panna pomogła mi otrzymać stypendjum. Prosiłem o pomoc w uzyskaniu dyplomu - otrzymałem go z wynikiem celującym. Wywiązując się ze złożonego przyrzeczenia, składam tą drogą podziękowanie Najświętszej Pannie w Niepokalanowie i na progu nowej ery życia proszę o dalszą opiekę nade mną i moimi bliskimi.

Inż. Romuald Gecoń

ŻOŁYNIA, dnia 27 czerwca 1335 r. (157-35)

Wywiązując się z danego przyrzeczenia, składam publiczne podziękowanie Najśw. Sercu P. Jezusa, Matce Najśw. najlepszej Opiekunce mojej i świętemu Józefowi za pomyślne złożenie egzaminu i za otrzymaną posadę. Po złożeniu egzaminu w październiku 1934 r. pozostałam w domu bez posady a myśl, by ulżyć rodzicom i pomóc młodszemu rodzeństwu w dalszych naukach, wyrywała mnie z domu. Udałam się o pomoc do najlepszej i najpewniejszej Protektorki naszej, M. B. Nieustającej Pomocy. Ufność moja w Niepokalaną nie zawiodła. Po odprawieniu nowenny otrzymałam zaraz wezwanie na posadę, lepszą aniżeli marzyłam. Jeszcze raz składam podziękowanie, prosząc Niepokalaną o dalszą opiekę nad sobą i całą moją rodziną;

Żakówna Helena, sodaliska, nauczycielka

LUBLIN, dnia 28 czerwca 1935 r. (158-35)

Z wdzięczności za okazaną mi pomoc przy składaniu egzaminu, składam publiczne podziękowanie Marji Niepokalanej, celem rozszerzenia i umocnienia Jej kultu.

Mgr. Józef Rutkowski

JASIONOWA, dnia 1 lipca 1935 r. (159-35)

Matka moja od lat 9-ciu cierpiała na chorobę "wilka". Próby znanych lekarzy nic nie pomagały, ich zabiegi okazały się bezskuteczne. Radzili leczenie radem. Ten sposób kuracji był niewykonalny, gdyż matka moja już od kilkunastu lat cierpi na morską chorobę. Gdym stracił wszelką nadzieję wyleczenia jej z uporczywego cierpienia środkami dla chorej możliwemi, udałem się o pomoc do "Uzdrowicielki chorych" - Marji Niepokalanej. W początkach lutego 1935 r. w jej intencji odprawiłem Mszę św. i uczyniłem przyrzeczenie, że o ile będę godzien wysłuchania mej gorącej prośby, to za otrzymaną od Niej łaskę złożę publiczne podziękowanie w "Rycerzu Niepokalanej". W stosunku do chorej zastosowałem mało znaczący środek - żółtą wazelinę. Wbrew wszelkim oczekiwaniom środek ten zyskał cudowne własności. W przeciągu jednego tygodnia szpecąca nos szeroka rana zupełnie była wygojona. Pozostało tylko niewielkie wgłębienie w kącie nosa. Po 9-ciu latach uporczywego cierpienia, bez żadnej pomocy lekarskiej, bez stosowania odpowiednich środków, w przeciągu jednego tygodnia Matka moja została zupełnie wyleczoną. Za to cudowne uzdrowienie składamy Matce Najświętszej gorące podziękowanie. Oddajemy się nadal Jej przemożnej opiece i polecamy Ją wszystkim cierpiącym.

Anna Kołodziejowa i jej syn ks. Aleksander Kołodziej, prob. par.

CEREKWICA-GNIEZNO, w lipcu 1935 r. (160-35)

W myśl złożonego przyrzeczenia składamy publiczne podziękowania Najświętszemu Sercu Jezusa, Najśw. Pannie Marji oraz św. Teresie za opiekę i pomyślne zdanie trudnego egzaminu na uniwersytecie. Jesteśmy przekonani, że pomyślny wynik zawdzięczamy tylko Niepokalanej. Dziękując raz jeszcze potężnej Opiekunce Marji, prosimy o Jej dalszą niezawodną nad nami opiekę.

Edgar Lissowski i Marjan Haberski, stud. prawa U. P.

NAŁĘCZÓW, dnia 4 lipca 1935 r. (161-35)

W lipcu 1932 r. poważnie przeziębiłam się, wskutek czego dostałam ciężkiego zapalenia płuc. Według orzeczenia doktora, stan mój był bardzo groźny.
Nie straciłam jednak zupełnie nadziei, z wiarą i ufnością w cudowną pomoc Najśw. Serca P. Jezusa i Matuchny Niepokalanej modliłam się gorąco o przywrócenie mi zdrowia. Ślubowałam jednocześnie za wysłuchanie mojej prośby złożyć publiczne podziękowanie w "Rycerzu". Zdrowie w szybkim czasie odzyskałam. Za tę i za wiele innych szczególnych otrzymanych łask składam gorące podziękowanie, prosząc Najświętsze Serce Jezusa i Matuchnę Niepokalaną o dalszą" opiekę nade mną i moją rodziną.

Marja Grondowska

Niniejszem zaświadczam, że stan pani Marji Grondowskiej byt beznadziejny, zwłaszcza że sprawa była na tle gruźlicznem. Pacjentkę leczę od lat sześciu. − Dr. med. Albin Kapuściński

GNIEZNO, dnia 5 lipca 1935 r. (162-35)

Niepokalanej Dziewicy dziękuję gorąco za szczęśliwe doprowadzenie mnie do kapłaństwa, za Jej troskliwą opiekę nade mną na tej drodze. Głosząc w ten sposób Jej przedziwną dobroć, spełniam przyrzeczenie, złożone w chwili, gdy różne przeszkody tarasowały mi drogę do zamierzonego celu. Lecz miłość Marji - wszystko zwyciężyła.

Ks Teodor Marjan Domek

LWÓW, dnia 8 lipca 1935 r. (163-35)

W lutym b. r. zachorowałem ciężko na nerki. Choroba, połączona z okropnemi bólami, przeciągała się: stan był ciężki, zwłaszcza wobec daleko posuniętej u mnie wady serca i wielkiego osłabienia co dopiero przebytej przewlekłej grypie. Lekarze nie taili obaw. Oddałem się wtedy w opiekę Matce Niepokalanej, przyrzekając za wrócone zdrowie czcić Ją zawsze, a szczególnie w dzień Jej świąt. Choroba wlokła się jeszcze długo, ustąpiła jednak, nie powtarzając się więcej. Wierząc, iż dokonał się nade mną akt łaski i miłosierdzia Niepokalanej Panny, składam Jej hołd publiczny i dziękczynienie.

Feliks Drozd, podpułk. w stanie spocz.

PRZEMYŚL, dnia 9 lipca 1935 r. (164-35)

Znalazłszy się na rozdrożach życia, samotny bez wiary, prześladowany przez ludzi, nie widziałem żadnego wyjścia. Gdy nieszczęścia i niepowodzenia zaczęły walić się na mnie jedno po drugiem, uciekłem się pod opiekę Marji Niepokalanej, przystąpiłem do spowiedzi i Komunji św. Znalazłem mocną wiarę. I odtąd nastąpił natychmiast cudowny zwrot w mem życiu, otrzymałem bardzo poważne stanowisko, mimo olbrzymiej konkurencji. Jestem szczęśliwy, bo wierzę iż Matka Najśw. jest moją Orędowniczką. Wołam dzisiaj do wszystkich którzy zwątpili, którym życie jest ciężkie i szare: "Uciekajcie się pod skrzydła opiekuńcze Matuchny Niepokalanej. Pokochajcie Matkę Bożą a zwyciężycie". Dzięki Ci, Marjo Niepokalana, za wszystkie cudowne łaski, dane mi w życiu. Błagam Cię o dalszą opiekę nad rodziną moją i błogosławieństwo dla mnie na nowem stanowisku.

Niegodny sługa Marji, K. R.

LWÓW, dnia 10 lipca 1935 r. (165-35)

Przepełniony wdzięcznością ku Matce najlepszej - Niepokalanej, składam Jej publiczne podziękowanie za to, że raczyła za wstawiennictwem św. Tereni i O. Wenantego dopomóc mi w złożeniu egzaminu z wynikiem pomyślnym - co wobec ogromnego materjału i mej choroby, która przeszkodziła mi w przygotowaniu, świadczy najwymowniej, - że nigdy nie słyszano, aby kto się do Ciebie ucieka, został opuszczony przez Ciebie, o Marjo i Matko nasza Niepokalana.

M. W. student U. J. K. we Lwowie

ŁASZCZÓW, dnia 10 lipca 1935 r. (166-35)

Przyrzekłem publicznie podziękować Matce Najświętszej, jeżeli uprosi mi u Najśw. Serca Syna Swego łaskę wytrwałości w pracy i błogosławieństwo w egzaminach. I nie zawiodłem się - Marja przyszła mi z pomocą. Mimo, że rok ten był wyjątkowo ciężki dla mnie, egzamin zdałem pomyślnie i dostałem posadę, która umożliwi mi dokończenie studjów. Za Jej macierzyńską opiekę i pomoc Najśw. Serca Jezusa składam najgorętsze podziękowanie i pokornie proszę o dalszą opiekę.

Marjan Galas, student Wydz. Prawa i Admin. Uniw. Jag.

WARSZAWA, dnia 29 lipca 1935 r. (167-35)

Od roku już przeszło byłam bez posady. Znalazłam się w bardzo ciężkich warunkach materjalnych, nie traciłam jednak nadziei, modląc się do Niepokalanej za przyczyną św. Antoniego, św. Teresy i O. Wenantego. Chociaż dużo czasu minęło, a przeciwności wzmagały się, powodując nawet cofnięcie już otrzymanej nominacji, wierzyłam, że musi nastąpić pomyślny zwrot. I rzeczywiście, w najkrytyczniejszym już momencie dostałam zupełnie dobrą posadę, za co składam Niepokalanej i moim u Niej Orędownikom najgorętsze podziękowanie. Zaznaczyć jeszcze muszę, że przez cały ten krytyczny okres czułam nad sobą Opiekę Bożą; ona to ratowała mnie zawsze w sytuacjach, w których na pozór nie było już wyjścia.

Marja Szczepankiewiczówna

POZNAŃ, w sierpniu 1935 r. (168-35)

Wywiązując się z danej obietnicy, składam pokorne podziękowanie Najśw. Pannie Marji, Niepokalanie Poczętej, za wysłuchaną prośbę i czcigodnemu O. Wenantemu za wstawiennictwo, - z gorącą prośbą o dalszą opiekę w ważnej sprawie.

Wanda hr. Czarnecka

KARWINA (Czechosłowacja), dnia 1 sierpnia 1935 r. (169-35)

W marcu b. r. zachorowała 17-letnia córeczka mej siostry na silną grypę i z tego wywiązała się silna tuberkulosa. Lekarz oświadczył, że tylko najwyżej tydzień żyć będzie, ponieważ płucami owładnęła ropa. Wierzyliśmy, że jedynie Niepokalana może przywrócić jej zdrowie. W tej intencji zaczęliśmy nowennę do Najświętszej Marji Panny Niepokalanie Poczętej, i św. Teresy od Dz. Jezus. W ostatnim dniu nowenny była odprawiona w intencji chorej Msza św. przed ołtarzem Niepokalanej. Przystąpiliśmy wszyscy do Sakramentów św. Chora poraz trzeci po przyjęciu Komunji św. napiła się wody z Lurd. Na drugi dzień zaczęła chodzić, a po trzech tygodniach opuściła szpital i dzisiaj jest zupełnie zdrowa. Wywiązując się z danej obietnicy, składamy gorące podziękowanie Najśw. Marji Pannie, i św.Teresie od Dz. Jezus.

Fr. Janasowa i Zembolowie, rodzice.

Prawdziwość tego szczególnego uzdrowienia potwierdza ks. Jan Cieślak.

ŁÓDŹ, dnia 9 sierpnia 1935 r. (170-35)

Składam publiczne podziękowanie Niepokalanie Poczętej i św. Tereni od Dz. Jezus za pomyślne zdanie egzaminów na kurs III i teraz IV wydz. mech. Zarazem proszę gorąco o błogosławieństwo w dalszej mojej nauce.

Feliks Gruszka, st. P S. T. P.

N....., w sierpniu 1935 r. (171-35)

Od kilkunastu lat cierpiałem. Miałem bowiem wadę w mowie - jąkałem się. Chociaż dobrze przygotowywałem się na lekcje, jednak nie odnosiłem właściwego skutku. To paraliżowało moje wysiłki i wprawiało w stan depresyjny. Modliłem się długo - jednak żadnego polepszenia nie zauważyłem. Dopiero mniej więcej rok temu udałem się do Matki Najśw. przez przyczynę Czcig. M. Teresy Ledóchowskiej. Wkrótce otrzymałem tę łaskę - może niezupełnie, ale w 90 %. W pracy kapłańskiej jest to dla mnie b. wielka łaska. Dlatego też dziękuję serdecznie Niepokalanej i Czcig. M. T. Ledóchowskiej.

Zarazem wyrażam wdzięczność Matce Najśw. i Czcig. O. Wenantemu za otrzymanie innej większej jeszcze łaski. Niech wszyscy kochają Marję i ufają Jej bezgranicznie!

O. P. B., franciszkanin