Podziękowania
Drukuj

Osoby, które otrzymały jakąś łaskę od Niepokalanej i chcą za nią publicznie podziękować w "Rycerzu", prosimy, by postarały się o potwierdzenie swego podziękowania przez ks. proboszcza, a przy uzdrowieniu przez leczącego ich lekarza. Nadto trzeba podać w liście swoje nazwisko i dokładny adres. Także w wypadkach nawróceń, trzeba podać nazwisko i adres dla wiadomości redakcji - o ile możności - z potwierdzeniem kapłana. Redakcja stosuje się do życzenia proszących, by ich nazwiska czy miejscowości zostały w sekrecie. - Przy podziękowaniach nie ogłaszamy ofiar nadesłanych, gdyż pokwitowanie odbioru zwykle administracja wysyła. A Niepokalana dobrze wie, kto o Jej "Rycerzu" pamięta i czynnie popiera Jej sprawę .

Ponieważ podziękowań za łaski nadsyłają nam bardzo wiele, dlatego zaledwie drobną cząstkę umieszczamy w pełnym tekście, ogromną zaś większość w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują". Wszystkie one wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej. Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!...

Jeśli ktoś nie znajdzie swego podziękowania umieszczonego w całości, to znak, że zaliczono je pod "Ponadto Niepokalanej dziękują". Obecnie nie będziemy o tym listownie zawiadamiali, ponieważ przysparza nam to wiele pracy i zwiększa koszty. Sądzimy, że Sami Czytelnicy zrozumieją nas, iż kwoty, które wydalibyśmy na korespondencję, użyjemy na inny cel - na chwalę Niepokalanej.

STRYJ, dnia 3 stycznia 1935 r. (69-35)

Składam publiczne podziękowanie Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, Najświętszej Marji Pannie, oraz św. Teresie i św. Antoniemu za szczególną opiekę i pomoc przy egzaminie, a O. Wenantemu za wstawiennictwo.

Tadeusz Palański, student praw

KATOWICE, dnia 10 stycznia 1935 r. (70-35)

Od maja aż do września ub. r. chorowałem bardzo poważnie na ciężkie zapalenie środkowego, lewego i prawego ucha (media otitis). Przeraźliwy szum; targania, kłucia w głowie a zwłaszcza zanik słuchu stanowiło pasmo bolesnych cierpień. W międzyczasie przewieziony do szpitala, musiałem poddać się kolejno trzykrotnej ciężkiej operacji, z których najgroźniejszą byłą trzecia t. zw. "radykalna". Skutkiem ropy zebranej na głównej arterii (od ucha na szyi aż do ramienia) wytworzył się silny obrzęk, grożąc pęknięciem. Wymioty, wysoka gorączka, dreszcze, osłabiony puls wskazywały na niechybną śmierć. Przygotowany i opatrzony św. Sakramentami poddałem się przeszło dwugodzinnej niebezpiecznej operacji, nie rokującej życia. Uznano, że stan mego zdrowia jest beznadziejny. Jeszcze przez dwa tygodnie sztucznie podtrzymywany walczyłem między życiem a śmiercią. Że dziś mam słuch doskonały, czując się jak nowonarodzony i jako rekonwalescent mogę pracować, zawdzięczam to jedynie modlitwom, nowennom, ofiarom Mszy św., które kochani konfratrzy, Siostry, najbliżsi z rodziny i krewnych zanosili do Najśw. Serca Jezusa, Marji Niepokalanej i św. Patronów.

Ks. O. Franciszek Blandzi

CHODORÓW, dnia 13 stycznia 1935 r. (71-35)

Jako oficer b. armii austriackiej, potem polskiej w czasie wielkiej wojny, jak i w następnych latach doznawałem szczególnej opieki Niepokalanej. W życiu całym otaczała mnie Swą opieką w różnych trudnościach życiowych. Dziś, wywiązując się ze złożonego przyrzeczenia, dziękuję Najśw. Marji Pannie za wszystkie doznane łaski i błagam Ja, żeby nadal raczyła do końca życia opiekować się mną i moją rodziną, równocześnie zaś niech tych słów parę podzięki będzie wezwaniem do wszystkich wątpiących, by stawali w szeregi rycerzy Marji.

Pismo "Rycerz Niepokalanej" uważam nie tylko za jasny promień w codziennym naszym życiu, ale za bardzo ważny bodziec do wiernej służby Niepokalanej tak, jak mi mój honor oficerski nakazuje.

Dr. T. G.

LUBLIN, dnia 18 stycznia 1935 r. (72-35)

Za szczególną opiekę Najświętszej Marji Panny nade mną w czasie egzaminów, za pomoc w staraniu o stypendium, oraz za uchronienie mnie od kalectwa, składam tą drogą serdeczne podziękowanie Najświętszej Matuchnie i polecam się Jej dalszej opiece.

Jerzy Pokorny, stud. Katol. Uniw. Lubelsk.

JEZIORSKO, w styczniu 1935 r. (73-35)

Parafianka moja, Marianna Sitarek za przyczyną Najświętszej Marji Panny Niepokalanej otrzymała zdrowie. Przez 7 lat cierpiała na gruźlicę płuc; leczyło ją 9 lekarzy, którzy oświadczyli, że próżne są wszelkie zabiegi, gdyż choroba jest nieuleczalna. Po Mszy św., użyciu wody z Lurd i Cudownego Medalika odzyskała zdrowie zupełnie.

Ks. P. Kotarski

Wszystko to stwierdzam własnoręcznym podpisem − Marianna Sitarek.

PRZEWORSK, w styczniu 1935 r. (74-35)

Jestem obecnie po maturze. Gdy byłem w gimnazjum w J., popadłem w bardzo ciężki nałóg, z którego - zdawało się - wybrnąć niepodobna. Ponieważ miałem szczególne nabożeństwo do Matki Najświętszej, do Niej więc udałem się z prośbą o pomoc. Niekiedy sądziłem, że tylko śmierć może mnie wyrwać z tego grzechu, a nawet myślałem o samobójstwie. Będąc w kl. VII-ej, udałem się do Kalwarii Pacławskiej; tam przed Cud. Obrazem M. Boskiej odprawiłem dobrą spowiedź (gdyż poprzednie były złe) i przy pomocy Najświętszej Panienki uwolniłem się z kajdan nałogu. Zdarzały się jeszcze chwile upadku, ale dzięki Niepokalanej nie upadłem już tak daleko. Co mnie na tę drogę zaprowadziło? Zaniedbanie modlitwy codziennej i złe towarzystwo. Za tyle łask składam Jej publicznie podziękowanie, - nie było bowiem ani dnia ani godziny, ażebym nie doznał Jej opieki.

St. Fr.

DĘBICA, w styczniu 1935 r. (75-35)

Matka nasza zachorowała w 1933 r. na skręt kiszek. Lekarze polecili operację. Rodzina nie chciała się zgodzić na to, obawiając się, że chora w tak podeszłym wieku operacji nie przetrzyma. Wówczas rozpoczęliśmy nowennę do Boskiego Serca Jezusa i Matki Boskiej Nieustającej Pomocy oraz św. Teresy. Jednocześnie przyrzekliśmy w razie wyzdrowienia ogłosić publiczne podziękowanie w "Rycerzu". W kilka dni później polepszenie nastąpiło, a wkrótce matka przyszła do zdrowia.

Wiktoria, Rozalia i Stefan Nowakowie

Stwierdzam, że wyleczenie powyższe było niezwykle - dr. Mikołajski

Stwierdzam prawdziwość faktu − ks. Franciszek Kazek.

WARSZAWA, w lutym 1935 r. (76-35)

Patronce i Opiekunce mej, Matce Niepokalanej, składam najgorętsze podziękowanie za Jej macierzyńską opiekę nade mną, a zwłaszcza za pomoc w zdaniu egzaminu, którego przygotowanie z powodu krótkiego czasu sprawiało mi sporo trudności. W dniu egzaminu czułam się niepewnie. Bezpośrednio przed tą ważną dla mnie chwilą błagałam Niepokalaną o pomoc i nie zostałam zawiedziona w nadziejach.

Dziękując Marji za Jej dobrodziejstwa, proszę pokornie o błogosławieństwo w dalszych mych pracach tak w dziedzinie kształcenia umysłu jak i charakteru.

Z. Siwkówna, sodaliska
studentka U.W.

LWÓW, w styczniu 1935 r. (77-35)

Dnia 4 czerwca 1934 r. zachorowałam na zapalenie otrzewnej. W kilka dni później dołączyło się zapalenie płuc. Będąc w podeszłym wieku (70 lat życia), wątpiłam w wyzdrowienie. Podobnie sądzili i lekarze. Tymczasem stan mego zdrowia stale się pogarszał. Przez dwa tygodnie nie przyjmowałam żadnych pokarmów. Opatrzona św. Sakramentami, oczekiwałam chwili śmierci. Prawie umierająca, półświadomie, prosiłam Lekarkę Niebieską o ratunek, przyrzekając w razie polepszenia zdrowia złożyć podziękowanie w "Rycerzu". Równocześnie zapisałam się do Milicji Niepokalanej. Odtąd stan mego zdrowia stale się polepszał, a dziś czuję się dobrze. Za to niech Cię kochają i błogosławią, Matko Niepokalana, wszystkie narody. Bądź zawsze z nami!

Elżbieta Różycka

Poświadczam, że miałem p. Różycką w leczeniu z powodu zapalenia otrzewnej i następowego zapalenia płuc. Stan chorej był prawie beznadziejny; jednak przetrzymała wszystko i obecnie jest zdrowa. Lwów, dnia 11 II. 1935 r. − Dr. J. Notz

MOSZNIE, dnia 6 lutego 1935 r. (78-35)

Sercu Jezusowemu i Matuchnie mojej Niepokalanej składam serdeczne podziękowanie za ustawiczną opiekę nade mną i za otrzymanie etatu nauczycielskiego. Marjo, nie opuszczaj mnie nadal - błogosław w pracy.

H. Trześniewska, nauczycielka

RZESZÓW, dnia 9 lutego 1935 r. (79-35)

Z końcem sierpnia 1934 r. zachorowałam ciężko i niebezpiecznie. W przeciągu dwóch dni byłam trzykrotnie pod narkozą. Nie tylko ja, ale lekarze stracili zupełnie nadzieję utrzymania mnie przy życiu. Po włożeniu na szyję Cudownego Medalika i napiciu się wody z Lurd, zwróciłam się z rodziną o pomoc do Matki Najśw. Mimo przypuszczeń wszystkich, iż pozostanę na zawsze kaleką na nogi - bo przez dłuższy czas zupełnie chodzić nie mogłam - jednak Niepokalana przyszła z pomocą. Wysłuchała naszych próśb i wróciła mi zupełnie zdrowie.

Za to niezwykłe uzdrowienie składam najgorętsze publiczne podziękowanie Najświętszej Pannie Marji, Opiekunce naszej. Polecam się nadal Jej opiece, prosząc o dalsze błogosławieństwo.

Wierna sługa, Zofia Siwakowa urz. sąd.

Potwierdzam prawdziwość podanej powyżej treści podziękowania: dr med. Zygmunt Kramer.

LISZÓWIEC, dnia 10 lutego 1935 r. (80-35)

W październiku ub. r. ponieśliśmy ciężkie materialne straty, co do których odzyskania nie było żadnej nadziei. Wszelkie nasze starania pozostawały bezowocne. Zwróciłam się więc o pomoc z pełną ufnością do Matki Boskiej Niepokalanej i do Ojca Wenantego. W niedługim czasie, zupełnie niespodziewanie, stratę odzyskaliśmy, za co składam Niepokalanej i Ojcu Wenantemu gorące podziękowanie i proszę o dalszą opiekę.

Salomea Wilandowa

W sprawie szkody materialnej, jaka wyrządzono w majętności Liszówiec poświadczam niniejszym, że podane w doniesieniu fakty polegają na prawdzie. − Ks. Skroracki

BYDGOSZCZ, dnia 11 lutego 1935 r. (81-35)

Dwa lata Temu zachorowałam ciężko na silny ból głowy i wysięk z ucha. Dłuższe leczenie przez lekarza specjalistę nie odniosło skutku, wysięk z ucha nie ustawał. Lekarz odmówił dalszego leczenia. Miałam się poddać operacji. W tych ciężkich boleściach i smutku udałam się w opiekę Najśw. Serca Pana Jezusa i Lekarki Niebieskiej, i przyrzekłam, że gdy zostanę wysłuchaną, ogłoszę publicznie w "Rycerzu". Przed rokiem wysięk z ucha i ból głowy ustał. Wywiązując się z uczynionego przyrzeczenia, składam publiczne podziękowanie Najsłodszemu Sercu Pana Jezusa i Matuchnie Niepokalanej za Ich przemożną opiekę. Proszę o dalszą opiekę nade mną i nad moją całą rodziną.

Antonina Sobkowiakowa

P. Sobkowiak Antoninie polecam przekazanie do szpitala miejskiego z powodu przewlekłego zapalenia ucha środkowego. Bydgoszcz, dn. 15. V. 1933 r. − Dr. Ed. Soboczyński

U p. Sobkowiak Antoniny stwierdziłem dziś wygojone ropne zapalenie ucha środkowego. Bydgoszcz, dn. 11. 12. 1934 r. Dr. Ed. Soboczyński

NOWOSIÓŁKA, dnia 14 1utego 1935 r. (82-35)

W dniu Wszystkich Świętych ub. r. 6-letnia córeczka podczas zabawy złamała nogę. Sądząc, że to stłuczenie lub zwichnięcie, nie czyniłem żadnych zabiegów.

Wkrótce spostrzegłem, że jest inaczej, wiec zaniosłem ją do lekarza. Ten stwierdził chorobę przedawnioną, i polecił odwieźć chorą do szpitala. Na moją prośbę założył na złamaną nogę opatrunek, oświadczając, że jeśli kość odpowiednio nie zrośnie się zajdzie konieczność łamania jej. Nie chciałem dziecku przysparzać boleści - pozostało w domu. Po dwóch miesiącach córeczka nie mogła poruszać nogą. widząc to, udaliśmy się w gorącej modlitwie do Niepokalanej i Prosiliśmy Ją o zdrowie dla dziecka. Zawiesiliśmy chorej na szyi Cudowny Medalik a zbolałą nogę zwilżono wodą z Lurd. Byliśmy pewni, że lekarstwo to nie zawiedzie. Potem poleciliśmy dziecku chodzić. I o dziwo! Z początku z bojaźnią, później swobodnie przechadzało się po mieszkaniu. Na ten widok jedni zatrwożyli się, inni. płakali ze wzruszenia. Guz, który miał miejsce na złamanej nodze, powoli zanikł. Dziś dziecko chodzi normalnie. Jakże więc nie dziękować Najświętszemu Sercu Jezusowemu i Jego Niepokalanej Matce! Dziękujemy za to jak najgoręcej i prosimy o dalszą opiekę nad nami,

Michał Grunkowski

L. S. Potwierdzam − ks. Łoziński, prob. i dziek. ob. łac. w Dunajowie

STAWISZYN, dnia 16 lutego 1935 r. (83-35)

W czerwcu 1932 r. ukończyłem seminarium nauczycielskie. Potem odbyłem służbę wojskową, Po powrocie z wojska znalazłem się w ciężkich warunkach materialnych. Posady, mimo usilnych starań i różnych protekcji, nie otrzymałem. Kiedy zawiodły protekcje ziemskie, wróciłem się do innej Protektorki, o Której dobroci czytałem w "Rycerzu". Przyrzekłem, że jeżeli posadę otrzymam, złożę Jej publiczne podziękowanie. Wprawdzie długo jeszcze czekałem, lecz nie traciłem nadziei i nadal się modliłem. I nadszedł czas, że zostałem wysłuchany. Czując się w obowiązku dotrzymania przyrzeczenia, składam Niepokalanej serdeczne podziękowanie za otrzymaną laskę i proszę o zdrowie i błogosławieństwo w pracy.

Oleksiak Bronisław, nauczyciel

JANÓWKA, dnia 22 lutego 1935 r. (84-35)

Dnia 8 maja ub. r. w czasie odkopywania głazu w kamieniołomie zostałem żywcem zasypany blokiem ziemi. Przebywałem tam około 3/4 godziny, nie mogąc wydostać się na zewnątrz. Spostrzegłem, że wkrótce zakończę życie z powodu braku powietrza. Wówczas zwróciłem się o pomoc do Tej, Która nigdy nie opuszcza ludzi w niebezpieczeństwie, i przyrzekłem, że jeśli wydostanę się z tej jamy, ogłoszę podziękowanie w "Rycerzu". Matuchna Najświętsza nie zawiodła mnie. Mój 4-letni synek przybył na miejsce wypadku i zobaczywszy, że mnie niema, krzycząc pobiegł do domu. Na jego wezwanie zbiegli się sąsiedzi i wydobyli mnie prawie umarłego. Okazało się, że jedna noga była złamana, nie licząc ran na całym ciele. W szpitalu oświadczono, że wyleczenie chorej nogi będzie nader trudne. Po tygodniowym tam pobycie, wróciłem do domu. Wtedy wraz z rodziną odprawiłem nowennę do Niepokalanej i O. Wenantego. Czułem się coraz lepiej, a obecnie władzę w nodze odzyskałem zupełnie. Za to niezwykłe ocalenie mnie od niechybnej śmierci i opiekę w czasie choroby serdecznie dziękuję Najświętszej Pannie i O. Wenantemu i Ich opiece oddaję na zawsze siebie i rodzinę moją.

Jan i Zofia Kozakiewiczowie

WILNO, dnia 24 lutego 1935 r. (85-35)

Najgorętsze podziękowanie przesyłam Najświętszej Marji Pannie Niepokalanej za cudowne ocalenie mnie z katastrofy samochodowej, która miała miejsce w dniu 11 stycznia b. r. Moi koledzy zostali silnie pokaleczeni, ja zaś szczęśliwie wyszedłem bez szwanku, co zawdzięczam opiece Niepokalanej. Samochód, którym jechaliśmy, został całkowicie rozbity przez pociąg. Matuchno Niepokalana... racz łaskawie przyjąć moje gorące podziękowanie i prośbę o dalszą opiekę nade mną i nad moją matką. Objawem Twej opieki jest powyżej wymieniony wypadek i wiele innych dobrodziejstw, dowodzących o łaskawym wysłuchaniu przez Ciebie naszych błagalnych próśb.

Wdzięczny sługa Paweł Wojciechowski

L. S. Powyższe stwierdzam i prośbę petenta popieram − ks. prob. Żarnowski

ŻYWIEC, dnia 27 lutego 1935 r. (86-35)

Spełniając przyrzeczenie wypowiadane w codziennych modlitwach do Pana Jezusa i Matki Boskiej, składam publiczne podziękowanie za uzdrowienie ojca i proszę Niepokalaną Matkę Łaski Bożej o dalszą opiekę nad wszystkimi moimi bliskimi, oraz o wysłuchanie prośby odnoszącej się do uzupełnienia moich studiów, o spełnienie której proszę w codziennych modlitwach.

S. Wr., urzędnik

DĘBICA, w lutym 1935 r. (87-35)

Śmiali się ze mnie koledzy, którzy mi dopomogli do utraty pracy i chleba. Z politowaniem kiwali głowami nad moim nieszczęściem, ale nikt mi pracy nie dał, nikt nie pocieszył, nie nakarmił mych dzieci głodnych. A co gorsza, byli i tacy, którzy wkładali mi broń do ręki, bym mordem ukrócił męki dzieciom i sobie. Jak z jednej strony szatan kusił, tak z drugiej Bóg przez Anioła Stróża wlewał w serca nadzieję, bym tylko chciał, prosił i zaufał. Kiedy cała nikczemność szatańska pchała mię do zatraty ciała i duszy tak mojej jak i rodziny, kiedy z mniejszego nieszczęścia ziemskiego kieruje do wiecznego nieszczęścia i cierpień, zastanowiłem się, co mam czynić. Kryzys, bezrobocie szaleje i jedni cierpią biedę, nędzę i niedostatek, inni tańczą i bawią się. Tak, to wszystko prawda, ale też prawdą jest, że do nieba idą nie ci, co tańczą i szaleją, ale ci, co cierpią.

Czemu nie mam cierpieć, czemu nie mam iść za głosem Bożym, wziąć krzyż swój i iść za Jezusem, upokorzyć się, zrzucić z siebie ciężar grzechów i rozpocząć żyć dla Boga. Udałem się do Świątyni Pańskiej i pokornie na kolanach żebrałem pomocy u Matuchny, Ucieczki biednych grzeszników. Niepokalana zaprowadziła mnie do stóp Syna Swego i wyjednała dużo łask i pracę dla mnie biednego i otarła łzy z oczu moich dziatek i pocieszyła stroskane serce ojca i matki, nakarmiła i przyodziała.

Matko Najświętsza, jak ja biedny wywdzięczę Ci się za tyle łask i tyle skarbów. Niech ten krótki opis pociągnie biednych, zbłąkanych grzeszników do Twego tronu Matuchno, by tak jak i ja znaleźli ukojenie dla serca i duszy.

R. Wojaczyński

L. S. Ks. Kopernicki, prob.