Osoby, które otrzymały jakaś łaskę od Niepokalanej i chcą za nią publicznie podziękować w "Rycerzu", prosimy, by postarały się o potwierdzenie swego podziękowania przez ks. proboszcza, a przy uzdrowieniach przez leczącego ich lekarza. Nadto trzeba podać w liście swoje nazwisko i dokładny adres. Także w wypadkach nawróceń, trzeba podać nazwisko i adres dla wiadomości redakcji - ile możności - z potwierdzeniem kapłana. Redakcja stosuje się do życzenia proszących, by ich nazwiska czy miejscowość zostały w sekrecie. - Przy podziękowaniach nie ogłaszamy ofiar nadesłanych, gdyż pokwitowanie odbioru zwykle administracja wysyła. A Niepokalana dobrze wie, kto o Jej "Rycerzu" pamięta i czynnie popiera Jej sprawę.
Ponieważ podziękowań za łaski nadsyłają nam bardzo wiele, przeto zaledwie drobną cząstkę umieszczamy w pełnym tekście, ogromną zaś większość w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują".
Wszystkie one wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej. Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!
DZIEMIANY, dnia 27 maja 1933 r. (1-34)
Przed dwoma laty utworzył się synkowi dwuletniemu podczas choroby nerek, wielki wrzód w okolicy ucha, tak, że dziecko bardzo cierpiało. Operacji opierałam się, a ufając w pomoc Bożą, poleciłam go Matce Najśw. i św. Tereni. Dziecku dałam ucałować Cudowny Medalik, który przyłożyłam na chore miejsce. Oto nazajutrz opuchlina zginęła i dziecko wróciło wkrótce do zupełnego zdrowia. Za zaniedbanie obiecanego ogłoszenia dziękczynnego nawiedziła mnie Matka Najświętsza doświadczeniem. Zachorowałam ciężko na żołądek, nerwy i kurcze, na które już kilkakrotnie bardzo cierpiałam. Znowu uciekłam się do Najśw. Maryi Panny i świętych, używając wody z Lourdes, odprawiłam też nowenny. Jestem jeszcze słaba, lecz mogę choć po trosze wstawać, ufam w rychły powrót do zdrowia.
Cecylia Konkolewska
Prawdziwość zaświadczam - Ks. Podlaszewski, dziekan.
ZIMNAWODA, dnia 14 sierpnia 1933 r. (2-34)
Wywiązując się z przyrzeczenia, składamy tą drogą publiczne podziękowanie Najświętszej Panience Niepokalanej za uzdrowienie córeczki naszej Zuzi ze straszliwej choroby (gruźlicy kręgosłupa).
Dziecko nasze chorowało przez dwa lata, a w ostatnich 9 miesiącach nie miało żadnej władzy w nogach i o własnych siłach nie poruszyło się nawet w łóżku. Różne zabiegi lekarskie były w tym wypadku bezsilne, a choroba z każdym dniem wchodziła w gorsze stadium. W listopadzie 1932 r. wskutek tej choroby dziecko dostało najwyższej gorączki, a lekarz uznał zapalenia opon mózgowych, twierdząc równocześnie, że dziecko pożyje już tylko kilka dni. Zrozpaczeni, zwróciliśmy się z gorącą prośbą do Niepokalanej Matki o wzięcie nas w opiekę, przy czym choremu dziecku zawiesiliśmy Cudowny Medalik oraz daliśmy mu napić się wody z Lourdes - wierząc silnie, że Pocieszycielka strapionych nie opuści nas. I Matka Najświętsza nie opuściła nas, dziecko nasze powracało szybko do zdrowia, a obecnie już od stycznia 1933 r. chodzi o własnych siłach, przy czym wróciła mu rześkość ciała. W wypadku tym widzimy aż nazbyt jaskrawo opiekę Niepokalanej, wobec czego u Jej stóp składamy z głębi serca płynące podziękowanie. Przy czym i uratowane dziecko, lat 8 obecnie mające, ze swej strony dołącza podziękowanie i wespół z rodzicami prosi Niepokalaną o dalsza opiekę i pomoc.
Benedykt i Maria Lulkowie
L.S. Potwierdza - Ks. Sadowski.
KĘBŁÓW, dnia 16 sierpnia 1933 r. (3-34)
Z początkiem kwietnia [1934] r. zachorowałem bardzo ciężko wskutek przeziębienia grypy i zapalenia płuc. Wezwani lekarze daremnie się trudzili by przywrócić mi zdrowie. Gorączka wymagała się i doszła do 41 stopni i 4/10.
Rodzina poprosiła księdza by mnie zaopatrzył na drogę wieczności. Lecz w takiej gorączce nie miałem żadnej pamięci, a jaka była moja spowiedź - nie miałem i nie mam żadnego pojęcia. Rodzina, widząc moje ostatnie godziny życia, udała się z gorącą i błagalną prośbą do Lekarki Niebieskiej, Matki Najświętszej p przywrócenie mi zdrowia. Szwagier podał mi cudownej wody z Lourdes, a po wypiciu kilku kropel gorączka momentalnie spadła i dzisiaj już pracuję dalej jako kowal na utrzymanie rodziny.
Zdrowie moje zawdzięczam jedynie Matce Niepokalanej i Jej kochającemu Synowi. Proszę Ich o dalszą opiekę nad naszą rodziną.
Józef i Katarzyna Gawrysiowie
Padew, 16 VIII 1933. Prawdziwość stwierdzam Ks. Franciszek Babiuch.
NIESZAWA, dnia 1 września 1933 r. (4-34)
Pięcioletnia moja córka zachorowała ciężko na zapalenie otrzewnej i równocześnie na zapalenie ślepej kiszki. Po przewiezieniu do szpitala lekarze orzekli, że wobec silnej gorączki operacji robić nie można. Jednocześnie zaczęłam odprawiać nowennę do św. Antoniego i Matki Niepokalanej. Wreszcie lekarze zgodzili się zrobić operację ślepej kiszki, ale odpowiedzialności za wynik nie chcieli wziąć bo taka operacja bardzo rzadko się udaje. Została odprawiona Msza św. i tego samego dnia córka zaczęła bez operacji przychodzić do zdrowia.
Zawdzięczam to św. Antoniemu i Matce Najśw., za co dzięki składać nie przestanę.
Marta Szparaga
L.S. Potwierdzam wiarogodność powyższego Ks. Stanisław Gemel, rektor kościoła franciszkańskiego
STARE SIOŁO, dnia 6 września 1933 r. (5-34)
Podpisany składa tą drogą publiczne podziękowanie Matce Najświętszej za uleczenie z bardzo ciężkiej choroby płuc, z której po ludzku mówiąc i sądząc, nie było wyleczenia,
Roman Kostyrka
L.S. Potwierdzam jako proboszcz prawdziwość faktu prawie cudownego. Ks. Tadeusz Blichorski.
ŁAGÓW KOZIENICKI, dnia 8 września 1933 r. (6-34)
Ubiegłego [1933] roku zachorowała mi siostra na pomieszanie zmysłów i odwieziona została do Zakładu w Drewnicy pod Warszawą. Była bliska śmierci. Z powodu wycieńczenia i nieprzyjmowania pokarmów dysponowano ją już na śmierć. Lekarze nie robili nadziei wyzdrowienia. W tym strapieniu poleciłem ją Najświętszemu Sercu Pana Jezusa i Niepokalanej Maryi i zawiesiłem Cudowny Medalik, odprawiłem 5 Mszy św. i prosiłem nowicjuszki z Zakładu św. Kazimierza o odprawienie nowenny do Matki Bożej. Wkrótce zaczęła przychodzić do siebie, stan zdrowia z każdym tygodniem poprawiał się nadzwyczaj szybko ku zdumieniu wszystkich znajomych i odzyskała zupełne zdrowie. Za to składam Bogu przez ręce Niepokalanej Dziewicy najgłębszą podziękę, oddając w Jej najczulszą opiekę całą swą rodzinę.
Ks. Prob. Tadeusz Malewski
CHROMIN, dnia 12 września 1933 r. (7-34)
W lipcu 1930 roku zachorowałem na płuca i wysięk w boku. Umieszczono mnie w szpitalu. Doktorzy wątpili w uratowanie mego życia, tym bardziej, że dołączyły się jeszcze inne choroby: gromadzenie się wody w boku, skąd kilkakrotnie była ściągana, a gorączka dochodziła niekiedy do 41°. Będąc tak poważnie chorym, poleciłem się Niepokalanej Maryi i Najśw, Sercu Pana Jezusa; zapisałem się do Apostolstwa chorych we Lwowie, oraz zwróciłem się z prośbą do OO. Franciszkanów o przysłanie mi wody z Lourdes i Cudownych Medalików przyrzekając, że jeżeli odzyskam zdrowie i zdolność do pracy, ogłoszę to publicznie. Nie zawiodłem się. Na zdrowiu czułem się coraz lepiej.
W roku 1932 zamiast lekarstwa, dostała mi się do oka esencja octowa. Ból był okropny, a powiek nie można było przymknąć. I tym razem zwróciłem się o pomoc w nieszczęściu do Niepokalanej, a później do lekarza. Oko sparzone esencją wyleczyłem i widzę dobrze jak przedtem. Obecnie jestem zdrów i mogę pracować; za co składam najgorętsze dzięki Najśw. Sercu Jezusa i Niepokalanej prosząc o dalszą opiekę nade mną i całą moją rodziną.
Wiktor Zadrożny
Wiarogodność powyższego poświadczam - Ks. Walenty Wójcik, proboszcz Borowie, dnia 24 IX 1933 r.
WARSZAWA, dnia 16 września 1933 r. (8-34)
W bieżącym [1933] roku zdawałem egzamin dojrzałości. Miałem jednak bardzo słabą nadzieję, że otrzymam maturę; lecz od czego ufność w pomoc Matki Najśw. Modliłem się przez dłuższy czas gorąco do Matki Bożej, odprawiłem nowennę, i obiecałem, że jeżeli złożę egzamin, odbędę pieszo pielgrzymkę na Jasną Górę i ogłoszę publiczne podziękowanie w "Rycerzu Niepokalanej". I nie zawiodłem się w pomoc Tej najlepszej Matki, o Której "od wieków nie słyszano, by miała opuścić tego, kto się udaje pod Jej opiekę". Egzamin zdałem nadspodziewanie dobrze za co składam gorące podziękowanie Matuchnie Bożej: i proszę Ją nadal o opiekę nade mną.
maturzysta - bielańczyk
Potwierdzam - Ks. Józef Jarzębowski, marianus Bielany, dnia 16 IX 1933 r.
MAJDAN STARY, dnia 17 września 1933 r. (9-34)
Wywiązując się z swego postanowienia, składam Matce Najświętszej gorące publiczne podziękowanie za otrzymane zdrowie. W roku 1931 otrzymałem strzał w bok. Nastąpiło to wskutek nieostrożnego obchodzenia się z bronią Odesłano mnie wówczas do szpitala, gdzie lekarze zwątpili zupełnie o moim wyzdrowieniu. Ze szpitala jednak odesłano mnie z powrotem do domu, uważając, te leczenie i tak na nic się nie przyda. W domu przeleżałem osiem miesięcy, a ból w boku coraz bardziej się wzmagał. Nie widziałem żadnej pomocy w środkach ludzkich, więc zwróciłem się z całą ufnością do nieba. Błagałem Najświętszą Matkę Bożą Łopatyńską, by przywróciła mi zdrowie. Przed Jej cudownym obrazem w Łopatynie wysłuchałem Mszy św. i zostałem uleczony. Rana, która dotąd była otwarta, w stosunkowo krótkim czasie zagoiła się; od tego dnia aż dotąd czuję się zupełnie zdrów i mogę wykonywać pracę około gospodarstwa.
Wł. Ławny
L.S. Zgodność z prawdą potwierdzam - Ks. J. Szufryński.
BRODNICA n/Drwęcą, dnia 17 września 1933 r. (10-34)
Dnia 4 maja [1934] r. poparzyła się bardzo ciężko córeczka nasza licząca 10 lat. Przybyły lekarz mało miał nadziei, że zostanie ona przy życiu. Z jego rozkazu została przewieziona do szpitala powiatowego. Trzeciego dnia zakażenie krwi i gorączka postąpiła tak daleko, że lada chwila mógł nastąpić zgon. Wówczas zwróciliśmy się z gorącymi modlitwami do Matki Najświętszej Niepokalanej, by nam córkę uratowała. Ponadto zamówiliśmy w szpitalnej kaplicy Mszę św. o jej zdrowie, jak również pisaliśmy do Niepokalanowa prosząc o modlitwę. Czwartego dnia nastąpiła zmiana. Niebezpieczeństwo minęło, wprawdzie miała jeszcze dużo boleści i dopiero teraz całkowicie wyzdrowiała.
Przypisujemy jej wyzdrowienie jedynie Niepokalanie Poczętej i św. Antoniemu. Wypełniając przyrzeczenie, przesyłamy to podziękowanie celem ogłoszenia w "Rycerzu Niepokalanej".
Aleksy i Wanda Wojnowscy
L.S. Potwierdzam - Ks. Bieliński, proboszcz.
KRAKÓW, dnia 18 września 1933 r. (11-34)
Przed dwu laty, wskutek nieostrożnego przeziębienia grypy, naraziłem się na niebezpieczną chorobę płuc. Z tego powodu musiałem przerwać naukę przed zakończeniem roku szkolnego i udać się na kurację do różnych miejsc klimatycznych, gdzie poddałem się zabiegom lekarskim, jak odmie, zastrzykom itd.; wszystko jednak zdawało się być bezskuteczne. W tym ciężkim położeniu udałem się z gorącą, ufną prośbą do Niepokalanej, Która raczyła mnie łaskawie wysłuchać. Dzisiaj czuję się całkiem zdrów, mogę dalej kończyć przerwane studia i w ten sposób zdążać do celu - do kapłaństwa. Za tę łaskę składam Najświętszej Maryi Pannie Niepokalanej publiczne podziękowanie, oraz proszę Ją o dalszą opiekę i pomoc w trudnościach. O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy...
kl. Stefan Filas T.B.Z.
GRÓDEK JAGIELOŃSKI, dnia 19 września 1933 r. (12-34)
W sierpniu 1933 r. zachorowałam bardzo ciężko; wezwani lekarze stwierdzili zapalenie lewego płuca. Leczenie powyższej choroby jak przewidywali lekarze miało być bardzo długie i uporczywe. Pomimo wszelkich zabiegów lekarskich, gorączka nie ustępowała, osłabienie się wzmagało, bezsenne noce spędzałam wśród łez. Straciłam wszelką nadzieję w wyzdrowienie. Czytając o tylu uzdrowieniach w "Rycerzu", udałam się z gorącą prośbą do Niepokalanej Matki Bożej Częstochowskiej, do Serca Pana Jezusa o ratunek, głęboko wierząc, że tylko moc Boska uzdrowią mnie, gdyż ile razy zwracałam się w nieszczęściu do Matki Bożej, do Ducha Świętego, do Serca Pana Jezusa - zawsze prośby moje Bóg najmiłosierniejszy wysłuchiwał. I teraz w ciężkiej chorobie, po szczerej, gorącej modlitwie, po napiciu się cudownej wody z Lourdes i po założeniu na szyję Medalika Matki Bożej uczułam się natychmiast zdrową. Na drugi dzień gorączka, która trwała tak uporczywie, spadła i z każdym dniem wracało mi zdrowie i siły. Po trzech tygodniach wstałam. A gdy po paru dniach pojechałam do szpitala na prześwietlenie, okazało się, że w płucach moich nie ma żadnej wady, ani żadnych śladów przebytej choroby.
Dlatego z wdzięczności kornie chyląc głowę, publicznie dziękuję Najsłodszemu Sercu Pana Jezusa, Matce Bożej Częstochowskiej za uzdrowienie i za wiele innych otrzymanych łask, zachęcając wszystkich do ufności w pomoc Niepokalanej Matki Bożej.
O Matko Najświętsza, Ucieczko grzeszników, Twojej łaskawej opiece się polecam nadal wraz z moją rodziną, prosząc o zdrowie i błogosławieństwo.
niegodna sługa Maryi, Stanisława Czubowska
Poświadczam, że 36-letnia pani Stanisława Czubowska, żona st. ogniomistrza z Gródka Jag. przebyła ciężkie grypowe zapalenie płuc, była w stałej opiece lekarzy przez 3 tygodnie. Dzisiejszy stan wymienionej jest zadowalający, powikłania tak częste przy grypie nie dołączyły się. Prześwietlenie nie wykazało żadnych zmian w płucach. - Dr Łysiak, lekarz - W Gródku Jag., dnia 20 IX [19]33.
Urząd parafialny ob. łac. potwierdza powyższy fakt rychłego wyzdrowienia. - Ks. Bielczerski, proboszcz.
POZNAŃ, dnia 19 września 1933 r. (13-34)
Z głęboką czcią i pokorą składam publiczne podziękowanie Maryi Niepokalanej za otrzymaną łaskę i dobrodziejstwo. Od [1933] roku byłem bez pracy Starałem się wszelkimi siłami uzyskać ją, lecz wszystko na próżno. Zacząłem powoli poddawać się zwątpieniu, bo gdzież można było myśleć o uzyskaniu jakiegoś zajęcia w dzisiejszych tak krytycznych i przełomowych czasach. Zachęcony przez swego spowiednika zwróciłem się do Najśw. Panny Niepokalanej o pomoc, ślubując równocześnie, że, gdy otrzymam upragnioną posadę, złożę pewną ofiarę i publiczne podziękowanie. I otóż Matka Niepokalana nie pozwoliła mi czekać długo na łaskę, o jaką prosiłem. Wkrótce bowiem otrzymałem wiadomość z pewnej firmy o przyjęciu mnie tam, skąd trzy miesiące przedtem otrzymałem odpowiedź odmowną. Poczuwając się do obowiązku i złożonego ślubowania, pospieszam uiścić się z długu wobec Niepokalanej. Składam Jej za tak wielką łaskę bezgraniczna dzięki, prosząc o błogosławieństwo w dalszej drodze mego życia i o opiekę nad moją rodziną, przepraszając przede wszystkim za tak długą zwłokę z podziękowaniem za doznaną łaskę.
W. Baranowski
Zgodność powyższego poświadczam - Ks. Józef Markowski, proboszcz par. Wilczyn.
PIŃSK, dnia 22 września 1933 r. (14-34)
W pierwszych dniach czerwca [1933] r. Eugeniusz Kulikowski, abiturient Państwowego Gimnazjum w Pińsku, wraz z swym kolegą pojechali rowerami na wycieczkę. Podczas drogi Gieniek czuł się dobrze. Po przyjeździe do domu w nocy 8 czerwca dostaje silnych bólów brzucha. Lekarze stwierdzili, że jest to trzeci atak wyrostka robaczkowego, wobec czego konieczną jest natychmiastowa operacja. Rodzice na razie nie chcą się zgodzić, lecz wkrótce zdają się na Wole Bożą. O godzinie 15 rozpoczyna się operacja. Doktorzy, myśląc, że to zapalenie wyrostka robaczkowego ślepej kiszki, dają mu na sen i rozpoczynają operację Okazuję się, że jest to zgorzel jelit wskutek wewnętrznego uwierzgnięcia i zachodzi potrzeba cięcia przez cały brzuch po linii środkowej i usunięcia 1½ metra zgangrenowanych cienkich jelit. Chory czuje się po operacji bardzo źle, jednakże humoru nie traci. Doktor naczelny nie ma nadziei, aby chory został przy życiu. Dnia 9 czerwca wieczorem p. Doktor Rodziewicz bierze go pod swoją opiekę. Nadchodzi dzień 11 czerwca, w którym sodaliski przyjmują Komunię Św[iętą] na jego intencję. W nocy z 10 na 11 jest bardzo osłabiony; o godz. 6 stan się pogarsza. Chory chce przyjąć Wiatyk i pożegnać się z rodzicami, gdyż czuje, że za chwilę umrze. Przyjeżdża ksiądz prefekt i udziela mu ostatnie olejem św[iętym] namaszczenie. Po Komunii Św[iętej] ksiądz udziela błogosławieństwa i zawiesza na szyi chorego Medalik przysłany z Niepokalanowa. Po południu jest mu trochę lepiej. Wstąpiły do serc wszystkich nadzieja, że Najświętsza Matuchna uprosi łaskę u Boga.
Na siódmy dzień po operacji, chory mówić nie może, gdyż tężec ścisnął mu szczęki. W początkach lipca tężec zaczął powoli ustępować. Obecnie czuję się zupełnie dobrze.
Za wszystkie otrzymane łaski dziękują Sercu Jezusowemu i Matce Najświętszej
Sodaliski i Sodalisi
Stwierdzamy opis choroby Eugeniusza Kulikowskiego - Dr E. Puciata, dyrektor szpitala | Dr Rodziewicz | abs. med. K. Buławski | Sekretarka J. Stępniówna | Ks. Fabian Szczerbicki, moderator.
SOBOTNIKI, dnia 28 września 1933 r. (15-34)
Niniejszym uważam za święty obowiązek złożyć publiczne podziękowanie Najlitościwszej Matce Bożej za okazaną mi pomoc. Straciłem posadę przez intrygi złych ludzi. Będąc w krytycznych, wprost opłakanych warunkach życiowych udałem się z pokorną modlitwą do Matki Bożej o ratunek. W krótkim czasie zupełnie niespodzianie otrzymałem z powrotem tę samą posadę i na temże samym miejscu.
Br. Staniukiewicz
LS. Wiarogodność stwierdzam - Ks. Paweł Bagiński, proboszcz sobotnicki.
P...S, dnia 30 września 1933 r. (16-34)
Wywiązując się z danej obietnicy, z głębi serca dziękuję Matce Najświętszej za szczególną łaskę nawrócenia w godzinie śmierci bardzo drogiej mi osoby. Równocześnie wysyłam ofiarkę na rozszerzenie "Rycerza Niepokalanej".
niegodna sługa Maryi
Potwierdzam - Ks. Józef Boduch, proboszcz.
MILCZYCE, we wrześniu 1933 r. (17-34)
W roku 1932 otrzymałem posadę w Policji Państwowej. Po upływie półrocznej służby zostałem wydalony w drodze dyscyplinarnej za niesłuszne oskarżenie mnie przed władzą, bez żadnego środka utrzymania i bez żadnej odprawy, Wskutek czego, znalazłem się w skrajnej nędzy. Ponadto zostałem oskarżony w Sądzie Okręgowym za rzekome znęcanie się na osobach przytrzymanych na posterunku. Wtedy straciłem już nadzieję otrzymania kiedykolwiek posady państwowej. Postanowiłem udać się do Tej, Która nikogo z uciekających się do Niej nie opuszcza i błagać o pomoc. Dotąd nie czytałem "Rycerza", bo chociaż mówiono mi o umieszczanych w nim podziękowaniach, nie wierzyłem. Razu jednego przyniosła mi pewna osoba "Rycerza Niepokalanej", a ja z ciekawości zacząłem czytać i przekonałem się, że jest wszystko prawdą. Nabrałem otuchy i ufności, że może i mnie Matka Najświętsza wysłucha. Udałem się więc z prośbą do Niej o łaski, by mi dopomogła w moim nieszczęściu. Zamówiłem dwie Msze św. odmawiałem nowennę do św. Teresy od Dz. Jezus, i św. Tadeusza Apostoła, przyrzekając ogłosić w "Rycerzu". I oto Maryja okazała mi, że kto Ją o co prosi nie może odejść z niczym, bo nie tylko sprawę w Sądzie Okręgowym wygrałem, ale w niedługim czasie otrzymałem z powrotem służbę w Policji Państwowej. Sercem pełnym wdzięczności dla Najsł. Serca Jezusa i Najśw. Panny Maryi, składam gorące podziękowania za otrzymane łaski.
Piotr Rębowski, posterunkowy P. P.
Poświadczam w całej osnowie. Z urzędu parafialnego ob. łac. Ks. Józef Chmurowicz.