Podziękowania

Osoby, które otrzymały jakaś łaskę od Niepokalanej i chcą za nią publicznie podziękować w "Rycerzu", prosimy, by postarały się o potwierdzenie swego podziękowania przez ks. proboszcza, a przy uzdrowieniach przez leczącego ich lekarza. Nadto trzeba podać w liście swoje nazwisko i dokładny adres. Także w wypadkach nawróceń, trzeba podać nazwisko i adres dla wiadomości redakcji - ile możności - z potwierdzeniem kapłana. Redakcja stosuje się do życzenia proszących, by ich nazwiska czy miejscowość zostały w sekrecie. - Przy podziękowaniach nie ogłaszamy ofiar nadesłanych, gdyż pokwitowanie odbioru zwykle administracja wysyła. A Niepokalana dobrze wie, kto o Jej "Rycerzu" pamięta i czynnie popiera Jej sprawę.

Ponieważ podziękowań za łaski nadsyłają nam bardzo wiele, przeto zaledwie drobną cząstkę umieszczamy w pełnym tekście, ogromną zaś większość w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują".

Wszystkie one wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej. Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!

SUCHA, dnia 11 czerwca 1933 r. (36-34)

Za łaskawe wysłuchanie naszych gorących próśb o przywrócenie zachwianej egzystencji, przejęci gorącą wdzięcznością, dziękują najserdeczniej.

M. i C. K.

Nadzwyczajną pomoc Bożą przez przyczynę Najśw. Maryi Panny, świadomy całej nader trudnej sprawy potwierdza - Ks. Tomasz Nawrocki, superior kościoła kolejowego Nowy Sącz

KOZIENICE, dnia 14 listopada 1933 r. (37-34)

W roku 1932 w grudniu zachorowała nam matka na paraliż, który odjął jej mowę, władzę w lewej ręce i nodze. Chora była zupełnie nieprzytomna. Wezwany ksiądz udzielił jej ostatnich Sakramentów św. Sądziliśmy, że przyjdzie, się nam z nią pożegnać na zawsze. W tej chwili nadeszła sąsiadka, która przyniosła wodę z Lourdes i Cudowny Medalik. Medalik włożyliśmy chorej na szyję, a wodę daliśmy jej do picia. Zamówiliśmy też Mszę św. w Niepokalanowie o zdrowie naszej matki. I oto ulitowała się nad nami Maryja Niepokalana. Od tej chwili matka zaczęła przychodzić do zdrowia. Za to niezwykłe uzdrowienie, składamy najgorętsze publiczne podziękowanie Najśw. Pannie Maryi, Opiekunce, naszej. Polecamy nadal naszą matkę Jej opiece, prosząc o dalsze błogosławieństwo dla naszej rodziny.

Antonina Metlerska z rodziną

Będąc u chorej, sam zwątpiłem w jej uzdrowienie; poleciłem ją opiece Najśw. Maryi Pannie; - polecenie okazało się skuteczne, za co Bogu niech będą dzięki. Ks. Stanisław Skurski, Kozienice, 14 XI 1933.

BŁ..., dnia 22 listopada 1933 r. (38-34)

W naszym mieście dogorywał na suchoty młody człowiek. Stale bluźnił Bogu i o spowiedzi nie chciał nawet słuchać - choć niezadługo miał stanąć przed Jego sprawiedliwym sądem. Kilka osób gorąco modliło się o jego nawrócenie. Szły modły do Niepokalanej, by nie dopuściła do zguby wiecznej tej duszy. Matka Najśw. wysłuchała próśb naszych. Jedna członkini "Milicji Niepokalanej" zaproponowała choremu przyjęcie Cudownego Medalika, i, o dziwo!... nie odmówił prośbie, a po kilku dniach sam poprosił o księdza. Wyspowiadał się i przyjął Wiatyk św.

Składamy za tę i za inne łaski podziękowanie Matce Najśw., by ufność grzeszników w Jej możne pośrednictwo i miłosierdzie pociągnęła nawet najzatwardzialszych do szukania u Niej ratunku dla swych dusz nieszczęśliwych.

Wdzięczne, acz niegodne członkinie Milicji Niepokalanej

Poświadcza - Ks. Jan Sołtysiak, który chorego spowiadał.

DZIKOWIEC, dnia 23 listopada 1933 r. (39-34)

Świątynia parafialna w Dzikowcu wymagała koniecznej i gruntownej restauracji. Niestety, trudności spiętrzyły się odrazu. Ciężkie przesilenie gospodarcze, oraz zubożenie ludności nie dawały pomyślnych widoków. W tej ciężkiej sytuacji nie straciłem odwagi, lecz ufny w pomoc Najśw. P[anny] Maryi Niepokalanej, zwróciłem się do Niej z gorącą prośbą o opiekę nad świątynią, ślubując Jej; że podziękowanie ogłoszę w "Rycerzu", o ile sprawa restauracji kościoła dojdzie do skutku. Pomoc Najśw. Panny Niepokalanej okazała się przedziwną i widoczną. Trudności zaczęły z wolna ustępować; świątynię odnowiono. Wywiązując się ze złożonej obietnicy ślę Niepokalanej z głębi serca najgorętsze podziękowanie. Niechaj cześć i chwała Niepokalanej i Jej Syna przez długie wieki rozbrzmiewa w murach tej świątyni i niechaj wierni pokochają ten dom Boży. Polecam tę świątynię, moich parafian Ich czułej i łaskawej opiece.

Ks. Marceli Dyszyński, proboszcz

BORYSŁAW, dnia 24 listopada 1933 r. (40-34)

22 września [1933] r. syn nasz Czesław zachorował na zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Miejscowi lekarze polecili go wysłać do szpitala w Drohobyczu, gdzie po trzymiesięcznym pobycie wrócił do domu w stanie beznadziejnym. Przez cały czas jego choroby prosiliśmy gorąco Boga c zdrowie dla niego; kilkakrotne odprawiono Mszę św. na jego intencję. Nie zapomnieliśmy o cudownej wodzie z Lourdes i przyrzekliśmy publicznie podziękować Matce Bożej, jeśli powróci mu zdrowie. Niepokalana i Bóg wszechmogący, najlepszy Lekarz, wysłuchali próśb naszych, przeto składamy Im gorące podziękowanie i prosimy o dalszą opiekę rad naszą rodziną.

Józef i Magdalena Tumidajscy

Stwierdzam wiarogodność powyższego pisma w sprawie chorego Czesława, którego sam odwiedzałem w szpitalu. - Ks. Arsikowicz, proboszcz.

TOMASZÓW MAZOWIECKI, dnia 30 listopada 1932 r. (41-34)

Wywiązując się z danej obietnicy składam jaknajpokorniejsze podziękowanie Matce Najświętszej, św. Teresie, św. Antoniemu za wysłuchanie naszych niegodnych próśb i wyjednanie u Boskiego Serca Jezusowego przywrócenia zdrowia synowi naszemu, który przez trzy miesiące nie mógł ruszyć nogą. Leczyło go dwunastu lekarzy, którzy oświadczyli, że trzeba nogę odjąć. Ufni w pomoc Bożą, odprawiliśmy nowennę, spowiedź i Komunię Św[iętą], przyrzekając, że złożymy publiczne podziękowanie. Matka Najświętsza wysłuchała nas i uzdrowiła nam syna, który od dnia 14 lipca 1932 r. jest zdrów.

Za tę wielką łaskę niech będzie cześć i chwała Maryi Niepokalanej?

Zofia Jabrzyk

LWÓW, dnia 1 grudnia 1933 r. (42-34)

Matce Najśw. Nieustającej Pomocy przesyłam najserdeczniejsze podziękowanie za uzdrowienie brata z ciężkiej choroby. Wezwany lekarz stwierdził objawy tyfusu. Choroba, mimo energicznego leczenia wszystkimi możliwymi środkami, coraz groźniejszy przybierała przebieg. Wtedy udałam się z gorącą prośbą do Najśw. Panienki o pomoc. Prośba moja została wysłuchaną; po trzydniowej jeszcze gorączce chory przyszedł do siebie i obecnie czuje się dobrze. Cześć i chwała Najśw. Panny niech słynie po wszystkie wieki.

Zofia Romanik

Treść powyższego pisma w całej rozciągłości potwierdzam, z tym, że wszystkie objawy chorobowe świadczyły bezwzględnie o durze brzusznym; normalnie kończy się podobne cierpienie 4-6 tygodniową gorączką, a bardzo często i zgonem. Lwów, 1 XII 1933. Dr Bronisław Owczarski

M..., dnia 4 grudnia 1933 r. (43-34)

Przed paru miesiącami kilka osób wrogo usposobionych do Kościoła katolickiego, nie tylko chciało zabrać nieprawnie własność kościelną, ale jeszcze przy tej okazji rzuciło na mnie oszczerstwo, jakobym miał znieważyć pewne osoby. Byłem w takich okolicznościach, że nie miałem świadków do obrony. Na sądzie, po-mimo fałszywego oskarżenia, zostałem uniewinniony, a fałsz oskarżycieli został stwierdzony przez samego sędziego. Przed sądem na dwa dni, przedstawił mi się w wizji taki sam obraz, jaki później widziałem w sądzie: oskarżyciele tak stali i występowali, jak w wizji. W czasie tej zjawy usłyszałem głos, że będę uniewinniony. Przed sądem uczyniłem przyrzeczenie, że gdy sprawę wygram, to ogłoszę w "Rycerzu" i złożę publiczne podziękowanie św. Antoniemu. Z czego niniejszym się wywiązuję. Na ubogich będących pod opieką św. Antoniego złożyłem juz przyrzeczoną ofiarę.

Ks. A. B. niegodny czciciel św. Antoniego

STARODWORCE, dnia 6 grudnia 1933 r. (44-34)

Kilkakrotnie zwracałam się do świątobliwego franciszkanina, O. Wenantego Katarzyńca w swoich sprawach szkolnych i osobistych, bardzo przykrych i prosiłam go o pomoc w imię tego "koleżeństwa" które nas łączy. (O. Wenanty kształcił się w Seminarium Nauczyc., a ja również jestem nauczycielką). Świątobliwy zakonnik zawsze przychodził mi z pomocą; natychmiast, pomagał mi w trudnych i przykrych sprawach. Ostatnio pomógł mi w sprawach pieniężnych i wówczas to przyrzekłam podziękować publicznie, co teraz z całego serca czynię. Powierzam Mu jeszcze sprawę najważniejszą: posadę dla mego męża i proszę, by nam dopomógł znaleźć ją jak najprędzej. Jeżeli prośba moja zostanie wysłuchana, obiecuję złożyć większą ofiarę na Jego beatyfikację.

M. W., nauczycielka

KALWARIA PACŁAWSKA, dnia 7 grudnia 1933 r. (45-34)

W roku 1931 zostałem oskarżony przez ludzi złej woli przed wyższymi władzami, że pobrałem z poczty kwotę 1.320 zł za drugą osobę, i sfałszowałem dokumenty urzędowe. Władze zawiesiły mnie w urzędowaniu, a Prokuratorja wytoczyła śledztwo. Po ośmiu wstępnych przesłuchaniach świadków nastąpiła główna rozprawa. W dniu rozprawy udałem się na grób Czcig[odnego] O[jca] Wenantego, prosząc go, aby wyjednał u Boga, jako niewinnemu, wyrok uniewinniający mnie. W toku głównej rozprawy obrońca mój chciał koniecznie świadków zaprzysięgać. Nie godziłem się na to, mówiąc, że sprawiedliwość Boska wyższa jest od ziemskiej. Chociaż niektórzy zeznawali na moją niekorzyść, sędzia nie dał wiary ich wywodom i wydał wyrok uniewinniający. Za tę szczególną łaskę, za przyczyną Czcig. O. Wenantego otrzymaną, składam publicznie Bogu dzięki.

Józef Szwerc

Stwierdzam jako zgodne z prawdą - Ks. Mugolin Czyż, adm.

CHOJNICE, dnia 10 grudnia 1933 r. (46-34)

Córka nasza przez 3 i pół roku chorowała na nogę. Lekarze nie robili żadnej nadziei wyzdrowienia. W młodym wieku była zmuszona przeleżeć dłuższy czas w łożu, cierpiąc bardzo. Po dwukrotnej operacji i opatrunkach, choroba nogi powtarzała się co dwa miesiące. Nie widząc innego ratunku poleciliśmy ją Najsł. Sercu Jezusowemu, Matce Najśw.., św. Teresce i św. Antoniemu, przyrzekając, że jeżeli wyzdrowieje, ogłosimy publicznie w "rycerzu Niepokalanej" i złożymy ofiarę. Zamówiliśmy w tej intencji Mszę św.., i po gorącej modlitwie oraz użyciu paru kropel wody z Lourdes, zrobiło się dziecku lepiej, i od tego czasu zaczęło przychodzić do zdrowia. Obecnie jest zupełnie zdrowe. Za tak wielką łaskę składamy Najśw. Sersu Jezusowemu, Matce Niepokalanej, św. Teresce i św. Antoniemu tysiąckrotne podziękowanie i prosimy o dalszą opiekę nad naszą rodziną.

Walerian Szczodrowski

Powyższe zgadza się z zupełną prawdą, co niniejszym poświadczam | Ks. Ed. Kamrowski.

IŁÓW k. SOCHACZEWA, dnia 16 grudnia 1933 r. (47-34)

Składamy najgorętsze podziękowanie Matce Bożej Niepokalanie Poczętej, a przez Nią Najświętszemu Sercu Dzieciątka Jezus i św. Tereni za doznam, łaskę szczęśliwego rozwiązania, i przywrócenia zdrowia w czasie ciężkiej choroby. Błagamy Maryję Niepokalaną o dalszą opiekę i zdrowie dla naszej rodziny i o łaskę wychowania naszego synka.

Izabela i Zygmunt Stokalscy

Okoliczni medycy niejednokrotnie twierdzili, że p. Izabela umrze przy wydaniu na świat dziecięcia. Dzisiaj dziecię i matka czują się dobrze. Jako dobry znajomy, bo proboszcz niejednokrotnie słyszałem modły zasyłane do Najśw. Maryi Panny Niepokalanie Poczętej. Wszyscy znajomi szczęśliwe rozwiązanie przypisują opiece Matki Najśw. Ks. I. Molak, proboszcz.

STRYJ, dnia 20 grudnia 1933 r. (48-34)

Składam publiczne podziękowanie Najśw. Pannie Maryi, Sercu Jezusowemu oraz św. Antoniemu i św. Teresce za łaskę uzyskania terminu ministerialnego i pomyślny wynik egzaminu.

Tadeusz Polański, stud. praw

SKOKI, dnia 25 grudnia 1933 r. (49-34)

Czytając w "Rycerzu Niepokalanej" o Cudownym Medaliku, poprosiłem o przysłanie. Nosiłem go też odtąd stale. Nadszedł egzamin. Przystąpiłem kilka razy do Komunii Św[iętej], poleciwszy sprawę opiece Boskiej, zasiadłem do egzaminu by uzyskać dyplom - i zdałem go. Wierzę w nadzwyczajną pomoc, którą okazała mi Matka Boża, i chciałbym, żeby jak najwięcej osób zwracało się do Niej w swoich potrzebach. Proszę o Jej przewielmożną pomoc w dalszym życiu.

Jerzy Dastych, abs. W.S.H.

Potwierdzam - Ks. Zamysłowski, prob. Skoki 27 XII 1933 r.

WARSZAWA, dnia 5 stycznia 1934 r. (50-34)

Jako nauczycielka miewałam stale duże trudności w opanowaniu klasy, co b. mnie męczyło. Trwało to szereg lat. W końcu doszło do tego, iż hałas na lekcjach nie pozwalał nawet chętniejszym uczennicom odnosić z nich korzyści, a ja wychodziłam z klasy z uczuciem upokorzenia i głębokiej depresji. Do pracy pedagogicznej byłam zupełnie zniechęcona. Wtedy zaczęłam odprawiać modlitwy do św. Antoniego, św. Teresy od Dz. Jezus, oraz postanowiłam, w razie zmiany tego stanu rzeczy, ogłosić podziękowanie w "Rycerzu Niepokalanej" i złożyć ofiarę. Wkrótce w stosunkach mych z uczennicami nastąpiło pewne odprężenie, później zaś dostałam inną klasę, z którą praca poszła mi odrazu jak najlepiej pod każdym względem - i trwa to dotąd. Sądzę, że otrzymałam światło co do niektórych błędów w moim postępowaniu, oraz zrozumiałam tajemnicę wpływu wychowawczego, podaną przez św. Tereskę, jako mistrzynię nowicjatu: "Zrozumiawszy, że sama z siebie nic uczynić nie mogę, uspokoiłam się bardzo. Dążyłam odtąd jedynie do coraz ściślejszego połączenia duszy z Bogiem, wiedząc, że wtedy wszystko inne będzie mi przydane. Odkąd spoczęłam w ramionach Chrystusowych, jestem jak strażnik, pilnie czuwający z wysokiej baszty: nic się nie ukryje przed moim wzrokiem itd. " (Dzieje duszy, r. X). Składam gorące podziękowanie Najśw. Matce Niepokalanej za Jej pomoc, dzięki której praca pedagogiczna nabrała dla mnie nowego uroku.

Nauczycielka

WARSZAWA., dnia 9 stycznia 1934 r. (51-34)

Dziękujemy z całego serca Najśw. Sercu Jezusa i Niepokalanej Jego Matce za uleczenie naszego synka z bardzo ciężkiej choroby. Stan dziecka - po wyczerpaniu wszelkich środków i wskazań wiedzy lekarskiej - był beznadziejny.

Anna i Józef Sierosiawscy

Stwierdza - Dr med. Jadwiga Igielska.

ŚWIR, dnia 10 stycznia 1934 r. (52 -34)

Ciężki smutek zapadł w serce stroskanych dzieci, stojących koło łoża chorego ojca. Od 20 lat nie był u spowiedzi, i nie chce pójść nawet wtedy, kiedy nadchodzi ostatnia godzina życia. Prośby i błagania dzieci nic nie pomagają. Wtedy przyszło im na myśl, by gorącą, szczerą modlitwą udać się do Niepokalanej - wszak Ona wszystko może uczynić. Od tej chwili płyną modły do Maryi, by Ona wyprosiła u Swego Syna dla ich ojca łaskę nawrócenia i pojednania się z Bogiem. Następnie dzieci postanowiły ojcu założyć Cud. Medalik. Lecz jak to uczynić - bo chory nie chce nawet Go widzieć i odrzuci z pewnością. Wówczas zaszywają Medalik do koszuli, i pod pretekstem zmiany bielizny, wkładają ojcu. Modląc się do Najśw. Panny oczekują łaski... I wiara ich nie zawodzi... Po kilku dniach z ust chorego pada słowo: - księdza. Kapłan przybywa, chory spowiada się i przyjmuje ostatnie sakramenty św[ięte], zasiłek na drogę do wieczności. Dzieci zanoszą modły dziękczynne, a z oczu ich płyną łzy radości. Chwała i cześć Niepokalanej za tak przedziwną łaskę. Po kilku dniach nawróconego ojca powołał przed Swój trybunał Najwyższy Sędzia.

J. W.

KRAKÓW, dnia 22 stycznia1934 r. (53-34)

Niepokalanej Dziewicy dziękuję serdecznie za łaski następujące:

1) Inteligentny, młody człowiek wykoleił się moralnie. W następstwie tego stał się nędzarzem i włóczęgą. Żal mi było patrzeć na złamane grzechem życie. Ofiarowałam go Matuchnie Niepokalanej przez przyczynę bł. Bronisławy i św. Teresy od Dz. Jezus. I oto po kilku tygodniach ocknął się, zerwał z nikczemnym życiem, wracając do Boga przez rekolekcje zamknięte.

2) Jeden z moich krewnych przez lat 9 nie uczęszczał do Sakramentów św. Błagałam Niepokalaną, by zdobyła tę duszę. I zdobyła. W pierwszych dniach stycznia odprawił spowiedź generalną i jest wzorowym mężem i ojcem.

Wiele jeszcze innych wielkich łask otrzymałam, a także i moi bliscy, za przyczyną Niepokalanej. Za wszystkie składam najpokorniejsze dzięki Matce Najśw., Która z taką dobrocią i miłosierdziem śpieszy na ratunek wzywających Ją dusz.

S. H. N.

GDAŃSK, dnia 27 stycznia 1934 r. (54-34)

Najświętszej i Niepokalanej Panience, Której ofiarowałem się z całą moją rodziną, liczącą siedmioro dzieci, składam publiczne i serdeczne podziękowanie za cudowne ocalenie mojej osoby i za mnogie łaski, których Najświętsza i Niepokalana Matka nam nie skąpi.

Kazimierz Szymański, Insp. celny

Stwierdzam tożsamość podpisu P. Inspektora Szymańskiego - J. Pyszkówna, Kier. Biura Insp. Ceł

KRAKÓW, w styczniu 1934 r. (55-34)

Jeżeli koniecznym jest dziękować Niepokalanej za mniejsze łaski, które się od Niej otrzymało, to w pierwszym rzędzie koniecznym jest podziękowanie za jedną z największych łask, jaką jest powołanie zakonne. Otóż właśnie ja, choć byłem tej łaski nad wyraz niegodny, otrzymałem ją prawie cudownym sposobem z rączek Niepokalanej. To jednak nie wszystko. Przetrwać bowiem twardy nowicjat zakonny dla takiego charakteru, jaki ja posiadam, było rzeczą przechodzącą moje nędzne siły duchowe. Dokonała tego Maryja. Prócz tego Niepokalana wyrwała mnie ze strasznej dla duszy zakonnej choroby skrupułów.

W skrusze serdecznej ośmielam się więc ogłosić to podziękowanie Niepokalanej za otrzymane łaski, jakoteż przepraszam za opóźnione wywiązanie się z danej obietnicy, prosząc zarazem, by Ona raczyła napełnić me serce coraz to gorętszą miłością ku Sobie.

Zakonnik