Podziękowania

BEREZA KARTUZKA, dnia 3 lutego 1934 r. (99-34)

W sierpniu 1933 r. chorowałem na grypę, po której wywiązało się od-oskrzelowe zapalenie płuc. Będąc w starszym wieku i cierpiąc na organiczną wadę serca, małą miałem nadzieję wyzdrowienia. Udałem się z ufnością o pomoc do Najśw. Serca Jezusowego i Matuchny Najśw. Niepokalanej, obiecując złożyć ofiarę i ogłosić w "Rycerzu". Wkrótce zdrowie moje zaczęło się poprawiać i obecnie mogę już chodzić. Za co Boskiemu Sercu Jezusowemu i Sercu Niepokalanej Matuchny Maryi niech będzie cześć i chwała.

Niegodny sługa Maryi

Stanisław Ościłowski

Z..., dnia 15 lutego 1934 r. (100-34)

W niedługim czasie po przyjęciu Pierwszej Komunii Św[iętej] popełniłam świętokradzką spowiedź i Komunię Św[iętą]. Poczęłam brnąć coraz bardziej w przepaść grzechu. Przyjęłam niegodnie Sakrament Bierzmowania i popełniałam różne ciężkie grzechy. Tak upłynęło dziewięć lat. Dopiero smutki i zawody życiowe ożywiły moją duszę. Nieraz lęk i rozpacz ogarniały mnie, kiedy sobie przypomniałam, w jakiem znajduję się położeniu. Dostał mi się przypadkowo do ręki "Rycerz Niepokalanej". Wyczytałam w nim tyle podziękowań. Z całą ufnością poczęłam się modlić o łaskę dobrej spowiedzi. Odmawiałam często "O Maryjo bez grzechu poczęta", przyrzekając, że w razie wysłuchania ogłoszę publicznie w "Rycerzu". Po odprawieniu rekolekcji zamkniętych i dobrej spowiedzi, czuję się zupełnie szczęśliwą. Z głębi serca dziękuję Sercu Jezusowemu za bezgraniczną cierpliwość, Matuchnie Najświętszej i św. Tereni. Proszę Ich o łaskę wytrwania i pomoc w dobrych postanowieniach. Polecam wszystkim grzesznikom uciekać się pod obronę Maryi, a każdy dozna pociechy.

Najniegodniejsza sługa Maryi

WARSZAWA, dnia 19 lutego 1934 r. (101-34)

Przywieziono mnie w nocy ciężko chorą do Lecznicy S[ióstr] Elżbietanek w Warszawie w stanie wymagającym natychmiastowej b. niebezpiecznej operacji. Po różnych zabiegach, nadludzkich wysiłkach i niezwykłej troskliwości, oraz serdecznej pomocy pp. doktorów-chirurgów i Sióstr Elżbietanek udało się niebezpieczeństwo natychmiastowej operacji na razie usunąć; po kilku jednak dniach stan mego zdrowia pogorszył się i jak to wykazały zdjęcia rentgenowskie, operacja okazała się nieuniknioną. Na drugi dzień rano postanowiłam odprawić z mężem nowennę do Niepokalanej. Wyspowiadałam się, wypiłam wodę z Lourdes i przyrzekłam ogłosić w "Rycerzu Niepokalanej", o ile uniknę operacji. Głęboka wiara i modlitwa szczera sprawiły, że tegoż dnia po południu zdjęcia rentgenowskie wykazały, że wszystko się rozeszło i że tym samem operacja stała się niepotrzebną. Wdzięczna za tak cudowne uzdrowienie, składam Dziewicy Niepokalanej najgorętsze podziękowanie i ślę apel do wszystkich cierpiących i nieszczęśliwych, by z całym zaufaniem, głęboką wiarą i szczerą modlitwą zwracali się do Niepokalanej.

Maryja nie zawodzi nigdy tych, co się pod Jej opiekę udają!

Jadwiga Rago

LUBLANA, dnia 4 marca 1934 r. (102-34)

Dwóch nas było, którzyśmy z dała, hen za granicami Polski studiując, przygotowywali się na przyjęcie zaszczytnego brzemienia służby kapłańskiej. Tęskniliśmy za ową błogą chwilą, gdy swoim matkom będziemy mogli przynieść błogosławieństwo prymicyjne i uszczęśliwić je największą łaską, jaką Chrystus Pan, nasz Najwyższy Arcykapłan, może obdarzyć ziemianina, gdy go wyznacza na swojego zastępcę i namiestnika przy sprawowaniu Ofiary Mszy św. Nie na długo przed spełnieniem naszych i naszych matek życzeń, zachorowały nam one poważnie. Kolegi - prymicjanta matkę przed samymi święceniami Bóg powołał, by już

z poza grobu przyglądała się prymicjom swego syna. Gdy tymczasem Pośredniczka łask - Maryja wysłuchała próśb mojego ojca i sióstr i użyczyła mi tej łaski, że nasza mama przyszła do zdrowia. - Dziękuję Przemożnej Dziewicy - Matce, że obdarzyła zdrowiem umiłowaną mamę. Dzięki Jej za tyle innych łask nam wyświadczonych i za tę łaskę, że mię przywiodła do swego, mariańskiego zakonu i wreszcie, że mnie przywiodła do stopni ołtarza, bym ofiarował za świat Ciało i Krew Pańską, które Ona Synowi Bożemu dała.

O. Augustyn Ciesielski, SOCist

NOWE MIASTO n/Pilicą, dnia 5 marca 1934 r. (103-34)

W dniu 1 stycznia [1934] r. 3-letni nasz synek ciężko zachorował na zapalenie opon mózgowych. Stan zdrowia z każdym dniem był coraz groźniejszy i nawet lekarz zaczynał już wątpić w wyzdrowienie, a nie chcąc brać odpowiedzialności na siebie, radził zwołać konsylium, lub umieścić go w szpitalu w Warszawie. W tej ciężkiej chwili zwróciliśmy się do Maryi Niepokalanej z prośbą o pomoc i w intencji wyzdrowienia synka naszego została odprawiona Msza św. w miejscowym kościele. Po odprawieniu Mszy św., chociaż dziecko było nadal ciężko chore, ta jednak jakaś otucha wstąpiła w nas tak, że nawet i lekarz postanowił sam leczyć, odrzucając konsylium i szpital. Dziś Jędruś nasz już jest zdrów i choroba żadnego śladu po sobie nie zostawiła. Za tak wielką łaskę składamy publiczne podziękowań nie Maryi Niepokalanej, wierząc, że wyzdrowienie naszego synka Jej tylko zawdzięczamy i prosimy Ją o dalszą opiekę nad naszą rodziną.

Kazimierz Lipiński, technik

Prawdziwość powyższego oświadczenia stwierdzam, nadmieniając jednocześnie, ii istotnie w chorobie Jędrusia Lipińskiego były momenty tak krytyczne wprost beznadziejne, że jedynie łaska Opatrzności pozostawiła to dziecko przy życiu. - dr. mad. Gutmewicz Stanisław.

W..., dnia 6 marca 1934 r. (104-34)

Rodzice moi przed paru laty rozeszli się ze sobą. Ojciec wziął do domu inną kobietę, a matka ustąpiła, będąc do tego zmuszoną. Pozostawiła nas troje dzieci w domu przy ojcu, który nas karał w haniebny sposób w razie spotkania się z matką. Prosiliśmy ojca, żeby odprawił ową kobietę, a zlitował się nad matką, którą musiała ciężko pracować na kawałek chleba, lecz na próżno. Nie chciał nawet o tym słuchać. Do kościoła i do spowiedzi nigdy nie chodził, uważając to za niepotrzebne. W tym czasie doszedł do moich rąk "Rycerz Niepokalanej". Zaprenumerowałam go w tej nadziei, że ojciec czytając go, nawróci się. Zaczęłam się modlić do Matuchny Niepokalanej i do Najśw. Serca Jezusowego, oraz odprawiałam nowenny z gorącą prośbą o nawrócenie ojca. I oto po niejakimś czasie ojciec wyjechał, zabierając z sobą ową kobietę i dwoje młodszych dzieci. Ja pozostałam w domu i żyłam z matką, która w międzyczasie przybyła. Najświętsza Maryja wysłuchała mię, bo ojciec tamtą porzucił, sam z dziećmi powrócił do domu, wyrzekł się dawnego życia. Obecnie chodzi do kościoła i do spowiedzi, jest wzorowym ojcem i chrześcijaninem. Składam Niepokalanej publiczne podziękowanie, co przyrzekłam, i nadal polecam się Jej łaskawej opiece, ufając, że nigdy nie opuści tego, kto z gorącą prośbą i wiarą zwróci się do Niej.

Niegodna czcicielka Maryi, A. N.

CH..., dnia 7 marca 1934 r. (105-34)

Z powodu oszczerczych doniesień do władz szkolnych zostałam przeniesiona, z dniem 1 stycznia 1934 r. z siedmioklasowej szkoły powszechnej w Ch..., woj. krakowskie, do trzechklasowej szkoły powszechnej w L... na Wołyniu. Istotną przyczyną powyższych przeniesień było to, że z powodzeniem pracowałem w katolickich Stowarzyszeniach Młodzieży Polskiej (SMP) i ideę tejże organizacji otwarcie propagowałam. Mimo to, że nie przysługiwała mi inna obrona, jak zaskarżenie do Trybunału Administracyjnego, wniosłam prośbę do najwyższych władz szkolnych o ponowne rozpatrzenie mej sprawy, podając przemawiające za tym motywy. Prośbę mą przyjęto, sprawę rozpatrzono, a uznając mnie niewinną poczynionych zarzutów, cofnięto dekret przeniesienia, pozostawiając mię na dawnym miejscu służbowym.

Sprawa ta była jednak tak trudną do pomyślnego załatwienia, że takiż wynik przypisuję tylko łasce Bożej, wyjednanej mi przez Wspomożenie wiernych, Pannę Niepokalaną, pod Której wezwaniem zakładam dotychczas SMP żeńskie, a także wstawiennictwu kandydatki na świętą - królowej polskiej Jadwigi, którą o to prosiłam przy ołtarzu Ukrzyżowanego i jej grobowcu w Krakowie na Wawelu. Za łaskę tę, jako triumf nie tyle mojej osoby, ale sprawy katolickiej, z głębi serca dziękuję Bogu, Pannie Niepokalanej i czcigodnej królowej Jadwidze, a wywiązując się z przyrzeczenia, ogłaszam niniejsze w "Rycerzu Niepokalanej".

A. Z., nauczycielka

BOSSIS, COUERON (Francja), dnia 8 marca 1934 r. (106-34)

Składam publiczne podziękowanie Matce Najśw. za uzdrowienie mego syna, który obecnie liczy dziesięć lat. Chorował on bardzo długo na. próchnienie kości, którą lekarze musieli kawałkami wyjmować. Doktorzy orzekli, że nie ma dla niego ratunku, zwłaszcza od chwili, gdy do tego dołączyły się i inne choroby. Wszyscy mówili jednogłośnie, że śmierć mego syna może lada dzień nastąpić i jest tylko kwestią czasu. Lecz mimo tych wszystkich orzeczeń nie traciłem nadziei, wierząc we Wszechmoc Bożą i ufnie się modląc do Matki Bożej o zdrowie dla niego. W tym też celu odprawiłem z dziećmi nowennę, odbywając wspólną spowiedź i Komunię Św[iętą] na Mszy św., odprawionej w jego intencji, zawiesiwszy mu przedtem Cudowny Medalik na szyi. I oto Matka Najśw. sprawiła swoim wstawiennictwem to czego lekarze nie byli w stanie uczynić. Syn mój wyzdrowiał zupełnie. Obecnie doskonale się czuje, uczęszcza do szkoły polskiej i francuskiej i dobrze mi się chowa. Kula, p której chodził, jest mu teraz niepotrzebna. Dziękuję publicznie za tak wielką łaskę i proszę również o modlitwy w wielu innych intencjach do Matki Najśw., aby się nami ciągle opiekowała w ciężkiej naszej doli na obczyźnie.

J. Nesterewicz

PP. Nesterewiczów znam b[ardzo] dobrze, podobnie jak ich syna Kazia, o którym mowa i zaświadczam, że wszystko tak było, jak jest o tym powyżej mowa. - ks. dr S. Krzysztofik (duszpasterz polski)

N..., dnia 11 marca 1934 r. (107-84)

W każdej potrzebie zwracałam się i zwracam do Niepokalanej Pani z największą ufnością. - Kiedy byłam na uniwersytecie, prosiłam Panią Niebieską o pomoc w nauce i przy egzaminach. Nigdy mię nie opuściła. Jej zawdzięczam, że wielokrotnie lepiej zdałam egzamin, niż nawet się spodziewałam. Skończyłam uniwersytet, otrzymałam dyplom magistra filozofii. Okazało się jednak, że nie ma dla mnie posady. Przez cały długi rok szukałam i starałam się po wszystkich Kurator j ach o posadę, a równocześnie prosiłam o pomoc Matkę Niepokalaną i św. Antoniego. Przeszedł rok szkolny, przeszły drugie wakacje, a obiecywane posady nie przychodziły do skutku. Chwilami zdawało się, że już nadzieja miała się spełnić. Było to tylko złudzenie. Modliłam sio jednak gorąco nadal, zdając się zupełnie na Wolę Boga. Oto tam, gdzie przedtem daremnie przez cały rok kołatałam, gdzie mi stale odmawiano, tam sami mi zaproponowali objęcie dobrej posady. Muszę dodać, że ofiarowano mi również posadę w gimnazjum i w prywatnej instytucji. A więc po tylu poszukiwaniach, po tylu zmartwieniach i prośbach, od razu - w dzisiejszych czasach - miałam do wyboru aż trzy posady. To jest naprawdę wielka łaska, za którą gorąco publicznie dziękuję. Mimo, że dziś nie jestem pewną przyszłego roku, wierzę mocno, że Bóg mnie grzesznej nie opuści.

Czcicielka Niepokalanej

POZNAŃ, dnia 19 marca 1934 r. (108-34)

Przejęci najgłębszą czcią i wdzięcznością dla Matki Bożej, spieszymy złożyć gorące podziękowanie za łaski w czasie ciężkiego zachorzenia syna naszego, który zapadł na zapalenie ropne opłucnej i obustronne zapalenie płuc, z czego wywiązało się ogólne zakażenie krwi. Sądząc po ludzku, stan był beznadziejny; jednakże za przyczyną Matki Bożej syn przyszedł do zdrowia, za co Jej niniejszym publicznie gorąco dziękujemy.

Jadwiga Kostrzewska i prof. dr. Józef Kostrzewski

Wiarogodność powyższego z całą sumiennością poświadczyć mogę i poświadczam: ks. Janiak, kapelan Zakładu św. Elżbiety

ZŁOCZÓW, dnia 21 marca 1934 r. (109-34)

Najgorętsze podziękowanie Najśw. Pannie Marii - a przez Nią Najśw. Sercu Jezusowemu - składam za szczęśliwy przebieg rozwiązania u mej żony.

Dr. Zygmunt Osuchowski

WESOŁA, dnia 27 marca 1934 r. (110-34)

Pod koniec studiów teologicznych w maju 1932 r. zapadłem, po silnym poprzednim zaziębieniu, na gruźlicę płuc. Ponieważ organizm był już przedtem bardzo osłabiony i podatny, choroba rozwinęła się i postępowała nadzwyczaj szybko. Po trzech miesiącach, tj. w sierpniu lekarze uznali wszelkie zabiegi i środki za bezskuteczne, stan zdrowia prawie beznadziejny. Życia nie sądzono mi więcej, niż dwa miesiące. Nadto dołączyła się jeszcze choroba serca. W tym krytycznym i bez wyjścia - po ludzku sądząc - położeniu zwróciłem się z gorącą prośbą do Najśw. Serca Jezusowego i Matki Bożej, by Ona, raczyła u Syna sprawić to, co nie zdoła ludzka siła. I nie zawiodłem się. Wkrótce, wbrew oczekiwaniu lekarzy, zacząłem nabiera, sił i szybko wracać do zdrowia. Obecnie, zaledwie po upływie roku, otrzymałem święcenia kapłańskie i mogę prawie bez trudności pełnić swoje obowiązki.

Za tę łaskę nadzwyczajną składam Bożemu Sercu i Matce Najśw. stokrotne najgorętsze dzięki.

Ks. Józef Czenczek

WARSZAWA, dnia 10 kwietnia 1934 r. (111-34)

Dotrzymując słowa, składam Najświętszej Pannie Maryi wobec wszystkich czytelników "Rycerza Niepokalanej", wyrazy miłego podziękowania za wszystkie łaski, które razem z rodziną w ciągu szeregu lat za Jej przyczyną otrzymaliśmy. Poza tym, pragniemy pozostawać nadal pod macierzyńską opieką Niepokalanej, o co Ją gorąco prosimy.

inż. Andrzej Wójcik | Sodalis Marianus

KR..., dnia 11 kwietnia 1934 r. (112-34)

Składam najserdeczniejsze podziękowanie publicznie za otrzymane łaski w czasach szkolnych w gimnazjum, następnie w wojsku, oraz za otrzymanie terminu ministerialnego i zdanie egzaminu, do którego byłem słabo przygotowany Najświętszej Panience Maryi Niepokalanie Poczętej, św. Teresie, św. Stan. Kostce i proszę Ich o dalszą pomoc.

Stanisław M., student prawa U.J.K.