Osoby, które otrzymały jakaś łaskę od Niepokalanej i chcą za nią publicznie podziękować w "Rycerzu", prosimy, by postarały się o potwierdzenie swego podziękowania przez ks. proboszcza, a przy uzdrowieniach przez leczącego ich lekarza. Nadto trzeba podać w liście swoje nazwisko i dokładny adres. Także w wypadkach nawróceń, trzeba podać nazwisko i adres dla wiadomości redakcji - ile możności - z potwierdzeniem kapłana. Redakcja stosuje się do życzenia proszących, by ich nazwiska czy miejscowość zostały w sekrecie. - Przy podziękowaniach nie ogłaszamy ofiar nadesłanych, gdyż pokwitowanie odbioru zwykle administracja wysyła. A Niepokalana dobrze wie, kto o Jej "Rycerzu" pamięta i czynnie popiera Jej sprawę.
Ponieważ podziękowań za łaski nadsyłają nam bardzo wiele, przeto zaledwie drobną cząstkę umieszczamy w pełnym tekście, ogromną zaś większość w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują".
Wszystkie one wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej. Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!
WOŁOSZCZYZNA, 10 X 1932. (58-33).
W roku 1928, w dniu Pierwszej Komunii Św[iętej] zachorowałam ciężko i dostałam zapalenia kiszek i żołądka. Sprowadzony ze Lwowa lekarz nic mi nie pomógł, tymczasem choroba się zwiększała; dołączyło się jeszcze rozmiękczenie kręgosłupa, na żołądku porobiły się wrzody, wewnątrz byłam cała opuchła. Drugi lekarz, którego rodzice zaprosili, też nic nie poradził i stwierdził, że choroba jest zupełnie nieuleczalna. I tak leżałam przez dziewięć lat obłożnie chora w łóżku, znosząc okropne męczarnie.
Czytając w "Rycerzu Niepokalanej", który do nas przychodzi, tyle podziękowań - nabrałam otuchy i ufności, że może i mnie Matka Najśw. uzdrowi. Sprowadziłam więc sobie wodę z Lourdes i Cudowne Medaliki. Po wyspowiadaniu się i przyjęciu Komunii Św[iętej] modliłam się gorąco do Lekarki chorych - Niepokalanej o zdrowie. Potem napiłam się cudownej wody i do kąpieli wlałam też kilka kropel tej wody i wciąż nie przestawałam się modlić gorąco z wielką ufnością.
I Miłościwa Bogarodzicielka Matka Najśw. wejrzała na Swe niegodne dziecko. Bo oto dnia 31 VIII [19]32 r. stał się cud; po tej kąpieli i natarciu się wodą z Lourdes choroba zniknęła w oczach.
Za tę tak wielką łaskę składam Matce Najśw. serdeczne podziękowanie i proszę o dalszą opiekę nade mną. Opisując to, pragnę gorąco, by coraz więcej ludzi było szczęśliwych, by, szczerze kochając i wielbiąc Matkę Niepokalaną, mogli mieć silną wiarę w Jej nieskończoną dobroć i przemożne orędownictwo.
Katarzyna Olejnik
Potwierdzam treść tego listu w całej osnowie z tym, że Katarzyna Olejnikówna przez 9 lat nie opuściła łóżka i po wypiciu kilku kropel wody z Lourdes i wykąpaniu się wstała z łóżka sama i prócz objawów niedokrwistości nie okazuje żadnej choroby. | Dr Dortort Henryk, lekarz rejonowy. Wybranówka, 17 X 1932. | Potwierdza gr.-kat. urząd parafialny w Olchowcu - Ks. S. Gabrusiewicz. Olchowiec, 17 X [19]32.
POLNA, w styczniu 1933. (59-33).
Sercem przepełnionym wdzięcznością składamy Najsłodszemu Sercu Pana Jezusa i Najświętszej Maryi Pannie najserdeczniejsze podziękowanie.
Dnia 30 sierpnia [1932] roku bronując pole żona moja puściła sobie bronę na nogę, przebijając ją gwoździem i robiąc wielką ranę. Po opatrzeniu i zabandażowaniu rany, noga goiła się dosyć dobrze. Dnia 15 września [1932] roku żona zaczęła bardzo słabnąć i dostała strasznych boleści na całym ciele. Sprowadzony lekarz zbadał chorą, przepisał lekarstwa i orzekł, że nie ma nic złego i niebezpiecznego i kazał zawiadomić siebie o stanie zdrowia chorej 19 września. Ale 19 września chora nie mogła już ruszyć się z miejsca, leżała jak martwa, nife mogła też przyjmować żadnych pokarmów. Gdy doniosłem o tym lekarzowi, powiedział, że już wszystko przepadło, ale radził jeszcze zawieźć chorą do szpitala. Na drugi dzień żona wyspowiadała się i przyjęła Oleje św., ale Komunii Św[iętej] nie mogła przyjąć już, bo miała usta jak martwe. W szpitalu orzekli lekarze, że wszystko stracone, i bardzo rzadkie są wypadki, by kto wyzdrowiał na tężec. Czytając jednak tyle podziękowań w "Rycerzu" udaliśmy się z prośbą do Matki Najświętszej o ratunek, przyrzekając ogłosić otrzymaną łaskę w "Rycerzu". Wysłuchaliśmy Mszy św., która była odprawiona na intencję chorej, odprawiliśmy nowennę do M[atki] B[ożej] Nieustającej Pomocy i sprowadziliśmy cudowną wodę z Lourdes, oraz włożyliśmy Cudowny Medalik. Przez 13 dni chora walczyła ze śmiercią, lecz ufność w pomoc Bożą nie zawiodła nas, bo po 19 dniach wzięliśmy chorą ze szpitala do domu i dzisiaj już sama może chodzić i zdrowie znacznie się poprawia. Wierząc, że zdrowie odzyskała jedynie za przyczyną Matki Niepokalanej, składamy Jej gorące podziękowanie i prosimy o dalszą przemożną opiekę nad nami.
niegodni słudzy Maryi, Józef i Elżbieta Mitusińscy
Potwierdza. - Ks. Michał Syzdek, proboszcz. | Potwierdza. - Dr med. Jezierski Stanisław. | Polna, 6 I 1933. | L.S.
KRAKÓW, 6 I 1933. (60-33).
Za okazane mi miłosierdzie i uratowanie życia mej żony, która przeszła ciężką, prawie beznadziejną operację, składam najwyższe dzięki Najśw. Maryi Pannie i Sercu Jezusowemu, prosząc Ich o dalszą opiekę nad zdrowiem żony i całej rodziny.
Oleksik, kpt. 2 p. lotn.
ŁUCK, 23 I 1933. (61-33).
W ciężkiej potrzebie udałem się z prośbą o pomoc do Matki Najśw. i, mimo, że znikąd ratunku nie widziałem, tegoż dnia zostałem wysłuchany. Składam więc pokorne podziękowanie swej Przenajświętszej Opiekunce.
Ks. Gustaw Jełowicki.
KS..., w styczniu 1933. (62-33).
Na prawej skroni miałem raka skórnego. Podrażniony jodyną, zamienił się na guz wielkości ziarnka fasoli i z każdym dniem stawał się większy. Zaniepokojony, udałem się do lekarza, który wyjaśnił mi, że jedynie rad może skutecznie zgubić wymienioną narośl, co jednak pociągnie za sobą duże koszta (około 600 zł).
Jako pracownik państwowy, napisałem prośbę o kartę skierowania do Wojewódz. Urzędu Zdrowia, załączając świadectwo lekarskie. Ponieważ odpowiedź nie nadchodziła, a guz powiększał się, udałem się do Niebieskiej Lekarki, Która jednak prędzej moją prośbę załatwiła, bo przy pomocy Cudownego Medalika w ciągu 5 dni zgubiła mi raka, tak, że nawet śladu po nim nie pozostało.
Żonę moją jako nauczycielkę, bez przyczyny prześladował kierownik szkoły. Bolałem nad tym, ale nie mogłem jej od tego uchronić. W tajemnicy przed żoną udałem się z prośbą do Niepokalanej. I nie zawiodłem się, nie upłynęło 4 miesiące, kierownik został przeniesiony, a prześladowania skończyły się.
Wywiązując się z obietnicy, powyższe zdarzenia ogłaszam ku większej chwale Niepokalanej.
Nauczyciel
Powyższe fakty są godne wiary. - Ks. A. K.
WŁOŚCIEJEWKI, 1 II 1933. (63-33).
Od kilku lat - z przerwami - cierpiałem na ból żołądka. Byłem dwa razy w szpitalu i kilkanaście razy chodziłem do lekarza, który przepisywał mi najrozmaitsze lekarstwa i zioła, lecz żadnej poprawy na zdrowiu nie było. Zacząłem też stosować i różne znachorskie sposoby leczenia, ale i te nic mi nie pomogły.
Gdy choroba coraz groźniejsze czyniła postępy, udałem się do lekarza, który tym razem stanowczo nakazał mi iść do szpitala. Ponieważ już parokrotny pobyt w szpitalu nic mi nie pomógł, więc rozmyśliłem się i tym razem nie poszedłem.
Zwróciłem się natomiast do Matki Najśw. i gorąco Ją błagałem, by jakoś zaopiekowała się mną i przywróciła mi zdrowie. Zacząłem odmawiać w tej intencji nowennę, przyrzekając jednocześnie, że o ile bez pomocy lekarza nastąpi polepszenie, ogłoszę za tę łaskę publiczne podziękowanie. Ponieważ stan zdrowia już po paru dniach nowenny znacznie się polepszył i wkrótce wyzdrowiałem, przeto, stosując się do przyrzeczenia, składam publiczne podziękowanie Najśw. Sercu Jezusa i Niepokalanej i proszę o dalszą nade mną i moją rodziną opiekę.
Niegodny sługa Maryi, S. B.
Obok umieszczony opis pochodzi od mego parafianina S. B. i opisany przebieg choroby jako i wyzdrowienia zgadza się z prawdą. - Ks. L. Rybka. | Włościejewki, 1 II [19]33. | L.S.
POZNAŃ, 9 II 1933. (64-33).
W drugiej połowie lipca [1932] roku zachorowałam na zapalenie ślepej kiszki, tak, że musiałam się poddać operacji.
W kilka dni po niej przyłączyło się zapalenie płuc, ataki serca i choroba nerek. Lekarze zwątpili o moim wyzdrowieniu, a sama byłam przygotowana na śmierć, mimo, że pragnęłam być zdrową, by nie sprawić zmartwienia rodzicom. Z ufnością i gorącą prośbą udałam się do Najśw. Serca Jezusa i Najśw. P[anny] Maryi o zdrowie, obiecując, jeśli zostanę wysłuchaną podziękować w "Rycerzu". Zostałam wysłuchaną, jestem zdrowa i pracuję. Sercem pełnym wdzięczności dla Najsł[odszego] S[erca] Jezusa i Najśw. P[anny] Maryi, składam gorące podziękowanie za otrzymane łaski.
Stanisława Kaczmarkówna
Niniejszym poświadczam, że p. Stanisława Kaczmarkówna leżała w Szpitalu Miejskim w Poznaniu od 27 lipca do 11 grudnia 1932 r. bardzo ciężko chora. Lekarze zwątpili już o jej wyzdrowieniu. Po pewnym jednak czasie stan choroby nadspodziewanie się poprawił. Obecnie p. Kaczmarkówna, mimo, że ciężko pracuje, jest całkiem zdrowa i wyraża N. Sercu Jezusowemu za odzyskane zdrowie gorącą wdzięczność. - Ks. Owczarczak, kapelan. | Poznań, w lutym 1933. | L.S.
LWÓW, 12 II 1933. (65-33).
Wywiązując się z danego przyrzeczenia, składam najpokorniejsze dzięki u stóp Niepokalanej Dziewicy za otrzymane łaski, mianowicie: od 3 lat syn mój był ciężko chory na nerwy i serce. Rozmaici lekarze leczyli go i różne lekarstwa zapisywali, nic jednak nie pomagało. Sam nigdy nie wychodził z domu, gdyż w drodze robiło mu się słabo i miał wrażenie, że śmierć się zbliża.
Wreszcie 16 grudnia 1932 r. miał zdawać doktorat, do którego przygotował się, ale na Uniwersytet wybrać się nie miał odwagi. Myśl ta, że może upłynąć termin zdawania egzaminu, tak go niepokoiła, że kilka razy ciężko zaniemógł na serce. Widząc bezskuteczność wszelkich zabiegów, postanowiłam odprawić nowennę do Matki Bożej Niepokalanie Poczętej i włożyłam synowi na szyję Cudowny Medalik. Z głęboką wiarą i ufnością odprawiliśmy nowennę przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia M. Bożej. Skutek był cudowny! Syn pojechał na Uniwersytet, zdał egzamin i otrzymał stopień doktora praw. Od tej chwili został uzdrowiony.
Uznając w tym prawdziwie cudowną pomoc Niepokalanej Dziewicy, składamy gorące podziękowanie Matce Najświętszej oraz św. Teresce i św. Antoniemu, do których nieustannie modliliśmy się. Wypełniając obietnicę, złożoną Matce Najświętszej, proszę o dalszą opiekę nad moją rodziną.
Br. Wojnarowiczowa
Wspólne to nasze zmartwienie, po wspólnych modłach zmieniło się na wspólną radość. Cześć Maryi! - Ks. Kosma Lenczowski, kapucyn i wik. par. | L.S.
CZĘSTOCHOWA, 15 II 1933. (66-33).
W dniu 15 lipca 1932 r. byłam na letnisku w Romanowie, w pow. częstochowskim. Dnia tego wioskę R. nawiedziła straszna burza z piorunami. W tym te czasie znajdowałam się w kuchni z czternastoletnią córką sąsiadki. Nagle rozległ się przeraźliwy łoskot - to piorun wpadł do mieszkania, waląc nas obie na podłogę. Po pewnym czasie odzyskałam przytomność i uczułam ból na szyi; osoby otaczające mnie wyjaśniły co się stało. - Oto piorun zabił córkę sąsiadki, mnie zaś spalił tylko łańcuszek, na którym był zawieszony medalik Matki Bożej.
Wierzę jak najmocniej, że stał się cud i wszyscy świadkowie, nawet innowiercy orzekli, że Matka Boża mnie ocaliła.
Za tę wielką, nigdy niezasłużoną łaskę czuję się w obowiązku złożyć publiczne podziękowanie Boskiemu Sercu Jezusa i Matce Najświętszej, prosząc nadal o opiekę dla siebie i mojej rodziny.
Matka czworga dzieci, Kazimiera Stanios
Autentyczność wyżej opisanego zdarzenia potwierdzam. - Ks. St. Jastrzebski. Kamienica Pilska, 15 XI 1933. | L.S.
SIERNICE WIELKIE, 24 II 1933. (67-33).
Sercem przepełnionym bezgraniczną wdzięcznością, składamy publicznie podziękowanie Matce Najświętszej i Najsłodszemu Sercu Jezusowemu za przywrócenie zdrowia naszej 5-letniej córeczce. Dziecko ciężko zachorowało na dyfteryt i lekarz orzekł iż dyfteria zamieniła się w krup i jeśli po 24 godzinach się nie polepszy to zwątpił w jej życie.
Po oznaczonym czasie dziecku znacznie się pogorszyło, straciła mowę i była jak konająca. My z wielką ufnością udaliśmy się do Boskiej Lekarki i nie zawiedliśmy się. Odmówiliśmy Litanię do Najśw. Serca Jezusowego a przy Litanii do Matki Bożej, dziecko nagle zaczęło wołać: "Już mi dobrze, już mogę mówić" i od tej chwili się polepszyło, a obecnie jest zupełnie zdrowa. O jak wielkie jest Miłosierdzie Matki naszej Najświętszej, niech będzie uwielbione Jej Imię.
Wacław i Karolina Werbińscy
Prawdziwość powyższego potwierdzam. - Ks. Antoni Radomski. Ostrowite, 8 III [19]33 | L.S.
WARSZAWA, 28 II 1933. (68-33).
Syn nasz em. major W.P., zachorował dnia 22 listopada 1932 r. na ciężki dyfteryt z zakażeniem. Po 2-tygodniowej chorobie, dzięki dobroci Bożej i staraniom dr. K. z Warszawy, chory zdrowie odzyskał, jednak wróciwszy zawcześnie do swoich zajęć, przeziębił się i choroba po 2 dniach powaliła go ponownie.
Dostał ostrego zapalenia stawów, przeszło 40 stopni gorączki i stan odrazu był groźny wskutek osłabienia serca. Zawezwany na konsylium prof. dr B. słabą miał nadzieję utrzymania przy życiu chorego. Tylko ordynujący dr K. nie tracił nadziei, mimo, że przyszło opadowe zapalenie płuc, a wreszcie zapalenie mięśnia sercowego. Zaproszeni na ponowne konsylium dwaj profesorzy dr B. i dr S. nie robili nadziei uratowania syna naszego. -
Cała rodzina już tylko w Bogu nadzieję pokładała, nie ustając zanosić modłów do Najśw. Serca Jezusa i Matki Bożej Niep. Pocz, a otrzymawszy z Niepokalanowa Cudowny Medalik założyliśmy go choremu; cudownej zaś wody z Lourdes używaliśmy po kropli na serce i stawy, nie tracąc ufności w Miłosierdzie Boże.
Stan chorego pogarszał się jednak coraz więcej; od dnia 18 I do 26 I [1933] r. lekarze oczekiwali katastrofy lada chwilę i chory prosił o wezwanie księdza z ŚŚ. Sakramantami. Jednak Serce Jezusa i Matka Boża Niep. Poczęta zmiłowali się nad nami; w tydzień po przyjęciu śś. Sakramentów stan chorego o tyle się poprawił, iż dr K. orzekł, że syn jest uratowany, aczkolwiek rekonwalescencja potrwa jeszcze dłużej.
Przejęci gorącą wdzięcznością za otrzymaną tak wielką łaskę powrotu do zdrowia ukochanego syna, z tylu tak ciężkich chorób, składamy gorące podziękowanie Najsłodszemu Sercu Jezusa, Matce Bożej Niep. Pocz. ponawiając przyrzeczenie złożenia hołdu u stóp Jej w Częstochowie, gdy zdrowie chorego na to pozwoli. Również dziękujemy za przyczynienie się za nami św. Antoniemu, św. Teresie od Dz. J., a także świątobliwym: Wincentemu Pallottiemu i Wandzie Malczewskiej, do których modły zanosiliśmy.
Załączamy poświadczenie dr. K., ordynującego lekarza przez cały czas choroby syna. On jeden nam dodawał otuchy i sam wierzył w moc Bożą. Wierzymy, że i czas rekonwalescencji przejdzie z Bożą pomocą i syn wnet chodzić zacznie.
Jan i Zofia Haładejowie, senjor. Izydor i Janina Haładejowie, junior.
Niniejszym oświadczam i stwierdzam, iż syn pani Haładejowej p. Izydor Haładej lat 37 zamieszkały w Warszawie Al. Róż 8 m. 4, w dniu 22 XI [19]32 r. zachorował na dyfteryt z zakażeniem i po 15 dniach kuracji wrócił do pracy, ale przeziębił się i ciężko zapadł na ostre zapalenie płuc z rozwijającem się zapaleniem mięśnia sercowego. Stan był beznadziejny, co zaopiniowali również wybitni profesorowie. Nie traciłem wiary i siły woli, mając nadzieję u Boga, część swego honorarium ofiarowałem na budowę ołtarza w kościele w Radości. Stał się cud - chory żyje i poprawia się. - Dr Cz. Krassowski. Warszawa 19 II [19]33.
DROHICZYN POLESKI, 6 III 1933. (69-33).
Składam serdeczne podziękowanie Maryi Niepokalanej i Sercu Jezusowemu za cudowne przywrócenie zdrowia mojej siostrze po przebytej ciężkiej operacji. Wywiązując się z danego przyrzeczenia składam publicznie podziękowanie Maryi Niepokalanej.
Wacława Taflińska
Zaświadczam, iż tylko siła cudowna Maryi Niepokalanej zdziałała gdyż doktorzy i wszyscy zwątpili w uleczenie. - Proboszcz drohicki, Ks. Tomasz Lupecki.