Podziękowania

Wysyłając podziękowanie należy się w liście podpisać i podać dokładny adres. Jeżeli dana osoba życzy sobie, by jej w "Rycerzu" pod podziękowaniem nie podpisywać, lub tylko początkowymi literami imienia i nazwiska - zastosujemy się do tego, jednak dla wiadomości redakcji w liście powinien być podpis.

Z nadsyłanych ustawicznie do Niepokalanowa podziękowań za łaski, tylko drobną cząstkę możemy umieścić w pełniejszym tekście - inne w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują". Wszystkie wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej. Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!...

Umieszczając nadsyłane podziękowania, redakcja oświadcza, iż we wszystkim pragnie zupełnie stosować się do dekretów pap. Urbana VIII.

P..., w styczniu 1932 r. (126-32).

"Proście a otrzymacie". Matka Najświętsza nikogo nie opuści, kto Ją o to poprosi z wiarą i ufnością. Przez dwa lata modliłam się o pewną łaskę, chociaż często opadały mię zwątpienia, jednak nie ustawałam w modlitwie i oto Ta najlepsza z Matek wysłuchała mej prośby. Wierzę mocno, iż o cokolwiek prosić będziemy Matuchna nasza wysłucha tych próśb. Matuchno Niepokalana, cześć Ci za otrzymaną łaskę i błagam, nie wypuszczaj mię z Twej opieki, oraz rodziny mojej i Ojczyzny naszej.

Zofia R.

POZNAŃ, 4 V 1932. (127-32).

Przed kilku laty zachorowałem na gruźliczne zapalenie stawu biodrowego. Wyleczenie z tej długotrwałej choroby jest zawsze wątpliwe, to też lekarze specjaliści nie rokowali nadziei, tym bardziej, że utworzył się tumor ropny. W nieszczęściu moim zwróciłam się z ufnością o ratunek do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Po przeszło dwóch latach zdjęto już po raz trzeci nałożone opaski gipsowe i poddano prześwietleniu. Wynik był nadzwyczajny i w podziw wprawił lekarzy, gdyż jak twierdzili, wypadek taki zdarza się jeden na tysiąc. Aczkolwiek przez 2 lata cała noga spoczywała w gipsie, to po kilku miesiącach mogłem swobodnie zginać w biodrze i kolanie oraz chodzić, a nawet biec normalnie. Za cudowne to wyleczenie oraz za dużo innych otrzymanych łask, składam Najsł. Sercu Jezusa, Matce Bożej Nieustającej Pomocy i św. Antoniemu serdeczne podziękowanie, prosząc o dalszą opiekę nad sobą (of. "nie ogłaszać").

PŁAWSKIE, 22 V 1932. (128-33).

W połowie stycznia 1928 roku zachorowałam ciężko na zapalenie płuc. Pomimo powstania z tej choroby czułam się niedobrze. Lekarze, do których się zwracałam, twierdzili, że skutkiem niezupełnego wyleczenia dostałam gruźlicy płuc. Chorowałam przez dwa lata i żadne zabiegi lekarskie mi nie pomogły, a w końcu oświadczyli, że się z tego nie wyleczę i odmówili pomocy. Wtedy zwróciłam się do innej lekarki, Maryi Niepokalanej, z gorącą prośbą, aby mnie uzdrowiła. Prosiłam o sprowadzenie wody cudownej, odbyłam spowiedź św. i odprawiłam Nowennę. I oto czego nie mogła dokonać medycyna przez dwa lata, Matka Najśw. dokonała w bardzo krótkim czasie. Po zażyciu cudownej wody szybko zaczęłam powracać do zdrowia. Dziś czuję się zupełnie zdrową, za co Matuchnie Najśw. składam gorące dzięki, prosząc nadal o Jej przemożną opiekę nade mną i nad moim mężem.

Aniela Pławska

Prawdziwość opisanego faktu potwierdzam | Ks. Bolesław Gudejko.

WARSZAWA, 24 V 1932. (129-32).

19 listopada 1931 r., córeczka moja, mająca dwa lata i 4 miesiące, wypadła oknem z trzeciego piętra, wskutek czego pękła jej czaszka w trzech miejscach. Zrozpaczona modliłam się gorąco, zamawiając Mszę św. do św. Antoniego i polecając córeczkę z głębi zbolałego matczynego serca opiece Niepokalanej. Obiecałam solennie, że po uzdrowieniu ogłoszę ten cud. Ani na chwilkę nie wątpiłam, choć lekarze nie robili żadnych nadziei - wierzyłam gorąco w cudowną opiekę Niepokalanej. Po trzech tygodniach córeczka zaczęła powracać do zdrowia. Dziś dzięki Cudownej Opiekunce dziecina jest zupełnie zdrowa i wesoła. Ten straszny wypadek nie odbił się na jej umyśle ani pamięci.

O, stokrotne dzięki Ci, Przenajświętsza Panienko, za tak wielki cud uczyniony nad moim dzieckiem (of. 3 zł).

Genowefa Dobrowolska

BLIŻYN, 24 V 1932. (130-82).

W Wielki Piątek [1932] r. zachorowała moja siostrzyczka Zosia. Gorączka przez cały czas choroby, tj. około 4 tygodni, wahała się między 39 a 40 stopni. Z dnia na dzień było gorzej. Sprowadzeni lekarze orzekli: "Co za choroba, nie wiadomo", i zdanie to przetrwało do końca choroby. W czasie choroby były momenty takie, że wszyscy będący w domu jak i doktorzy twierdzili, że za chwilę wyzionie ducha. Zwątpili wszyscy, ja jednak z ufnością i wiarą udałem się do "Lekarki Chorych", przyrzekając, że po wyzdrowieniu siostry publicznie podziękuję i złożę ofiarę. W czasie najniebezpieczniejszym musiałem wyjechać do Seminarium. Po przyjeździe jeszcze raz ze łzami w oczach przed obrazem Najświętszej Panienki, w kaplicy Seminarium, prosiłem o zdrowie dla siostry. Jakaż była moja radość, gdy wkrótce doniesiono mi, że Zosia powraca do zdrowia. Obecnie jest już zupełnie zdrowa i pełna życia. Czyniąc zadość przyrzeczeniu dziękuję Matce Najświętszej za doznaną łaskę i z prośbą o dalszą opiekę, a zarazem składam skromną ofiarę.

P. J. | Alumn Seminarium Duchownego w Sandomierzu

WARSZAWA, 30 V 1932. (131-32).

W kwietniu 1930 r. żona moja zachorowała na zapalenie ślepej kiszki. Lekarze kazali bezzwłocznie jechać do Krakowa na operacje. Gorączka dochodziła do 40 stopni. Nazajutrz w Krakowie lekarze odrazu nie mogli zrobić operacji, ponieważ były więcej naglące do przeprowadzenia operacje. W międzyczasie poprosiłem o odprawienie Mszy św. Na drugi dzień Msza św. została odprawiona o godz. 6 rano, a o godz. 8:30 przy powtórnem badaniu, lekarze orzekli, że operacja jest zbyteczną. Wieczorem zaś wróciliśmy do domu, czemu się bardzo zdziwili znajomi. Do dziś dnia żona jest zdrową. Składam więc serdeczne podziękowanie Matce Najświętszej i proszę pokornie o dalszą opiekę.

Eugeniusz Chlebowski

KOL. ZADUBIECKA, w maju 1932 r. (132-32).

Mama moja zachorowała ciężko na nogę. Z powodu strasznych boleści wpadała często w omdlenie. Zawiozłam ją do Lwowa na prześwietlenie. Doktorzy orzekli, że jest ostre zapalenie szpiku i równocześnie kość się psuje, tak, że nogę trzeba odjąć. Ponieważ mama liczy już 75 lat, doktorzy nie chcieli podjąć się operacji, mówiąc, że jest niebezpieczną i lepiej mamę zabrać do domu. Mama leżała przez 9 miesięcy bez ulgi w cierpieniu, nadzieję wyzdrowienia straciliśmy, ale ufność w opiekę Matki Bożej nie pozwalała nam całkiem wątpić. Dostaliśmy od księdza cudownej wody z Lourdes. Zaczęliśmy odprawiać nowennę do Niepokalanej za przyczyną św. Tereski od Dz. Jezus. I oto w dziewiątym dniu nowenny mama wstaje z łóżka, czuje się uzdrowioną i może chodzić. Już 6 miesięcy upłynęło od uzdrowienia, a mama czuje się zdrową. To też składamy Matuchnie Niepokalanej i św. Tereni publiczne podziękowanie i polecamy całą rodzinę Ich przemożnej opiece (of. 10 zł).

Anna Cisłówna

WOŁKOWYSK, 1 VI 1932. (133-32).

Dnia 18 maja [1932] r. żona moja przeszła ciężką operację w czasie połogu. Lekarze stracili nadzieje uratowania jej i dziecka. Życie chorej gasło w oczach. Zrozpaczeni, w bezładzie uczuć i myśli, szukaliśmy ratunku, lecz nie u ludzi. Pełni ufności w pomoc, los chorej ofiarowaliśmy Matce Niepokalanej prosząc o odwrócenie strasznego ciosu. Wysłuchała prośby Matka Łaski Bożej, bo oto żona wraca do zdrowia, a dziecko czuje się jak najlepiej. Niech będzie wieczna cześć i chwała Tobie, Matko, Orędowniczko nasza! -

Michał Chiluta

N..., 6 VI 1932. (134-32).

Przez szereg lat trwałem w ciężkich grzechach. Przystępując do spowiedzi, przez kilka lat nieszczerze wyznawałem swe grzechy z obawy. Wskutek tego odprawiłem złe spowiedzie, a co gorsza, przyjmowałem niegodnie Komunię Św[iętą]. Sumienie nie dawało mi spokoju, ogarnął mnie lęk i przychodziła rozpacz. Odprawiłem raz spowiedź generalną, ale i to złą. W tak ciężkim utrapieniu duszy, czytając liczne podziękowania w "Rycerzu", gdzie tyle, tyle osób dziękuje Matce Bożej za łaski, i we mnie wstąpiła otucha. Zwróciłem się z ufnością i ze skruchą do Matki Najświętszej, św. Józefa oraz św. Stanisława Kostki i gorąco prosiłem o łaskę dobrej spowiedzi, przyrzekając, że, o, ile otrzymam tak wielką łaskę, złożę publiczne podziękowanie. Poszedłem do spowiedzi i Pan Bóg wysłuchał mej prośby, bo oto wyspowiadałem się szczerze, doznając wielkiej ulgi w sumieniu. Przystąpiłem do Stołu Pańskiego i teraz czuję się bardzo szczęśliwym. Za tak wielką łaskę, oraz za wiele innych, które otrzymałem, składam Najświętszej Panience, św. Józefowi i św. Stanisławowi Kostce najgorętsze podziękowania i prosząc o dalszą opiekę (of. 2 zł).

Niegodny sługa Maryi

BUFFALO N.Y. (AMERYKA), 7 VI 1932. (135-32)

Ubiegłego [1931] roku zachorował syn nasz na tak zw. chorobę św. Walentego i zawsze przy końcu drugiego miesiąca dostawał ataki. Udaliśmy się do lekarzy lecz to nic nie pomagało, w końcu zamówiliśmy w jego intencji Mszę św., odprawiliśmy nowennę do św. Walentego i przystąpiliśmy wspólnie do Stołu Pańskiego, przyrzekając, że złożymy publiczne podziękowanie Matce Niepokalanej, a przez Nią Najświętszemu Sercu Pana Jezusa za tak wielką łaskę. - Matka Najświętsza wysłuchała nas i uzdrowiła nam syna, który już od sześciu miesięcy jest zdrów. Wywiązując się z danego przyrzeczenia składamy publiczne podziękowanie i polecamy się dalszej opiece (of. 2 dolary).

S. W.

ALEKSANDROWICE (ŚLĄSK) 14 VI 1932. (136-32).

Dziękujemy Matce Bożej Niepokalanie Poczętej, a przez Nią Najświętszemu Sercu Dzieciątka Jezus jak najgoręcej za doznane łaski na skutek odprawionej nowenny, to: za powołanie z powrotem do służby państwowej, pomimo bardzo dużych trudności i przeszkód, za polepszenie bytu, za zdrowie i za wiele innych łask. Wywiązując się z danego przyrzeczenia składamy ofiarę zł 25 - na rozszerzenie czci Matki Najświętszej, oraz 10 zł na Mszę św. z podziękowaniem za doznane łaski. -

Mieczysławostwo Baliccy

STANISŁAWÓW, 15 VI 1932. (137-32).

Mój mąż 72-letni starzec zachorował niebezpiecznie na zapalenie ślepej kiszki. Operacja była spóźnioną, gdyż wrzód przedtem pękł i ropa się rozlała. Słaba była nadzieja utrzymania go przy życiu i lekarze zwątpili w skuteczność swych zabiegów. Wtedy to z głęboką wiarą udałam się do niezawodnej Lekarki i Ucieczki wszystkich nieszczęśliwych - Najświętszej Matki Niepokalanej, ślubując, że jeżeli mój mąż podźwignie się z tej ciężkiej niemocy, ogłoszę to jako cud przez Nią zdziałany. Zawiesiwszy na piersiach chorego medalik Niepokalanej odmawiałam do Niej nowennę o jego uzdrowienie. Po pewnym czasie nastąpiło polepszenie, a obecnie mąż mój jest zupełnie zdrów i razem ze mną składa hołd i najserdeczniejsze dzięki Maryi za cudowne uzdrowienie go. Przesyłając skromną ofiarę, prosimy o umieszczenie tego podziękowania w "Rycerzu Niepokalanej" ku większej chwale Mateńki Najświętszej, Która nigdy nie opuszcza tych, co w nieszczęściu pod Jej przemożną opiekę się udają (of. 10 zł).

Helena Lignarowa

SZKLARY, 17 VI 1932. (138-32).

W roku [1932] przy końcu lutego 21 - letni syn nasz Marian zachorował na grypę, którą w dodatku przeziębił. Choroba ta padła mu na mózg, przy czym nastąpiły straszne konwulsje trwające po kilka godzin, w czasie których cierpiał bardzo, tracąc nawet przytomność. Po odzyskaniu przytomności poprosił o księdza, który przygotował go na śmierć, zaopatrując św. Sakramentami; widząc zaś groźny stan chorego, rzekł, że choroba niebezpieczna i tylko chyba cudem uzdrowić go może. Wezwany lekarz oświadczył, że ma podrażnienie mózgu, i że wyleczenie tego rodzaju choroby zdarza się rzadko, w najlepszym zaś razie zostają ślady na umyśle. Zrozpaczeni udaliśmy się ż całą ufnością, do Matki Bożej Lourdzkiej w Dynowie, błagając za synem. Gdy to chory usłyszał, począł krzyczeć, że nie chce lekarza, bo go Matka Boża i tak uzdrowi. Przepisanych lekarstw nie chciał nawet: używać, pił tylko cudowną wodę z Lourdes, my zaś z sąsiadami odprawiliśmy nowennę do Matki Bożej; po każdym dniu nowenny chory czuł się lepiej, :zaś już w ósmym dniu chłopak był zupełnie zdrów. Wywiązując, się z, danego przyrzeczenia składamy publiczne podziękowanie; za cudowne uzdrowienie syna i polecamy całą naszą rodzinę nadal pod opiekę Najświętszej Matki z Lourdes.

Niegodni J. i F. Gwizdałowie

Prawdziwość tego stwierdza | (-) Ks. Władysław Wroński.

ŁÓDŹ, 19 VI 1932. (139-32).

Z najgłębszą wdzięcznością i wielką pokorą składam Tobie, Najświętsza i Niepokalana Maryjo publiczne podziękowanie za pomoc w naukach i za pomyślnie zdany egzamin maturalny. Ufna w Twoją przemożną opiekę, mimo wielu trudności i wielkiego przemęczenia zdałam egzamin lepiej, niż się spodziewałam. Nie po raz pierwszy dajesz mi dowody Swej pomocy nieustającej i opieki i nic tylko mnie, ale i moim najbliższym. Kilka razy odwracałaś od naszej rodziny poważne nieszczęścia, które mogły zadecydować o przyszłym naszym bycie nie tylko materialnym, lecz także duchowym. Trudnoby mi było wyliczyć wszystkie łaski, którymi obsypałaś mnie i moją rodzinę, za co Ci człowiek nie jest w stanie podziękować. Z ufnością więc polecam siebie i całą rodzinę opiece Twojej, o Niepokalana Dziewico! Cześć i chwała Twojej dobroci!

Czcicielka Maryi J. W.

ZAGŁĘBIE DĄBROWSKIE, Piaski, 22 VI 1932. (140-32).

Córka nasza jedynaczka, Marysia, zachorowała przy końcu grudnia 1930 r. na szkarlatynę; przebieg tej choroby był lekki, jednak po niej nastąpiło zapalenie miedniczek nerkowych i zapalenie płuc. Trzeciego marca 1931 r. zabrana została do szpitala, tam wywiązała się jeszcze trzecia choroba - ropa w boku. Pierwszego maja tegoż roku dokonano operacji usunięcia tej ropy z boku. Gorączkowała do 40°; biedactwo było tak wychudzone, że formalnie miała tylko skórę i kości. Straciliśmy zupełnie nadzieję, doktor zaś oznajmił, że tylko cud może ją uratować. Rozpacz nasza nie miała granic, lada dzień bowiem oczekiwaliśmy śmierci naszego dziecka. Wówczas to zwróciliśmy się z prośbą do Pana Boga, składając 5 zł na ofiarę, zaś dzieci z ochronki odmawiały bez przerwy nowennę do Matki Bożej Niepokalanej o zdrowie swej koleżanki. I Matka Najświętsza wysłuchała nas; w końcu lipca 1931 r. wróciła córeczka nasza ze szpitala zdrowa i coraz to lepiej wyglądała, do tego zaś czasu żadnego śladu po dawnej chorobie nie ma. Pragniemy odwdzięczyć się Matce Najświętszej za tak wielka łaskę i prosimy o dalszą opiekę nad nami. Ogłaszamy w "Rycerzu", aby każdy strapiony ufał w Jej pomoc (of. 5 zł).

Józef i Bronisława Flakowie

R..., 28 VI 1932. (141-32).

Będąc pierwszy rok studentem filozofii, spotkałem się z dość licznymi trudnościami w studiach. Niemniej też lęk mnie ogarniał, kiedy się zbliżał czas egzaminów; byłem w poważnej obawie, czy przy znacznym wyczerpaniu fizycznym podołam egzaminom, na których złożeniu bardzo mi zależało. Po chwilowem zastanowieniu się, przypomniałem sobie dzielnego "Rycerza Niepokalanej", którego kartki często przeglądałem i widziałem liczne podziękowania, składane Pocieszycielce strapionych za otrzymane łaski. Postanowiłem udać się z korną prośbą do "Stolicy mądrości", by Ona mnie wsparła Swoimi łaskami. Tak też uczyniłem. - Przed samymi egzaminami rozpocząłem nowennę do Niepokalanej i jednocześnie złożyłem przyrzeczenie przed Jej obrazem i przed "Więźniem Miłości" w Najświętszym Sakramencie, że z chwilą pomyślnych egzaminów złożę publiczne podziękowanie Tej "Stolicy mądrości" na kartkach Jej "Rycerza" za otrzymane łaski. I nie zawiodłem się w tej Ucieczce, bo oto egzamina złożyłem dość dobrze. To też przepełniony niezmierną wdzięcznością dziękuję Niepokalanej i ukochanej Matce; aby Jej Imię dobiegło do każdego zakątka, jak pod strzechą kmiotka, tak i do pałacu milionera, i oby wszyscy wiedzieli, że Ona jest Pocieszycielką strapionych i uciśnionych, Która nikogo i nigdy ze Swej opieki nie wypuszcza, jeśli się do Niej kto garnie i ma Ja za nailepszą Matkę. - Matko nie opuszczaj nas!

S. | student filozofii.

KAZIMIERÓWKA, w czerwcu 1932 r (142-32).

Mam lat 62. Od jakiegoś czasu cierpiałam na reumatyzm, który szczególnie dawał się odczuwać w nogach. Przez pięć lat chodziłam o kulach przy czym miałam kilka razy krwotok; w tych cierpieniach prosiłam nawet Boga o skrócenie życia mego, lecz prośba moja nie odniosła skutku. Udałam się w końcu do Matki Najświętszej z Lourdes. - Odprawiłam nowennę, i pocierałam kilkakrotnie cudowną wodą nogi, po której użyciu uczułam się zupełnie zdrową. Kule odłożyłam. - Za tę wielką łaskę niech będzie cześć i chwała Najświętszej Pannie.

Niegodna | Maria Sikora

Byłem naocznym świadkiem uczynionego cudu, co niniejszym potwierdzam. | (-) Ks. Czajka - Łubno.