Podziękowania

Osobom, które czy to za pośrednictwem Cudownego Medalika, czy wody z Lourdes itp. otrzymały od Niepokalanej jakąś łaskę t pragną za nią podziękować Pocieszycielce strapionych w "Rycerzu", podajemy do wiadomości, iż będziemy umieszczać w całej osnowie tylko te podziękowania, które oprócz dokładnego adresu osoby dziękującej Matce Najśw. (dla wiadomości redakcji), są jeszcze potwierdzone przez ks. proboszcza lub innego kapłana. Przy niezwykłych uleczeniach osób chorych pożądane jest potwierdzenie lekarza. Dlatego prosimy wszystkich, składających Matce Niepokalanej podziękę za otrzymaną łaskę czy cud, aby starali się zawsze o potwierdzenie przez kapłana autentyczności opowiedzianego zdarzenia.

Inne będą umieszczone w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują".

Wszystkie one świadczą wymownie o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej. Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!...

A ogłaszając podziękowania te, pragniemy być posłuszni we wszystkim rozporządzeniom Stolicy Apost.

Również nie będziemy ogłaszać ofiar, składanych z miłości ku Maryi na "Rycerza" wraz z podziękowaniem. Wie Matka Najświętsza dobrze, kto i ile przyczynia się do poparcia Jej sprawy, do szerzenia Jej czci. Możemy tylko to dodać, że z nadsyłanych nam ofiar żaden grosz zmarnowany nie będzie, ale zostanie obrócony na rozszerzanie czci naszej Matki niebiańskiej i niecenie ku Niej miłości. Bo ten szczytny obowiązek przypadł nam w udziale i jemu wierni zawsze być pragniemy.

REDAKCJA

POZNAŃ, 7 V 1931. (143-32).

Żona moja Helena zachorowała nagle bardzo poważnie w dniu 27 marca 1930 r. przy czym temperatura podniosła się do 39,6 stopni. Wezwany lekarz orzekł ostre zapalenie podbrzusza i nakazał przewiezienie żony do kliniki. Przez cały miesiąc leżenia w klinice stan zdrowia żony nie tylko się nie poprawił, ale jeszcze się pogorszył. Gorączka trzymała się stale na poziomie 39,5, a nawet przez pięć dni wynosiła 40,4 stopnie. Lekarze nie mogli stwierdzić jaka choroba żonę meczy i orzekali kolejno tyfus, gruźlicę obu płuc, gruźlicę otrzewnej, a w końcu gruźlicę podbrzusza. Jednym słowem nie było według orzeczenia lekarzy ratunku. Żona opadła z sił zupełnie, nie mogła nic jeść i miewała kilka razy dziennie torsje. Wobec tego zabrałem ja w dniu 8 września na wieś, gdzie poleciwszy ją opiece Pana Boga czekaliśmy na Jego pomoc. Równocześnie, słysząc o cudach i pomocy zsyłanej przez Najświętsza Maryję Pannę Niepokalanie Poczętą, modliliśmy się gorąco wraz z rodziną do Niej z prośbą o ratunek i pomoc, a żona kilkakrotnie odmawiała nowennę. Ja zaś ślubowałem Najświętszej Niepokalanie Poczętej w razie wyzdrowienia żony ogłoszenie tego zdarzenia w "Rycerzu Niepokalanej".

Zaznaczam, że żonę leczyło 15 lekarzy. Niniejszym dziękuję Najświętszej Niepokalanej Panience za okazaną łaskę i pomoc, gdyż żona moja obecnie po trzynastu miesiącach leżenia, w tym po dziewięciu miesiącach gorączki ponad 39 stopni, obecnie już chodzi i czuje się zupełnie dobrze i zdrowo.

Aleksander Girella

DYNÓW, 25 V 1932. (144-32).

W r. 1927 Bóg nawiedziła mnie ciężka choroba na nogi. Po długiem leczeniu przez miejscowego lekarza wyjechałem do Lwowa do szpitala, celem prześwietlenia. Okazało się, że w nodze kość próchnieje i na to nie ma innego ratunku, jak nogę odciąć, na co w pierwszej chwili zgodziłem się. Gdy na zapytanie jednego z profesorów dowiedziałem się, że operacja ma 5 procent widoków do życia, a 95 procent do śmierci, na operację nie zgodziłem się, godząc się z tym, że w niedługim czasie wśród boleści życie zakończę. Powróciłem do domu. Mam sześcioro dzieci i chciałem wśród nich ostatnie chwile spędzić, poleciłem się miłosierdziu Boskiemu i boleści cierpliwie znosiłem. Parę dni po przyjeździe do domu odwiedził mnie mój dobry przyjaciel, przyniósł mi książeczkę, bym sobie przeczytał i potem opowiedział, com w niej wyczytał. Była to książeczka, zawierająca opis o objawieniu Matki Najświętszej w Lourdes i o cudach zdziałanych na miejscu objawienia. Po przeczytaniu tej książeczki posłałem z prośba do tegoż przyjaciela, żeby mi przysłał cudownej wody z Lourdes i medalik. Odprawiłem nowennę i cudowną wodą pocierałem chorą nogę. Podczas nowenny zrobiłem ślub, że jeżeli Matka Najświętsza doprowadzi mnie do zupełnego zdrowia, na podziękowanie pojadę do Częstochowy i u Jej stóp złożę pokorne podziękowanie. Po skończonej nowennie Bóg mnie pocieszył zdrowiem. To też wywiązując się z obietnicy, dziękuję publicznie Niebieskiej Lekarce za cudowne wyzdrowienie i nadal polecam siebie, żonę i dzieci moje Jej najczulszej opiece.

Franciszek Barański | sekretarz sądowy

Potwierdzam. | ks. Michał Bar, prob.

BARTKÓWKA, w czerwcu 1932 r. (145-32).

Mąż mój okropnie zasłabł, przechodząc przy tym niewypowiedziane cierpienia wewnętrzne. Wskutek wylewu Sanu nie można było doktora przywołać. Widziałam, że z każdą chwilą choremu stawało się gorzej, w końcu stracił mowę i przytomność, zdawał się już konać. Rzuciłam się na kolana z gorącą modlitwą, zaczęłam nowennę do Matki Bożej w Lourdes objawionej, choremu znacznie się polepszyło, a na drugi dzień mąż wstał zupełnie zdrów. Składamy z mężem najpokorniejsze podziękowanie Matce Bożej w Lourdes objawionej, niegodni grzesznicy

Maria i Wojciech Hromiakowie

Stwierdzam. | Ks. Gabriel Salustowicz.

WARSZAWA, 1 VI 1932. (146-32).

Od roku byłem bez posady. Mimo najlepszych protekcji i rozpaczliwych starań nie mogłem znaleźć żadnej pracy. Udałem się wówczas do ostatniej ucieczki człowieka, do Matki Niepokalanej z gorącą modlitwą i prośbą. I stała się rzecz bardzo dziwna, dostałem w krótkim czasie, bez żadnej protekcji i starań jedną z najlepszych posad, o jakiej wogóle nie śmiałem marzyć. Zupełnie objektywnie oświadczyć mogę, że tylko wyższa siła mogła powyższego faktu w dzisiejszych czasach dokonać. Składam więc publiczne podziękowanie Najśw. Maryi Pannie, za Której łaską doświadczyłem tego niezwykłego dobrodziejstwa.

inż. J. Budaszewski

ŁÓDŹ, 1 VII 1932. (147-32).

Do nieskończonego wieńca podziękowań przyłączam i ja swoje, za okazaną mi pomoc przez Boską Lekarkę w chorobie zropienia migdałów, które doktorzy leczyć chcieli przez operacje. Dziś po dwóch latach, prawie bez opieki lekarskiej czuję się zdrów, co zawdzięczam jedynie ufności mej w pomoc Niepokalanej, gdyż nie było prośby, którejby Ona nie wysłuchała.

Dr H. Kubala

LWÓW, 3 VII 1932. (148-32).

Nie przytrafiło mi się nigdy, ażebym, gdy się zwracałym z prośbą o opiekę do Najświętszej Panny nie został wysłuchany. Pomimo, że przyrzekałem publicznie podziękować, za tak łaskawą opiekę przyrzeczenia nie spełniłem. W roku 1931 zostałem zwolniony z posady, znalazłem się w bardzo przykrej sytuacji i poczułem palec Boży nad sobą. Gdy pomimo wszelkich zabiegów pracy nie mogłem znaleźć, udałem się z całą ufnością do Pocieszycielki strapionych, przyrzekając, że gdy z powrotem uzyskam zajmowaną posadę, to ogłoszę publicznie w "Rycerzu Niepokalanej" i złożę ofiarę na rozszerzenie chwały Najświętszej Panienki. Za parę dni zostałem powołany do pracy na to samo stanowisko co poprzednio zajmowałem. Za doznaną łaskę składam Najsł. Sercu Jezusowemu i Niepokalanej serdeczne dzięki i ofiaruję się nadal Twojej opiece, Najdroższa Matko.

Jan Wróblewski

KRAKÓW, 7 VII 1932. (149-32).

W roku 1931 kilka razy zachorowałem nagle i zawsze ciężko. Zdawałem sobie sprawę - jako lekarz - że może być ze mną koniec. Westchnąłem i pomodliłem się do Najśw. Niepokalanej P[anny] Maryi i choroba za Jej wstawiennictwem przybrała łagodniejszą formę i niebawem ustępowała. Za widoczne cudowne poratowanie składam Jej serdeczne dzięki. Za już otrzymane cudowne łaski i opiekę najserdeczniej dziękujemy i najpokorniej prosimy i błagamy naszą najlepszą Matkę o dalsze opiekowanie się nami i domem naszym. Błagamy Ją o opiekę nad nami, o uproszenie nam zdrowia i spokoju, byśmy Ją i Jej Syna, Chrystusa Pana, zawsze czcić i błogosławić mogli.

Dr Ludwik i Maria Schneiderowie

RADZYMIN, 8 VII 1932. (150-32).

Mąż mój stracił posadę z dniem 1 września [1931] r. i mimo usilnych starań nie mógł otrzymać żadnego stanowiska. W tak krytycznym położeniu zwróciliśmy się o pomoc do Matki Najświętszej, ufając, że tylko Ona może nam dopomóc. Napisałam więc do Wiel. Ojców z Niepokalanowa, prosząc Ich o modlitwę i wpisanie całej rodziny do grona Rycerzy Niepokalanej. Dnia 20 maja [1932] r. zostaliśmy przyjęci do "Milicji Niepokalanej" i dzień ten obchodziliśmy bardzo uroczyście, błagając Niepokalaną o pomoc. Modlitwa nasza nie została bez skutku, gdyż dnia 20 czerwca [1932] r. mąż mój otrzymał posadę i zaczął tegoż dnia pracować. Za tak wielką i widoczną pomoc i łaskę Bożą składamy Najśw. Sercu Jezusowemu i Matce Najświętszej publiczne podziękowanie, prosząc też o dalszą opiekę nad naszą rodziną i błogosławieństwo w pracy.

Zerhanowie

Wiarygodność powyższego stwierdzam. | L.S. | Ks. Al. Kobyliński | Dziekan i Proboszcz p. Radzymin.