Podziękowania

Wysyłając podziękowanie należy się w liście podpisać i podać dokładny adres. Jeżeli dana osoba życzy sobie, by jej w "Rycerzu" pod podziękowaniem nie podpisywać, lub tylko początkowymi literami imienia i nazwiska - zastosujemy się do tego, jednak dla wiadomości redakcji w liście powinien być podpis.

Z nadsyłanych ustawicznie do Niepokalanowa podziękowań za łaski, tylko drobną cząstkę możemy umieścić w pełniejszym tekście - inne w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują". Wszystkie wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej. Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!...

WARSZAWA, 24 IV 1932. (89-32)

W kwietniu [1932] r. miałem stanąć dc służby WOJSKOWCJ. Wszelkie starania o odroczenie zostały bezowocne, bo mam jeszcze dwa lata do ukończenia studiów. Po ukończeniu służby wojskowej nie mógłbym się uczyć dalej, bo nie miałbym ku temu odpowiednich warunków. W tej ciężkiej chwili udałem się do Niepokalanej z prośba o pomoc. Zostałem wysłuchany. W tym roku nie idę do wojska, zostałem bowiem nadliczbowym. Stało się to za przyczyna Przedobrej Matuchny. Składam Jej za to publiczne podziękowanie i proszę o dalszą opiekę.

Niegodny sługa Maryi

ŁÓDŹ, 11 III 1932. (90-32).

Z końcem sierpnia 1931 r. zachorowałem na owrzodzenia gruźliczne, tak, że lekarze zadecydowali, by jechać do szpitala na operacje. Operacja była przeprowadzona, po której przyjechałem do domu, ale zdrowie moje wcale się nie poprawiło. W domu miałem jeszcze jedną operacje. Nie mając widoków na polepszenie się zdrowia, udałem się z rodzicami do Serca Jezusowego i Matki Najśw., prosząc o pomoc. Włożyłem na siebie Cudowny Medalik Matki Najśw - i przyrzekłem, że jeżeli zostanę uzdrowiony, ogłoszę moje podziękowanie publicznie. Nie zawiodłem się. Boskie Serce Jezusa i Niepokalana Panienka zlitowali się nade mną. Choroba z każdym dniem ustępowała, a obecnie czuję się zupełnie zdrów. Za tę wielką łaskę składam Najśw. Sercu P. Jezusa i, Maryi Niepokalanej serdeczne publiczne podziękowanie, prosząc o dalszą opiekę nad całym moim domem (of. 10 zł).

E. Modrzejewski

WILNO, 16 III 1932. (91-32).

Córeczka nasza Danusia, licząca niecałe półtora roku dostała zapalenia opon mózgowych i tylko dzięki Matce Najśw. została cudownie uleczoną, ponieważ lekarze orzekli, że już nic z niej nie będzie, a w razie, jeżeliby pozostała przy życiu, to będzie ślepą lub głuchą. Dzięki zaś Matce Najśw. widzi i słyszy doskonale; przeto publicznie wyrażamy Jej swoje gorące podziękowanie, i prosimy, by nigdy nie wypuszczała nas ze Swej przemożnej opieki (of. 5 zł).

Piotr i Sabina Pudańcowie

WILNO, 21 III 1932. (92-32).

W r. 1926 obiecałym złożyć ofiarę 10% od wygranej na loterii. Wygrałem 100 zł, a 10 zł nie wysłałem, zaniedbało się jakoś. Przyszła w 1928 r. choroba jedynego synka i moja grypa, znów ślubowałem ofiarę lecz i tego nie dotrzymałem. Wreszcie następuje moja grypa w 1930 r., znów ucieczka do Matuchny Niepokalanej i suma przyrzeczonych ofiar wzrosła do 30 zł, lecz niestety i to pozostało bez załatwienia. Dalej moja redukcja; prośby do Matki Najśw. i św. Ekspedyta i najsolemniejsza obietnica złożenia ofiary 50 zł i prośba o posadę i emeryturę. Pierwszą emeryturę przeznaczyłem na ofiarę, lecz niestety, i tego nie dotrzymałem. Obecnie, widać Matka Boża zasmucona moim ciągłem niedotrzymaniem ślubów, doświadczyła nas nowym nieszczęściem: synek przez 6 tygodni chorował na tyfus, ja przeszedłem b. silną grypę, na koniec żona położyła się w chirurgicznej klinice uniwersyteckiej w Wilnie, czekając operacji ślepej kiszki, kamieni żółciowych i wrzodu na kiszkach. Widząc, że tylko w Bogu nadzieja, pospieszyłem złożyć ofiarę 50 zł (wobec bardzo ciężkiej obecnie mojej sytuacji nie zwiększyłem kwoty, lecz poprzestałem na dawniej przyrzeczonych ofiarach) i chce bardzo prosić o wysłuchanie mojej prośby, o przywrócenie zdrowia żonie i dalszego opiekowania się naszą rodziną, czego tyle razy mieliśmy dowody, mimo tylokrotnego niedotrzymania przyrzeczeń.

Józef i Jadwiga Rewkowscy

WARSZAWA, 30 III 1932. (93-32).

Niniejszym składam serdeczne podziękowanie Najśw. M[aryi] Niepokalanej za doznane szczególne łaski i opiekę. W ten sposób pragnę wypełnić dane przyrzeczenie i równocześnie w dalszym ciągu polecam się Maryi Niepokalanej, pełen wiary, że wysłuchanym zostanę.

Czesław Zbyszyński

GORLICE, 1 IV 1932. (94-32).

Przed półtora rokiem zachorowałam ciężko na gardło. Choroba ta niebawem przerzuciła się na nerki, płuca i serce, zalewając je ropą. Leczyłam się u różnych lekarzy, ale zamiast zdrowia - popadłam w beznadziejny stan. Leżąc tak na łożu boleści, zwróciłam się z prośbą o zdrowie do Matuchny Niepokalanej, przyrzekając Jej, jeśli zostanę wysłuchana - ogłosić te łaskę publicznie. Nie zawiodłam się, bo Ta Uzdrowicielka chorych przywraca mi zdrowie.

O Maryjo Niepokalana, o Boskie Serce Jezusa, weźcie mnie w Swoją opiekę, wszak nigdy nie opuszczacie tych, którzy się Wam polecają i w nieprzebrane miłosierdzie Wasze ufają (of. 5 zł).

Anna Belczykówna

STARY SĄCZ, 5 IV 1932. (95-32).

Blisko dwa lata usilnie i rozpaczliwie lecz bezskutecznie szukałem posady. Rozpacz moja stała się tym większą, gdy w ostatnich miesiącach utraciłem możność przystępowania do Świętych Sakramentów.

Modliłem się więc gorąco do Ducha Św[iętego], Maryi Niepokalanej i innych świętych, prosząc o te dwie łaski dla duszy i ciała, obiecując w razie uzyskania - zwłaszcza tej duchowej - ogłosić publicznie w "Rycerzu".

I oto po szczerej, gorącej i ufnej modlitwie uzyskałem możność odprawienia szczerej spowiedzi, a po niej, tego samego dnia jeszcze przyjęto, wcale zresztą niespodziewanie, moje podanie o posadę, którą faktycznie otrzymałem.

Wywiązując się ze złożonego przyrzeczenia, składam publiczne podziękowanie i proszę o łaskę wytrwania w dobrem.

"Znany - nie podpisany"

CHEŁMNO, 10 IV 1932. (96.-32).

W lipcu 1931 r. zachorowała nam poważnie nasza ukochana Matka na zapalenie stawów, do czego dołączyły się kolejno rozmaite niebezpieczne komplikacje, które jednakże jakoś szczęśliwie minęły za wyjątkiem zapalenia nerek. Zdawało się, że i ta bolesna i niebezpieczna choroba została zlokalizowana, gdy nagle w połowie grudnia nastąpił nawrót tejże z następstwem zakażenia nerek. Wszelkie zabiegi lekarskie, środki lecznicze i gorące modlitwy zdawały się bezskuteczne. Lekarz oświadczył, że żadnego ratunku już nie ma i zdawało się nam, że chora kona. Zastosowano jeszcze co dwugodzinne zastrzyki kamfory, która tylko sztucznie utrzymywała czynność serca. W tym właśnie czasie dostała nam się książeczka "Rycerz Niepokalanej". Czytając w niej liczne podziękowania za cudowne uzdrowienia, zwróciliśmy się z gorącą prośbą do Maryi Niepokalanej, ufając mocno, że Ona uratuje nam naszą ukochaną Matkę od niechybnej już śmierci.

W ciągu kilku zaledwie godzin następuje nagła zmiana, tętno staje się coraz wyraźniejsze, potrzeba dawania zastrzyków okazała się zbyteczną; za wstawiennictwem nieograniczonej w Swym miłosierdziu Matki Najśw. następuje wyraźne polepszenie. Dziś czuje się prawie zdrowa, a ufamy w pomoc Tej Przemożnej Pani, że z czasem nastąpi zupełne wyzdrowienie.

Pragnąc choć w części odwdzięczyć się Matce Najśw., przesyłamy 30 zł, obiecując do zgonu zachować głęboką cześć i wdzięczność dla Niepokalanej z prośbą o dalszą pomoc i stałą opiekę nad nami.

Rodzina Ebłowskich

PIOTRKÓW TRYBUNALSKI, 8 III 1932. (97-32).

W drugiej połowie czerwca 1931 r. zachorowałem na zapalenie nerek. Mimo starannej opieki lekarskiej stan zdrowia nie polepszał się, owszem, nastąpiły komplikacje; wywiązały się choroby inne jak: ataki serca, zakatarzenie płuc, silny rozstrój nerwów i niebezpieczny wrzód żołądka. Przez kilka tygodni nie mogłam przyjmować żadnych pokarmów, gdyż nie pozwalał na to brak apetytu i mdłości. Trzej lekarze, którzy mnie leczyli nie dawali nadziei wyzdrowienia. Jeden z nich, chirurg, stwierdził, że konieczną jest operacja, lecz bardzo niebezpieczna, gdyż jestem w podeszłych latach i bardzo osłabioną. Po odejściu lekarzy przyjęłam Wiatyk z rąk kapłana i oddałam się z całą ufnością opiece Boskiej. Dzieci moje wysłuchały Mszy świętej odprawionej do św. Antoniego na intencję mojego wyzdrowienia i odprawiły nowennę do Najśw. Maryi Panny. Jeden z moich synów napisał do Niepokalanowa z prośbą o nadesłanie cudownej wody z Lourdes. Jakoż niebawem cudowna woda nadeszła. Po wypiciu paru kropel tej wody zaraz bóle ustąpiły. Byłam cudownie uzdrowioną. Od tej chwili z każdym dniem stan zdrowia w szybkiem tempie polepszał się. Nie używałam już lekarstw. Znikły bezpowrotnie ataki serca, rozstrój nerwów i wrzód żołądka. Podane pokarmy przyjmowałam z apetytem. Obecnie jestem zupełnie zdrowa. Za cudowne przywrócenie zdrowia i doznane łaski składam gorące podziękowanie przez Niepokalaną Matuchnę Najświętszemu Sercu Jezusowemu, św. Antoniemu i Wszystkim Świętym i proszę o dalszą opiekę nade mną i moimi dziećmi (of. 10 zł).

H. Gołębiowska

KOMARNO, 21 marca 1932 r. (98-32).

W roku 1923 opuściłem żonę i dzieci, zostawiając ich na łasce losu, sam zaś zacząłem prowadzić życie rozwiązłe i gorszące. Aż gdy w listopadzie 1924 r. zachorowałem bardzo ciężko na żołądek i odczuwałem straszne boleści, myśl moja wzniosła się do Maryi Niepokalanej z gorącą prośbą o zdrowie. Przypomniało nii się moje złe życie, opuszczenie żony i dzieci. To też, błagając Maryję o ulgę w cierpieniach, postanowiłem życie swe odmienić. W tym celu odbyłem Spowiedź św[iętą] przystąpiłem do Kumunii Św[iętej] i powróciłem do rodziny. Po przybyciu do rodziny boleści ustały i zdrowie zaczęło się szybko poprawiać. W tym też czasie utraciłem posadę, lecz gdy udałem się z prośbą do Matuchny Niepokalanej, otrzymałem wkrótce o wiele lepszą od poprzedniej. Gdy pojechałem na posadę i dobrze mi się powodziło, zapomniałem o rodzinie i popadłem w poprzednie namiętności. Lecz kara Boża prędko mnie spotkała, bo oto znów poczułem straszne boleści w żołądku, a do tego przyłączyło się zapalenie opłucnej. Pojechałem do Lwowa do kliniki, lecz wszelkie zabiegi lekarskie okazywały się bezskuteczne. Leżąc przez kilka tygodni w szpitalu, pomyślałem sobie, że to kara Boża za złamanie wierności małżeńskiej i za moje złe życie. Napisałem więc list do żony z przeproszeniem i prosiłem, by przyjechała mnie odwiedzić. Co była za radość, gdy w parę dni potem zobaczyłem żonę; odtąd i spokój zapanował w sumieniu. Napisałem list do Niepokalanowa z prośbą o przysłanie Cudownej wody z Lourdes, po otrzymaniu której poszedłem do Spowiedzi i Komunii Św[iętej] i gdy napiłem się przysłanej mi wody, cierpienia zaraz ustały i zdrowie zaczęło się polepszać, tak, że teraz jestem już zupełnie zdrów. Za tak wielką łaskę składam Najsłodszemu Sercu Jezusa, Matce Najświętszej i św. Tereni pokorne dzięki, prosząc o dalszą nad nim opiekę (of. 5 zł).

J. D.

Potwierdzam! | L.S. | Ks. MARYJAN CZECH, proboszcz.

STANISŁAWÓW, 25 III 1932. (99-32).

W styczniu z powodu masowej redukcji straciłem posadę. Byłem w rozpaczliwym położeniu. Czytając jednak od dłuższego czasu podziękowania w "Rycerzu", nabrałem ufności, że mnie Niepokalana Panienka wysłucha. - I oto cudownym sposobem - po gorącej modlitwie, przyrzeczeniu złożenia ofiary i ogłoszenia publicznie podziękowania w "Rycerzu Niepokalanej" - zostałem zpowrotem przyjęty na zajmowaną przeze mnie posadę. Obecnie proszę Mateńkę Najśw. o wytrwanie w dobrem dla mnie, moich braci i sióstr. - Każdy strapiony i ciężarem życia złamany, znajdzie w Niepokalanej źródło radości i pomocy, byle tylko zwrócił się do Niej całym sercem, ufnym w Jej przemożną pomoc (of. 20 zł).

Antoni Szczygieł

TRZOPINÓWKA, 1 IV 1932. (100-32).

Sercem pełnym wdzięczności dla Najśw. Maryi Panny Niepokalanej, składam gorące podziękowanie Tej najlepszej Matce i najtroskliwszej Opiekunce naszej za otrzymaną łaskę wyratowania mnie od utraty całego mego majątku. W miesiącu maju 1931 r. widziałam swego męża bezradnego, pomocy już nie było ani w rodzinie, ani u obcych. W tej tak krytycznej chwili udałam się z prośbą o pomoc do Najśw. Maryi Panny ślubując, że jeżeli zostanę wysłuchaną to publicznie ogłoszę i złożę ofiarę. Również rozpoczęłam nowennę do Niepokalanej.

I co za łaska! Gdym kończyła nowennę, 9 dnia, mąż mój sprzedał naszą część budowanego młyna i uratowaliśmy od utraty swój majątek. Teraz wierzę mocno, że stało się to jedynie za przyczyną Maryi Niepokalanej, za co Jej gorąco dziękuję, polecając się nadal Jej przemożnej opiece. Wypełniając swój ślub, przesyłam ofiarę w kwocie 100 zł.

Olga - Helena Małykowa

BRZEŻANY, dnia 2 kwietnia 1932r. (101-32).

Synek mój w listopadzie 1931 r. zachorował ciężko na dyfterię. Lekarz z początku nie mógł poznać choroby i przepisane lekarstwa całkiem nie pomagały. Dziecku było coraz gorzej. Zawezwany inny lekarz orzekł, że jest już zapóźno. Dawane zastrzyki przedłużały tylko jego mękę. Robiłam co tylko mogłam. Włożyłam dziecku medalik cudowny na szyję, polecając go opiece Niepokalanej, błagałam Matkę Najświętszą o wysłuchanie mej prośby. Po upływie dwóch dni dziecko zaczęło mówić i odtąd z każdą chwilą stawało mu się lepiej. To też składam Matce Najświętszej gorące podziękowanie, prosząc o dalszą opiekę nad nami (of. 3 zł).

Agnieszka Januszkiewiczowa

CZERNELICE, 10 IV 1932. (102-32).

W roku 1930 w jesieni zapadłam silnie na zdrowiu; lekarze radzili poddać się operacji. Bałam się zgodzić na operację, bo mam słabe serce. Po przeczytaniu jednak w "Rycerzu" tylu podziękowań za odebrane łaski, zdecydowałam się w październiku 1931 r., na operacje. Po Spowiedzi i Komunii Św[iętej], napiłam się cudownej wody i ufna w opiekę Najlepszej Matki udałam się na salę operacyjną. Pierwsze dni po operacji były straszne, lecz ponieważ operacja wypadła pomyślnie, niezadługo mogłam wrócić do swych dzieci. Składając Matce Niepokalanej serdeczne podziękowanie, proszę Ją o dalszą nad nami opiekę (of. 50 zł).

Józefa Zjawinowa

SANOK, 10 IV 1932. (103-32).

Niespodziewanie w marcu r. [1932] zachorował ciężko na zapalenie płuc nasz ojciec. Jest w podeszłych latach i kilka razy zapadał już na tę chorobę. Gorączka podniosła się do 40 stopni i sprawiła, że ojciec zaniemówił. Lekarze robili różne starania, lecz bez powodzenia. Udzielono mu ostatnich Sakramentów św. Modły rodziny i znajomych nie ustawały. I oto Maryja Niepokalana wysłuchała naszych modlitw, bo ojciec nabiera sił i przychodzi do zdrowia. Cała więc rodzina składa Niepokalanej publiczne najserdeczniejsze podziękowanie i prosi o dalszą nad nim opiekę (of. 5 zł).

Rodzina Gacków

WARSZAWA, 11 IV 1932. (104-32).

Będąc w przykrej sytuacji życiowej i widząc, że ludzkie siły są bezskuteczne, zwróciłem się z gorącą prośbą do Najśw. Matki, do Tej Ucieczki grzesznych i Pocieszycielki strapionych, aby Ona mnie poratowała. Wysłuchała prośby mej Królowa Nieba i ziemi, za co wobec całego świata składam Jej najserdeczniejsze dzięki, które językiem ludzkim nie dadzą się wypowiedzieć (of. "nie ogłaszać").

Fr. Benendo | Student medycyny U.W.

STOCZEK k. MAŁKINI, 12 IV 1932. (105-82).

Żona moja cierpiała od wielu lat na dotkliwe bóle głowy, a stosowane środki lekarskie nie skutkowały. Z tego też powodu musiała czasem przez kilka dni leżeć w łóżku. Napisałem list do Niepokalanowa z prośbą o przysłanie mi cudownej wody z Lourdes, którą też niebawem otrzymałem. Otóż po otrzymaniu tej wody, kiedy zaatakował żonę ból głowy, pomodliwszy się do Matki Najświętszej napiła się wody (cudownej) i ból natychmiast ustał i od tego czasu, tj. od listopada [1931] r. aż dotąd już się nie powtarza. Wierzymy, że tę łaskę wyjednała nam Matka Najświętsza, Której też zawdzięczamy cały swój byt. Ślemy Jej za to gorące podziękowanie (of. 3 zł).

J. Kieliszek