Z nadsyłanych ustawicznie do Niepokalanowa podziękowań za łaski, tylko drobną cząstkę możemy pomieścić. W pełniejszym tekście - inne w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują". Wszystkie wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej: Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!...
MORZEWO, 15 VII 1931. (72-32).
Syn mój Andrzej przepracowawszy się przygotowaniem się do matury gimn. dostał ciężkiego napadu epilepsji. Po kilkumiesięcznej pielęgnacji i odpoczynku choroba zda się minęła. Niestety, po dwuletnich studiach wróciła znowu i jeszcze groźniejsza. Ataki bywały kilkakrotnie dziennie. Udawałam się z nim do różnych lekarzy. Przerwanie studiów, odpoczynek, dobre odżywianie, odpowiednie lekarstwa i wszelkie porady i wskazówki okazały się bezskuteczne. Widziałam, że wszelka pomoc ludzka jest za słaba w tej sprawie i że tylko Sam Bóg przez przyczynę Maryi Niepokalanej może mi syna uzdrowić. Poczęłam więc błagać Matkę Najśw. o litość nad dzieckiem. czym częstsze były napady, tym gorliwiej prosiłam Bogarodzicę o wstawienie się za chorym. Nadszedł dzień 29 września 1930 r., dzień św. Michała Archanioła. Udałam się z prośbą do Tego Księcia niebios, który złamał moc lucyfera, aby i On i Najśw. Maryja Panna błagali Stwórcę o litość. Syn o niczym nie wiedział. Gdy dnia tego wrócił z przechadzki, powiada: "Mamo, tak mi się jakoś miło zrobiło i czuję się dziś doskonale". Od tego dnia nie miał jeszcze żadnego ataku.
Syn ukończył studia i jest zdrów. Za tak wielką łaskę dziękuję publicznie Niepokalanej Panience i św. Michałowi, prosząc Ich o dalszą opiekę nad całą rodziną (of. 10 zł).
Władysława Zablowa
Poświadczam wiarogodność powyższego cudu, a dodać mi tu należy, że nie tylko matka, ale i syn Andrzej z całą ufnością zwracali się do Niepokalanej Dziewicy z prośbą o pomoc, przystępując często do Komunii Św[iętej], a na zawsze ślubując nosić Medalik Tej, Która się okazała tak dobrą i tkliwą na nasze cierpienia Matką. | L.S. | Ks. JÓZEF SMOLIŃSKI, proboszcz.
BUENOS AIRES (ARGENTYNA), 4 X 1931. (73-32).
W roku 1930 w miesiącu grudniu opuściłam swoją zagrodę, udając się w podróż hen za oceany, by zarabiać na kawałek chleba. Przed odbyciem tak dalekiej podróży, w którą poraz pierwszy w życiu wyjechałam, postanowiłam odprawić nowennę do Niepokalanej prosząc o szczęśliwą podróż, a przed samym wyjazdem przystąpiłam do Spowiedzi i Komunii Św[iętej]. Podróż odbyłam szczęśliwie. Ale gdy już stanęłam na miejscu, zachorowałam b. poważnie, a gdy wszelkie środki nic nie pomagały, postanowiłam udać się do Lekarki Niebios, Matki Najśw., prosząc o jak najprędszy powrót do zdrowia. I oto Matka Najśw. wysłuchała mnie, gdyż po stosunkowo krótkim czasie powróciłam do zdrowia, a obecnie jestem zdrowa i zdolna do pracy.
Wywiązując się ze swej obietnicy składam gorące publiczne podziękowanie naszej Matuchnie Niepokalanej, prosząc o dalszą opiekę (of. 2 dol. am.).
K. Rogalska
SUWAŁKI, 7 I 1932. (74-32).
Od 9 lat z przerwami cierpiałem na katar żołądka. Byłem dwa razy w szpitalu; kilkanaście razy chodziłem do lekarza, który przepisywał mi najrozmaitsze lekarstwa i zioła, lecz żadnej poprawy na zdrowiu nie było. Zacząłem też stosować i różne znachorskie sposoby leczenia, ale i te nic rei nie pomogły. Gdy choroba coraz groźniejsze czyniła postępy, udałem się jeszcze do lekarza, który tym razem stanowczo nakazał mi iść do szpitala. Ponieważ już parokrotny pobyt w szpitalu nic mi nie pomógł, więc rozmyśliłem się i tym razem nie poszedłem. Natomiast z innej strony zacząłem prosić o zdrowie. Zwróciłem się do Matki Najśw. i gorąco Ją błagałem, by jakoś zaopiekowała się mną. Zacząłem odmawiać w tej intencji nowennę, przyrzekając jednocześnie, że o ile bez pomocy lekarza nastąpi polepszenie, ogłoszę tę łaskę publicznie. Ponieważ stan zdrowia już po paru dniach nowenny znacznie się polepszył i wkrótce wyzdrowiałem, przeto stosując się do przyrzeczenia, składam publiczne podziękowanie Najśw. Sercu Jezusa i Niepokalanej i proszę o dalszą nade mną i moją rodziną opiekę.
Niegodny sługa
G..., 18 II 1932. (75-32).
Przy końcu września 1931 r. dostałam polecenie z Inspektoratu, że mam stawić wniosek o przeniesienie na inną posadę, które miało nastąpić z dniem 1 listopada 31 r. Chcąc pozostać nadal w tej wsi, zwróciłam się do władzy z prośbą, ażeby zaniechała mego przeniesienia, na co dostałam odmowną odpowiedź. Wtedy prośbę skierowałam do Najwyższej Władzy. Prosiłam mianowicie Najsłodsze Serce Jezusa i Matkę Niepokalaną, aby Oni pokierowali tą sprawą wedle Swojej woli, przyrzekając ogłosić publicznie, jeżeli zostanę wysłuchaną. I rzeczywiście, w półtora miesiąca później dostałam zawiadomienie, że pozostanę w tej miejscowości. - Dzisiaj przejęta wdzięcznością do Matki Niepokalanej, wyrażam Jej najserdeczniejsze podziękowanie, oraz błagam z najgłębszą pokorą i ufnością o dalszą opiekę w życiu. Niech Ci będzie cześć i chwała, Matko nasza Niepokalana po wszystkie wieki.
Niegodna sługa Maryi
P.S. Jako ofiarę na razie przesyłam obrus na Ołtarz Niepokalanej, a potem może coś więcej nadeślę. Proszę o modlitwę w mojej intencji.
SENFTENBERG (NIEMCY), 18 II 1932. (76-32).
Mój 35-letni syn, mając różne cierpienia z wojny światowej, w ostatnich latach popadł w ciężką chorobę, tak, że go najpierw do Berlina a potem do Neu-Rupin lecznicy dla nerwowych zawieźli, gdzie przebywa już przeszło 5 lat, nie opuszczając wcale łóżka. Nie było żadnej nadziei do polepszenia. Czytając "Rycerza Niepokalanej", przyszło mi na myśl, by udać się do Tej niebios i ziemi Królowej, i nie zawiodłam się w swej nadziei, gdyż zaraz zaczęło się synowi poprawiać, a gdy go ostatnio odwiedziłam, zastałam go na nogach. Ogarnęła mnie wielka radość, a chory zaczął się pytać, czym mu co do jedzenia nie przywiozła, czego przedtem nigdy nie czynił, bo jadł z wielką trudnością. Widząc w polepszeniu się jego zdrowie, wyraźną pomoc Niepokalanej, polecam się nadal Jej opiece, a za dotychczasowe łaski składam niniejszym gorące podziękowanie, załączając 3 marki ofiary.
z polecenia, Stanisławy Langer, | Winc. Pawłowski.
WARSZAWA, 20 II 1932. (77-32).
Dowiedziawszy się, że sąsiad nasz zachorował śmiertelnie, a nie chciał się spowiadać, zasmuciłam się tym bardzo. Ale zaniosłam mu Medalik Cudowny Niepokalanej i odprawiłam w tej intencji nowennę do Matki Bożej Niepokalanej i Serca Jezusowego. Już w drugim dniu nowenny chory zaczai wzywać Maryi Niepokalanej, a po paru dniach przyszedł ksiądz i wyspowiadał go, udzielił mu Komunii Św[iętej] i ostatniego Olejem św. namaszczenia. Umarł szczęśliwy, pojednany z Bogiem. Dziękuję za tę łaskę Matce Najśw., Tej Ucieczce grzesznych, bo niezawodnie Ona mu tę wielką łaskę wyjednała (of. 2 zł).
Siostra Zofia III Zakonu
LACHÓWKA, 25 II 1932. (78-32).
W maju 1929 r. pracując w polu, zaniemogłem ciężko na serce i do tego stopnia osłabłem, że nie mogłem się z miejsca ruszyć. Sam byłem w polu i noc nadchodziła, a ja nie widziałem nikogo, kto by mógł mnie poratować. W strasznych boleściach leżałem prawie nieżywy. Wtedy zwróciłem się do Maryi, Tej jedynej Lekarki i Pocieszycielki strapionych. Prosiłem Ją z całych moich sił, już i tak niewielkich, przyrzekając w duchu, że o ile wyzdrowieję, będę Jej dziękował do końca życia. I oto wstałem i... poszedłem do domu. Ale nie na tym skończyła się dobroć Maryi dla mnie. - Ojczym mój zapadł na dziwną chorobę: położył się spać zupełnie zdrów, a o 1 godzinie w nocy był już u niego ksiądz z Panem Jezusem i Olejami świętymi, a rano doktor, ale ten orzekł, że jest to paraliż mózgu i nic już tu nie pomoże. Chory leżał zupełnie nieprzytomny, robił wrażenie trupa. Wszyscy zwątpili w jego powrót do zdrowia, lecz ja miałem jeszcze nadzieję w Maryi i modliłem się do Niej gorąco, przyrzekając, że o ile ojczym wyzdrowieje, złożę ofiarę na rozszerzenie Jej czci. I oto jak nikogo, tak i mnie Maryja nie zawiodła. Ojczym ku naszej niezmiernej radości wyzdrowiał, czemu się wszyscy dziwili, a gdy ksiądz Proboszcz z Łaznowa dowiedział się, że ojczym żyje, przyjechał do nas i mówił, że to naprawdę cudowne uzdrowienie (of. 3 zł).
St. Krycz.
WILNO, 28 II 1932. (79-32).
Składam z głębi serca dzięki najgorętsze Mateńce Niepokalanej za łaski, które mnie niegodnej wyświadczyła. Byłam wielką grzesznicą. Nieraz odprawiałam spowiedzi bez należytego przygotowania, a nawet niedawno spowiadałam się świętokradzko, bo upiększałam i taiłam niektóre swe grzechy. Co gorsza, byłam tak bezczelna, że po takich spowiedziach odważyłam się przyjmować Komunię Św[iętą]. Sumienie mi ciągle nie dawało spokoju. Cierpiałam strasznie, znikąd już nie widziałam ratunku. Parę razy próbowałam odbyć spowiedź z całego życia, lecz nie zdobyłam się na odwagę, spokoju sumienia nie odzyskałam. Wreszcie straciłam wiarę, bym mogła się podźwignąć z tego jarzma grzechowego. Często czytałam tyle podziękowań Matce Najśw. w "Rycerzu", postanowiłam więc i ja u Tej Ucieczki grzesznych szukać ratunku. Przed Jej obrazem błagałam, by wzięła mnie w Swoją opiekę i pojednała ze Swym Synem, za co przyrzekłam ogłosić w "Rycerzu" tę łaskę. I oto Matka Niepokalana nie odrzuciła mnie od Siebie. Nazajutrz, po włożeniu na siebie Cudownego Medalika, przystąpiłam do spowiedzi. Nigdy nie byłam tak szczęśliwą, jak po tej spowiedzi. Odrazu znikły wszystkie niepokoje i dziwna błogość objęła mą duszę. Odtąd jestem tak szczęśliwą, że opisać nie potrafię. Lecz to nie wszystko jeszcze. Mateńka Niepokalana w nieprzebranej Swej dobroci posunęła się jeszcze dalej. Ona to sprawiła u Syna Swego Jezusa, że dał mi łaskę nad wszelkie inne, łaskę powołania zakonnego. O tym, by zostać zakonnicą, nigdy nawet nie myślałam, a teraz jedynie tego pragnę i wierzę, że choć mam przed sobą trudności, Niepokalana przyjdzie mi z pomocą.
O Matko Niepokalana! Matko miłosierdzia! Czuwaj nade mną. Bądź ukochaną przez świat cały, bądź Królową serc wszystkich ludzi.
Najniższa sługa Jezusa i Maryi
LWÓW, w marcu 1932. (80-32).
Po czteroletniem zmaganiu się z chorobą raka, zdecydowałam się wreszcie na operację. Całym sercem poleciłam się Niepokalanej, obiecując ogłosić w "Rycerzu" o tym, odmówić nowennę, i złożyć ofiarę na Niepokalanów. Operacja udała się nadspodziewanie, tak, że lekarze bardzo się dziwili nadzwyczaj szybkiemu gojeniu się rany. Po 19 dniach już byłam w domu. Za tak wielką łaskę i szczególną opiekę, jaką Matuchna Niepokalana raczyła mnie otoczyć, składam Jej publiczne podziękowanie, polecając całą moją rodzinę Jej matczynej opiece.
wdzięczna Rycerka i czytelniczka "Rycerza". | K. N.
STARA WIEŚ, 1 III 1932. (81-32).
W grudniu [1931] r. zachorowałem ciężko na ogniskowe zapalenie płuc, które przy moim słabym sercu było śmiertelne, tak, że doktorzy stracili całkowicie nadzieję w utrzymanie mnie przy życiu. W tej niebezpiecznej dla mnie chwili zwróciłem się z prośbą o pomoc do Niepokalanej. Która w krótkim stosunkowo czasie przywróciła mi zdrowie, za co składam Jej z całego serca niewymowne dzięki i proszę o dalszą opiekę (of. 10 zł).
J. Dudziński
LWÓW, 3 III 1932. (82-32)
Wywiązując się z uczynionej obietnicy, składam Najśw. Maryi Pannie moje najgorętsze dzięki za doznane łaski.
Przed dwoma laty za przyczyną Maryi zostałam wyleczona z ciężkiej choroby płuc. Jednak obietnicy uczynionej nie dopełniłam. W styczniu [1932] r. zapadłam na ostrą grypę, z której również po odprawionej nowennie do Niepokalanej Panienki i użyciu wody z Lourdes przyszłam do zdrowia. Za te i za wiele innych łask, które mi Maryja u Jezusa wyjednała, składam Jej najpokorniejsze dzięki (of. 10 zł).
S. M. Józefa, felicjanka
MOSTY WIELKIE, 5 III 1932. (83-32).
Po zwolnieniu z wojska we wrześniu roku 1931 zostałem bez posady i do tego stopnia byłem tym przejęty, że chodziłem z myślą targnięcia się na życia, ale w przystępie tego szału przychodziły mi na myśl słowa św. Bernarda, "że od wieków nie słyszano, ażeby kto uciekając się do Maryi, Jej pomocy wzywając, miał być od Niej opuszczonym". Zwróciłem się więc z prośbą do Niepokalanej, by wspomogła mnie w mym strapieniu, przyrzekając w razie pomyślnego załatwienia ogłosić o tym publicznie i złożyć ofiarę.
Wniosłem prośbę o przyjęcie mnie do służby państwowej i w krótkim czasie otrzymałem odpowiedź przychylną i od lutego [1932] r. jestem w służbie państwowej. Za otrzymane łaski składam Niepokalanej najgorętsze podziękowanie, zarazem polecam się w dalszym życiu Jej czułej opiece (of. 10 zł).
B. F.
POZNAŃ, 5 III 1932. (84-32).
Ksiądz, brat mój musiał się poddać operacji ślepej kiszki. Po operacji profesor rzucił mi tylko dwa słowa: "gengrena, za późno" Tygodnie całe przebył pacjent między życiem a śmiercią, a ja przez cały ten czas błagałam Matkę Najśw. o miłosierdzie nad nami, a błagałam ją przez wstawiennictwo świątobliwej rodaczki naszej Maryi Franciszki Siedliskiej, założycielki SS. Nazaretanek. Prośba moja została wysłuchaną; dzisiaj brat mój spełnia bez wszelkiej pomocy swą pracę kapłańską. - Za ten cud miłosierdzia Bożego składam tak, jak przyrzekłam, najpokorniejsze dzięki Niepokalanej Panience, prosząc Ją o dalszą przemożną opiekę. (of. "nie ogłaszać").
Aniela Kilińska
Niniejszym poświadczam, że Ks. Proboszcz Kiliński był rzeczywiście śmiertelnie chory i potem wyzdrowiał. | Poznań, 8 III [19]32. | Ks. Kornel Witaszek.
BRZEŚĆ n. BUGIEM, 6 III 1932. (85-32).
Z racji cudownego uzdrowienia naszej trzyletniej córeczki Halusi, która miała pęknięcie wyrostka robaczkowego i następnie zapalenie otrzewnej z ogólnym zatruciem - składamy najserdeczniejsze podziękowanie Najśw. Pannie Niepokalanej. Lekarze nie pokładali nadziei w uzdrowienie dziecka, lecz Matka Najśw., do Której w naszym strapieniu udaliśmy się, przyszła nam z pomocą, za co jeszcze raz publicznie składamy najgorętsze podziękowanie z prośbą o roztoczenie nadal opieki nad całą naszą rodzina (of. 15 zł).
Poniatowscy
ZGRZEBNIKI, 7 III 1932. (36-32).
W sierpniu 1931 r. z niewiadomej przyczyny wybuchł pożar w niedalekiej odległości od naszych budynków. Wiatr był w stronę sąsiednich stodół, więc wnet ogień przerzucił się w stronę naszych zabudowań. Zapaliły się zabudowania sąsiada. Ratunek naszych zabudowań był niemożliwy. Ludzie, którzy byli na dachu i ratowali - pouciekali, bo z powodu gorąca nie można było wytrzymać. Wiedząc, że wszelki ludzki ratunek jest niemożliwy, zwróciłem się do Matki Najsw. i św. Tereni o ratunek. Całując Cudowny Medalik, modliłem się, jak umiałem i obiecałym ogłosić w "Rycerzu", jeżeli nieszczęście pożaru zostanie od nas odwrócone. I o cudo! wiatr zwrócił się w przeciwną stronę i nasze budynki ocalały. Wywiązując się z danego Matce Najśw. przyrzeczenia, składam Jej gorące podziękowanie i proszę, by nadal, jak dotychczas opiekowała się nami.
Parczewski Walerian
LWÓW, 9 III 1932. (87-32).
Z sercem przepełnionym niewypowiedzianą wdzięcznością ku Najświętszej Matce, stosownie do uczynionej obietnicy, składam publiczne najgorętsze podziękowanie za szczególne, za Jej przyczyną otrzymane łaski, polecając się nadal Jej przemożnej opiece.
Inż. Hilary Galantowski
W..., 9 III 1932. (88-32).
Z najgłębszą wdzięcznością i wielką pokorą składam Tobie, Najświętsza i Niepokalana Maryjo, to publiczne podziękowanie za pomoc w naukach i opiekę nad rodziną moją i nade mną.
Wojna światowa oderwała mnie od nauki i pozbawiła mnie możności ukończenia rozpoczętych studiów na Politechnice. Wiele trudności po tylu latach przerwy i przejść miałem do pokonania, by odświeżyć w pamięci nabyte jeszcze przed wojną wiadomości i przezwyciężyć nowe piętrzące się przede mną trudności (miałem bowiem trudne egzamina kursowe i dyplom do zdawania).
Twojej to, Matko Najśw., przemożnej opiece oddałem z całą ufnością przyszłość swoją i mojej rodziny, prosząc o pomoc w trudnych i ciężkich chwilach. Nie zawiodłem się, jako i inni, którzy Twej przemożnej opiece się oddali; w chwilach ciężkich dodawałaś mi otuchy i krzepiłaś stroskane serce.
Dziś, gdy te trudności są za mną, gdy szczęśliwie zdałem dyplom i dopiąłem swego celu, z sercem pełnym wdzięczności dziękuję Ci, Matko Najświętsza, publicznie za pomoc. Składam równocześnie najgłębszy hołd i cześć Najsłodszemu Sercu Jezusowemu i Matce Najśw. Niepokalanej, polecając się nadal z rodziną Ich przemożnej opiece.
Niech cześć i chwała Najśw. Serca Jezusowego i Matki Najświętszej dotrze do wszystkich serc i słynie po wszystkie wieki!
J. M. inżynier