Podziękowania

Z nadsyłanych ustawicznie do Niepokalanowa podziękowań za łaski, tylko drobną cząstkę możemy pomieścić. W pełniejszym tekście - inne w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują". Wszystkie wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej: Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!...

WIELGIE, 2 V [19]31.

Mąż mój od pewnego czasu cierpiał jakby na pomieszanie zmysłów, czy może nawet na opętanie. W napadach szału, wśród bluźnierstw i przekleństw wyrzucał z pokoju wszystkie obrazy, szalał i bił każdego, kto wpadł mu pod rękę. Dużo wówczas ucierpiałam i fizycznie i co gorsza, moralnie. Udałam się wreszcie na poradę do pobliskiego klasztoru OO. Karmelitów w Oborach, gdzie śp. O. Wincenty dał mi Cudowny Medalik i polecił zaszyć go pokryjomu mężowi do ubrania. Tak uczyniłam i skutek był cudowny. Prawie natychmiast mąż mój odzyskał zupełnie używanie rozumu i zaprzestał dawnych awantur. Przeżył jeszcze kilka lat bogobojnie i pojednany z Bogiem przeniósł się do wieczności. Za tę wielką łaskę i za wiele innych składam Niepokalanej publiczne podziękowanie, by wywiązać się z uczynionego przyrzeczenia, oraz proszę o dalszą opiekę w mym życiu (of. 5 zł).

Weronika Zientarska

WILNO, 10 VI [19]31.

Maryjo Niepokalana, Matko Nieustającej Pomocy, każdy, kto o pomoc Cię prosił, nie został opuszczony. Stosownie do uczynionej obietnicy, składam Ci najgorętsze podziękowanie za pomoc w naukach i pomyślne złożenie wymaganego egzaminu. Za liczne łaski i opiekę nad nami, bądź Maryjo pochwalona! (of. 100 zł).

M. D.

TORUŃ, 2 VII [19]31.

W marcu [1931] r. siedmioletni mój synek został obalony przez jednego chłopca tak, że upadając na stłuczoną butelkę, przeciął sobie żyły u prawej ręki. Ponieważ bardzo dużo wypłynęło mu krwi, lekarz wątpił, czy dziecko utrzyma się przy życiu. Wkrótce do tej choroby dołączyła mu się dyfteria. Zrozpaczona tym nieszczęściem, udałam się do Matki Niepokalanej z prośbą, by Ona, jako Lekarka chorych, raczyła jakoś temu zaradzić. Skutek był wprost cudowny: dyfteria w paru dniach znikła bez siadu, a rana goiła się szybko. Dziś chłopczyk jest zdrów. Wszystko to zawdzięczam tylko opiece Niepokalanej, (of. 10 zł).

Maria Rodowa

KRAKÓW, 5 VI 1931.

Wypełniając uczynioną obietnicę, składam Najświętszej Maryi Pannie publiczne moje najgorętsze dzięki za doznaną łaskę. Mąż Mój był chory od kilku lat na płuca i r. [1931] nagle dostał zapalenia płuc po prawej stronie. Gorączka leżącego nieprzytomnie chorego przekraczała 40 stopni. Zawezwani dwaj lekarze orzekli, iż wobec bardzo ciężkiego stanu chorego, należy go bezzwłocznie umieścić w szpitalu. Po 2 dniach pobytu chorego w szpitalu, gorączka opadła poniżej 37 stopni, a lekarze orzekli, iż niebezpieczeństwo minęło. Tymczasem po odejściu lekarzy, wywiązało się u chorego zapalenie płuc po lewej stronie. Gorączka podniosła się błyskawicznie i dochodziła znów do 42 stopni, bicie serca było ogromnie przyspieszone, a uporczywy kaszel bardziej potęgował boleści chorego. Ponieważ zapytani przeze mnie lekarze nie dawali mi nadziei wyzdrowienia chorego, który wyschnięty jak szkielet leżał na łożu boleści, udałam się w tym nieszczęściu do Matki Najświętszej Niepokalanej, zamawiając Mszę Św. w intencji chorego i sprowadziłam księdza, który udzielił mu ostatnich pociech religijnych. Matka Najśw. nie pozwoliła się długo prosić, bo po kilku dniach mąż wyzdrowiał, i dziś nie ma już żadnej obawy. Mimo, że nie było w zupełności nadziei na wyzdrowienie. Ona wróciła mu zdrowie. Dziękując Mateczce Bożej za doznaną łaskę, równocześnie przesyłamy skromniutką ofiarę 3 zł.

Franciszek i Helena Schindlerowie

PRZEDBÓRZ, 16 VI [19]31.

Pewna, bardzo droga mi i bliska osoba od trzech lat zupełnie zaprzestała uczęszczać do spowiedzi św[iętej] i, co gorsza, przyłączyła się do partii tzw. "wolnomyślicieli". Zaniepokojona stanem jej duszy, zaczęłam z ufnością modlić się do Matki Najśw., przyrzekając ogłosić publicznie podziękowanie, jeżeli zostanę wysłuchaną. I nie zawiodłam się, gdyż w tym roku przed Wielkanocą, (chociaż dawniej czwarte przykazanie kościelne uważała za wymysł kleru), odbyła Spowiedź św. Wywiązując się z danego przyrzeczenia, przepełnionym wdzięcznością sercem składam Niepokalanej Panience gorące podziękowanie i polecam tę osobę i siebie przemożnej Jej opiece, błagając miłościwą Panią o zupełne uleczenie tej duszy z religijnego zobojętnienia.

Maria Żórawska

RZESZOTANY POD KRAKOWEM, 17 VI [19]31.

W drugiej połowie [1930] r. zachorowałam na zapalenie nerek, do czego później przyłączyło się zapalenie żołądka, katar płuc i krwotok, a z powodu ogólnego osłabienia, zagrażała mi gruźlica płuc, której początki już się objawiały. Lekarze, do których się zwróciłam, nie mógł: znaleźć skutecznego lekarstwa, więc straciłam nadzieję wyzdrowienia. W międzyczasie, całkiem niespodziewanie, otrzymałam od krewnych egzemplarz "Rycerza Niepokalanej", po przeczytaniu którego postanowiłam zwrócić się o pomoc do Lekarki Chorych - Niepokalanej i w tym celu z całą ufnością odmawiałam nowennę i cząstkę różańca św. i przyrzekłam Matce Bożej, że gdy mnie uzdrowi, ogłoszę to publicznie. I nie zawiodłam się, bo mimo, że opuściłam zupełnie lekarzy, przy chodziłam stopniowo do zdrowia, a obecnie mogę już pracować za co niech będą stokrotne dzięki Niepokalanej, i proszę, by Ta Dobra Matka raczyła nadal opiekować się mną i moją rodziną. (of. 5.50 zł).

Regina Burdówna

TOMASZÓW MAZ., 22 VI [19]31.

Od dwóch lat byłem bez pracy. Starałem się wprawdzie dostać gdzieś jakie zajęcie, ale wszędzie zbywano mnie obiecankami. Pewnego razu żona wręczyła mi książeczkę, a w niej dużo podziękowań Matce Najśw. za liczne łaski. Nie wierzyłem w to i przyznam się, że wprost wyśmiewałem się z tych podziękowań, coby to miało za znaczenie, modlić się do figurki, ulepionej z gliny, lub gipsu i to grzesznymi rękoma, jak tego byłem naocznym świadkiem, słuchając bluźnierstw robotników. Ale gdy otrzymałem Cudowne Medaliki, które zaraz żona dzieciom na szyjki pozawieszała, a również i ja sobie wziąłem jeden jakaś dziwna otucha w serce moje wstąpiła. Poczęliśmy się modlić gorąco do Matki Bożej i wkrótce dostałem prace. Wtedy to uwierzyłem mocno, że rzeczywiście uciekającym się do Matki Najśw., dużo Ona pomaga (of. 10 zł).

A. H. Warchol

My, katolicy nie modlimy się do figurki jako figurki, lecz do świętej osoby, którą ona przedstawia, w tym wypadku do Niepokalanej. Red.

WARSZAWA, 23 VI [19]31.

Miałem pracę, ale nie umiałem się szanować; piłem strasznie, wskutek czego całą moją rodzinę doprowadziłem do ostatniej nędzy w następstwie i posadę straciłem, zostając bez wyjścia. Nie mając innego sposobu do życia, musiałem jechać do rodziców. Tam przeczytałem sobie "Rycerza". Byłem bezbożnikiem, nie chodziłem długie lata ani do spowiedzi, ani w ogóle do kościoła. Czytając podziękowania, postanowiłem i ja udać się do Matki Najśw. Zacząłem chodzić co niedzielę do kościoła, wyspowiadałem się, a codziennie odmawiałem 3 Zdrowaś Maryja. I oto Matka Najśw. wysłuchała mnie niegodnego, i otrzymałem tę samą posadę, a zdawało mi się, że utraciłem ją bezpowrotnie wskutek pijaństwa. Za łaskę tę składam Matce Najśw. gorące podziękowanie i proszę Ją, by dopomogła mi wychować dzieci naprawdę po katolicku.

W. M.

WARSZAWA, 23 VI [19]31.

Z sercem przepełnionym niczym niewypowiedzianą i nieopisaną wdzięcznością ku Maryi Niepokalanie Poczętej, jako gorliwy czciciel Tej najlepszej Matki i wierny rycerz Jej Imienia, składam Jej gorąca podziękowanie za cudowne, przez Jej przyczynę otrzymane łaski. Pod przysięgą mogę stwierdzić, że tych łask doznałem przez cudowną figurkę Niepokalanej w kościele OO. Franciszkanów w Warszawie. Będąc w jakiejkolwiek, czy duchowej, czy materialnej potrzebie, biegłem w tej rozterce do kościoła i kierowałem zaraz swe kroki do Jej ołtarza. Boć niewyczerpane jest źródło wielkiego miłosierdzia Tej Pocieszycielki strapionych. Rzucałym się tam do Jej stóp, a odmawiając różaniec święty i całując Cudowny Medalik, z krwawem sercem i łzawem okiem błagałem pomocy i ratunku. I ilekroć się do Niej w potrzebach swych uciekałem, zawsze byłem wysłuchany (of. 15 zł).

Klemens Niewiadomski

PAMIĄTKOWO, 24 VI [19]31.

Córka moja zachorowała na oczy i wkrótce zaniewidziała zupełnie. Poleciłem ją Najśw. Maryi Pannie, odmówiłem w intencji jej zdrowia różaniec, a na noc położyłem na jej oczy Cudowne Medaliki. I oto na drugi dzień córka choć z trudem, ale patrzeć mogła, a po paru dniach oczy miała zupełnie zdrowe. I nie tylko w tym wypadku, ale zawsze, skoro tylko do Matki Najśw. się udałem, zawsze zostałem wysłuchany, za co składam Jej najgorętsze podziękowanie (of. 5 zł).

W. Cz.

BIESZKOWICE, 26 VI [19]31.

Pewnego razu byłem z żoną w kawiarni. Żona poszła do garderoby, by zdjąć okrycie. W trakcie tego garderobiana z płaczem zwróciła się do żony (choć jej wcale nie znała) i zaczęła się uskarżać, że musi tu siedzieć i słuchać muzyki, gdy tymczasem córka jej może już kona w szpitalu, gdyż lekarze orzekli, że nie ma ratunku dla niej, godziny jej życia tylko zastrzykami przedłużane były. Nadmieniła przy tym, że jest wdową po poległym żołnierzu, że córka owa była jedyną jej żywicielką, pracując w tej samej kawiarni. Uzbierała sobie 400 zł, ale te choroba jej już pochłonęła; nadto ma jeszcze na utrzymaniu zniedołężniałego ojca staruszka. Żona mocno wzruszona, opowiedziała mi o tym zajściu. Ponieważ mamy wielkie zaufanie do Niepokalanej, a na sobie zawsze Cudowny Medalik, przeto zdjąłem z siebie nieznacznie ten pancerz Maryi i prosiłem, by żona zaniosła go garderobianej i aby ta z ufnością w pomoc Niepokalanej, zawiesiła go przy najbliższej sposobność; na szyi swej córki, jeśli zastanie ją jeszcze przy życiu. Wkrótce ja wyjechałem, lecz ze swej strony również odprawiłem przez 9 dni nowennę do Matki Bożej, na intencje owej chorej; a gdy w parę miesięcy po tym była żona znów w tej kawiarni, dowiedziała się od garderobianej, że córka jej prawie już wyzdrowiała i z każdym dniem widoczne jest polepszenie. Żona zobowiązała ową garderobianą do publicznego podziękowania, jeżeli córka zupełnie wyzdrowieje co obecnie za moim pośrednictwem czyni.

Dunin Borkowski

KRAKÓW, lipiec [19]31 r.

Od lat dziecinnych miałem szczególne nabożeństwo do Matki Najśw. We wszystkich ciężkich i smutnych chwilach życia mego uciekałem się o pomoc do Niej i nigdy mi nie odmówiła, tak, że ze zdwojoną energią zabierałem się do pracy. Będąc teraz przed trudnymi egzaminami uniwersyteckimi, ślubowałem Matce Najśw., że o ile dopomoże mi złożyć egzamina, ogłoszę podziękowanie w Jej "Rycerzu". Nie zawiodłem się. Dzięki przemożnej opiece Matki Najśw., Której już kilkakrotnie w życiu doświadczyłem, najtrudniejsze egzamina złożyłem, za co Niepokalanej publicznie dziękuję, prosząc zarazem o łaskawą opiekę i pomoc w dalszych studiach.

"Akademik"

STAROMYŚL, 1 VII [19]31.

Gdym razu jednego wychodziła z kościoła, przystąpiła do mnie pewna kobieta, prosząc, czybym nie mogła coś poradzić jej dwudziestoletniemu synowi, który od dłuższego czasu był chory na tzw. "chorobę św. Walentego", dodając, że była już u kilku lekarzy, ale nic poradzić temu nie mogą. Odpowiedziałam: "Cóż ja poradzę, kiedy doktorzy są na to bezsilni". Widząc jednak jej zmartwienie, zastanowiłam się, jakby ją pocieszyć, i w tej chwili przyszło mi na myśl, że przecież Najśw. Matuchna jest najlepszą Pocieszycielką strapionych i Uzdrowieniem chorych. W tym właśnie czasie otrzymałam Cudowne Medaliki, dałam więc jeden z nich owej kobiecie, mówiąc, że jedynie Ta, Której wizerunek jest na tym medaliku, może syna wyleczyć. I poleciłam jej, by zawiesiła go na szyi chorego syna, przystąpiła do Spowiedzi i Komunii Św[iętej], a jeżeli syn jej wyzdrowieje, ogłosimy to publicznie. I rzeczywiście, nie zawiodła nas Matka Najśw. Syn tej kobiety został uzdrowiony z przykrej choroby i na roboty nawet już wyjechał. A matka uszczęśliwiona, składa gorące podziękowanie Matce Najśw. i ofiarę 10 zł na rozszerzenie "Rycerza".

Członkini "Milicji Niepokalanej"

SUWAŁKI, 2 VII [19]31.

W lipcu [1930] r. zachorowałam bardzo ciężko no cholerynę przy 40 stopniach gorączki, z zupełną utratą przytomności; bóle i kurcze przechodziły granice, walczyłam ze śmiercią. Obecni przy mnie zwątpili zupełnie w dalsze utrzymanie mnie przy życiu. Na drugi dzień, uczułam jakby chwilowe oprzytomnienie. Korzystając z tego momentu, zawołałam w strasznych bólach: "O Matko Boska Monkińska! uzdrów mnie! Wszak w niedzielę wielki odpust w Monkiniach na Twoją cześć i ja z powodu choroby nie będę mogła pójść". Uzdrowienie nastąpiło w kilka minut i jeszcze tego samego dnia wstałam z łóżka i zaczęłam się przygotowywać do podróży na odpust do Mońkiń, odległych od Suwałk o 18 km. Jest tam cudowny obraz Matki Bożej Anielskiej, na którym, już votum z wdzięczności ku Matce Najśw. zawiesiłam, ale chciałam też ogłosić tę łaskę publicznie, by wywiązać się z uczynionej obietnicy (of. 5 zł).

Wdzięczna członkini "Milicji Niepokalanej" Maria Żukowska.

(4 podpisy, stwierdzające prawdziwość powyższego zdarzenia).

BIENIAKONIE, 6 VII [19]31.

Od roku nie mogłem nawet wyprostować rąk, tak silny cierpiałem artretyzm i pomimo najrozmaitszych zastrzyków, jakie lekarze :mi dawali, nic nie pomagało. Ale gdy udałem się ze szczerą, ufną i gorącą prośbą do Niepokalanej i Mszę św. w tej intencji zamówiłem, odzyskałem zupełną władzę w obu rękach; i choć pracuje obecnie fizycznie, nie czuję żadnego bólu. Wobec tego składam serdeczne podziękowanie Matce Niepokalanej i proszę o dalszą nade mną opiekę.

W. Jakubowski

RADZIWIŁŁÓW, 7 VII [19]31.

Od dzieciństwa byłem wychowywany w religii katolickiej i wierzyłem w to, co św. Kościół naucza. Później szatan opętał mą duszę i chciał mnie zawieść na zatracenie. Począłem bluźnić Panu Bogu i krytykować kazania. Ale byłem za to ciężko ukarany, to też świat i w ogóle życie było dla mnie obojętne: jedyne wyjście widziałem... w samobójstwie. Czytając "Rycerza Niepokalanej", którego wręczyła, mi nieznana ręka, uwierzyłem w cuda Niepokalanej Panienki i zwróciłem się do Niej z gorąca prośbą o wyjednanie mi łask, przyrzekając w duchu, że w razie poprawy ogłoszę o tym publicznie. I oto ja, największy chyba grzesznik, nie zostałem odepchnięty. Wysłuchał Pan Bóg moje prośby. Wywiązując się z uczynionej obietnicy, składam z głębi serca publiczne dzięki Niepokalanej i proszę Ją o dalszą opiekę, (of. 1.50 zł).

D. Ośko

HUTA NOWA, 8 VII [19]31.

Od dłuższego już czasu chorowałam i to prawie nieuleczalnie, gdyż pomimo wizyt lekarskich, choroba trwała przez 12 lat. Jednak ufna w pomoc Niepokalanej Matki, prosiłam Ją o przywrócenie mi zdrowia i o nawrócenie się męża, gdyż prawie od dnia ślubowania zgody w domu nie było, co pociągało za sobą różne posądzenia i klątwy, powodujące niechęć do życia. Ale od chwili wpisania go do Cudownego Medalika, odmienił się zupełnie a i zdrowie całkowite mi wróciło (of. 6 zł).

Michalina Zwolińska