Z nadsyłanych ustawicznie do Niepokalanowa podziękowań za łaski, tylko drobną cząstkę możemy pomieścić W pełniejszym tekście inne w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują". Wszystkie wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej. Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!...
WARSZAWA, 28 IX [19]30.
Po dwudziestu kilku latach trwania w herezji kozłowitów, w tym ognisku rozsiewającem wokoło zepsucie moralne, zlitowała się nade mną Matka Najświętsza i obudziła w sercu moim silną ufność w przemożną pomoc Swoją i Swego Przeczystego Oblubieńca. Zaczęłam więc odprawiać przez 2 lata bez przerwy nowennę do Św. Józefa, błagając przez Jego radości i boleści o siłę do zerwania krępujących mnie pęt szatańskich. Odmawiałam równocześnie nowennę do Najświętszej Maryi Panny, która obudziła we mnie tak wielki wstręt do tej sekty, że już dłużej pozostać w niej nie mogłam. Św. Teresa od Dz. Jezus przyspieszyła mój wyjazd i tym sposobem powróciłam do prawdziwego Kościoła, za co Matce Najświętszej, Św. Józefowi i Św. Terani składam publiczne podziękowanie, prosząc zarazem o nawrócenie trzech drogich mi osób (of. 4 zł).
Leona N.
BELNO, 3 X [19]30.
W przeszłym [1930] roku zachorowała ciężko dwuletnia córeczka mojego brata. Doktor, nie chcąc smucić domowników, przepisał lekarstwo, ale wątpił, czy dziecko przeżyje jeszcze 24 godziny, gdyż to był objaw cholery. Widząc bratową w strasznej rozpaczy, radziłam jej, by to zmartwienie złożyła w ręce Niepokalanej; ja natomiast przyrzekłam sobie w duchu, że jeżeli dziecko wyzdrowieje, ogłoszę to w "Rycerzu". Zawiesiłam choremu, prawie już konającemu dziecku, Cudowny Medalik na szyję ufna, że żyć będzie. Po godzinie już się śmiało, a na drugi dzień było jak najzdrowsze. Doktor zdziwiony był tym bardzo i zaświadczył wyraźnie, że cudownie dziecko zostało przy życiu. Matuchnie Najświętszej i św. Tereni składam za to publiczne podziękowanie (of. 2 zł).
Paulina Kołdzianka
PUSTOMYTY k/RÓWNEGO WOŁ. 4 X [19]30.
Dziecko moje było beznadziejnie chore: miało 2 i pół roku, a ważyło zaledwie 3 kg. Doktorzy i znajomi patrzyli na ten szkielecik bez najmniejszej nadziei wyzdrowienia maleństwa, ale ja ani na moment nie przestałam wierzyć, że moc Boska powróci zdrowie mojemu dziecku. Ofiarowałam go Matce Nieustającej Pomocy. Ona mnie nie zawiodła! Bo oto dzisiaj dziecko jest zupełnie zdrowe i codziennie przy paciorku mówi: "Matko Niepokalana strzeż nas od wszelkiego złego!" Przepełnionym wdzięcznością sercem składam Niepokalanej Panience serdeczne podziękowanie za wyraźną nad nami opiekę (of. 10 zł).
Zagórska Jadwiga
OKÓŁEK, 9 X [19]30.
Córka moja od 8-miu lat cierpi na "chorobę św. Walentego ". Woziłem ją do lekarzy i szukałem pomocy w tej ciężkiej chorobie, lecz leczenie nic nie pomagało. Lekarze próbowali różnymi środkami pomóc mej nieszczęśliwej córce, ale zabiegi ich nie odnosiły skutku. Córkę oddałem do szpitala, ale i tam oświadczono, że chorej nie da się wyleczyć.
Całą ufność skierowałem w moc, dobroć i łaskę Niepokalanej; ofiarowałem swe dziecko Matce Najświętszej - i już od miesiąca zauważyłem znaczne polepszenie zdrowia mej córki. Proszę Matuchnę Najdroższą o łaskę dla mego dziecka: oby powróciło mu zdrowie tak, jak je posiadało do czwartego roku życia! Zanoszę najserdeczniejsze dzięki do stóp Niepokalanej za otrzymaną już łaskę wysłuchania mej prośby, polecając nadal potężnej opiece Niepokalanej moje dziecko. (of. 5. zł).
Piotr Malinowski
ŁÓDŹ, 12 X [19]30.
W sierpniu, podczas wakacji spędzanych na wsi, mój mały, dziesięcioletni braciszek Sławek został bardzo ciężko poturbowany przez pewnego wyrostka wiejskiego. Nieprzytomnego z bólu brata przynieśliśmy z bardzo odległej łąki do domu, gdzie spędził 17 godzin w strasznych mękach. Zawezwany z Piotrkowa lekarz skonstatował poważne uszkodzenie wewnętrzne i poradził natychmiastowe odwiezienie braciszka do szpitala. Braciszek mój przypominał raczej trupa woskowo-żółtą twarzyczką. Mdlał za każdem poruszeniem się podczas jazdy do szpitala. Wstrząśnienia samochodu sprawiały mu tak ogromne cierpienia, iż istniała obawa, że nie dożyje do końca drogi. W szpitalu stwierdzono pęknięcie śledziony w kilku miejscach i że konieczna jest natychmiastowa operacja. A czas mijał; wewnętrzny krwotok trwający już 17 godzin coraz bardziej zbliżał widmo śmierci do Sławka. Na noszach szpitalnych przystąpił braciszek do pierwszej Spowiedzi św., a my błagaliśmy ze łzami Boga za przyczyną św. Tereni od Dz. J. o życie braciszka. I Bóg wysłuchał naszej prośby. Operacja, którą przeprowadził lekarz, udała się. nadspodziewanie dobrze! Sam doktór-operator mówił, że całą zasługę przypisać należy nie jemu, lecz Bogu, gdyż operacja na śledzionę jest niezwykle trudna. Z jamy brzusznej usunięto braciszkowi trzy garście skrzepniętej krwi.
Już nam się zdawało, że nic nie stoi na przeszkodzie do powrotu zdrowia braciszka, gdy tymczasem na drugi dzień otrzymujemy telefoniczną wiadomość ze szpitala, że Sławek stygnie..., że nie poznaje nikogo. Oddaleni o 17 km od Piotrkowa, w nocy, nie mogąc niczym dopomóc konającemu dziecku, na kolanach z płaczem zaczęliśmy błagać Boga o litość, o łaskę, o życie dla braciszka. I Bóg dobrotliwy wysłuchał naszej prośby: braciszek wraca powoli do zdrowia. A my składamy publiczne podziękowanie i prosimy nadal o opiekę i wstawiennictwo św. Teresy od Dz. J. za nami.
Zofia Sumperówna
SUWAŁKI, 13 X [19]30.
Od kilku lat synek nasz 7-mio letni chory był na płuca, a z wiosną stan chorego tak się pogorszył, że przy zapaleniu migdałków dostał zapalenia uszu, wreszcie zupełnie ogłuchł. W tym ciężkim zmartwieniu udałam się do Tej, która ma miano, "Uzdrowienie Chorych" z prośbą o przywrócenie słuchu naszemu synkowi, postanawiając jednocześnie, że z chwilą odzyskania słuchu, ogłoszę to w "Rycerzu". W intencji chorego odbyłam Spowiedź św. i ofiarowałam Komunię Św[iętą]. Matka Najświętsza wysłuchała mych próśb i przywróciła synkowi słuch. Wywiązując się z obietnicy, składam publiczne z głębi serca płynące podziękowanie Matce Najśw., św. Tereni i św. Antoniemu i błagam o dalszą opiekę nad nami. (of. 2 zł)
S. Kolenkiewiczowa
KOLBUSZOWA, 18 X [19]30.
Od paru lat dokuczała mi jakaś tajemnicza choroba, która stale się rozwijała mimo usilnych zabiegów lekarzy - tak, że z dnia na dzień czułem się gorzej. W tej trosce i zmartwieniu szukałem wszędzie pomocy, tylko nie u Najwyższego Lekarza. Nie tylko, że nie zwróciłem się do Boga, ale przeciwnie, oddalałem się od Niego. Doszło do tego że stałem się zupełnym niedowiarkiem; szydziłem z religii i usunąłem Boga z serca i myśli. A choroba postępowała... Pod koniec [1930] roku pewnej nocy dostałem tak gwałtownych boleści, że zupełnie odchodziłem od zmysłów; zlany potem wiłem się w śmiertelnych kurczach po podłodze... Wtedy to po raz pierwszy od tak długiego czasu zacząłem wzywać Imienia Maryi, zwróciłem się do Tej, która jest Gwiazdą i Wybawieniem całej ludzkości... I Niepokalana dodała mi tyle jeszcze sił, że odwieziono mnie do Krakowa, gdzie musiałem się poddać niebezpiecznej operacji, która dzięki Niepokalanej udała się. Wszystko to zawdzięczam dobroci Maryi: tyle łask okazała temu, który zasłużył sobie jedynie na karę... Za co niech będą Niepokalanej dzięki! Oby tych kilka nieudolnych słów było wskazówką dla tych wszystkich, którzy zapomnieli o istnieniu Stwórcy.
Marian Witkowski
LWÓW, 21 X [19]30.
Wywiązując się z uczynionej obietnicy, składam Najświętszej Maryi Pannie publiczne podziękowanie za otrzymaną łaskę. W listopadzie [1930] r. zachorowałam na zapalenie nerwu (ischias) w prawej nodze. Pomimo szybkiego i starannego leczenia, cierpiałam okropnie; prawie przez 10 miesięcy nie opuszczałam łóżka. Zdawało mi się, że już zostanę kaleką. Po naświetleniu nogi promieniami Rentgena, nastąpiło znaczne pogorszenie: noga zesztywniała i straciłam w niej władzę. Wtedy udałam się z całą ufnością do Najświętszej Maryi Panny, prosząc Ją gorąco o zdrowie. Odprawiłam nowennę, przystąpiłam do Spowiedzi i Komunii Św[iętej] I od tej chwili zacięłam bóle makaty dość szybko, a dzisiaj jestem zdrowa i mogę zupełnie dobrze chodzić (of. 10 zł).
Jadwiga Schneiderówna
KIELNAROWA, 28 X [19]30.
Nasz ośmioletni synek Tadzio zachorował ciężko na zapalenie. Gorączka doszła do 41 i pół stopnia, wskutek czego lekarz nie miał najmniejszej nadziei utrzymania dziecka przy życiu. Prosiliśmy Matkę Najświętszą o zdrowie dla synka i przyrzekliśmy, że jeżeli takowe zostanie mu przywrócone - ogłosimy w "Rycerzu". Obecnie synek cieszy się jak najlepszym zdrowiem, a my, wywiązując się z danego przyrzeczenia, składamy Matce Niepokalanej gorące podziękowanie i polecamy się nadal Jej nieprzebranemu miłosierdziu (of. 5 zł).
Tomasz i Józefa Płodniowie
Potwierdza: | Urząd Parafialny ob[rządku] łac[ińskiego]. | Tyczyn, 28 X 1930. | Ks. Fr. Wolski
INDURA, 29 X [19]30.
Siostra moja po raz trzeci w tym roku zachorowała na zapalenie kolana. Gorączkę miała bardzo wysoką, a wszelkie środki stosowane przez lekarza nie mogły jej usunąć.
Zwróciłam się więc o pomoc do Tej, co nigdy nie zawodzi, obiecując ogłosić w "Rycerzu" i złożyć ofiarę, jeżeli zostanę wysłuchaną. W ostatnim dniu odprawianej nowenny gorączka nagle ustąpiła, a siostra mogła chodzić. Przyrzeczoną ofiarę złożyłam, a doznanej łaski nie ogłosiłam sądząc, że jest to fakt mało wyróżniający się, żeby go opisywać. Tymczasem choroba nerwowa, którą siostra miała na rękach, zaczęła się szybko rozszerzać i wkrótce objęła całe ciało.
Przyszło mi na myśl, że to może skutek mojej niespełnionej obietnicy?... Wreszcie, gdy już choroba i oczom zagrażała, a przepisane przez lekarzy najrozmaitsze środki lecznicze raczej szkodziły niż pomagały - ze skruchą rozpoczęłam drugą nowennę. Matka Najświętsza znowu raczyła spojrzeć na nas łaskawem Swym okiem, bo już w pierwszym dniu nastąpiło zadziwiające polepszenie, a obecnie siostra jest zupełnie zdrowa.
Wywiązując się z parokrotnego przyrzeczenia, składam Matce Niepokalanej, Tej prawdziwej Lekarce, najgorętsze podziękowanie za liczne, aczkolwiek niezasłużone łaski, polecając się z całą rodziną Jej przemożnej opiece (of. 5 zł).
J. Kleczyńska
CZYSZKI, 31 X [19]30.
Na początku lutego zachorowała nam mamusia. Ponieważ stan choroby był bardzo niebezpieczny, więc zawieźliśmy ją do szpitala. Doktorzy orzekli, że ma zapalenie płuc, nerek i worka sercowego. Należało przeprowadzić operację, ale i ta, według zdania lekarzy, na niewiele miała się przydać. Nie mając innej pomocy, udaliśmy się z gorącą prośbą o zdrowie dla naszej mamusi do Niepokalanej Panienki, Św. Antoniego i czcig. O. Wenantego Katarzyńca. I nie zawiedliśmy się w modlitwie, bo Ci orędownicy niebiescy wstawili się za nami i mamusia nasza jest zupełnie zdrowa. Najserdeczniejsze podziękowanie za otrzymane łaski wraz z ofiarą 10 zł składa
Rodzina
PANTALOWICE DOLNE, 2 XI [19]30.
Przed paru laty zostałem niewinnie wplątany w różne procesy, wskutek których poniosłem bardzo znaczne straty finansowe. Zmuszony byłem zaciągnąć większą pożyczkę, która z powodu wysokich procentów ciężkiej sytuacji gospodarczej rosła coraz bardziej tak, że zaczęło mi grozić bankructwo. Jedynym ratunkiem było uzyskanie jakiegoś ubocznego dochodu, a więc przede wszystkim otrzymanie posady takiej, któraby pozwoliła mi prowadzić nadal moje przedsiębiorstwo. Po długich a bezowocnych staraniach uczyniłem postanowienie, że jeżeli posadę otrzymam, to ogłoszę podziękowanie w "Rycerzu Niepokalanej". Po paru tygodniach posadę taką otrzymałem i dziś składam Najświętszej Pannie publicznie najgorętsze podziękowanie (Of. - "nie ogłaszać!").
Dr Z. Łubkowski, Sodalis Marianus
KONARZEWO, 4 XI [19]30.
Od kilku lat cierpiałam bardzo z powodu choroby języka, zwłaszcza przy jedzeniu, co utrudniało normalne odżywianie. Żaden lekarz pomóc mi w tym nie mógł. Zaczęłam więc gwałtownie zapadać na zdrowiu; lekarze nie mogli się poznać na mojej chorobie: jeden leczył na żołądek, drugi kilka chorób równocześnie, a jeszcze inny stwierdził silną anemię (niedokrwistość), lecz doraźnej pomocy żaden nie mógł mi udzielić. Nadszedł nowy 1929 rok, a mnie było coraz gorzej: już o własnych siłach chodzić nie mogłam, a ręce miałam zupełnie zdrętwiałe. W czasie mej choroby modliłam się wiele, czyniłam różne obietnice, zaabonowałam "Rycerza" w intencji mego zdrowia, mąż i dzieci zamawiali Msze św. na moją intencję - lecz nic nie pomagało. Udałam się jeszcze do jednego lekarza i ten po pierwszym badaniu orzekł, że to jest zanik krwi. Zastosował odpowiednią, lecz dość kosztowną kurację i raptownie zaczęłam przychodzić do zdrowia. Jestem głęboko przekonana, że to stało się za przyczyną Najświętszej Matuchny i Serca Jezusowego, a ten lekarz był tylko narzędziem w Ich Przenajświętszych Rękach, to też wdzięczność moja nie ma granic.
Składam więc serdeczne i gorące podziękowanie Najświętszemu Sercu Jezusowemu i Matuchnie Jego za okazaną mi pomoc i za wszystkie, kiedykolwiek otrzymane, łaski (of. 20 zł).
Maria Heinkowa
CZĘSTOCHOWA, 8 XI [19]30.
Sercem przepełnionym wdzięcznością ślę Matce Najświętszej gorące podziękowanie za doznaną łaskę.
W marcu [1931] r. zachorowałem na ostre zapalenie ślepej kiszki tak, że przy operacji okazało się częściowe zakażenie kiszek, w których już dziury się porobiły. Lekarze nie mieli nadziei utrzymania mnie przy życiu, lecz rodzina moja gorąco modliła się do Niepokalanej, abym mógł jeszcze wyzdrowieć. Msza św. w tej intencji w Niepokalanowie była zamówiona. I oto "Lekarka Chorych" wysłuchała próśb za mnie zanoszonych. Opuściłem szpital i czuję się zupełnie zdrów. W czasie choroby przyrzekłem, że z pierwszego zarobku złożę 10 zł ofiary, co też czynię.
Józef Matecki
JASIENICA, 11 XI [19]30.
Upływa prawie 7 lat, kiedy po przyjściu na świat mej średniej córeczki zachorowałam na ogólne zakażenie krwi. Gorączka dochodziła do 41 stopni i mimo operacji nie polepszyło się. Leżałam tak 4 tygodnie, nie mogąc z boleści i gorączki nawet na chwilę oka zmrużyć Godziny mojego życia zdały się być policzone. Zawołano do mnie księdza z P. Jezusem, Widziałam już zbliżający się mój koniec, więc byłam gotowa na śmierć. Lecz gdym spojrzała na moje biedne, opuszczone córeczki, żal mi się ich zrobiło i zaczęłam się modlić do Cudownej Matki Bożej Częstochowskiej, czyniąc ślub, że jeżeli wyzdrowieję odbędę pielgrzymkę do Częstochowy. Odtąd co noc zjawiała mi się we śnie Matka Boża w srebrnej sukni z Dzieciątkiem na ręku. Radziła mi Ona, żebym robiła zimne okłady, które miały zmniejszyć moją gorączkę. I tak się też stało. Gorączka spadła i Matka Bożą, którą kocham od dziecka - wydarła mnie śmierci. Po 5 miesiącach od mego uzdrowienia zapadłam na chorobę płucną. Lekarz oświadczył, że teraz już nie wyzdrowieję, ale dostanę ataków sercowych i umrę. Zdałam się zupełnie na wolę Bożą. I z tej choroby wyleczyłam się, za co niech będą serdeczne dzięki Niepokalanej Matuchnie. W tym roku dopiero wypełniłam dany ślub w Częstochowie i dodam, że bardzo byłam wzruszona, widząc obraz Matki Bożej Częstochowskiej taki sam, jaki widziałam we śnie podczas mojej choroby.
Dziękując Najświętszej Matuchnie za odebrane łaski, polecam nadal całą moją rodzinę Jej przemożnej opiece (of. 5 zł).
Dola Kołodziejowa
MOKRSKO, 12 XI [19]30.
Pobudzona wielką wdzięcznością ku Tej, która jest najlepszą Matką i Opiekunką chorych i nieszczęśliwych, składam gorące podziękowanie za wyleczenie chorej nogi, na którą cierpiałam 27 lat. Czytając "Rycerza Niepokalanej" i w nim różne podziękowania, zwróciłam się do Niepokalanej Panienki z prośbą o zdrowie. I nie zawiodłam się, bo oto już chodzę i nie czuje żadnych dolegliwości (of. 2 zł).
Niech cześć Matki Niepokalanej słynie po wszystkie czasy!
Felicja Wawrzecka
WOJTAL, 14 XI [19]30.
Przed dwoma laty kupiliśmy 34 morgi ziemi. Wpłaciliśmy 5.500 zł. Gdy zażądaliśmy odpisu, sąd nam tego odmówił, ponieważ właścicielem kupionego przez nas majątku jest niepełnoletnie dziecko... Okazało się więc, że jesteśmy oszukani, a wpłaconych pieniędzy nie chciał nam sprzedawca zwrócić. Byliśmy bardzo zrozpaczeni, ale nie straciliśmy nadziei w pomoc Bożą. Z całą więc ufnością udaliśmy się o pomoc do Maryi Niepokalanej i św. Tereni. Prośba nasza została wkrótce wysłuchana, bo oto dostaliśmy owe gospodarstwo z powrotem. Wywiązując się z danego przyrzeczenia, ogłaszamy publiczne podziękowanie, prosząc o dalszą nad nami opiekę (of. 10 zł).
Michał i Marianna Zygierowie