Z nadsyłanych ustawicznie do Niepokalanowa podziękowań za łaski, tylko drobną cząstkę możemy pomieścić. W pełniejszym tekście - inne w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują". Wszystkie wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej: Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!...
STOLIN, dnia 18 II [19]31.
Przez długi czas, bo około 6 lat rany na rękach i nogach rujnowały mi boleśnie ciało, butwiały i kruszyły się paznokcie. Czasami zdawało się, że rany się goją, bo i ból był znośniejszy, ale niestety - po krótkiej przerwie choroba znów wracała, by prowadzić nadal raz rozpoczętą, zgubną akcję rujnacji mojego ciała. Jako urzędnik, nie mogłem obejść się bez pióra i ołówka, więc choćby lekki nacisk palców, jaki przy pisaniu jest wymagany, sprawiał mi nieznośny ból.
Chorobę tę badało i leczyło 6 lekarzy. Według orzeczenia jednego z nich, skierowano mnie do wybitnego szpitala, gdzie mnie trochę wyleczono, lecz wkrótce wrócił nowy okres choroby. Zmartwiłem się bardzo i wątpiłem, czy też kiedy ustąpi choroba z ciała mojego, zamyśliłem się... i gdy się ocknąłem, wzrok mój spoczął na wizerunku słodkiego Serca Jezusowego, Którego opiece cała nasza rodzina poświęciła się. Zajaśniał mi promień nadziei i pewny byłem, że wyzdrowieję. Po wyjściu ze szpitala dostałem "Rycerza", w którym wyczytałem tyle podziękowań, świadczących o niezmierzonym miłosierdziu Niepokalanej Panienki Maryi. To też ufny w pomoc Matki Najśw., oddałem się Jej przemożnej opiece i zapragnąłem z całej duszy należeć do liczby tych uzdrowionych i tak jak oni podziękować Jej za uzdrowienie.
Ziściło się - bo wkrótce po doznanym promieniu nadziei oznaki choroby znikły, i już trzeci rok upływa, jak jestem zupełnie wolny od tej choroby i odtąd ja niegodny należę do liczby nadziemską mocą uzdrowionych. W tym przekonaniu uważam sobie za obowiązek złożyć do stóp Twoich, o Matko, Uzdrowienie chorych, wypływające z głębi serca najgorętsze dzięki i proszę Cię, Matko nieprzebranego miłosierdzia, o dalszą łaskawą i przemożną opiekę nade mną i całą moją rodziną.
Jan Walter | buchalter Kasy Oszczędności w Stolinie
WARSZAWA, 6 III [19]31.
Od kilkunastu lat cierpiałem bardzo poważnie i, jak doktorzy stwierdzili, miałem, począwszy od żołądka a skończywszy na wątrobie - wszystko chore. Leczyłem się. jak i gdzie tylko mogłem, wydając nieraz całomiesięczną pensje, na leczenie, a wszystko było bez skutku. Aż w końcu [1930] r. postanowiliśmy wraz z żoną zwrócić się do Tej, Która nigdy nikogo nie opuszcza w potrzebie. Zakupiliśmy na te intencje Mszę św., przyrzekając jednocześnie, że o pomyślnych wynikach w które nie wątpiliśmy, ogłosimy publicznie. Po pierwszych modlitwach nowenny do Najśw. Maryi Panny, poczułem się zupełnie zdrowym. Dolegliwości, które męczyły mnie tyle lat - ustąpiły. Poprawa nastąpiła tak nagła i tak znaczna, że sam chwilami nie wierzyłem, bojąc się, czy to tylko snem nie jest. Nie! To wielka łaska, uzyskana przez maluczkich, od Najjaśniejszej Królowej Nieba i ziemi. Mając możność tą drogą złożyć publiczne podziękowanie Matce Najświętszej, radzę z całej duszy tym wszystkim, którzy mają jakieś dolegliwości, czy nieszczęścia, zwrócić się z gorącą prośbą do Tej wielkiej Uzdrowicielki i opiekunki cierpiących i Jej pomocy potrzebujących, a na pewn każda szczera prośba zostanie wysłuchana.
Dziękuję Ci, Matko Najświętsza, za tak wielką łaskę, jaką raczyłaś łaskawie nam zesłać. Prosimy Cię, roztaczaj i nadal Swą potężną opiekę nad nami zawsze i wszędzie (of. 25 zł).
I. A. K.
LIDZBARK, 12 III [19]31.
W styczniu [1931] r. zachorowała ośmioletnia moja córeczka na obustronne zapalenie ucha środkowego. Stan zdrowia dziecka był bardzo ciężki, tak, iż zachodziła obawa potrzeby otwarcia czaszki za uszami. Odesłaliśmy dziecko do szpitala w celu przeprowadzenia natychmiastowej kuracji; lecz straszny ból w uszach dziecka powodował jego bezsenność. W chwilach cierpień, jakie przechodziłam razem z dzieckiem, poszłam do kapliczki szpitalnej, w której znajdowała się figurka Matki Bożej Niepokalanej. Z gorącą modlitwą zwróciłam się do Tej najlepszej z matek i prosiłam o pomoc i uzdrowienie mi dziecka. Odprawiając nowennę przed figurką Matki Najświętszej, poczułam dziwny spokój, jaki ogarnął cały mój zbolały i strapiony organizm. Po wyjściu z kapliczki udałam się do szpitala, gdzie ku wielkiemu memu zdziwieniu i radości zobaczyłam, że dziecko śpi. Na drugi dzień ten sam lekarz, który wątpił w wyzdrowienie dziecka, ze zdumieniem oświadczył, że stan zdrowia dziecka znacznie się poprawił i jest nadzieja, że będzie zdrowe.
Wierzę mocno w uzdrowienie mej córeczki, a za wysłuchane prośby, sercem przepełnionym wdzięcznością ku Matce Najświętszej, serdecznie Jej dziękuję i proszę ją nadal o pomoc i opiekę nad całą rodziną (of. 20 zł).
Janina Grzywaczowa
TIMULIN, 14 III [19]31.
Agrypinie Grzybowskiej, lat 66, utworzyła się w lipcu 1930 rana na nodze. Doktor nie miał nadziei wyleczenia rany, ponieważ trzeba było naprzód wyleczyć żylaki, na które od dłuższego czasu cierpiała. Zwróciła się do innego lekarza, ale ten to samo jej powiedział. Nie widząc innego wyjścia, zaczęła odprawiać nowennę do Matki Bożej w końcu stycznia [1931] r. przed uroczystością Oczyszczenia Najśw. M. P. W trzecim dniu nowenny przyłożyła lekarstwo na ranę a resztę lekarstwa wylało się przez przypadkowe zbicie butelki, Za dwa dni rana się zagoiła, a w końcu nowenny nie było śladu rany. Dziękuje ona Matce Najśw. za tę łaskę i ogłasza ją publicznie. (of, 10 zł)
Ks. A. Klimaszewski
REMBERTÓW, 16 III [19]31.
W święto Matki Bożej Gromnicznej byłem u spowiedzi, a 4 lutego Pan Jezus za pośrednictwem Matki Najświętszej wysłuchał mej prośby i otrzymałem posadę, której nie mogłem znaleźć przez 11 miesięcy. Jednocześnie niepokój wewnętrzny, który mnie gnębił z powodu ciągłych pokus, również został usunięty. Otrzymałem nieustanny spokój i czyste sumienie, radość życia i tak głęboką wiarę, że żadne przeciwności nie są dla mnie straszne, gdyż wiem, że za pośrednictwem Najświętszej Panienki Pan Jezus we wszystkim mi dopomoże. Cześć i chwała niech będzie Niepokalanej Panience za Jej nieskończenie wielką miłość i dobroć dla grzeszników. Zapomniałem jeszcze nadmienić, że będąc w kościele 2 lutego, nie miałem zamiaru się spowiadać, uczułem jednakże takie wewnętrzne słodkie przykazanie, żeby natychmiast wyspowiadać się. Rzeczywiście, podszedłem do konfesjonału, wyspowiadałem się i odszedłem z radością i przekonaniem, że Pan Jezus przebaczył mi i próśb moich wysłuchał. Za tyle dobroci ja grzesznik nie jestem godzien i nie umiem dziękować Panu Jezusowi i Najświętszej Matce. Największą moją radością byłoby teraz, ażeby choć jedną chorą duszę zyskać Panu Jezusowi za pośrednictwem Matki Niepokalanej, może ktoś, przeczytawszy moje podziękowanie, zastanowi się i pokocha całym sercem Niepokalaną naszą Matkę. Mógłbym długo tak pisać, ale całej mojej miłości i wdzięczności dla Jezusa i Maryi i tak bym nie opisał (of. 20 zł).
Stanisław Wołowski
SOKOLEŃSZCZYZNA, 20 I [19]31.
Synek nasz był beznadziejnie chory, gdyż po grypie, którą przechodził, następowało zapalenie płuc. Wszystkie nasze starania były bezowocne, wezwani lekarze stracili nadzieję utrzymania chorego przy życiu. Dziecko posiniało zupełnie. Nic nie wiedzieliśmy dotychczas o "Rycerzu". To też gdy przyszła nasza kuzynka i przyniosła Cudowny Medalik, włożyliśmy go dziecku na szyjkę. Postanowiliśmy sobie, że jeżeli dziecko nasze wyzdrowieje, ogłosimy o tym publicznie. Po tygodniu dziecko było zupełnie zdrowe. Za tę wielką łaskę serdecznie Niepokalanej dziękuję i proszę o dalszą opiekę nad naszą rodziną (of. 5 zł).
Bronisław i Józefa Daszkiewiczowie
WARSZAWA, 23 III [19]31.
Adam Perkowski był beznadziejnie chory, Stroskana tym rodzina przystąpiła w dniu najkrytyczniejszym, razem z chorym do Komunii Św[iętej]. I oto wbrew wszelkim twierdzeniom lekarzy w sprawie wyzdrowienia nastąpiło znaczne polepszenie, za co serdeczne dzięki Bogu i Niepokalanej Jego Matce składa rodzina Perkowskich wraz z ofiarą 100 zł i proszą o dalszą opiekę.
S. Frankowska
GNIEZNO, 25 III [19]31.
Z najgłębszym poczuciem wdzięczności ku Niepokalanej, za udzielenie niezliczonych łask Bożych, spełniamy nasze zobowiązanie.
Jako ojciec licznej rodziny, zostałem bez pracy. Poważne przyczyny stanęły na przeszkodzie do podjęcia pracy. Zasiągnięty wywiad opiewał niezdolność i niemożliwość do piastowania jakiegoś urzędu. W naszym ciężkim położeniu udaliśmy się pod opiekę Niepokalanej. Po trzech latach znalazłem poważną posadę, a dzisiaj pomiędzy dwoma dalszymi poważnymi posadami mogę wybierać. Roczne moje dziecko tak ciężko zachorowało, że przywołany lekarz przepowiedział nieuniknioną śmierć. Udanie się pod opiekę Niepokalanej sprawiło, że dzisiaj dziecko cieszy się najlepszym zdrowiem.
Niechaj Maryję czczą wszyscy strapieni, a Ona ich pocieszy (of. 5 zł).
K. K. | czciciele Niepokalanej
WILNO, 2 IV [19]31.
Będąc od dwu blisko lat stałym czytelnikiem "Rycerza", po szczegółowem czytaniu podziękowań, nabrałem wielkiej ufności w przemożna pomoc Niepokalanej Matki, postanowiłem i ja zawsze uciekać się pod Jej opiekę, a konieczność pomocy znalazła się. Ja i moja żona pracujemy na posadach nauczycielskich. Szczęście nasze zależało od złożenia kilku egzaminów. Postanowiliśmy prosić Matkę Niepokalaną w codziennej modlitwie o pomoc, sprzed każdym egzaminem zamawialiśmy w tej intencji Mszę św., która była odprawiona przed ołtarzem Niepokalanej w Wilnie. Po pomyślnym wyniku egzaminów postanowiliśmy podziękować Jej za to publicznie. I dziś śpieszymy z ogłoszeniem, gdyż egzamina wszystkie złożyliśmy, co zawdzięczamy tylko opiece Niepokalanej; żona bowiem często poważnie zapadała na zdrowiu, wskutek czego nie mogła należycie przygotować się do egzaminu, ja zaś, mając nawał pracy zawodowej i odrywając się od pracy wskutek choroby żony, stawałem do egzaminów prawie nieprzygotowany. Jednak przy pomocy Maryi Niepokalanej, wszystko pomyślnie się skończyło. Dając wyraz swej niezmiernej wdzięczności ku Niepokalanej Matce, przesyłam ofiarę 70 zł.
M A. Z-owie.
WARSZAWA, 4 IV [19]31.
Przed trzema miesiącami zachorowałam na zapalenie ślepej kiszki, a w czasie ataku nastąpiło pęknięcie wyrostka robaczkowatego i to sprowadziło zapalenie otrzewnej (gorączka dochodziła do 40 stopni). Zebrani lekarze orzekli, że konieczna jest natychmiastowa operacja, jednak za skutek jej nie ręczyli. Będąc chorą na serce, obawiałam się, że nie wytrzymam tak ciężkiej operacji. Oddałam się więc w opiekę Sercu Jezusowemu i Niepokalanej Dziewicy, zdając się całkowicie na Ich świętą wolę. Za poradą lekarza poproszono do mnie księdza. Po przyjęciu Świętych Sakramentów, doznałam wielkiej ulgi i gorączka spadła. Powiadomieni lekarze o moim stanie zdrowia, powiedzieli, że operacja już jest niepotrzebna. Leżałam jeszcze około trzech miesięcy, leczona przez p[anią] dr Konarzewską i stan mego zdrowia powoli, ale stale poprawiał się. Dzisiaj już chodzę i pracuję, za co niech będzie cześć i dziękczynienie Sercu Jezusowemu i Jego Niepokalanej Matce (of. 10 zł).
Bronisława Kozakiewiczówna
P.S. | Wszystko, co chora o swojej chorobie tu podała, jest zgodne z prawdą; potwierdzam to własnoręcznym podpisem | (-) Dr M. Konarzewska
KOŃSKIE, 10 IV [19]31.
W połowie [1930] r. wpadłam z wielkiego zmartwienia w ciężką chorobę nerwową. Lekarstwa nie odnosiły żadnego skutku; przeciwnie, z każdym dniem następowało pogorszenie, aż w końcu podobna byłam wprost do obłąkanej. Nie mając znikąd żadnej pociechy ni ulgi - modliłam się. Wierzyłam, że choć wszyscy zapomną o mnie, jednak Bóg i Matka Najświętsza mnie nie opuszczą. I nie zawiodłam się. Dobrotliwa ręka gorliwej czcicielki Maryi włożyła mi na szyję Cudowny Medalik. Od tej chwili jakaś dziwna, błoga radość spłynęła do mego serca. Zaczęłam przychodzić do zdrowia bez żadnych lekarstw, a duch mój zupełnie się odmienił, zostałam jak gdyby odrodzoną. Dziś jestem prawie zupełnie zdrową, za co składam Matce Najświętszej gorące podziękowanie i polecam się. Jej dalszej opiece.
Józefa Nwińska
Wiarogodność stwierdzam | Ks. Julian Podwysocki.
CUKROWNIA SZPANÓW, 7 III [19]31.
Dnia 15 lutego [1931] r. powróciwszy po pięciogodzinnej nieobecności do domu, zastaliśmy synka naszego, który przedtem był zupełnie zdrowy, chorego i... nieprzytomnego. Miejscowy felczer stwierdził zapalenie opon mózgowych, co też potwierdziło dwóch przybyłych po kilku godzinach lekarzy. Drugiego dnia dokonano tzw. "punkcji" czyli wyciągnięto mlecz z kości pacierzowej, w celu dokonania analizy.
I znów lekarze stwierdzili stan zdrowia bardzo groźny, nawet beznadziejny. W tym nieszczęściu udaliśmy się ze szczerą modlitwą po ratunek do lepszego Lekarza - Matki Najświętszej.
Dziś synek nasz jest zdrów. W tym ciężkim przejściu widzimy rękę Tej, Która dla Swoich celów chciała nas doświadczyć, i dla tych celów uratowała życie naszemu dziecku.
Dziękując gorąco Niepokalanej za wyświadczoną nam łaskę, wołamy głośno: "Niech będzie pochwalone Jej Imię Przenajświętsze" i jednocześnie prosimy Ją pokornie o dalszą nad nami opiekę (of. 20 zł).
Mamert i Wanda Salamonowiczowie
B..., 14 III [19]31.
Kto się ucieka pod obronę Niepokalanej, całkowicie się Jej oddaje, jako narzędzie w Jej niepokalane ręce, nigdy nie dozna zawodu.
Będąc w ciężkich warunkach pracy, zachorowałem na gruźlicę płuc i chorowałem przeszło pół roku. Zagrożono mi wydaleniem z posady z powodu niezłożenia egzaminu. Dzięki przemożnej opiece Najlepszej Matki naszej Niepokalanej, Której pomocy ciągle w modłach wzywałem, dźwignąłem się z choroby, egzamin wymagany złożyłem, czuję się dobrze.
Niech każdy pamięta co powiedział św. Bernard: "Od wieków nie słyszano, aby, ktokolwiek, co pod obronę Niepokalanej się uciekał, wsparcia i pomocy Jej błagał, został przez Nią opuszczony" (of. 40 zł).
W.