Z nadsyłanych ustawicznie do Niepokalanowa podziękowań za łaski, tylko drobną cząstkę możemy pomieścić W pełniejszym tekście inne w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują". Wszystkie wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej. Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!...
ZARUDZIE k/ZBOROWA, 18 VI [19]30.
Długo bardzo gnębiła mnie myśl, od której zależała moja przyszłość. Chodziło o pojednanie się z pewną osobą. Wszelkie ludzkie zabiegi były bezskuteczne. Straciłam nadzieję, gdyż sprawa miała się bardzo źle. Aż udałam się do Matki Najśw. i poczęłam Ją prosić, żeby mi dopomogła. Wierzyłam bezgranicznie, że Niepokalana tego mi nie odmówi i nie zawiodłam się. Po kilku dniach spotkałam się z ową osobą. Ogłaszając to, dziękuję publicznie Matce Najśw. za otrzymaną łaskę i proszę o dalszą opiekę nad tą sprawą (of. 10 zł).
N. N.
LIDA, 18 VI [19]30.
W styczniu [1930] r. syn mój, 9 letni Jurek, wracając ze szkoły Księży Pijarów przechodząc przez ulicę znalazł się pod kopytami konia. Po wydobyciu tylko to mógł powiedzieć, że koń wziął go pod siebie i więcej nie pamięta, bo stracił przytomność.
Czyż to nie łaska? Przecież mógłby być na miejscu zabity. Ale Matuchna Najświętsza opiekuje się mymi dziećmi, bo są wpisane do "Milicji Niepokalanej" i noszą cudowny medalik.
A. Walużyńcowa
WARSZAWA, 20 VI [19]30.
Będąc w szóstej klasie prosiłem Najśw. Marje Pannę, aby mi dopomogła przejść do następnej klasy. Gorzej było w siódmej: tam naprawdę zwątpiłem w przejście do VIII, ale i wtedy nie opuściła mnie Matka Boża. Otrzymałem nadspodziewanie czystą promocję.
Na wakacjach, na wsi, miałem pewne zajście, które mogło się skończyć w nader smutny sposób. Wystarczyło jednak, abym w wieczór odmówił modlitwę św. Bernarda "Pomnij o najlitościwsza Panno Maryjo", a już następnego dnia sprawa zakończyła się w tak pomyślny sposób, o jakim nawet nie marzyłem. Po skończonych wakacjach udałem się do szkoły, nie powodziło mi się tak dobrze, abym mógł mieć nadzieję, iż uzyskam maturę, przeciwnie zwątpiłem nawet, czy mnie dopuszczą do egzaminów, i tu okazała się opieka Najśw. Panienki. Zdałem egzaminy piśmienne, a ustne także poszły mi dobrze.
Niech ten nieudolny list będzie pokrzepieniem dla tych, którym się zdaje; że spadły na nich wszystkie nieszczęścia i nie ma dla nich żadnego ratunku.
Proszę Maryję o dalszą opiekę; wierzę, że za Jej pomocą uda mi się skończyć wyższy zakład naukowy, (of 10 zł).
T. W.
KOSTRZA-RYJE, 23 VI [19]30.
Byłam ciężko chora na ostry nieżyt krtani przez 4 lata. Zdarzało się, że czasem i tydzień nie mogłam mówić. Zapadłam wreszcie na chorobę nerwów, dróg oddechowych i zdawało mi się, że nie ma dla mnie ratunku. Długotrwałe kuracje nie poprawiły wiele stanu mego zdrowia, a gdy musiałam wracać do obowiązków służbowych, z rozpaczą, myślałam, że im nie podołam. Wtedy przyszło mi na myśl, żeby odbyć spowiedź. Po przyjęciu Komunii Św[iętej] użyłam, przy słowach modlitwy, kilka kropli wody cud[ownej] z Lourdes i od tej chwili, pracując cały rok bez przerwy, czuję się dobrze i nie choruję, za co na łamach "Rycerza Niepokalanej" składam Najświętszej Pannie Maryi z głębi wdzięcznego serca gorące podziękowanie (of. 20 zł).
Maria Odziomkówna
ZŁOTNIKI, 23 VI [19]33,
W czerwcu [1929] roku zdawałam maturę, która mimo wszelkich wysiłków wypadła dla mnie niepomyślnie. Zmartwiona wielce i podupadła na zdrowiu obawiałam się, czy dam sobie radę przy powtórnem zasiadaniu do egzaminu. Będąc raz u koleżanki, przypadkowo spotkałam się z "Rycerzem Niepokalanej", który mnie bardzo ujął, a któregom sobie później zaprenumerowała. Wyczytawszy tam wielką liczbę podziękowań zasyłanych do stóp Niepokalanej, złożyłam i ja w Niepokalanej ostatnią nadzieję. Modliłam się gorąco do Matki Bożej i św. Tereni od Dzieciątka Jezus, oraz przyrzekłam, że jeśli zdam maturę, ogłoszę to publicznie w "Rycerzu" i będę rozpowszechniała "Rycerza" wśród innych. Matka Najśw. wysłuchała mnie i dała mi łaskę o którą prosiłam: matura wypadła pomyślnie. Wywiązując się więc z mego przyrzeczenia składam Matce Niepokalanej i św. Tereni od Dzieciątka Jezus serdeczne publiczne podziękowanie i proszę o dalszą opiekę w przyszłym zawodzie nauczycielskim. (of. 2zł)
H. S.
BÓBRKA, 30 VI [19]30.
W kwietniu przywieźli do tutejszego szpitala ciężko chorego na Krwotoki płucne. Widząc rozpacz żony z dwojgiem małych dzieci, poleciłam chorego Matce Bożej i zaczęłam nowennę do św. Tereni. Postanowiłam, że gdy stan zdrowia polepszy się, ogłoszę to w "Rycerzu". Krwotoki zupełnie ustały, chory uczuł się dobrze i już powrócił do domu. Dziękuję gorąco Matuchnie Bożej i św. Tereni i polecam go dalszej opiece Bożej.
S[iostry] Rodziny Maryi
Im większa ufność w moc i dobroć Niepokalanej, tym potężniejsze Jej wstawiennictwo u Boga!
STRÓŻKI, 2 VII [19]30.
Składamy najgorętsze podziękowanie Najśw. Pannie Nieustającej Pomocy za łaskawe uzdrowienie naszej córki z ciężkiej choroby oczu. Przed rokiem najstarsza córeczka zapadła na chorobę obu ócz, stałe leczenie nic nie pomagało. W lutym stan chorej tak się pogorszył, iż groziła utrata wzroku, co doprowadzało nas do rozpaczy. Lekarze i lekarki próbowali różnymi środkami podźwignąć chorą, lecz wszystkie zabiegi okazały się bezskuteczne. Chociaż ciężko nam było, jednak córkę oddaliśmy do lecznicy; tam również lekarz-specjalista oświadczył, że choroba jest trudna do wyleczenia.
Po przeczytaniu "Rycerza" zaczęliśmy nowennę do Najśw. Maryi Panny Nieust. Pomocy za przyczyną św. Teresy od Dzieciątka Jezus; nowennę zakończyliśmy spowiedzią i Komunią Św[iętą] i czekaliśmy z niecierpliwością wiadomości o córce. Aż oto po kilku dniach otrzymaliśmy wiadomość, że córkę już można zabrać, gdyż jest prawie że zdrowa. Mamy nadzieję, że córka w niedługim czasie powróci zupełnie do zdrowia o co Niepokalaną prosimy, przyobiecując wzamian, o ile możności, rozpowszechniać "Rycerza".
Ludwik Wojak z żoną
POZNAŃ, 2 VII [19]30.
Przed kilku tygodniami przesłałam list do Niepokalanowa z prośbą o odprawienie Mszy św. w intencji pewnej rodziny, której ojca musiano oddać do zakładu obłąkanych, gdyż pożycie z nim niemożliwe było. Gdy go oddano do zakładu, żona musiała prowadzić sama dość duże przedsiębiorstwo, które bez męskiej opieki zaczynało chylić się ku upadkowi. I tak od kilku miesięcy rodzina ta wiodła przykre bardzo życie, do czego przyczyniali się w dużej mierze liczni wrogowie, którzy starali się na każdym kroku im szkodzić, korzystając z tego, że oni byli pozbawieni opieki. W tym przykrem dla nich położeniu poleciłam im udać się do Matki Niepokalanej i wręczyłam "Rycerza Niepokalanej" oraz cudowne medaliki Sama też odprawiłam nowennę w ich intencji z obietnicą podziękowania w "Rycerzu".
I oto Najświętsza Panienka wysłuchała naszych próśb i wróciła rodzinie ojca - w taki piękny dzień, bo w pierwszą niedzielę maja. Wrócił zdrowy, i zajął się gorliwie swym przedsiębiorstwem. Córka jego z wielka radością przyniosła mi ofiarę, bym posłała do Niepokalanowa z podziękowaniem za łaskę.
N. N.
BIAŁYSTOK, 2 VII [19]30.
Będąc na kursie II, otrzymałem z końcem roku, jako słaby uczeń z matematyki, ocenę niedostateczną z tegoż przedmiotu i przeszedłem na kurs III z zastrzeżeniem. Ponieważ na kursie III nadal miałem taki sam stopień, więc byłem zagrożony nieprzepuszczeniem do następnej klasy. Lecz nie traciłem nadziei i modliłem się do Matki Bożej o pomoc w nauce, abym mógł otrzymać promocję na kurs IV. Przez całe trzy kwartały nie było jasnych widoków na przyszłość i zdawało się, że już wcale nie będzie ratunku, gdyż w końcu kwietnia zachorowałem na zapalenie szpiku kostnego lewego udzia. Po upływie tygodnia tyle mi się polepszyło, że podpierając się kijem mogłem już pójść do szkoły. Chodziłem tak do końca roku odrabiając; lekcję pomimo gorączki i bólu w nodze; wiara w pomoc Matki Bożej nie opuszczała mnie. I oto w decydującej chwili zostałem wysłuchany, bo promocję na kurs IV uzyskałem, za co składam Najświętszej Pannie z głębi serca dziękczynienie (of. 20 zł).
Michał Mikuczyński
Oby nie było serca, któreby nie ufało Niepokalanej!
LWÓW, 2 VII [19]30.
Spieszę wyrazić swoją "najżywszą wdzięczność Niepokalanej za łaskę wyświadczoną domowi memu. Otóż syn mój będąc chory nie objawiał chęci wyspowiadania się. Ponieważ choroba była groźna i w każdej chwili śmierci można było się spodziewać - martwiła nas myśl, że chory może umrzeć bez spowiedzi. Ale Niepokalana czuwała nad nami: oto odwiedziła nas kuzynka i wręczyła nam medalik z Niepokalanowa, który następnie włożyłam choremu na szyję. I nastąpiła zmiana w usposobieniu syna, bo zażądał spowiednika i ze świętą niecierpliwością wyczekiwał go. Ostatecznie życie swoje w największej pobożności zakończył, wymawiając ostatnie słowa "Módlcie się za mną".
Warto jeszcze zaznaczyć, że śp. syn mój w ciągu życia był pobożnym człowiekiem, jednak przypuszczam, że zmiana jego zapatrywań w ostatnich czasach była skutkiem obcowania z ludźmi niereligijnymi. Jeszcze raz zanoszę najserdeczniejsze dzięki do stóp Niepokalanej.
Helena z Krajewskich Beckerowa
PASIN - ŁOTWA, 4 VII [19]30.
Mając słabe płuca, często niedomagałam, a w listopadzie [1929] roku zachorowałam bardzo poważnie: temperatura do 38 stopni kaszel bez przerwy i słabość niezmierna. Pięć tygodni leżałam bez ruchu, czułam się tak słabą, że głośno mówić nie mogłam, lecz tylko cicho i parę słów. Pewnego dnia w grudniu odwiedziła mnie znajoma p. M. D. (Bóg jej zapłać!), a widząc mnie tak chorą powiedziała, że przyśle cudowną wodę z Lourdes. Ucieszyłam się ogromnie, bo już raz dzieckiem będąc byłam cudownie uzdrowiona wodą z Lourdes. Obiecane otrzymałam. Po gorącej modlitwie do Królowej Anielskiej wypiłam parę kropel Wody Cudownej, równocześnie zmywając chore miejsca. Odrazu uczułam polepszenie, a za kilka dni siły i głos zaczęły powracać. W dzień wigilijny Bożego Narodzenia siedziałam w łóżku, zaś w Nowy Rok zaczęłam już chodzić. Temperatura spadła. Dziś, dzięki Królowej Niebios, już pracuję i czuję się dobrze. - Zginam kolana u stóp Jej najświętszych, dzięki składając za uzdrowienie.
Monika Mara Bonurdowiczówna.
BIELSKO, 6 VII [19]30.
Składam Matuchnie Niepokalanej serdeczne podziękowanie za łaskę uzdrowienia. Przed kilku tygodniami zachorowałam na serce; dostałam ataków i czułam się coraz gorzej. Już byłam zupełnie zniechęcona do życia i niezdolna do spełniania swoich codziennych obowiązków. Wtem przyszła mi myśl, ażeby zwrócić się ze swym cierpieniem do Matki Najśw. jako "Uzdrowienie Chorych", co też uczyniłam. Odprawiłam nowennę do Matuchny Niepokalanej i przyjęłam Komunię Św[iętą] - stale noszę medalik z wizerunkiem Niepokalanej. Nadzieja i ufność w pomoc Niepokalanej nie zawiodły mnie, gdyż ataków nie dostaję i siły wkrótce wróciły i otucha do życia. Za to wszystko składam publicznie Matuchnie Niepokalanej najgorętsze podziękowanie i polecam nadal Jej potężnej opiece całą moją rodzinę (of. 10 zł).
M. J.
Oby narody pogańskie, brnące po manowcach wśród ciemności, poznały jak najrychlej, czym jest Niepokalana!
ŁĘCZYCA, 7 VII [19]30.
Przepełniona wielką wdzięcznością składam, stosownie do uczynionej obietnicy, Najśw. Maryi Pannie najgorętsze podziękowanie za otrzymaną łaskę.
Od pięciu lat prowadzimy interes, który nam zupełnie nie szedł: brnęliśmy w coraz to większe długi, nie mieliśmy szczęścia w handlu a także mąż nie mógł nigdzie otrzymać posady - wprost byliśmy bez wyjścia. W tak krytycznym położeniu, przeglądając "Rycerza", zauważyłam tyle podziękowań; po przeczytaniu otucha wstąpiła w moje zbolałe serce. Zaraz wysłałam pismo do administracji "Rycerza" prosząc o łaskawe wpisanie mnie do "Rycerza Niepokalanej" a także ofiarowałam na intencję zł, 10 z prośbą do Matki Najśw. o łaskę dla całej mojej rodziny zamówiłam Mszę św. i byliśmy z mężem u spowiedzi i Komunii Św[iętej] Po otrzymaniu Cudownych Medalików zaraz włożyłam mężowi i dzieciom prosząc Matuchny Najdroższej o łaskawą, opiekę nad nami. I, o Boże, zostałam wysłuchaną! - po miesiącu mąż mój otrzymał posadę bardzo dobrą tak, że mamy nadzieję przy pomocy Bożej wybrnąć z długów, które pragnę z całej duszy oddać.
Maria Karlikowska
LUBLIN, 10 VII [19]30.
Zasyłamy publiczne podziękowanie Niepokalanej Matuchnie za otrzymane łaski i prosimy ogłosić w "Rycerzu". Nasz mały Tadzio cierpiało egzemę, wszystkie nasze starania i porady lekarskie okazywały się bez skuteczne, aż wreszcie żona moja, zaniechawszy wszelkich zabiegów, poleciła go opiece Niepokalanej i przy wspólnej modlitwie i odprawianiu nowenny Matuchna Niepokalana wysłuchała nas grzesznych, bo oto nasz Tadzio obecnie jest prawie zupełnie zdrów, za co składamy najserdeczniejsze podziękowanie i ofiarę na "Rycerza". Przy każdej pensji starał się będę choć jeden złoty przesyłać, pokąd będę mógł. Polecamy opiece Niepokalanej całą naszą rodziną i pozostajemy na zawsze oddani (of. 5 zł).
J. J. Sudołowie
KOŚCIERZYNA, 12 VII [19]30.
Od kwietnia zeszłego [1929] roku poczęła mnie trapić choroba, która z dniem każdym czyniła postępy i pomimo wszelkich zabiegów lekarskich polepszenia nie było. W styczniu [1930] r. zupełnie zaniemogłem i byłem zmuszony pracę opuścić. Wtem krytycznym położeniu udaliśmy się z gorącą prośba o pomoc do Najsł. Serca P. Jezusa, Matki Bożej Niepokalanie Poczętej i św. Antoniego, przyrzekając ogłosić uzdrowienie w "Rycerzu". I rzeczywiście choroba ustępowała tak, że w czerwcu [1930] r. poczułem się zdrowy.
Sercem przepełnionym wdzięcznością składamy Najsł. Sercu Jezusowemu, Matuchnie Niepokalanej i św. Antoniemu najgorętsze podziękowanie i polecamy naszą rodziną nadal Jej możnej opiece (of. 10 zł).
Józef Stankowski