Podziękowania

Z nadsyłanych ustawicznie do Niepokalanowa podziękowań za łaski, tylko drobną cząstkę możemy pomieścić W pełniejszym tekście inne w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują". Wszystkie wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej. Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!...

[b.m., b.d.]

Dziwnym trafem wpadł mi w ręce przy pracy jeden z numerów "Rycerza Niepokalanej". W tym właśnie czasie bardzo ciężko chorowała mi żona i przebywała już w szpitalu w Warszawie. Co trzeci dzień otrzymywałem przerażające wiadomości ze szpitala o stanie zdrowia mej chorej żony. Lekarze nie żywili żadnej nadziei, a nawet ostatnim razem w mej obecności oświadczyli, że choroba jest poważna i wymaga silnego organizmu, aby ją pokonać. Zmartwiłem się bardzo, gdyż wiedziałem, że żona od 7-miu tygodni nic nie jadła, a utrzymywała się jedynie przy życiu witaminami: picie wody Vichy, sok z cytryn lub pomarańcz. Organizm był strasznie osłabiony, wobec czego zupełnie zwątpiłem w jej życie i nie widząc znikąd ratunku, zacząłem modlić się do Matki Niepokalanej, prosząc Ją w gorącej modlitwie o wyzdrowienie ciężko chorej żony. Na drugi dzień otrzymałem powiadomienie o operacji i o wysokim stopniu gorączki (41,5) trwającej już trzeci dzień. Zaledwie przeczytałem pocztówkę, otrzymuję telegram: natychmiast stawić się w Warszawie. Rozpacz moja była nie do opisania. Gdy mi żona umrze, pozostanie troje małych dzieci sierotami - prosiłem Niepokalaną przed Jej ołtarzem w kościele o pomoc w swym nieszczęściu. Ze strachem wchodziłem do szpitala, bo byłem pewny, że żona już nie żyje. Spostrzegłszy mnie lekarz dyżurny, wykrzyknął: "Panie! żona pańska żyje i cudem jest uratowana!" Radość moja była wielka.

- O Matko Cudowna! O Matko moja Niepokalana. Dzięki Ci składam za tę łaskę, jaką mi wyświadczyłaś. Dziś już żona powróciła do domu i minęła wszelka obawa groźnej choroby. Wszystko to zawdzięczam najmiłosierniejszej Matce, za co Jej zasyłam najgorętsze, publiczne podziękowanie i proszę o dalszą opiekę.

Na pamiątkę uratowania zdrowia mej żonie, proszę regularnie wysyłać "Rycerza Niepokalanej" póki żyć będę.

Kazimierz Nałęcz-Sachnowski

POZNAŃ, 23 VII [19]30.

Dnia 6 czerwca wstałem rano o godz. 3.30, ażeby oczyścić wszystkie wota i ozdoby wokoło obrazu Matki Bożej "W Cudy Wielmożnej" w kościele OO. Franciszkanów). Po ukończeniu tej pracy, chciałem zejść z prawej strony - znajdowałem się wówczas na wysokości trzy i pół metra. Schodząc, upadłem z tej wysokości, uderzając piersiami o kamienny róg ołtarza. W tej krytycznej chwili zawołałem głośno: "O Jezu, Matko Boska, ratuj!" Upadłem jeszcze niżej, na drugi stopień ołtarza i to znów na piersi - potem dopiero znalazłem się na posadzce. Spadając, zrzuciłem z ołtarza trzy doniczki, które się roztrzaskały a ja w te skorupy uderzyłem głową. Na posadzce leżałem kilka minut prawie nieprzytomny; wreszcie uczułem okropne boleści i zauważyłem, żem się pokaleczył. A gdybym tak uderzył głową o róg kamienny ołtarza - coby było?...! Po pewnym czasie podniosłem się i, pomimo że byłem bardzo potłuczony - ukląkłem przed tym ołtarzem i ze łzami prosiłem o ulgę w cierpieniu. Gdy poczułem się nieco lepiej, udałem się do lekarza, który po zbadaniu orzekł, że może stąd wyniknąć coś poważniejszego. Przez trzy dni musiałem leżeć w łóżku, ale wewnętrzny głos mówił mi, żeby pójść na Mszę św., a i Komunii Św[iętej] nie opuścić. Tak codziennie robiłem w czasie pozostawania w łóżku. Przed uroczystością św. Antoniego przybył lekarz, a ja już wstałem na dobre. Zdziwił się tym bardzo mówiąc, że widocznie Matka Boża w to wglądnęła, a jako "Lekarka Chorych" uleczyła mnie. Składam więc publicznie, jak najserdeczniejsze podziękowanie Matce Bożej "W Cudy Wielmożnej" za opiekę w tym moim nieszczęściu.

Jan Szulc, kościelny.

STRYJ, 8 IX [19]30.

Z powodu rozmaitych długów, w które popadłem przez swoją lekkomyślność, znalazłem się w krytycznym położeniu, termin oddania dawno minął, a ja nie miałem grosza w kieszeni. Chcąc otrzymać jakąś pożyczkę, próbowałem rozmaitych sposobów, lecz wszystkie zawiodły. Nie miałem więc żadnej nadziei. Będąc w najwyższej rozpaczy, udałem się o pomoc do Niepokalanej Matki, obiecując i ślubując złożyć publiczne podziękowanie łącznie ze skromną ofiarą. Podałem więc prośbę o pożyczkę tam, gdzie się jej najmniej mogłem spodziewać; jakaś dziwna ufność w pomoc Matuchny Najukochańszej nie opuszczała mnie do ostatniej chwili i oto ku mej niezmiernej radości i zdziwieniu, otrzymałem w bardzo krótkim czasie pożyczkę 600 zł na dobrych warunkach. Tym więc sposobem zostałem uratowany. Proszę Wielebnych Ojców o umieszczenie mego publicznego podziękowania z drugą prośbą o nawrócenie mego brata Jana. Również przy sposobności składam podziękowanie Niepokalanej za drugą wielką łaskę, otrzymaną w zeszłym [1929] roku i za wiele innych łask. Dobroć i miłość Dziewicy Niepokalanej, Tej słodkiej Matki naszej niepojęta jest, a miłosierdzie niewypowiedziane (of. 20 zł).

Czesław M.

JASŁO, 16 IX [19]30.

W kwietniu zachorowała moja dwuletnia córeczka na koklusz. W czwartym tygodniu przyłączyło się zapalenie oskrzeli; zaledwie zapalenia minęło, dostało dziecko odrę, a po odrze w trzy tygodnie - czerwonkę, Byłam zrozpaczona; dziecko wyczerpane do ostateczności. Udałam się więc z gorącą prośbą do Naśw. Serca Jezusa, Niepokalanej Maryi, za przyczyną św. Teresy od Dz. J. i św. Antoniego. Włożyłam też na szyjkę dzieciny medalik Matki Bożej Niepokalanej i Nieustającej Pomocy. Na drugi dzień po zawieszeniu medalików, dziecinka czuła się kompletnie dobrze, a za tydzień zabrałam ją ze szpitala do domu zdrową. Składam Najśw Sercu Jezusa i Niepokalanej Maryi gorące podziękowanie (of. 5 zł).

Anna Taliszkowa

SIDZINA, 17 IX [19]30.

Przed dwoma laty synek nasz ciężko zachorował na ostry katar kiszek; zdawało się, że będzie już z nim koniec. W tej tak ważnej chwili udaliśmy się do Tej, Niebieskiej Lekarki, która nikomu nie odmawia swej pomocy, kto się z wiarą do Niej ucieka, przyrzekając publicznie podziękować, gdy synek wyzdrowieje. - Matka Najśw. wysłuchała nas i po kilku dniach chory powrócił do zdrowia, a dziś cieszy się zupełnym zdrowiem.

Tego roku drugie dziecko nam zachorowało. Będąc w wielkiej gorączce i osłabieniu, założyliśmy mu Cudowny Medalik na piersi i tego samego dnia gorączka ustąpiła. Dziecko bez żadnych lekarstw wyzdrowiało. Za tę i inne łaski, składamy serdeczne podziękowanie Matce Najświętszej i polecamy się Jej opiece z całą rodziną (of. 6 zł).

W. B. Trzopowie

ŻYWIEC, 20 IX [19]30.

Przepełniona wielką wdzięcznością, składam najgorętsze podziękowanie Najśw. Maryi Pannie Niepokalanej za otrzymaną łaskę.

Mąż mój od dłuższego czasu ciężko zaniemógł na zapalenie płuc, zapalenie opłucnej - potem gruźlica się rozwinęła. Lekarze orzekli, że już dla niego ratunku nie ma. W tym politowania godnym położeniu, udałam się z wielką ufnością do niebiańskich Lekarzy: do Niepokalanej, Najśw. Serca Jezusowego, św. Antoniego i św. Tereni. Obecnie czuje się mąż z każdym dniem lepiej, niebezpieczeństwo minęło - lekarze są wprost zdumieni tym szybkiem polepszeniem. Proszę Matuchnę o dalszą opieką

Tymczasowo składam ofiarę 5 zł.

Bronisława Studencka

ZWIERNIK, 23 IX [19]30.

Mąż mój, siedząc w nocy przy stole, dostał ataku mózgowego czyli paraliżu tak silnego, że zesztywniał cały i począł stygnąć, a ja, widząc że kończy życie, zaczęłam go nacierać i błagać Matkę Najświętszą, aby uzdrowiła mego męża. Wkładając na głowę męża Cudowny Medalik, postanowiłam ogłosić, jeśli zostanę wysłuchaną, podziękowanie w "Rycerzu", i o dziwo! Mąż zaczął po chwili ruszać oczami i ustami - i przyszedł do zdrowia. Za tę wielką łaskę serdecznie Niepokalanej dziękuje i proszę o dalsza opiekę (of. 20 zł).

Emilia Gawrońska | żona kierownika szkoły

WEJHEROWO, 28 IX [19]30.

Maryja!

Niedawno miałem szczęście dostać do ręki piękne pisemko p. "Rycerz Niepokalanej ". Przeglądając je, zastanowiłem się nieco dłużej nad ostatnimi kartkami tego pisemka. Dowiedziawszy się zaś jak hojnie obdarza Niepokalana Swych czcicieli, postanowiłem i ja oddać się pod Jej macierzyńską opiekę. Byłem bowiem w bardzo ciężkim położeniu z powodów finansowych ze strony matki. Skończyłem sześć klas gimnazjalnych w internacie, a teraz dla braku pieniędzy, nie mogłem się dalej kształcić. Będąc istotnie w rozpaczliwym położeniu i nie wiedząc co począć, udałem się o pomoc do Niepokalanej Panienki i czekałem do ostatniej chwili na rozstrzygnięcie tej sprawy przez Nią, aby mnie umieściła gdziekolwiek według woli. I rzeczywiście; wieczorem, w przeddzień rozpoczęcia szkoły, otrzymuję wiadomość, że dostałem posadę w urzędzie. Za to niech stokrotne będą dzięki Niepokalanej "Pocieszycielce Strapionych". Na dowód uczczenia Niepokalanej zapisuję jednocześnie owe pisemko a także obiecuję złożyć ofiarę w sumie 100 zł w pierwszym roku. Nadto proszę najpokorniej o dalszą opiekę Niepokalanej nade mną, zwłaszcza o opiekę duszy.

Kobiela Leon

WARSZAWA, 1 X [19]30.

Stosownie do uczynionej obietnicy, składam Niepokalanej najgorętsze podziękowanie, za uzdrowienie naszej córeczki Krysi, która w krótkim czasie przechodziła kilka chorób, a w końcu zmuszeni byliśmy poddać ją operacji na ślepą kiszkę. W piątym dniu po operacji nastąpiło tak wielkie pogorszenie, że była obawa, iż może umrzeć. Udałam się więc do Niepokalanej z gorącą prośbą, czyniąc obietnicę pójścia do Spowiedzi św[iętej] i Komunii Św[iętej], gdyż dłuższy czas już nie byłam. Włożyłam na szyję chorej Cudowny Medalik i relikwie św. Teresy, rozpoczynając od tej chwili nowennę do Niepokalanej. Od tej chwili zaczęło się dziecku polepszać, a obecnie jest zupełnie zdrowe; polecam je więc nadal Opiece Niepokalanej i proszę o opiekę nad całą naszą rodziną (of. 10 zł).

Leonarda Matuszewska

LWÓW, 3 X [19]30.

Dnia 16 marca. [1930] r. żona moja ciężko zachorowała. Obawialiśmy się, że nie doczeka następnego dnia. Zawezwany lekarz zaopatrzył odpowiednio chorą i odjechał. Około godziny 11 następnego dnia, żona pożegnała się już z nami i czekała spokojnie śmierci, lecz konieczność wymagała pomocy lekarskiej, ale na nieszczęście nie było jej w tym miasteczku. Nadałem więc telegram do lekarza powiatowego, który przybył w sam czas. We wszystkich tych razach tylko ręka Niepokalanej ochroniła od śmierci mą żonę. A jedynie uratowała silna wiara i gorąca modlitwa do Najśw. Matki Opiekunki. Przyrzekłem wtedy, że złożę ofiarę na "Rycerza" co też obecnie, czynię, składając równocześnie przyrzeczoną kwotę i serdeczne podziękowanie za doznaną łaskę, prosząc o dalszą opiekę nad nami (of. 20 zł).

S. D. M.

..., 5 X [19]30.

Przed rokiem zostałem zupełnie niesłusznie posądzony o dokonanie bardzo hańbiącego czynu. Wytoczono sprawę sądową. Sytuacja moja była bardzo rozpaczliwa, gdyż prawie żadnych dowodów na obronę swoją nie posiadałem. Pozostając pod pręgierzem depresji moralnej w ciągu dłuższego okresu czasu, pozbawiony widoków ratunku, zapadałem coraz głębiej w otchłań rozpaczy. W takim stanie ducha przypadkowo dostał mi się do ręki "Rycerz Niepokalanej". Obfita ilość zamieszczonych w pisemku tym podziękowań za doznane łaski za pośrednictwem Niepokalanej, skłoniła mnie do tego, że i ja, idąc za przykładem wielu innych, poleciłem się Przemożnej Pocieszycielce. Na skutek próśb moich niedługo czekałem, gdyż po kilku tygodniach została sprawa moja rozpatrzona, ja zaś uniewinniony.

Pomny swego przyrzeczenia, składam tą drogą Matce Niepokalanej publiczne podziękowanie za doznaną łaskę pociechy i ratunku, prosząc Ją o opiekę w życiu przyszłym (of. 100 zł).

Uratowany

WOLA KORYCKA, 5 X [19]30.

W styczniu tegoż roku zachorowałem na serce i rozstrój nerwowy, Wszelkie zabiegi lekarskie nie przyniosły pomyślnych rezultatów, a w końcu jeden z lekarzy orzekł, że nie ma nadziei wyzdrowienia. W tej tak strasznej chwili, udałem się o pomoc w cierpieniach do Najśw. Matuchny i Boskiego Serca Jezusa i po wpisaniu się do Milicji Niepokalanej i założeniu Cudownych Medalików przyrzekłem, ze jeśli Matuchna mi przyjdzie z pomocą, to ogłoszę publicznie w "Rycerzu ". Po przystąpieniu do spowiedzi św. I odprawieniu nowenny, zaczęło powracać mi zdrowie, a dziś już mogę pracować. Za tę i inne łaski, składam najgorętsze podziękowanie Niepokalanej i Sercu Jezusowemu i proszę o zupełne wyzdrowienie i opiekę nad nami. (of. 5 zł)

W. R. Gajdzińscy