Podziękowania

Z nadsyłanych ustawicznie do Niepokalanowa podziękowań za łaski, tylko drobną cząstkę możemy pomieścić w pełniejszym tekście - inne to skróceniu pod; "Niepokalanej dziękują". Wszystkie wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej. Cześć jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!...

LWÓW, 2 VII [19]29.

Dwa lata temu byłam ciężko chora, prawie umierająca. Lekarze stwierdzili, że mam zapalenie mózgu i zupełnie stracili nadzieję utrzymania mnie przy życiu. Mamusia moja widząc grożące niebezpieczeństwo udała się z gorącą prośbą do Matuchny Najśw., gdyż mocno wierzyła, że Ona mnie uzdrowi - i nie zawiodła się. Po dwóch miesiącach wyzdrowiałam, lecz zapalenie mózgu padło mi na płuca. Chorowałam dwa lata, przez co zaprzestałam chodzić do szkoły. Przy końcu czerwca wypadł egzamin, więc i ja chciałam się zapisać, wpierw jednak trzeba było pójść do badania lekarskiego. Z gorącą prośbą udałam się do Matki Niepokalanej i do Najsłodszego Serca Jezusowego, prosząc o zdrowie. Jakoż badanie wypadło korzystnie i Pani Doktor orzekła, że wszystko jest w porządku. W tydzień potem zdawałam egzamin, który też wypadł bardzo dobrze i przyjęto mnie do szkoły (of. 5 zł).

Janina Kurjewiczówna

TRZCIELIN, 4 VII [19]29.

Synek nasz dwuletni został tknięty paraliżem. Ponieważ zabiegi lekarskie okazały się bezskuteczne, udaliśmy się z wielką prośbą do Niepokalanej. Po kilku dniach dziecko odzyskało zdrowie (of. 20 zł).

Szczepan i Antonina Augustyniakowie

CEREKWICA, 5 VII [19]29.

Córka moja zapadła na zapalenie płuc, a gdy lekarze zwątpili o jej wyzdrowieniu, zwróciliśmy się o pomoc do Niepokalanej, zawieszając chorej na szyi Cudowny Medalik. W przeciągu kilku minut gorączka ustąpiła. Za tę łaskę składam najserdeczniejsze podziękowanie i proszę o przesłanie 6 takich medalików dla mojej rodziny (of. 20 zł).

Katarzyna Pyzikowa

MICHAŁÓW, 10 VII [19]29.

Znajdowałem się w bardzo przykrem położeniu, lecz ani na chwilę nie wątpiłem, że Niepokalana wyrwie mię z ciężkich tarapatów, da posadą i pomoże spłacić uciążliwej hańbiące długi. Modliłem się codzień do Matki Bożej, wpisałem się wraz z żoną i siostrą do Milicji Niepokalanej, po czym odprawialiśmy nowennę. Ufając w pomoc Matki Najśw, skończyłem w piątek już drugą nowennę. W sobotę nad ranem ukazała mi się we śnie Matka Boża Niepokalana tak bardzo piękna!... słodko i łaskawie na mnie spoglądała potem znikła. Tego samego dnia zacząłem trzeci raz nowennę - a w poniedziałek już otrzymałem wezwania do pracy.

Aleksander Rosik.

ŁÓDŹ, 12 VII [19]29.

W maju zachorowała mi żona. Obydwie nogi zesztywniały zupełnie tak, że ani stanąć ani poruszyć nimi nie mogła. W przeciągu trzech tygodni leczyło ją kilku doktorów, którzy orzekli, iż jest to suchy reumatyzm. Przepisane lekarstwa nic nie skutkowały a nogi zaczęły puchnąc". Ponieważ jestem człowiekiem pracy obarczony kilkorgiem drobnych dzieci - byłem bardzo przygnębiony. Sąsiedzi dawali mi różne rady - pomiędzy innymi puszczenie krwi z jednej nogi: Lecz potem zrobiło się gorzej, żona skarżyła się już nie tylko na nogi, ale na ogólne osłabienie i zawroty w głowie. W tak ciężkim strapieniu udaliśmy się z gorącą prośbą do Matki Bożej Niepokalanie Poczętej, przyrzekając, że po otrzymaniu zdrowia przystąpimy oboje do Sakramentów św. i ogłosimy podziękowanie w "Rycerzu Niepokalanej". W czasie nowenny, pewnej nocy żona moja odwróciła sama dotąd sztywne i bezwładne nogi, następnego rana mogła już je sama opuścić na ziemię, a gdy wróciłem z pracy, w moich oczach stanęła o własnych siłach przy stole. Odtąd codziennie się polepszało i po ukończeniu nowenny mogła objąć swoje domowe obowiązki (of. 20 zł).

Ignacy Skoneczko

BOBROWICZE, 24 VII 1929.

Rodzice moi z braku pieniędzy nie mogli mnie kształcić jak tego pragnęłam. Udałam się więc z ufną prośbą do Maryi, by swoim wstawiennictwem sprawiła, żebym mogła jednak otrzymać należyte wykształcenie. I oto w dniu 15 lipca [1929] r. wygrałam na książeczkę premjową P.K.O. 1000 zł, za które będę mogła pojechać na cały rok szkolny do Wilna.

Mam nadzieję, że w przyszłości, Bóg i Maryja znowu mnie w jakiś sposób wspomogą (of. 20 zł).

M. R. Poczopkówna

Potwierdzam Ks. Bolesław Poczopko.

23 VII [19]29.

Uprzejmie proszę o zamieszczenie w "Rycerzu" zdarzenia z mego przeżycia kapłańskiego, ogłoszenie czego niech będzie skromnym listeczkiem do wieńca chwały Maryi.

Pan X. był śmiertelnie chory. Rodzina jak zwykle, bywa, nawet nie miała odwagi wspomnieć o spowiedzi. Śmierć zbliżała się nieunikniona i bardzo szybko, a tymczasem chory nie miał zamiaru spowiadać się - Szkoda było duszy - więc prosiłem Tej, od której nikt nie odchodzi z próżnym rękami - prosiłem: "Matko! daj mi tę duszę!" - i tym uzbrojony poszedłem odwiedzić chorego. - Na słabą, wzmiankę o spowiedzi, nie tylko chętnie przystał, lecz nader przykładnie wyspowiadał się - za co składam publiczne dzięki Maryi.

Ks. NN.

N..., 31 VII 1929.

W maju padł nam okazały koń. Ojciec mój tak się tym wzruszył że dostał ataku serca. Widząc ojca leżącego prawie w agonii, zaczęłam się modlić do Matki Najświętszej prosząc o uratowanie mu życia, obiecując ofiarować na rozszerzenie Jej czci 100 zł. Niepokalana wysłuchała mej prośby. Z wdzięcznością spełniam moją obietnicę prosząc Królowę Niebios o opiekę nad nami (of. 100 zł).

N. N.

WARSZAWA, 2 VIII [19]29.

Od sześciu miesięcy byłem bez pracy 5 gdy już wszelkie usilne starania, zarówno moje jak i mych przyjaciół zawiodły, udałem się z prośbą do Niepokalanej, jako najlepszej Protektorki, przyrzekając, złożyć publiczne podziękowanie, oraz ofiarę na większą cześć Jej i chwałę, jeśli otrzymam posadę. Otóż prośba moja została wysłuchaną, gdyż w niespełna dwa tygodnie otrzymałem posadę, za co składam Matce Najświętszej pokorne podziękowanie i proszę o błogosławieństwo w pracy (of. 120 zł).

Hieronim Grembowski

CIELCZA, 9 VIII [19]29.

W marcu [1929] r. matka moja została dotknięta paraliżem. Zaopatrzona Olejami św., leżała bezprzytomna. Ciężko zmartwiona, udałam się z gorącą prośbą do Matuchny Niepokalanej, aby nie zabierała mi tak nagle matki. Paraliż nastąpił około godziny 10 wieczorem. Miałam jednak ufność, że o świcie Pani Niebieska wróci mamie przytomność. I o dziwo - ja niegodna zostałam wysłuchana, gdyż skoro dnieć zaczęło, matka o własnych siłach podniosła się z tymi słowami: "już widać, jest mi lepiej i będzie mi lepiej". Od tego czasu stan zdrowia się polepszał i dzisiaj matka moja chodzi już o własnych siłach. Z głębi serca przyrzekam Maryi, że zawsze Ją czcić będę (of. 10 zł).

Teodozja Urbańska | nauczycielka

Potwierdzam jako naoczny świadek. | Ks. Różankiewicz, pb.

WARSZAWA, 19 VIII [19]29.

W listopadzie [1928] roku kupiłam sklep, ufając całkowicie przyjacielowi, który zapewniał, że interes ten ma obroty zapewnione. Pożyczywszy sporą sumę pieniędzy, objęłam sklep. Po pewnym czasie, stwierdziłam jednak z przerażeniem, iż po mimo usilnej pracy, nie będę mogłeś spłacić długów ani utrzymać dość liczną rodzinę, wobec tego postanowiłam go sprzedać. Rzecz ta nie była łatwą, gdyż znajdowaliśmy się w bardzo złym punkcie. Tymczasem, długi się powiększały i nadchodził termin płacenia zobowiązań. W tak krytycznym położeniu jedna z moich klijentek przyniosła mi "Rycerza" przeczytawszy go, postanowiłam i ja szukać pomocy gdzie tylu ją znalazło. Zaczęłam wtedy gorąco się modlić do Niepokalanej, zamówiłam mszę św. do św. Teresy od Dz. Jezus i za dusze w czyścu cierpiące, oraz przyrzekłam złożyć drobną ofiarę.

Matka Najśw. nie pozwoliła mi długo czekać. Dziwnym zbiegiem okoliczności, sklep wkrótce został sprzedany nawet korzystniej, niż się spodziewać mogłam. Ja natomiast kupiłam sobie inny z którego mam liczne dochody.

Z głębi serca dziękuje Najśw. Matce, za wyratowanie mnie z tak przykrego położenia (of. 20 zł).

S. K.