Podziękowania

Z nadsyłanych ustawicznie do Niepokalanowa podziękowań za łaski, tylko drobną cząstkę możemy pomieścić w pełniejszym tekście - inne w skróceniu pod "Niepokalanej dziękują". Wszystkie wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej. Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!...

POKRZYWNO, 17 VII [19]29.

W lipcu [1929] r. zachorowałam silnie na oczy, które były całe krwią zalane, przy tym ropa z nich tak bardzo płynęła, że nie tylko czytać, lecz nawet patrzeć nie mogłam; przykładałam wtedy kompresy zimne, potem rozgrzewające, wreszcie zaczęłam stosować okłady z kwasu bornego. Pomimo zabiegów było mi coraz gorzej. Przeczytałam w "Rycerzu Niepokalanej" o wyleczeniu ucha przez wodę z Lourdes; właśnie miałam tę wodę. Umoczyłam w niej watę i przyłożyłam na oczy, przywiązując następnie chusteczką dla przytrzymania okładu. Od pierwszego razu uczułam słodkie, błogie, jakby nadprzyrodzone działanie. Zachęcona tym powtarzałam taką czynność przez całą nowennę, a gdy jeszcze choroba trwała, zaczęłam odprawiać drugą nowennę. Czułam już teraz, że oczy są wyleczone, czasem tylko kropelki ropy wydzielały się jeszcze, ale po przyłożeniu medalika, krople materii zasychały natychmiast. Składam najgorętsze podziękowanie Najsłodszemu Sercu Jezusowemu i Najśw. Maryi Pannie Niepokalanie Poczętej z Lourdes.

Antonina Rudnicka

TOMASZÓW MAZ., 22 VIII [19]29.

dziecko moje od urodzenia miało prawą rączkę krzywą i bezwładną. Martwiłam siętem bardzo, lecz zawsze miałam nadzieję, ze Matka Najśw. mnie pocieszy. Mając Cudowny Medalik, zawiesiłam go na szyi dziecka i zaczęłam odmawiać nowennę do Niepokalanej. Po upływie kilku dni zauważyłam, ze rączka się prostuje odtąd dziecko zaczęło już nią władać.

Józefa Stankowska

M..., 28 VIII [19]29.

W roku 1926 niesłusznie ukarano mnie sądownie, co stało się przeszkodą w uzyskaniu jakiegokolwiek stanowiska. Zwróciłem się do Pana Prezydenta o darowanie mi kary, jednakże po kilku miesiącach otrzymałem odpowiedź odmowną i wówczas to straciłem resztę nadziei w uzyskanie pracy. Byłem bliski samobójstwa, ale Opatrzność czuwała nade mną. Pewna osoba, która się modliła o moje nawrócenie, dając mi "Rycerza" do przeczytania, pobudziła mnie do takiej wiary i miłości ku Niepokalanej, że żałowałem, iż się to wcześniej nie stało: wtedy na pewno byłbym uniknął tylu zawodów. Zwróciłem się więc poraz wtóry do Pana Prezydenta zanosząc równocześnie modły do Niepokalanej o pomoc. W krótkim czasie otrzymałem zawiadomienie, ze P. Prezydent w drodze łaski darowując mi karę, zezwoli na wykreślenie takowej ze wszystkich ksiąg i rejestrów. Składam Matce Najśw. serdeczne dzięki za otrzymane łaski.

Zygmunt Witkowski

SIERADZ, 31 VIII [19]29.

Od kilku lat Matuś moja cierpiała na rozdęcie płuc: bywały chwile kiedy zdawało się, że juz życie zakończy. Do tego dołączyła się choroba nogi. Wszystkie możliwe środki, jakie stosowano nie sprawiały najmniejszej ulgi, a mnie ogarniała straszna rozpacz. Niebo - zdawało się mi - głuche było na moje jęki, a o uzdrowieniach zdziałanych przez Matkę Bożą sądziłam, ze krążą tylko takie bajki. Żebrałam więc pomocy u św. Antoniego Padewskiego, lecz ten Cudotwórca zmienił moje serce i natchnął do nabożeństwa do Matki Najśw. Zapisałam się wraz z Mamusią i bratem do Milicji Niepokalanej, następnie zaczęłam odprawiać nowennę, przystępując kilka razy do Komunii Św[iętej] w intencji chorej. Powoli Matuś moja wracała do zdrowia, a po przyłożeniu Cudownego Medalika do chorej nogi puchlina znikła, gorączka się zmniejszyła, siły poczęły wracać i dziś dzięki tej Pocieszycielce Starpionych, Matusia cieszy się zdrowiem, choć nie zupełnym, bo cierpi równocześnie na inną chorobę mian. na artretyzm, lecz i w tym Matuchna Boża jej ulży.

B. S. ucz. VII kl. gimn.

GDYNIA, 9 IX [19]29.

Siostra moja znajdowała się w ciężkich warunkach mieszkaniowych i nie miała juz żadnego wyjścia z tej nędzy. Wszelkie zabiegi rodziny i przyjaciół były bezskuteczne, w dodatku siostrę przygniatała ciężka choroba i niepomyślny stan finansowy. W tych ciężkich chwilach udawałam się do Matki Najśw. i prosiłam o zmiłowanie, obiecując przy tym złożyć ofiarę. Jakoż Matka Najśw, raczyła wysłuchać mnie niegodną. Cześć i uwielbienie dla Maryi pozostaną w sercu moim do końca życia (of. 5. zł).

N. N.

MODLIN, 11 IX [19]29.

Bawiąc na urlopie w rodzinnej wiosce dowiedziałem się o chorobie mojej krewnej. Wybrałem się tedy do niej, chcąc pocieszyć w przykrem położeniu. Stan chorej był tak groźny, że aż dostawała przejściowego obłąkania.

Ufny w pomoc Niepokalanej zdjąłem ze swych piersi Cudowny Medalik przysłany mi z Niepokalanowa i włożyłem go na szyję chorej, oddając nieszczęśliwą w opiekę Matuchnie Najświętszej.

Krewna moja od tego czasu czuje się zupełnie zdrową.

Wróbel plut.


* * *

Niepokalanej dziękują [s. 352]. Proszą [s. 352, III okł.]