Z powodu braku miejsca tylko niektóre z podziękowań umieszczamy w pełnym tekście, inne zaś w skróceniu pod nagłówkiem "Niepokalanej dziękują".
ŁÓDŹ, 8 VI 1926.
Składam serdeczne podziękowanie Matce Najświętszej, że wysłuchała mej prośby. Oto ojciec mój, który nie był u spowiedzi św[iętej] od 1917 roku, w miesiącu Maryi wyspowiadał się i przyjął Pana Jezusa, w czasie misyjnych nauk jubileuszowych. Rok temu nie można było mu nawet wspominać o spowiedzi. Zawiesiłam mu medalik na szyi podczas snu i ofiarowałam codzień cząstkę Różańca św[iętego], przyrzekając ogłosić w "Rycerzu". Ojciec mój stawał się z dnia na dzień innym człowiekiem i wreszcie d[nia] 17 maja dał się namówić i nazajutrz oboje poszliśmy do Komunii Św[iętej]. Dołączam na rozpowszechnienie "R.N." 4 zł.
Rycerka Niepokalanej
LWÓW, 25 V 1926.
Z boleścią wielką patrzałam na pewną duszę katolicką żyjącą bez Boga i wiary świętej. U spowiedzi św[iętej] nie była lat 21. Poleciłam tę biedną, zbłąkaną duszę Niepokalanej Matuchnie, św. Tereni i Czcigodnemu śp. O. Wenantemu. I Niepokalana zwróciła ją do Boga; odprawiła ona bowiem spowiedź św[iętej] z prawdziwą skruchą i dziś czuje się szczęśliwą. Składam gorące dzięki Niepokalanej Matuchnie, św. Tereni i Czcigodnemu śp. O. Wenantemu. (Of. 5 zł).
Rycerka Niepokalanej
WINKLEROWSZCZYZNA, 27 VI 1926.
Uzyskałem za pośrednictwem Najświętszego Serca Jezusowego, naszej Matuchny Najświętszej Maryi Panny i św. Tereni od Dzieciątka Jezus posadę, za którą serdecznie dziękuję. Składałem obietnicę, iż ogłoszę to w "Rycerzu Niepokalanej" i ofiaruję na ten cel 25 zł. Dziś zasyłam 15 zł a na drugi miesiąc dalsze 10 zł, ponieważ na raz sumy tej przesłać nie jestem w stanie. Proszę naszą Matuchnę Najświętszą Maryję Pannę o utrwalenie mię na posadzie i ochronę przed wszelkim złym wypadkiem i obiecuję, iż corocznie na rozszerzenie "Rycerza Niepokalanej" będę składał do Redakcji 20 zł.
Konrad Kloniecki
MODLIN, 23 VI 1926.
Doznaliśmy tu wielkiej łaski. Oto u Majora Bujwida zachorował jedynak, malutki Oleś, który w lutym dopiero skończył pierwszy rok swego życia. Temperatura dochodziła do 40, dziecko nie przyjmowało żadnego pokarmu, wszystko oddawało z powrotem. Rodzice i babcia byli zrozpaczeni. Dowiedziałam się o tym ich zmartwieniu - pierwszą moją myślą było dać cudowny Medalik, ale już wszystkie rozdałam; więc z żalem zdjęłam ten, który sama nosiłam i zaniosłam choremu dzieciątku, zawiesiłam na poręczy łóżeczka z bliska tak, żeby Niepokalana patrzyła na chorego. - Po moim wyjściu było konsylium lekarzy, którzy orzekli, że to jest zapalenie kiszek, stan ciężki.
Po wyjściu lekarzy, dziecko otwiera oczęta, spostrzega Medalik Niepokalanej, wyciąga rączęta i bawi się nim. Babcia zdejmuje, daje choremu do ucałowania; dzieciątko całuje serdecznie po kilka razy, następnie zasypia spokojnie; wieczorem bawi się wesoło, zjada kleiczek i mączkę Nestla, gorączki nie ma; w nocy śpi spokojnie, a na drugi dzień tak wesołe i raźne, że niepodobna utrzymać w łóżeczku, więc ubierają i pozwalają biegać po pokoju.
To było wczoraj.
Matka idzie do doktora i mówi mu o tym; ale doktór odpowiada: "niech się pani nie cieszy, wieczorem znów będzie 41 stopni; mówiłem pani, że to zapalenie kiszek, pogorszenie musi nastąpić".
Proszę sobie wyobrazić moją radość dziś, gdy babcia z nianią przyniosły mi to kochane dzieciątko, jeszcze mizerne, ale weselutkie, rozkosznie uśmiechające się do mnie. - Lekarstw przepisanych przez lekarzy, nie dawano dziecku wcale. Sama Królowa Niepokalana uzdrowiła dziecinę.
Siostra Teresa
PALEŚNICA, 28 V 1926.
Na wielkanocne święta [1926] r. zachorowało nam nagle na zapalenie oskrzeli, naraz wszystko troje naszych dziatek. - Choroba wzmagała się tak prędko i gwałtowie, że w kilka godzin zapalenie objęło płuca i chwytało mózgu. Gdy jedno najmłodsze 9 miesięczne odeszło nas już do Aniołków, a dwoje pozostawało w spazmach przy 42 stopn. gorączce bez nadziei utrzymania ich przy życiu, z niezmiernym rozczuleniem zaczęliśmy błagać Najśw. Maryję Pannę o ratunek, oraz za radą J.W.P. hr. Steckiej, odprawiać nowennę do św. Teresy od Dzieciątka Jezus prosząc o wstawienictwo za nami do Pana Boga, zobowiązując się ogłosić pomyślny wynik w "R.N.". I nie zawiedliśmy się, gdy lekarz ziemski nie pomógł, uzdrowiła nam je Maryja, za co wywiązując się z obietnicy składamy publicznie podziękowanie.
Tomasz i Waleria Niemcowie
CZĘSTOCHOWA, 23 V 1926.
Doznawałam wielkiego niepowodzenia w pracy, przeciwności miałam we wszystkich przedsięwzięciach, a przytem gnębiły mię jeszcze straszne cierpienia moralne. W tej tak przykrej sytuacji, zwróciłam się z ufnością do Niepokalanej, rozpoczynając nowennę. I nie zawiodłam się! Warunki bowiem pracy, jak również warunki duchowe zmieniły się zupełnie, za co Matuchnie Niepokalanej składam publiczne podziękowanie i nadal polecam się Jej możnej opiece.
Na rozszerzenie "Rycerza" przesyłam 2 zł.
Helena Kasperczakówna