Papież pokoju

Wieść o śmierci Ojca Św[iętego] Piusa XI rozniosły po ulicach biało-czerwone, krepą przewiązane sztandary, co jak żałobne wici obnosiły się od bram do bram, z domów do domów, z ulicy na ulicę, z miasta do miasta.

Na Najwyższej Strażnicy Chrystusowych Ideałów powiało czernią żałoby.

Niosąca światu ostatnie błogosławieństwo spracowana dłoń Świętego Starca zastygła w wieczystym bezruchu.

Sciżbiony na placu przed Bazyliką Piotrową w Rzymie tłum wiernych zakołysał się w najtragiczniejszej niemocy - owczarnia, której Pasterza zabrakło.

Na niewidzialnych falach najgłębszego smutku popłynął jak mdłe widmo szept: - Ojciec święty nie żyje...

Tylu już Papieży na Stolicy świętej zasiadało, tylu Sterników nawy Piotrowej ulegało nieugiętym wyrokom Najwyższego Pana, a chyba śmierć żadnego z nich tak boleśnie nie dotknęła świata, jak wiadomość o zgonie Piusa XI. Poganie i innowiercy chylili w najgłębszym smutku czoła, cały świat katolicki łzę sierocą ronił, a Polska - druga Ojczyzna Świątobliwego, a genialnego Męża odczula tę stratę, jako zgon Najlepszego Opiekuna i Najbardziej oddanego Syna.

82 lata życia Papieża Piusa XI to właściwie żywa legenda, wspaniała w barwach i treści baśń o najświętszej prawdzie, epopeja mądrości i poświęcenia, bojaźni Bożej i świętości, umiłowania i bezgranicznych wysiłków, a nade wszystko wiary w Boga obok wiary w duszę ludzką i jej niezaprzeczalne wartości.

Cnoty i zalety Achillesa Rattiego błyszczały przez całe jego twarde spracowane życie i fosforyzowały nawet w największych dla świata ciemnościach, gdy powszechnie zdawać się mogło, że już nikt iskry żadnej wykrzesać nie zdoła.

Z arystokratycznego urodzenia powziętą szlachetność krwi potrafił wspaniale z umiłowaniem dla pracy, odziedziczonym po ojcu, połączyć, z władzy olbrzymiej jak najumiejętniej korzystać, nie zapominając nigdy o roli jaką z woli Najwyższego spełnić Mu przykazano.

W roku 1918, gdy cały świat oddychał jeszcze oparami, unoszącymi się znad przekrwionych bojowisk, a ręce wyciągał do Pana w najkorniejszych modłach o pokój - Achilles Ratti przysłany został przez ówczesnego Papieża Benedykta XV do szarpiącej się z przemocą zaborców Polski, w charakterze wizytatora apostolskiego.

A w roku 1919 i 1920, gdy cały świat drżał z obawy przed najazdem czerwonych hord z dzikiego Wschodu, z którymi Polska heroicznymi wysiłkami swych najdzielniejszych synów staczała najstraszliwsze boje - Achilles Ratti sprawował funkcje Nuncjusza Apostolskiego przy rządzie zagrożonej Rzeczypospolitej.

I pozostawał przy tym rządzie do chwili najtragiczniejszych. I był z nami w Warszawie wtedy, gdy sami Polacy uciekali, unosząc swe wartości ziemskie, o złoto i wygody bardziej się martwiąc, niż o Ojczyzny wolność!

Gdy pod Radzyminem grzmiały bolszewickie działa, kiedy czerwony wróg zbliżał się pod same mury stolicy, a wszyscy dyplomaci zagraniczni uciekali, likwidując naprędce swoje placówki - w Warszawie pozostała tylko gorąca wiara w Opatrzność i... Nuncjusz Achilles Ratti.

Przebywając w "Kaplicy Polskiej" w obecności swego najbliższego otoczenia, lubił Papież Pius XI siadać w fotelu naprzeciw mapy Rzeczypospolitej uplastycznionej na jednej ze ścian i snuć obecnym opowieści o Polsce, o gorących sercach, które w najgłębszym umiłowaniu Ojczyzny i miłości Boga nie zapominają, a w najgłębszym umiłowaniu Boga nie zapominają o miłości Ojczyzny.

- Hasło Bóg i Ojczyzna - mawiał w takich chwilach Ojciec Św[ięty] - jest najbardziej szczerym w ich ustach. Rozumieli to wrogowie ich i chcąc zgładzić polskość, prześladowali katolicyzm. Nie pozwalali im się modlić, wiedząc, że w wierze czerpią siły do wytrwania!...

Jako wielki esteta i znawca piękna, lubił również Pius XI godzinami całymi opowiadać o uroku polskiego krajobrazu. Wkładał przy tym w te opowieści tyle uczucia, tyle serca, wyczarowywał je w fantazji słuchaczy tak bajecznie kolorowymi rzutami, iż trudno było uwierzyć, że to nie Polak z krwi i kości mówi jeno Włoch, Polskę miłujący.

Któż się zatem dziwić może, że Ojciec święty Pius XI nie nazywał się nigdy inaczej jak tylko polskim papieżem?

Któż się zatem dziwić może, że najwspanialszą ozdobą biurka papieskiego był obraz Najświętszej Panny Jasnogórskiej, a najmilszym zakątkiem letniej rezydencji Ojca Świętego w Castel Gandolfo "Kaplica Polska", która według zleceń osobistych Piusa XI i według kartonów Michalaka malował Polak, Lwowianin prof. Rosen?

Któż wreszcie dziwić się w takich warunkach może, że wspominanie o latach spędzonych w Polsce należało do największego zamiłowania Ojca Świętego?!

I jeśli tak serdecznie dusze nasze raduje i dumą nas napawa ta szczególna przyjaźń Piusa XI dla Polski, to między innymi i dlatego, że zdajemy sobie doskonale sprawę, iż pochodziła ona nie tylko od Papieża, ale i od Męża Stanu, który czynami swoimi zapisał w historii Kościoła i świata najwspanialsze karty.

Bo panowanie Piusa XI na stolicy Piotrowej to jedno pasmo podziwianych przez najmędrsze głowy polityczne posunięć, złota seria epokowych wydarzeń historycznych, że wymienimy tu tylko zawarty za czasów rządów Piusa XI między Stolicą Apostolską a rządem włoskim, układ lateraneński, który kładąc kres wielowiekowej niewoli papieskiej, stanowi jedno z największych wydarzeń stulecia.

Przypadająca na okres panowania Piusa XI niewola i prześladowanie katolicyzmu w Niemczech i Austrii, połączone z powrotem do pogaństwa, spotyka się z ustosunkowaniem Piusa XI, które musi zdumiewać cały świat. Otaczając z jednej strony jak najgłębszą miłością ojcowską prześladowanych wiernych i lżonych ich kapłanów, Ojciec święty nie pozwala im z drugiej strony załamywać się przed przemocą, a przeciwnie sam, z całą powagą swego wysokiego Majestatu, potępia do granic rozbudzony nacjonalizm i wybujały nadmiernie rasizm, zdając sobie doskonale sprawę, z tego, że takim szczerze zajętym stanowiskiem nie zdoła zjednać zdecydowanego przeciwnika.

We wszystkich ciężkich dla świata chwilach, w chwilach prawdziwych przełomów ważono losy miarą poglądów wielkiego Papieża.

I jeśli w tej właśnie chwili przychodzi nam pisać o zgonie Ojca Świętego Piusa XI, to musimy pilnie baczyć na to, aby bezkrytycznie nie ulec wnioskom, które się same cisną do głowy pod wpływem wydarzeń jakie się rozegrały.

Bo przypomnijmy sobie tylko ostatnie miesiące [1938] roku:

Nad całym światem kłębią się ciężkie chmury. Europa dyszy na wulkanie. Pobrzękiwanie szabelkami przemienia się rychło w łoskot wyprowadzonych na linie graniczne dział, a głuche pomruki powaśnionych narodów zrywają się w najgroźniejszym wołaniu odwetu. Depesze z Berlina, Paryża, Londynu, Rzymu i Pragi brzmią jednoznacznie: Jutro wojna.

W ostatniej godzinie świątynie Pańskie napełniają się wiernymi, którzy błagają Boga o odwrócenie klęski nowego przelewu krwi. Co czyni w tym samym czasie Ojciec święty? W dniu 30 września, w chwili gdy prawdziwym cudem udało się zapobiec wojnie, Papież Pius XI składa publicznie Bogu ofiarę ze swego życia, aby okupić sobą samym upragniony pokój dla świata.

Wydarzenie dla historii chrześcijaństwa i świata niespotykane, najwyższy to objaw ukochania ludzkości - nie przemija też bez dalszego echa. Oto w następnych dniach już, gdy cały świat raduje się triumfem otrzymanego spokoju, Ojciec święty coraz bardziej zapada na zdrowiu, coraz częściej popada w stany zagrażające katastrofą, a wreszcie w przeddzień uroczystości 17-lecia swej koronacji, oddaje swą wielką Duszę Bogu, żegnając świat ostatnim, niedokończonym w znaku Krzyża świętego, błogosławieństwem. Kto potrafi myśleć logicznymi kategoriami, musi dojść do wniosku, że z siebie samego złożona ofiara przyjęta została przez Pana Zastępów, a w świetle tej pewności musi uwierzyć w trwanie okupionego Majestatem Piusa XI, pokoju.

Kto jednak tak logicznymi kategoriami myśleć potrafi, musi sobie i to również uświadomić, że odszedł Człowiek ogromnej wielkości, skoro sam Bóg jego ofiary przyjmuje, skoro sam Ojciec Wszechmogący na jego prośbę błagalną łaskę dla oddanego namiętnościom świata okazał...

W tym też wspaniałym świetle doniosłych faktów grobowiec Piusa XI błyszczeć będzie dla całego chrześcijaństwa przez długie, długie wieki, jako świętość, przed którą największe wielkości tego świata kornie powinny chylić czoła.

Papież pokoju, Papież Polski

[Fot. 1, od góry, pierwsza od lewej] Teresa Ratti z domu Galli, matka papieża.

[od góry, drugi od lewej] Franciszek Ratti, ojciec papieża.

[od dołu, pierwszy od lewej] Kleryk Achilles Ratti w 20 roku życia.

[od dołu, drugi od lewej] Skromny pokój, w którym 31 maja 1857 r. przyszedł na świat Achilles. Obecnie jest tu kaplica.

[na środku] Naczelnik państwa Józef Piłsudski wita msgr. Rattiego w odrodzonej Polsce.

[od góry, drugi od prawej] W 1921 r. Nuncjusz Ratti opuszcza Warszawę mianowany kardynałem i arcybiskupem Mediolanu.

[od góry, pierwszy od prawej] Następca św. Piotra w kilka dni po koronacji jako papież Pius XI.

[od dołu, drugi od prawej] Nuncjusz Apostolski w Polsce.

[od dołu, pierwszy od prawej] Gdy msgr Ratti był prefektem Biblioteki Watykańskiej.

Pius XI

[Fot. 2, po lewej] Na modlitwie po beatyfikacji bł. Marii Mazzarello.

[po prawej u góry] Głos Najwyższego Pasterza na falach eteru słyszał cały świat.

[po prawej u dołu] 25 lipca 1929 r. papież przestał być "Więźniem Watykanu". Niosąc Przenajśw. Sakrament, wziął udział w uroczystej procesji po ulicach Rzymu.

Zmarły Pius XI

[Fot. 3, po lewej] Doczesne szczątki zmarłego papieża w prywatnym apartamencie.

[na środku] Przeprowadzenie zwłok do kapl[icy] Najśw. Sakramentu w Bazylice.

[po prawej] Błogosławieństwo apostolskie z balkonu Bazyliki św. Piotra.

Ostatnie pożegnanie papieża Piusa XI

[Fot. 4, po prawej] Tysiączne tłumy przesunęły się przed zwłokami papieża wystawionymi na widok publiczny w Bazylice.

[po lewej na dole] Krypta, w której złożono zwłoki papieża Piusa XI.