Pani Kluskowa i Antoś Mrówka
Drukuj

Co słychać w wiosce Kaczy Dół?

Pani Kluskowa chciała koniecznie po stępować jak nowoczesna kobieta: chciała koniecznie iść z postępem, z modą. Dlatego miała tylko dwoje dzieci. Ale pani Kluskowa nie poprzestała na tym, bo była kobietą społeczną, więc to dobro, które zdobyła, chciała szerzyć. Toteż wyśmiewała się z każdej kobiety, co miała więcej niż dwoje dzieci, ogłaszała takie kobiety za ciemne, za głupie, za zacofane. W ten sposób doszło do te go, że we wsi Kaczy Dół już innych gospodyń nie było jak tylko z dwojgiem dzieci. "Każdą wieś muszę zamienić w Kaczy Dół" - mawiała pani Kluskowa. "I całą Polskę trzeba zamienić w Kaczy Dół: w Polskę z dwojgiem dzieci. Wtedy dopiero będzie raj! Wówczas zakwitnie postęp! I o nic pani Kluskowa tak się nie martwiła, jak o to, żeby z Polski zrobić Kaczy Dół.

Kto się tylko nie poddał?

W całym Kaczym Dole tylko jeden 25-letni Antoś Mrówka opierał się dotychczas propagandzie pani Kluskowej. Wpływowi Antosia ulegała jego siostra, 20-letnia Hania. We dwoje więc tworzyli "ruch oporu" przeciw pani Kluska. Gospodarzyli się sami na półośmiu morgach, bo rodziców i rodzeństwo pozabijali im Niemcy. Cóż, kiedy Antoś i Hanka nie mogli udowodnić namacalnie pani Kluskowej, że się z nią nie zgadzają, bo jeszcze ani Antoś. ani Hania nie weszli w związki małżeńskie. A tymczasem pani Kluskowa ostrzyła ząbki właśnie na Antosia: chciała, żeby został jej zięciem. Dlatego też często, niby to do Hanki, zaglądała do domu Antosia to jedna, to druga Kluskówna. I pewnie dla tego samego wpadła dziś niby za jakimś interesem sama pani Kluska. No i w swoje dudy zaraz zaczęła dąć, mianowicie: że postęp polega na tym żeby mieć jak najmniej dzieci.

- Kochana sąsiadko! - mówił Antoś - a jak już wszystkie małżeństwa będą miały po dwoje dzieci, to pewnie będzie pani namawiała, żeby mieć po jednym dziecku?

- A jakże tak! - przyklasnęła.

- Gdy zaś wszystkie małżeństwa będą już miały po jednym dziecku, to chyba pani zaprojektuje, żeby wcale nie mieć dzieci, bo według pani: im mniej dzieci, tym większy postęp?

- A wiesz, Antoś, że na to wychodzi! - zawołała pani Kluskowa.

- Ha, ha, ha, ha! - śmiał się Mrówka. -, Toż przecież wtedy Polska wymrze, bo nikt po nas nie zostanie. Kaczy Dół będzie pusty, i go zajmie jakiś nowy Hitler... bez jednego wystrzału. A czy pani wie, ze już teraz w Polsce dwa razy tyle ludzi umiera, co się rodzi? Czy pani w ogóle o tym wszystkim myślała?

- A wiesz, nie myślałam! Bo wszyscy ludzie postępowi mówią, żeby nie mieć dzieci, ale nic nie mówią, co wtedy się stanie z Polską.

- Czy chociaż, sąsiadka, myślała o tym, ile trzeba mieć dzieci? Ile na przykład trzeba, żeby każde małżeństwo miało dzieci, aby ludność w Polsce utrzymywała się w tej samej liczbie? Ale przecież my nie możemy mieć stale tylko tylu ludzi, co obecnie, bo otaczające Polskę państwa mają 10 razy więcej ludzi od nas, i jeżeli my będziemy mieli mało ludzi, to Polska będzie wśród tych państw tylko popychadłem. Czy więc pani myślała, ile trzeba, żeby każde małżeństwo polskie miało dzieci, aby Polska nie była popychadłem? Czy pani rozumie, że mnie nie chodzi o to, ile jest wygodnie mieć dzieci, bo najwygodniej jest wcale nie mieć dzieci, ale mnie chodzi o to: ile trzeba mieć dzieci?

Kpi, czy nie kpi?

- A czy pani myślała - pytał dalej Mrówka - co by to było w Polsce, gdyby każde małżeństwo nazywało się Kluska i miewało tylko po dwie Kluski: to znaczy po dwoje dzieci?

- Chyba kpisz ze mnie, Antosi - syknęła ze złością. I może trzasłaby drzwiami i wyszła sobie, gdyby jej nie zależało na Mrówce.

- Tak myślę - mówił Antoś z powagą - że gdyby każdy pracownik dostawał tylko po dwie kluski na talerzu, to z głodu by umarł. Nawet pies by z głodu zdechł. I tak samo zginie naród z dwojgiem dzieci. Właśnie miesiąc temu był u nas młody agronom inżynier Kocur i nam wytłumaczył (było u nas wtedy trochę młodzieży), że nauka statystyki mówi, iż z każdego tysiąca ludzi, którzy w małżeństwie miewają tylko po dwoje dzieci, pozostanie po 60ciu latach 386 ludzi, a po 150 ciu latach... tylko 92 ludzi. I cóż pani na to, pani Kluskowa?

Pani wcale nie jest kobietą postępową, ale zacofaną, bo pani nie myśli krytycznie, tylko jak owca uwierzyła pani na ślepo w "zabobon dwojga dzieci".

Co pani zrobiła z "tamtymi" dziećmi?

Nie mogło się to wszystko od razu pomieścić w głowie pani Kluskowej. Ale nie milczała ona nigdy długo, a czupurna była, więc zaatakowała Antoniego:

- A czy ja to jestem ciemna baba, żebym miała dziesięcioro dzieci? 1

- Ja jednak słyszałem, że pani miała grubo więcej dzieci niż dziesięcioro. Ale co pani zrobiła, że się one nie urodziły? - pytał powoli Mrówka, zaglądając sąsiadce do sumienia.

- Mam tylko dwie córki, ale za to je dobrze wychowałam! - wrzasnęła pani Kluskowa.

- A jak pani "tamte" dzieci wychowała?

- Jakie "tamte"?

-"Tamte", którym pani nie pozwoliła przyjść na świat? Jak o "tamte" dzieci -pani dbała? Na którym cmentarzu są pochowane? W którym dole kloacznym leżą? Które psy pożarły ich ciałka? To nie sztuka mieć dwoje dzieci, a resztę pozabijać!

Rozumiem: trafiają się kobiety bezpłodne i małopłodne. Ale czy pani sądzi, że ja nie wiem, co zazwyczaj robią tak zwane "postępowe" kobiety, że mają tylko dwoje dzieci? I dlatego ja się brzydzę takimi kobietami. I nie chcę żony z takiego domu, gdzie jest dwoje dzieci. Bo pani córka, jako moja przyszła żona, tak samo zabijałaby moje dzieci, jak jej matka to czyniła, i w dodatku wymagałaby ode mnie innych paskudztw, hańbiących normalnego mężczyznę.

Widzi pani, postęp polega na tym, żeby myśleć. Myśl, to potęga! Nowoczesny postępowy chłop musi dużo myśleć, bo kto nie myśli, ten jak bydlę robi wszystko, co mu wmawia lada naganiacz, nawet własne dzieci będzie takie bydlę zabijało w naiwnym przekonaniu, że to postęp.

Majątek za zabite dzieci

Pani Kluskowa skamieniała. Żaden mężczyzna tak do niej nie mówił. A tymczasem Antoś grzmiał dalej:

- Ja wiem, że pani zgromadziła majątek dla córek. Ale to nie jest tak zgromadzony majątek, jak to kiedyś robili majątki chłopscy rodzice. Na tym pani majątku ... jest krew "tamtych" dzieci. Za cenę morderstw dokonanych na własnych dzieciach i za cenę innych obrzydliwości dostaną pani córki większy posag. Nie przyniósłby więc mi on błogosławieństwa Bożego. A poza tym każdy kto się żeni, chce wejść w dobrą rodzinę. Lecz cóż mi to za dobra rodzina, gdzie dwie córki pięknie się prezentują, ale ich braciszkowie i siostrzyczki zostali uśmierceni na życzenie rodzonej matki! W dodatku córki to samo będą dalej robiły. Przecież to rodzina zbrodniarzy i wynaturzeńców! Co za honor wchodzić w taką plugawą rodzinę!

Droga sąsiadko, ja chcę mieć więcej niż dwoje dzieci. Ja chcę prowadzić życie czyste ze swą przyszłą żoną. Dlatego, gdy przyjdzie taki czas, że nie będzie wskazane, by Bóg nam dał nowe dziecko, wstrzymamy się od pożycia, a nie za po mocą ohydnych środków. Ja takiej szukam żony.

Jak się dziś żenić?

- Widzi, pani Kluskowa - tłumaczył Antoś. - Dawniej były inne czasy i dziś inne. Dawniej ukryte pożycie małżonków było wszędzie jednakowe: każdy żył jak Bóg przykazał i miał dzieci tyle, ile Bóg dał. Ale teraz ludzie liczą wszystko. I liczą ile mieć dzieci. Mamy czasy świadomego ojcostwa i świadomego macierzyństwa. Dlatego dziś gdy mi się panna podoba. to naprzód muszę się upewnić, czy moja przyszła żona będzie chciała mieć dzieci i ile tych dzieci, oraz co ona będzie robiła, gdy nie będzie wskazane, by miała potomstwo. Jeżeli ma mi wtedy zabijać dzieci lub hańbić pożycie środkami przeciwmacierzyńskimi to dziękuję za taką pannę, choćby była najbogatsza, wykształcona, pracowita i największa elegantka. Bo to będzie żywa trumna, która będzie rodziła trupy.

Nadszedł czas, że synowie porządnych rodzin muszą się żenić z córkami z porządnych rodzin, natomiast córki ze zbójeckich rodzin, mordujących własne dzieci, muszą się żenić z synami z takichże zbójeckich rodzin. Porządni ludzie osobno i dzieciobójcy - neomaltuzjanie - niechluje osobno. Taki nadszedł czas. Higiena musi być! Z jednej strony Polska wymierająca, z drugiej - Polska żywa. Pani należy do Polski wymierającej, ja - do żywej!