Znana w Krakowie artystka-malarka p. M. Janoszanka, ofiarowała niedawno do kościoła św. Anny swoją pracę: obraz Błogosławionej Teresy od Dzieciątka Jezus, zakonnicy Karmelitanek bosych. I stała się rzecz dziwna. Do obrazu zaczęli schodzić się ludzie różnych stanów i wieku, różnych zapatrywań i poglądów. Przychodzą starzy i młodzi, i zdrowi i chorzy, nieszczęśliwi i bardzo szczęśliwi, życiem udręczeni i inni od życia bogato uposaże ń. Idą i modlą się i zawieszają wota i zasypują ten ołtarz kwiatami i ozłacają swymi sercami, które składają do stóp tej niezwyczajnej, młodej Świętej.
I cóż za powód tej ciągłej procesji ludzi do obrazu tego, tych niemilknących modłów i westchnień gorących. Co za Święta tak hojnie od Boga udarowana? Francuzka z rodu, lat mając 15, wstąpiła do zakonu w Lisieux we Francji, a już po 8 latach, mając lat 23, powołał ją Pan Bóg do siebie. Widocznie była tylko pożyczona ziemi.
I czy może już za życia czyniła cudów wiele, czy może uzdrawiała chorych, wskrzeszała umarłych? Nie. Ona tylko gorąco kochała Boga i swym życiem młodem, ofiarnym i obowiązków wypełnianiem chwaliła Go. Przed półtora rokiem została ogłoszona Błogosławioną, a maju tego roku (1925) ma już być kanonizowaną. Widocznie wybrał Ją Bóg na te czasy nasze, ażeby właśnie przez Nią ludzie otrzymywali łaski nadzwyczajne. W każdej chwili dnia Jej obraz jest otoczony przez ludzi, wpatrzonych w te cudne rysy - aż do zapamiętania.