Jak donosiliśmy już w "Rycerzu" w numerach z marca i z września [1933] roku, str. 71-75 i 267-269, objawiła się Matka Boża dzieciom we wsi Beauraing, w diecezji Namur (półn. Belgia). Objawienia trwały od 29 listopada 1932 do 3 stycznia 1933 r. i było ich trzydzieści trzy w różnych odstępach czasu. Wspomnieliśmy o paru ważniejszych uzdrowieniach i o Tilmanie Komie. Była to dopiero pierwsza część wypadków, jeszcze mało znana, nieprzedyskutowana publicznie, cicha i spokojna - ale może najmilsza dla czcicieli Maryi. Druga część objawień, trwająca od 11 lipca do 15 sierpnia 1933 r. to niesłychany wylew uczucia i pobożności względem Matki Najświętszej. Wystarczy na razie wspomnieć, że w dzień Matki Bożej Śnieżnej (5 sierpnia) było w Beauraing ponad dwieście tysięcy pielgrzymów. W ciągu tych objawień było bardzo dużo uzdrowień i nawróceń. Uzdrowienia trwają bez przerwy aż do dnia dzisiejszego, co zwróciło uwagę episkopatu belgijskiego, który wydał odezwę do kapłanów (30 X [19]33), w celu zbadania nadzwyczajnych wypadków w Beauraing i odizolowania ich od wszystkich innych mniej lub więcej wątpliwych, zaszłych w Belgii w ostatnich miesiącach.
Postanowiliśmy przeto umieścić w "Rycerzu" serię artykułów o tych objawieniach, by bliżej z nimi zapoznać Czytelników. Równocześnie jednak oświadczamy, że żadnego sądu o nich nie wydajemy, czekając na orzeczenie Kościoła, i że zgodnie z żądaniem listu biskupiego - opis tych dziwnych wypadków jest tylko wyrazem opinii własnej autora.
Uzdrowienie Tilmana
Tilman Kom (Come) ma 58 lat i pochodzi z sioła Pontorij (Pontaury), należącego do gminy Mettel. Do grudnia 1932 roku pracował w fabryce. Z powodu choroby kręgosłupa został jednak z pracy zwolniony. Z początkiem marca choroba wzmogła się do tego stopnia, że Tilman nie mógł się wcale poruszać i zupełnie już nie opuszczał fotelu. Choroba była przewlekła i bez nadziei wyzdrowienia. Chory jednak pragnął zdrowia, bo chciał pracować dla swej ubogiej rodziny. Usłyszawszy o objawieniach się Matki Bożej dzieciom w Beauraing, od pierwszej chwili zapłonął silną nadzieją, że Maryja ulituje się nad jego cierpieniami i przywróci mu zdrowie, skoro tylko uda się do Beauraing i pomodli przed Jej grotą. Sposobność jednak nie nadarzała się łatwo, bo każdy ruch i każdy wstrząs sprawiał choremu nieznośne boleści. Zresztą i lekarz był przeciwny podróży. Dopiero w czerwcu 1933 r. przyjaciel chorego Marszan (Marchand) przyrzekł zawieść go autem do Beauraing.
Rano 11 czerwca ubrano chorego, opatulono poduszkami i auto z rozpompowanymi oponami ruszyło powoli, wybierając najlepsze drogi, by uniknąć wstrząsów. Po parogodzinnej jeździe przebyto 47 km i zatrzymano się przed cudowną grotą.
Wysadzono chorego. Był tak wymęczony, że nie mógł się utrzymać na nogach. Podtrzymywano go. Modlił się gorąco, wpatrzony w skałę. Prosił o zdrowie. Skutku jednak swej modlitwy nie czuł.
Po upływie pewnego czasu postanowiono wracać. A zatem znów uciążliwa droga powrotna po bezskutecznej pielgrzymce i modłach. Chory jeszcze ostatni raz zwrócił żałosny wzrok w stronę groty. I w tej chwili zbladł, zamknął oczy i zemdlał, padając w tył na ręce swego syna. Żona zaczęła jęczeć: "Umiera, umiera". Umierający jednak otworzył oczy. Jakiś wstrząs przebiegł jego ciało. Równocześnie zobaczył przed sobą w powietrzu postać Matki Bożej, Która mu powiedziała, że go uzdrowiła, i kazała mu przyjść jutro. Jak szalony z radości, zaczął krzyczeć: "O, dziękuję, dobra Matko Boża, dziękuję. Puśćcie mnie, jestem uzdrowiony". I pobiegł przez wieś do kościoła wymachując rękami, schylając się i zbierając kamienie po drodze, by się upewnić, że naprawdę nic mu już nie dolega. -
Do domu wrócił najprostszą drogą, a auto pędziło całą siłą po kamienistych drogach belgijskich. Uzdrowiony czuł się wcale dobrze. Wieczorem poszedł ukosić trawy, by się jeszcze raz upewnić o swoim zdrowiu. Zupełnie tak, jak człowiek nieszczęśliwy własnym oczom nie chce wierzyć, że nagle spotkało go wielkie szczęście. -
Nazajutrz
Następnego dnia, w poniedziałek rano uzdrowiony Tilman wstał o wpół do piątej i poszedł pieszo na stację w Mettel, oddaloną o 3 [i pół] km od jego wioski. Wsiadł do pociągu idącego w stronę Beauraing o godz. 5:30 rano. Gdy przybył do cudownego miejsca, udał się najpierw do kościoła, gdzie przystąpił do Komunii Św[iętej], następnie poszedł do kaplicy sióstr, a wreszcie ukląkł przed grotą.
Podczas modlitwy ukazała mu się postać ubrana w śnieżną biel niebieską szarfą przepasana, i rzekła: "Przyszłam tutaj na chwałę Belgii, by ochronić tę ziemię przed zaborcą. Spieszcie się". Postać znikła! Podczas wizji głowa uzdrowionego Tilmana podniesiona była w górę, jakby postać znajdowała się pięć metrów ponad ziemią - ręka wzniesiona w górę - twarz trupio blada.
Gdy Tilman przyszedł do siebie, twarz jego stała się żółta, jak u trupa, albo jak po jakimś strasznym wypadku.
Widok był wzruszający. - Lekarze zabrali natychmiast Tilmana i badali długo.
Późniejsze objawienia
Piętnastego czerwca przyjechał Tilman znowu do Beauraing i udał się na miejsce objawień. Wśród rozmodlonego tłumu klęczały i dzieci z Beauraing, którym się dawniej objawiła Matka Boża. Podczas pierwszego dziesiątka Różańca Tilman zobaczył znowu Matkę Bożą. Na jego prośbę o wyjaśnienie zdania "spieszcie się", postać nie odpowiedziała nic. Tilman zapytał wtedy, czego Matka Boża żąda. Otrzymał odpowiedź: "Kaplicy, wielkiej kaplicy".
Później znowu pytanie Tilmana: "Matko Boża, powiedz nam, jak mamy Cię nazywać!" Zamiast odpowiedzi zobaczył u pasa cudownej postaci zwisającą niebieską wstęgę, a na niej od góry do dołu stopniowo ukazujący się, jakby niewidzialną ręką pisany napis: "Notre Dame de Böring" - "Matka Boża z Beauraing".
Widzenie znikło.
Lekarze zabrali Tilmana do refektarza sióstr, gdzie go poddali długim i nużącym badaniom.
W niedzielę dnia 18 czerwca nowe objawienie. Matka Boża, składając ręce jak do modlitwy, powiedziała: "Módlcie się".
Jest to najczęstsze zdanie, powtarzające się we wszystkich objawieniach w Beauraing.
"Módlcie się za grzeszników".
"Módlcie się", "Módlcie się dużo",
"Módlcie się zawsze". -
W następną niedzielę (25 VI) Matka Boża powiedziała w objawieniu: "Ja z wami będę zawsze i wszędzie. Przyjdźcie w pielgrzymce 5 VIII [19]33. Ja będę tutaj".
Dziewiątego lipca było już ósme z rzędu objawienie. Tilman pyta w ekstazie podniesionym głosem:
"Matko Boża z Beauraing, dlaczego tak zawsze spoglądasz na ziemię?"
Matka Boża odpowiedziała smutnym głosem: "Szukam zbłąkanych dusz".
Trzynastego lipca Tilman prosi w zachwyceniu o przekonywujący dowód dla niewierzących lub powątpiewających w rzeczywistość objawień. "Dowody? Ja wam je daję przecież codziennie" - odpowiada Matka Boża.
O tych dowodach, polegających na uzdrowieniach i nawróceniach, opowiem w następnym liście. Jest ich już nie mało. Sprawiły one, że od dwudziestego czerwca Beauraing jest świadkiem najwyższej manifestacji uczuć religijnych. Prawie nieprzejrzane tłumy otaczają grotę i park. Liczba pielgrzymów w niedzielę dochodzi do 50.000 ludzi. Pielgrzymi przybywają ze wszystkich zakątków kraju i z zagranicy, prowadząc lub przynosząc ze sobą chorych, sparaliżowanych, niemych i ślepych - wszelką nędzę ludzką.