O brak uświadomienia katolickiego rozbijają się wszelkie wysiłki Kościoła. Na gruzach szczątków wiedzy, jaka przeciętny katolik przynajmniej posiadać powinien, zbudowali swoje szańce wrogowie religii i - tryumfują.
Nie znamy podstaw Wiary św. Na obradach, odbytych ostatnio w Warszawie pod nazwą "Dni społeczne", poświęconych wychowaniu katolickiemu, odkryto polską rzeczywistość katolicką: brak uświadomienia, często nawet elementarnego; domagano się katechizmu dla rodzin katolickich.
O Bogu za mało wiemy. Bóg dla wielu jest obcy. Nie żyjemy z Nim - nie utrzymujemy z Nim ściślejszego kontaktu w naszych pracach.
Nauka odkupienia jest przez wielu spośród nas niezrozumiana. Patrzymy wzrokiem przymglonym na krzyż.
Serce nasze nie porusza się żywiej w obecności Jezusa Eucharystycznego. Nie rozumiemy - zdajemy się wątpić.
Spowiedź - toż to kamień obrazy dla wielu. Chętnie słuchamy różnych niedorzeczności na ten temat.
Nauka katolicka jest bogata w treść - trzeba zawsze całe życic ją pogłębiać.
Tymczasem, jeszcze raz zaznaczam, znacznemu ogółowi członków Kościoła obce jest to przecudowne wejrzenie na Boga - i płynący stąd spokój.
Historia Kościoła znana jest nielicznym.
SMUTNE NASTĘPSTWA
Dogmaty nie odbiegają swoją treścią od naszego życia. Dogmat i życie, to jedna prawda. Innymi słowy, kto wierzy w Boga - zachowuje Jego przepisy; stara się zrozumieć drogi, jakimi Bóg nas prowadzi.
Odkupienie jeszcze więcej zbliża nas do Stwórcy - najlepszego Ojca. Nieświadomość tych prawd, nieświadomość pod względem intelektualnym - tradycyjnie zresztą uznajemy te prawdy za naszymi Ojcami - mści się na naszym życiu.
Dzisiejsze życie nasuwa nam wiele obaw, wątpliwości - prowadzi do rozpaczy.
Objawy życia społecznego słusznie odnosimy do Boga, jako ostatecznej przyczyny. Ale tu właśnie popełniamy błąd - nielogiczność, nie domyślając się tego.
- O ile Bóg jest dobry, przypominamy sobie w chwilach ciężkich przeżyć dawno wyuczoną, a nie zrozumiałą formułką - to dlaczego cierpię?
- Bóg nie troszczy się o mnie.
Zapominamy, czy nie wiemy, że Bóg - Ojciec uposażył nas obficie, zostawił nam skarby.
Cóż Bóg winien, że ludzie, zamiast być dla siebie braćmi, ostrzą na siebie zęby, że nie rozumieją się wzajemnie, że krew strumieniami się leje, że jedni za dużo mają, inni nędzę cierpią?
Bóg żąda od nas sprawiedliwości, miłości, dał nam specjalne przykazanie: Będziesz miłował... bliźniego jak siebie samego.
Żeby zmusić nas do wydobycia ze swego serca choć iskrę zrozumienia dla nędzy drugich, do wyjścia ze skorupy miłości własnej, Bóg grozi nawet wielkimi karami tym, którzy zapominają o prawie miłości bliźniego.
Mamy wolną wolę - od nas założy dobrobyt, szczęście - raj, że użyję modnego dzisiaj określenia.
Inni, którzy nie stracili jeszcze wiary, zwracają ostrze zarzutów w stronę Kościoła.
Nie znając historii Kościoła, łatwo dają się pochwycić na przynętę podaną przez komunistów, głoszących wyzysk Kościoła. Kościół trzyma z bogaczami, pomija olbrzymie masy biednych robotników.
Czy Kościołowi obojętna była nędza rzesz robotniczych - na to odpowie historia.
Kościół wyzwolił człowieka z upodlenia, w jakie wtrąciło go niewolnictwo.
Opieką otoczył cechy, zabezpieczająco pracę rzemieślnikom.
Kościół Katolicki wydaje dekrety potępiająco nieuczciwość bogatych.
Z rozwojem ruchu robotniczego - Kościół normuje współżycie między pracodawcami a pracobiorcami.
Robotnicy i pracodawcy powinni dzisiaj zapoznać się dokładnie z następującymi encyklikami papieskimi:
Rerum novarum Leona XIII, Quadragesimo anno i Divini Redemptoris Piusa XI.
Historia Kościoła wyświetla prace zakonów i stowarzyszeń religijnych dla dobra społeczeństwa.
Mury Kościoła w naświetleniu dziejów i dnia dzisiejszego nie są tak ponure, jak sobie wyobrażamy. Przyczyny klęsk w życiu społeczno-gospodarczym należy szukać poza Kościołem, poza życiem religijnym:
Przecież, o ile odbiegliśmy od Kościoła, nie żyjemy według jego wskazań:- nie możemy mieć do niego niewłaściwych pretensji.
Gdyby życie nasze podlegało prawom rozwoju nakreślonego przez Kościół, innymi słowy, gdyby wszyscy, ale to wszyscy ochrzczeni w Kościele Katolickim byli rzeczywiście Katolikami - wówczas katoliccy, fabrykanci kierowaliby się miłością do rzesz robotniczych; ruch robotniczy byłby oparty na encyklikach papieży. Stosunki gospodarcze uległyby wielkim zmianom.
Wiele innych zagadnień wymaga odpowiedniego ujęcia. W zakresie tego artykułu leży tylko nastawienie naszych umysłów na badanie różnych objawów naszego życia w świetle nauki katolickiej.
Z naszej nieświadomości korzystają wrogowie. Zwyciężają. Zapełniają swoją kieszeń - im o to tylko chodzi.
NASZ OBOWIĄZEK
Każdy członek Milicji Niepokalanej będzie pogłębiał swoją wiedzę: przez lekturę katechizmu, czytanie książek i pism katolickich.
Przez odczyty, pogadanki i okolicznościową rozmowę uświadamiać będzie ogół ludności. Słowem drukowanym posłuży się w tej sprawie, jako bardzo pomocnym środkiem.
ŚLADAMI NIEPOKALANEJ
Wiernymi Chrystusowi za Jego życia pozostali tylko ci, którzy rozumieli Pismo Św[ięte], pojęli w dostępny dla siebie sposób tajemnicę Wcielenia. Zrozumiała to szczególniej Matka Najświętsza.
Mimo nędzy panującej w Jej ubogim domku, wierzy w Chrystusa, który zresztą nie występuje jako Bóg Cudotwórca.
Mimo cierpień Jezusa i swoich wierzy w Jego boskość. Nie słucha skłóconych wrzasków ulicznych wołających: Czarta ma w sobie. Ukrzyżuj Go!
Mimo tę okropną tragedię krzyżową - śmierć Jezusa - wierzy, że Zmartwychwstanie, jak powiedział.
Maryja była, głęboko uświadomiona. Z tej świadomości płynęła Jej cudowna równowaga duchowa. Takiej świadomości wymaga od nas życie.