O. Rafał Chyliński świątobliwy żołnierz - zakonnik

Niepokalana Dziewica nie tylko osłaniała swoim ryngrafem pierś rycerzy polskich przed pociskami nieprzyjaciół, lecz niemniej i serca ich wzmacniała w zaszczytnej służbie Boga i Ojczyzny. W szkole życia pod opieką niebiańskiej hetmanki żołnierz polski wzrastał na bohatera, zadziwiając świat swymi czynami rycerskimi i szczerą pobożnością. Z tej szkoły wyrósł Czcigodny O. Rafał Chyliński.

Umarł on wprawdzie jako zakonnik-franciszkanin, ale przez długie lata służył w wojsku, brał czynny udział w wojnie króla Leszczyńskiego, reformatora i obrońcy upadającej Polski z Augustem III Sasem. Tak służba wojskowa, jak szczególnie wojna i to wojna domowa nie sprzyjają rozwojowi życia wewnętrznego. Żeby w żołnierskim stanie żyć życiem Bożym, życiem łaski, trzeba być nadzwyczaj mężnym, trzeba duszę uzbroić w siłę i moc woli, trzeba mieć wiarę czynną i niezłomną. Świątobliwy o. Rafał był właśnie takim żołnierzem.

Pogodny, wesoły, powszechnie lubiany towarzysz broni - ale przy tym niezłomny w swych zasadach, wpatrzony w swój cel: chwalę Bożą i wieczne szczęście. Wśród ciągłych walk serce jego nie skamieniało, nie stało się nieczule na ból i cierpienie. Wprost przeciwnie! Wyrobił w sobie cnotę bohaterskiego poświęcenia się dla biednych, nieszczęśliwych, a szczególnie dla chorych. Później już jako kapłan, był aniołem, pocieszycielem, dla wielu chorych, zwłaszcza podczas zarazy jedynym lekarzem, bardzo często jedynym też człowiekiem, który ich pielęgnował.

O. Rafał Chyliński zachował duszę czystą, nieskalaną i coraz wyżej wzbijał się na drodze ku świętości. Mimo to nie zdradził jakie wartości posiadał w swej duszy, była to jakby perła ukryta przed okiem ludzkim. Dlatego to wielkie zdziwienie wywołała wśród towarzyszy Chylińskiego wiadomość o jego nagłym wyjeździe i wstąpieniu do zakonu. Przyjeżdżają więc do Krakowa, do klasztoru oo. Franciszkanów i proszą Chylińskiego, by wrócił do wojska, obiecują mu wysokie stopnie i kuszą widmem sławy. Nie wiedzieli, że on pozostał i nadal żołnierzem, bo zakon jest też wojskiem, tylko o innym charakterze, zapomnieli chyba o jego męstwie i sile woli.

Nie uległ. Został w zakonie, przyjął święcenia kapłańskie i zaczął nową wojnę, wyruszył na nowy front, front walki od wieków trwającej, walki o dusze ludzkie.

Tutaj też, w zakonie, dusza jego osiągnęła szczyty świętości, a sława jego życia rozeszła się szeroko po Polsce. Gdy umarł, cała Polska starała się o jego beatyfikację. Król Stanisław August Poniatowski, sejm i biskupi wysyłają do papieża prośby o wyniesienie go na ołtarze, a sam Bóg bardzo licznymi łaskami, jakich udzielał za [235]jego wstawiennictwem, potwierdzał świętość sługi swego. Rozbiór i niewola Polski przerwały proces beatyfikacyjny, ale cześć, jaką otaczano o. Rafała, do dziś dnia jest żywa i gorąca. Zwłoki jego, zachowane niezepsute do dnia dzisiejszego, otoczone czcią powszechną spoczywają w podziemnej krypcie kościoła w Łagiewnikach pod Łodzią, a wierni opowiadają o wielu łaskach otrzymanych za jego wstawiennictwem.

W r. 1941 będziemy obchodzili 200-letnią rocznicę jego śmierci. Módlmy się, byśmy go wtedy mogli czcić już jako błogosławionego. Nasz żołnierz znalazłby w o. Rafale swojego protektora, opiekuna w niebie i wzór życia prawdziwie religijnego.

tytuł: Świątobliwy żołnierz - zakonnik