Ludzie rozsądni, zawierając znajomość, z której powstaną pewne zobowiązania, starają się poznać wzajemnie nie tylko swoje zewnętrzne oznaki ale także swoje charaktery.
Jeśli przyjdzie do nas ktoś nieznajomy, to przede wszystkim dowiadujemy się:
1) kto on jest i skąd,
2) co chce od nas, lub co nam daje,
3) jaką korzyść odniesie z tego on, my i społeczeństwo? Nie inaczej postępować należy z Towarzystwem, Związkiem czy Wyznaniem.
Wprawdzie kościół narodowy, jako nieznajomy przybysz, sam się nam przedstawił w swoim pisemku "Polska Odrodzona" kto jest, skąd przybył i co chce dla siebie, a co daje narodowi, ale nie powiedział nam, kto go posłał, co daje duszy naszej, a co chce od niej.
Wobec takiego niedokładnego przedstawienia się obcego, musimy jego oświadczyny sami uzupełnić i rozważnie je rozpatrzeć.
A zatem:
1) Któż to jest kościół narodowy i skąd przychodzi?
W pierwszym numerze "Polska Odrodzona" powiedziano nam, że kościół narodowy jest "ideą nową, a raczej nie tyle nową, ile zlekceważoną niegdyś i zaniedbaną... przez Polaków", że jest "dalszym ciągiem usiłowań Ostrorogów, Rejów, Modrzewskich, Stasziców, Kołłątajów, Towiańskich, Mickiewiczów i Słowackich" - a przychodzi z Ameryki.
Przedstawienie dosyć proste, a okraszone tylu nazwiskami, nawet ładne.
I może... Gdybyśmy byli trochę głusi i tej głuchoty wstydzili się wobec nieznajomego, rekomendacja nazwisk Mickiewiczów i Słowackich spowodowałaby u niektórych poczytanie go za "swojego". Ale niestety, żyjemy w Polsce, w której nie ma takiego stuku maszyn fabrycznych, jak w Ameryce, toteż słyszymy dobrze i rozróżniamy każde nazwisko. Rej, Modrzewski, Towiański. - Znamy ich. Wiemy, co chcieli, a czego nie otrzymali. Wyjątkiem był tylko współczesny Modrzewskiemu ks. Orzechowski, który chciał się koniecznie ożenić - no i tego dzieła dokonał. Nie wiemy jednak nic o tym, by ci ludzie mieli moc i władzę ustanawiać lub formować Kościół Boży, jak ją ma Chrystus.
A jakąż to była idea i usiłowania Modrzewskich, Rejów i Towiańskich, którą naród polski zlekceważył i odrzucił, a które znowu podejmuje u nas kościół narodowy, względnie p. Hodur?
Otóż wynalezienie jakiegoś średniego fundamentu, jakiejś pośredniej wiary między katolickim i luter[ań]skim wyznaniem, aby zatrzeć istniejące różnice i pomieszać prawdę z fałszem. Obecnie - jak to wynika z pism "badaczy pisma św[iętego]" i z pism "kościoła narodowego" - p. Hodur rozszerzył tę ideę i wynalazł pośrednią wiarę dla żydów, lutrów no i dla swoich "katolików".
Czytamy bowiem w broszurce "badaczy pisma św[iętego]", że "w listopadzie 1917 r. zebrali się w hali Carnegie w New Yorku duchowni żydowskiego, protestanckiego i "katolickiego" (oczywiście katolicyzmu narodowego) wyznania, aby omówić podstawy do wspólnego postępowania". - Oświadczenie ich, jakie ukazało się w biuletynie, wydanym w styczniu 1920 r., powiada: "Wierzymy, że czas na takie wspólne działanie części zjednoczonego protestantyzmu, ażeby nie próbując rozwiązywać zagadnień, wynikających z rozbieżnego, a sumiennie utrzymywanego punktu zapatrywania na sprawy, doktryny i zasady - kościoły były gotowe na wspólny program działania".
Do tych duchownych żydowskich przyłączyli się także przez swe oświadczenie duchowni baptystów, kongregacjonalistów, prezbiterianów, episkopalistów i metodystów.
Współsekretarz tego ruchu dr J. Campbell White oświadczył, "że do przeprowadzenia nowego programu sfederowanych (żydów i sekciarzy) - potrzeba 100.000 nowo zatrudnionych kierowników w ciągu następnych 5 lat. Na pokrycie kosztów przeprowadzenia tego programu trzeba będzie wydać w 1920 r. 250.000 do 300.000 dolarów, które projektuje zebrać w tygodniu pomiędzy 25 kwietnia a 2 maja. Jedna trzecia część tych pieniędzy obróconą będzie na wykształcenie, druga trzecia na amerykanizację i ostatnia trzecia na to, by dotrzeć do milionów ludzi «niechrześcijańskiego» świata".
Jak z tych cytat[ów] widzimy, to zamarła w XVI wieku na ziemiach Polski idea Modrzewskiego, Reja itd., wybujała obecnie na podatniejszym dla siebie gruncie amerykańskim, którego chce się ją[która chce się] zaszczepić ponownie na ziemi naszej.
Ale czy ta idea jest wykonalną? Czy żydowsko-luterską reformę??!! wiary katolickiej przyjmie polskie społeczeństwo katolickie?
Nie, absolutnie nie.
Polacy katolicy, mając prawdziwe światło wiary św[iętej], wiedzą dobrze, co jest Kościół; znają jego posłannictwo i naukę. Mają też zawsze na pamięci słowa Zbawcy i Twórcy Kościoła św[iętego] - Jezusa Chrystusa, o fałszywych prorokach i zwodzicielach. Czytają i dziś te upomnienia Chrystusa do początkującego Kościoła, zapisane przez św. Jana Apostoła: "Nie włożę na was innego brzemienia, wszakże to, co macie, trzymajcie aż przyjdę" (Ap 2,24.25). "Pamiętaj tedy jakoś wziął i słyszał, a chowaj" (Ap 3,3). "Oto idę rychło: trzymaj co masz, aby żaden nie wziął korony twojej" (Ap 3,11). Żeś zachował słowo cierpliwości mojej, a ja ciebie zachowam od godziny pokuszenia, która przyjść ma na wszystek świat, kusić mieszkające na ziemi" (Ap 3,10).
Toteż Kościół katolicki trzyma wiernie, co wziął od Chrystusa przez Jego Apostołów i następców, i będzie trzymał aż do przyjścia Jego. Z żadnymi żydami i lutrami o naukę Chrystusa Pana umawiać się nie potrzebuje, bo ma ją całą sobie przekazaną. Jeśli Hodur, Huszna[Andrrzej Huszno], Tomaszewski i inni klerycy, powyrzucani z katolickiego seminarium duchownego, chcą się uczyć nauki Chrystusa Pana u żydów i ich przyjaciół, to niech się uczą i jak Judasz pomagają im w ich dziele. Ale niechaj bezczelnie od tej chwili, kiedy sprzedali Chrystusa, nie nazywają się Jego uczniami. Niech nie bałamucą biednych nieświadomych ludzi, że ich kościół narodowy jest kościołem katolickim, tj. powszechnym, Chrystusowym. Kościół katolicki bowiem musi przede wszystkim (między innymi warunkami) wykazać, że pochodzi od Apostołów.
Biskup rzymskiego Kościoła wymienia wszystkich swoich poprzednich biskupów aż do Apostoła Piotra, który wziął ten urząd od Chrystusa Pana.
Niechże p. biskup Hodur wykaże swoich poprzedników biskupów w jego kościele narodowym aż do któregoś z Apostołów Chrystusa, a wtedy przypuścimy, że jego kościół narodowy ma coś z nauki Chrystusowej.
Co! Nie potrafi tego zrobić? - Dlaczego?
Bo biskup Hodur jest dopiero pierwszym biskupem takiego kościoła, a pomazał go podobno jakiś starowierca z Holandii.
Chyba sami "prycersy" (tak nazywają w Ameryce duchownych tego kościoła narodowego) przyznają, że Kościół jest dziełem Bożym dla zbawienia ludzkości potrzebnym i że jako taki mógł ustanowić tylko Bóg-Chrystus. Skoro zaś ustanowił go jako swoje Ciało Mistyczne, a nawet rzeczywiste i jest jego głową i duszą, to tylko On sam może to Ciało formować, a nie politycy Modrzewscy, czy Hodurowie do spółki z żydami i heretykami.
Używanie imienia Chrystusowego i słów pisma świętego w pisemku, wydawanym przez kościół narodowy, jest tylko powtórzeniem tego, o czym czytamy w Dziejach Apost[olskich] 19,11.17, źe niektórzy z włóczących się żydów zaklinaczy, chcąc naśladować św. Pawła przy wypędzaniu złych duchów, używali także imienia Pana Jezusowego mówiąc: "Poprzysięgam was przez Jezusa, którego Paweł opowiada". Ale wiemy z dalszego ciągu opowiadania Dziejów, że żydkowie owi niedobrze na tym wyszli.