W czasie tegorocznej wielkiej francuskiej pielgrzymki narodowej do Lourdes, w której wzięło udział prawie 40 tysięcy uczestników, oficjalne lekarskie biuro stwierdzeń w Lourdes zbadało ponownie dwanaście osób, które w roku [1933] doświadczyły na sobie uzdrowienia u cudownego źródła. Badania takie biuro lekarskie w Lourdes przeprowadza z reguły przez trzy lata z rzędu, zanim wyda ostateczne orzeczenie "niedającego się wytłumaczyć naukowo uleczenia".
W tym roku na szczególniejszą uwagę zasługują cztery uleczenia, pierwsze z nich dotyczy Izydora Beaugot z diecezji Laval, jeszcze w roku 1932 uznanego, z powodu wrzodu w żołądku, za 60% inwalidę. Stan chorego w chwili przybycia w roku zeszłym [1933] do Lourdes był tak ciężki, że niezwłocznie trzeba było umieścić go w szpitalu, a nawet opatrzyć Ostatnimi Sakramentami. Choroba minęła bez śladu po zanurzeniu w wodzie ze źródła i uleczenie nastąpiło, jak stwierdzono w roku [1934], w sposób trwały.
Drugi fakt cudownego uzdrowienia dotyczy wypadku z dwunastoletniem dzieckiem Jaucou (żoku), dotkniętem ciężką formą choroby Potta (gruźlica kręgów) połączonej z silnym owrzodzeniem. Dziecko to, dłuższy czas leczone w szpitalu Bretonnaux w Paryżu, gdzie chorobę uznano za nieuleczalną, po przywiezieniu do Lourdes i zanurzeniu w wodzie sadzawki natychmiast pozbyło się wrzodów i wszelkich z chorobą dotychczasową związanych dolegliwości.
Trzecie zastanawiające uzdrowienie zanotowano w wypadku s. Maryi Emanueli przełożonej S[ióstr] Franciszkanek Tervague w Calvados. Przywieziona do Lourdes w stadium bardzo zaawansowanej gruźlicy , tak osłabiona, że już nie wstawała z łoża boleści i pokarmów przyjmować nie mogła, po wizycie w Grocie tak uczuła się dobrze, że na własnych już nogach mogła udać się do lekarskiego biura stwierdzeń, by poddać się badaniem.
Ostatnio miało miejsce nowe uzdrowienie, którego medycyna nie mogła wyjaśnić w sposób naukowy. Służąca lekarza belgijskiego van del Baerena, Maria Raedt, urodzona w r. 1913, zapadła w r. 1927 w ciężką chorobę nerek i pęcherza. Wielu specjalistów używało najrozmaitszych środków medycznych, o powrocie do zdrowia nie było jednak mowy. Od r. 1933 chora nie mogła już opuszczać łóżka, cierpienia nie ustawały ani na chwilę. Wówczas nieszczęśliwa kobieta postanowiła uciec się do Matki Bożej w Lourdes. W piątym dniu pobytu w Lourdes, gdy modliła się gorąco w kaplicy, poczuła się nagle o wiele lepiej. Po kilku dniach wszystkie oznaki choroby ustąpiły zupełnie a po tygodniu Maria Raedt pracowała u swego byłego chlebodawcy. Biuro sprawdzeń medycznych zbadało dokumenty, wydane przez trzech leczących ją doktorów i historię choroby, podaną przez szpitale, w których przebywała, i uznało, że zniknięcie choroby nie może być wytłumaczone w sposób naturalny.