Niepokalana

W śnieżne całuny ziemia spowita
Zapadła w cichy, głęboki sen.
Ranek się zbliża... w dali już świta
Zorza, różowiąc nieboskłon. Hen,

Gdzie tylko spojrzeć - w czarownej bieli
Cudnie się cały przedstawia świat.
W rajskim ogrodzie święci anieli
Rwą dla Maryi liljowy kwiat.

Cieszą się lilje... Niepokalana
Z radością w świętą ujmie je dłoń
I razem z niemi spłynie świetlana
Na polską, cichą uśpioną błoń.

Komu zaś z ludzi błyśnie w przelocie
Uśmiech Jej - cudny, jak lilji kwjat,
Ten-ci zapomni o swej tęsknocie:
Rozjaśni jemu życie i świat,

A zbledną troski. Na kogo oko
Niepokalanej, jak lazur wód
Upadnie - ten-ci z głową wysoko
Wzniesioną - wszelki podejmie trud.

I pójdzie naprzód śladem Przeczystej
Przez grudy życia, trosk nędznych łan,
Ku swej Golgocie, w swojej ciernistej
Koronie - umrzeć, jak Chrystus Pan

Sobie i światu. Komu świetlany,
Uroczy ześle Maryja sen,
Temu się szybko zagoją rany,
O swoim bólu zapomni ten.

Jeno wpatrzony w przecudne lice
Niepokalanej, w oczu Jej blask,
Sercem uczciwszy Matkę - Dziewicę
Pójdzie-ci za Nią w różowy brzask.

Pójdzie-ci za Nią w błękitne szlaki,
Nie dbając, iż mu z skrwawionych stóp
Krew spływająca, krasnymi znaki
Pada na marzeń dziecięcych grób.

Pójdzie-ci za Nią, aż do stóp krzyża,
Uklęknie cicho u świętych nóg.
Aż Matka rzeknie: - Noc się przybliża
Śpij więc, dziecino. Ja i sam Bóg

Czuwać będziemy nad senną głową,
Więc nie dosięże cię wraża mor.
Śpij już, dziecino. W jutrznię różową
Zbudzim cię znowu. Śpij bo już noc.