Głęboko zapewne utkwiły w pamięci naszych Czytelników słowa św. Jana Vianney, głoszące cześć Niepokalanej, a zamieszczone w poprzednim numerze "Rycerza". Obecnie dalsze, poprostu i serdecznie ujęte wywody tego wielkiego sługi Maryi podajemy.
"Najświętsza Panna jest Pośredniczką pomiędzy nami, a Synem Swym. Im więcej grzechów ciąży, tym Ona czulsza i miłosierniejsza dla nas. Bo matce najmilsze to dziecko, nad którym najwięcej łez wylała; matka zawsze bieży naprzeciw temu, co najsłabsze i najwięcej na niebezpieczeństwo narażone Nawet lekarz więcej poświęca starań ciężko choremu. Serce Maryi tak jest czułe, że serca wszystkich matek razem zebrane, w porównaniu do niego, są bryłą lodu.
A jakaż dobra ta Panienka Przeczysta! Wielki Jej sługa św. Bernard, często powtarzał Zdrowaś Maryja, a Ona mu raz odpowiedziała: Pozdrawiam cię synu mój Bernardzie.
"Nabożeństwo do Najśw. Panny napełnia słodkością, rozkoszą, pokrzepieniem. Rozmowa o sprawach ziemskich, o polityce, znuży i znudzi. Rozmowa o Najśw. Pannie niewyczerpana. Zdrowaś Maryja - to modlitwa, która nigdy nie znuży.
"Gdy chcemy coś ofiarować jakiej znacznej osobistości, podajemy dar przez osobę jej miłą, aby jej ta cześć sprawiła przyjemność. Tak i nasze modlitwy, ofiarowane Bogu przez Najśw. Pannę, są Mu milsze, bo Ona jedynym stworzeniem, które nigdy Boga nie obraziło. O cokolwiek Syn prosi Ojca, bywa Mu dane. Tak samo dane bywa Matce, o cokolwiek prosi Syna. Gdy się pachnących ziół dotkniemy, ręce nasze pachną - i nasze modły, złożone w sercu Maryi, wydadzą woń Bogu miłą.
"Wyobrażam sobie, że po skończeniu świata Matka Boża będzie miała spokój; póki świat trwa, rozrywają Ją na wszystkie strony... Jak ta matka, liczną obdarzona rodziną, tak Najśw. Panna nieustannie zajęta, chodzi od jednych do drugich. - Ona podwójnie Matką naszą, raz nas poczęła przy tajemnicy Wcielenia, drugi raz pod krzyżem. - Często Najświętszą Pannę porównują do matki, ależ Ona lepsza nad wszystkie matki ziemskie. Najlepsza matka nieraz ukarze dziecko, gdy ją zmartwi; złaje, a nawet wybije. Najświętsza Panna taka dobra, że zawsze obchodzi się z nami z miłością, a nigdy nas nie karze.
"Gdy Matki Bożej nie było, gniew Boży wisiał nam nad głowami, jak miecz nieustannie grożący. Ale zaledwo Ona ukazała się na ziemi, gniew Boży ustał... A nie wiedziała, że Bóg Ją obierze na Matkę Zbawiciela, i gdy była dzieckiem, często powtarzała: "Kiedyż ujrzę tę przedziwną istotę, która ma być Matką Boga?"
"Wszyscy święci wielkie mieli nabożeństwo do Najśw. Panny, bo nie ma łaski, co by nie przeszła przez Jej ręce. - Jeden święty pytał Ją raz, co ma w Niej czcić, a Ona mu odpowiedziała: czystość niepokalaną; czcząc tę, wszystko otrzymasz".
Ks. Vianney nieustannie dziękował Bogu Ojcu, że stworzył N. Pannę tak wielką, piękną i dobrą, że Jej dał serce tak gorejące miłością; dziękował Synowi Bożemu za Jej Niepokalane Poczęcie, winszował Duchowi świętemu, że czystość bez zmazy Oblubienicy Jego tyle Mu chwały przyniosła. Opowiadał, że gdy Pan Bóg stworzył człowieka, postawił wielką drabinę, która do nieba sięgała; szatan z nienawiści połamał ją, lecz Pan Jezus przez swój krzyż nową nam postawił i otworzył bramę do nieba. Matka Boża stoi u szczytu tej drabiny, oburącz ją trzyma i wola do nas: "Pójdźcie! Pójdźcie!"... Co za śliczne zaproszenie, jakie piękne powołanie człowieka: widzieć Boga, kochać Go, dziękować Mu, uwielbiać Go po wszystkie wieki! Nie bądźmy nieczuli i głusi na to słodkie wzywanie ukochanej Matuchny...