W pewnym mieście przemysłowem we Francji stowarzyszenie młodzieży Katolickiej miało dużo kłopotu z bezbożnymi komunistami, którzy na każdym kroku paraliżowali działalność stowarzyszenia. Prezes stowarzyszenia, sam były komunista, przyszedł raz do księdza patrona i oświadczył:
- Nie ma innej rady, trzeba ich zabrać do Lourdes.
Ksiądz był tą śmiałą propozycją trochę zaskoczony. Komunistów brać do Lourdes? Czy potrafią oni uszanować uczucia katolickie w tym światem miejscu?
Na naleganie jednak prezesa ksiądz zgodził się. Gdy po paru miesiącach, zebrano środki pieniężne na wyjazd, stawiło się 8 młodych katolików i 14 komunistów. Najstarszy z bezbożników zastrzegł się:
- Uważamy to za wycieczkę, nie za pielgrzymkę. Jeśli księdzu się to nie podoba, będziemy musieli za zaproszenie grzecznie podziękować.
Po namyśle ksiądz, ufny w pomoc Maryi, oświadczył:
- Dobrze. Żądam od was tylko stosownego zachowania się.
- Proszę się nie obawiać - padła odpowiedź - jesteśmy komunistami, ale dobrze wychowanymi!
W kilka dni później wycieczka przybyła do Lourdes. Przy pierwszym zwiedzaniu groty 3 komunistów zdjęło czapki, następnego dnia już wszyscy odkrywali głowy. Potem komuniści wyrazili chęć uczestniczenia w procesji. Po pewnym wahaniu ksiądz zgodził się i na to. Podczas procesji 11 komunistów uklękło, a wszyscy byli głęboko przejęci. Następnego dnia 7 wyspowiadało się.
Czy nawrócili się także inni - niewiadomo, lecz w każdym razie młodzież katolicka nie żałowała, że zawiozła komunistów do tego cudownego miejsca.
"Nasz Przyj".