Niepokalana i grzesznicy

Kiedy "brat odłączony" czyta "Magnificat" i dochodzi do słów: "Oto odtąd błogosławioną zwać mię będą wszystkie narody" (Łk 1,48) czyż nie czuje się w istocie, odłączony od tych pokoleń, które Panienka, błogosławiona między niewiastami, widziała, rosnące niby przypływ morza?

Nie my ani nawet sam Kościół nadaje Niepokalanej to wyjątkowe stanowisko, lecz Duch Św[ięty]ęty. Wystarczy przemyśleć każdy z tych wierszy, które - w Ewangelii Św. Mateusza, św. Łukasza i Św. Jana - do Niej się odnoszą.

Ta Dzieweczka z Nazaretu znajduje się na takich szczytach wielkości, że podzielasz uczucia Saint-Cyran’a, chociaż skądinąd heretyka, kiedy pisze o Niepokalanej: "Wielkość Jej przeraża nas swym ogromem. By Jej hołd oddać, wystarczy wiedzieć, iż przewyższa Anioła: wznosząc się od stworzeń do Boga, ponad nimi wszystkimi znajdziecie Maryję: a zstępując od Boga do stworzeń, po Duchu Świętym Ją spotkacie..."

Ta wstrząsająca wielkość Maryi powiększa tajemniczość tych osobliwych więzów, jakie Ją łączą z grzesznikami. Nie jakoby nie należała w pierwszym rzędzie do czystych - wszak Chrystus przy swej śmierci powierzył Ją umiłowanemu uczniowi. Ale w końcu grzesznicy, w jakimś nieprzepartym porywie, zawładnęli Maryją. Niewątpliwie rozumieją oni przez podobieństwo: chociażby nie wiem jak daleko zabrnął ktoś w złem, matka jego pozostanie mu wierna; choćby najniżej upadł, ona nie wyrzecze się go nigdy. Podobnie w chwilach, kiedy odwracamy się od Boga, mamy jeszcze śmiałość skierować się do Niepokalanej, jakby istniała jakaś łączność między tą czystością a tym brudem. To nie przypadek, nie, nie ma chyba modlitwy do Najświętszej Panny, której by bez kłamstwa nie mógł odmawiać chrześcijanin upadły.

Wówczas gdy nie może już odmawiać "Ojcze nasz", w tych strasznych godzinach, kiedy się uparł i nie chce odpuścić krzywdy, kiedy nie przestaje ulegać pokusom, kiedy za nic w świecie nie chciałby wybawienia ode złego, od swego złego, nawet w takich chwilach pozostaje mu możliwość powtarzania: "Módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej..."

Niektórzy ludzie nigdy nie przestali, wśród najgorszej nawet wichury, odmawiać przed zaśnięciem "Pomnij o najdobrotliwsza", modlitwy, która jest krzykiem wśród burzy, ręką wyciągniętą ponad fale, ostatnim sygnałem danym miłosierdziu.

Że Niepokalana odpowiada na te uczucia grzesznika, sama to zaświadczyła na wszystkich miejscach ziemi, które wybrała. W Lourdes istnieje łaska osobliwa: na tym wąskim skrawku przestrzeni między Grotą a rzeką Gave, na tym asfalcie tak twardym dla kolan, zbierają się niewyczerpalne wody czułości i przebaczenia, spływając niewidzialnie ze świętej góry: oto miejsce na świecie, gdzie najzarozumialszy człowiek wyzbywa się swej fałszywej wielkości, i miesza się z tłumem, nie różniąc się niczym od niego, chyba tylko liczbą i szczególną złością swoich grzechów. A mimo to czuje się on pełen ufności, jak dziecko, które widząc lekkie poruszenie warg swej matki, rozumie, że jej wzrok zaraz złagodnieje, ramiona jej się otworzą, więc nadeszła chwila, by się w nie rzucić.

Nie znaczy to, jakoby Maryja nie brzydziła się grzechem, jakoby Jej wymagania wobec nas nie były takie same co i Ojca: wszak jesteśmy złączeni z Jej Synem jak latarośl ze szczepem winnym, a Jej macierzyńska miłość mierzy się - że tak powiem, zacieśnieniem tego związku. Lecz nie pobłażając naszym zbrodniom, Niepokalana staje w krytycznych chwilach między nami a rozpaczą. Nie dopuszcza, by lęk przemienił się w rozpacz. Jej dobroć powstrzymuje na naszych wargach bunt, którego nie dałoby się naprawić. Jej Imię, wymówione, przerywa krzyk, który miał się już zgodzić na ciemność. Za Jej to łaską utrwala się w sercu naszym nadzieja i więcej niż nadzieja.- pewność, że nie jesteśmy skazani na wieczne potępienie. Nasza pobożność względem Niej zakorzenia się w nas w tej cząstce, która zachowała się od dzieciństwa, w tym, co pozostaje w każdym człowieku z jego prawdziwego serca: "Moje prawdziwe serce to to, które się przywiązuje i cierpi od urodzenia, serce dziecięce, serce bez zmazy, które mi dała matka..."

Niepokalana widzi w człowieku starzejącym się i zbrukanym ucznia z różańcem i odznaką maryjną, który z miłości ku Niej wyrzekł się zła jeszcze niepoznanego. Gdy przeprowadzamy obrachunek ze swego życia, może zapominamy, że lata niewinności wpływają na końcowy wynik. Niepokalana wie, co odwraca bieg tych biednych znękanych żywotów i odnajduje w nich czyste źródło. Prowadzi nas tam za rękę, mówi: "nachyl się", a my widzimy odbicie Jej ukochanego oblicza obok naszego, i rozumiemy, że dla Niej byliśmy zawsze dzieckiem.