Nawrócenie kuracjusza w szpitalu w Zakopanem w r. 1920 przez O. Maksymiliana Kolbe, wytłumaczyłam sobie li tylko postawą O. Kolbe i działaniem łaski w ogóle. Nie mogłam zmusić się, by uwierzyć, że Bóg zechciał wybrać za narzędzie swej łaski medalik.
Wczoraj, tj. w środę dn. 29 V 1946 r., stanęłam, jak niewierny Tomasz, wobec faktu.
O godz. 14 dowiedziałam się, że znajomą mojej właścicielki lokalu porzucił mąż. Już dwa tygodnie nie był w domu, wyjechał w góry z najdroższą. Wczoraj wrócił powiadomić ją o złożeniu do urzędu podania o rozwód. Poprosiłam tę panią do mego pokoju i pytam, czy nie mogłabym porozmawiać z jej mężem.
- Ale, proszę panią, wielka nieprzyjemność spotkałaby panią! Proszę panią, już kilka lat zanosiło się na to. Nikt mu nie przetłumaczy. Może lepiej. Wreszcie nie będę okłamywaną.
- Dobrze. A zatem pani będzie łaskawa dać mężowi Cudowny Medalik.
-Nigdy. On nie weźmie. Wyśmieje. Przecież ja go znam.
- Ja panią proszę, by pani dała mężowi ten medalik.
Pani ta, przez delikatność, wzięła medalik, ale z wyrazu jej twarzy odczytałam: "ta studentka zwariowała!"
Skoro tylko weszła do domu, wręczyła mężowi medalik, usprawiedliwiając się: - "prosiła, by ci to dać studentka z I piętra". By uniknąć awantury, wyszła z domu. Wróciła po dwu godzinach. Mąż siedział zamyślony. Po upływie kilku minut podszedł do niej i ku jej wielkiemu zdziwieniu, przeprosił i poprosił o przebaczenie, przyrzekając, że - Odtąd będzie wiernym. Dzisiaj poszli rano do kościoła. W tych dniach mają pójść oboje do spowiedzi. Pan ten przyszedł mi podziękować za medalik. Gdy mu tłumaczyłam cel M.I. - prosił o zapisanie.
Tak wyraźną łaską jesteśmy wszyscy oszołomieni.
Oby każdy Polak był członkiem M.I.
(Pani T. Z. nadesłała zarazem spis 50 nowych członków M.I.)