Nastrój wśród katolików w Meksyku

Organ "Ligi Narodowej Obrony Wolności Religijnej" (Marzec 1928) podaje sprawozdanie z ogólnej sytuacji w Meksyku i o środkach obronnych, przedsięwziętych w całym kraju, przeciw sromotnej tyranii, gnębiącej nieszczęśliwy lud meksykański. Podajemy poniżej najważniejsze urywki tego sprawozdania:

"Bóg jest z nami!" Takie jest wołanie naszych w obliczu prześladowań rządu. Na miejsce jednego z naszych zamordowanych występuje natychmiast dziesięciu nowych. Co stracimy z ekwipunku, to jest dziesięciokrotnie wynagradzane przez ofiarowywane nam dary. Nie wierzymy, że są szczerzy zwolennicy Callesa. A chociaż jest kilka tysięcy zawodowych - zbrodniarzy, bandytów i najemnych pachołków, to jednak naprzeciw nich stoi ogół prawdziwych Meksykanów, gotowych oddać życie za odzyskanie wolności. Nasz ruch jest ruchem narodowym, zrealizuje go zbiorowa potęga ludu, łączącego swe siły, by zrzucić tyranję, pod którą jęczy, lub umrzeć. Przysięgliśmy i obwieszczamy to dziś głośno: będziemy bronili wolności aż do śmierci. Wbrew wszelkim zbrodniom i prześladowaniom ze strony naszych wrogów, będziemy rzucali się w wyłom. Bóg jest z nami!

Liczba wojowników wolności wynosi około 50.000. nie mogą oni jednak z powodu braku broni i amunicji występować równocześnie do walki. Inaczej tyrani byliby już dawno zniknęli. W Jalisco jest 15.000 powtańców, w Michoacan 12.000, w Colima 4.000, w Aquascalientes 2.000, w Guanaiuato 3.000, w San Lui Potosi 1 500, w Meksyku 900, w Morelos 1.000, w Guerrero 1500, w Oaxaka 900, w Verracruz 600 i w Distrito Federal 600. Dla zwalczania ich Calles ma do dyspozycji nie mniej niż 250.000 żołnierzy z doświadczonymi, znającymi miejscowości wodzami. Straty wojsk rządowych wynoszą dotąd 20.000, nasze tylko 7.000, z czego, prawie połowa przypada na zbrodniczo dobitych rannych. Calliści bowiem pozbawieni najprostszego poczucia człowieczeństwa, zabijają wszystkich, którzy im wpadają w ręce.

Finansowa sytuacja rządu jest dziś tego rodzaju, że nie trzeba być finansistą i nie trzeba długich przeprowadzać badań, jak to robią banki amerykańskie, by przepowiedzieć bliskie bankructwo callizmu. Tylko dzięki pewnym, bardzo ryzykownym eksperymentom z właścicielami kopalń i browarów, rząd może jeszcze zdobyć nieco pieniędzy na pewien czas. Ale wkrótce środki te wyczerpią się i wówczas niezadługo nastąpi godzina powszechnego "ratuj się kto może".

Meksykanie katoliccy zyskują sympatję całego świata. Nie tylko my nazywamy grupę Calles-Obregon bandytami i mordercami, lecz cały cywilizowany świat. Chcemy, by stosunki nasze ze Stanami Zjednoczonymi były szczere, by opierały się na obustronnym szacunku i obustronnym wypełnianiu traktatów. Nie chcemy iść w ślady naszych tyranów, którzy z jednej strony ograbiają obywateli amerykańskich z uczciwie nabytego majątku, a z drugiej strony traktatem z Bukareli dają im większe prawa, niż samym meksykanom. Chcemy przywrócenia konstytucji z r. 1857 obwieszczamy, że konstytucja z r. 1917 wprowadzona została wbrew woli narodu meksykańskiego i nigdy nie pozyska jego zgody.

Wyżsi urzędnicy rządowi i wojskowi wysokich stopni stają w naszych szeregach, by strącić Callesa i Obregona.

Obregon widzi, że jest zgubiony, więc jak tonący chwyta brzytwy, by się ratować i jest obojętny na to, czy Calles upadnie. Przez pośredników swych zaofiarował wygnanym biskupom wszelkie gwarancje, by wrócili do kraju i zreformowali antyreligijne prawa; ale ani nasi biskupi ani my nie przyjmiemy tej propozycji, bo słowu Obregona nie można dowierzać, ponieważ szuka on tylko sposobu rozbrojenia naszych żołnierzy i ponieważ nie po raz pierwszy złamał swoje słowo. Walczymy nie tylko o wolność religijną, lecz o wolność wszelkiego rodzaju i tworzymy wojsko obrony honoru narodowego. Chcemy, by zniknęli ci ludzie i ich niegodne, bezbożne prawa. Że Obregon, sprawca i bezustanny podjudzacz prześladowania religijnego, świętokradzki łupieżca św. Brygidy, kat kapłanów, morderca ojca Pro i jego towarzyszy rzuca się przez swych pośredników do nóg biskupom, jest to istotnie rzecz groteskowa i przykra. Zbliża się nasz tryumf. W szeregach naszych panują powszechnie uczucia optymizmu i przekonanie, że trzeba tylko jednego jedynego, najwyższego wysiłku, by uwolnić się od tak strasznie gniotącej zmory. Mimo przewagi materialnej naszych wrogów, zdobyliśmy wiele wawrzynów na polu chwały, Ale nie może być chwiejności, ani miękkości: każdy dobry Meksykanin obowiązany jest współpracować jaknajbardziej i jaknalepiej".


O najlitościwsza Pani moja! nie odmawiaj litości temu, któremu Pan Jezus krwi swojej nie odmówił.

Św. Alfons Lignori