Nadzwyczajne odkrycie

Gdy po raz pierwszy rozeszła się wieść po całym świecie, że źródlana woda z Groty lurdzkiej posiada właściwości uzdrawiania chorych, świat lekarski przypisywał to naturalnym jej składnikom. Dopiero rzeczowe analizy w laboratorjach chemicznych wykazały, że woda z Lourdes w niczym nie różni się od innej. Naturalnie wolnomyśliciele, rzekomo uważający się za ludzi postępowych i cały legion ich zwolenników nie chcieli i nie chcą przyjąć stwierdzeń naukowych badań lekarskich i laboratoryjnych.

Człowieka jednak myślącego uderza fakt, że sposób przeprowadzania kąpieli w Lourdes winien spowodować zarazę, a stąd Grota stać się powinna siedliskiem chorób i śmierci.

Zwiedzającego Lourdes napastują natarczywie myśli, kiedy przyjrzy się zbliska "nieprzestrzeganiu" zbytnio higjeny. Widzi w jednej i tej samej sali leżących obok siebie paralityka i suchotnika, gdzieindziej kulawy czy ślepiec dotyka się łóżka zarażonego nieuleczalną chorobą człowieka. Jedni drugim usługują, nie obawiając się zarażenia, co mówiąc "na rozum" powinno być plagą i cmentarzyskiem w Lourdes.

Tymczasem jest inaczej. Epidemia nie ma wstępu do tego miasta cudów. Wszyscy przyzwyczaili się do owego nadzwyczajnego, a dla nich codziennego, zjawiska w Lourdes.

Podobnie w basenach. Z powodu ciągłego napływu chorych nie ma czasu na częste zmienianie wody. Codziennie pielęgniarze i pielęgniarki (obsługują niewiasty) zanurzają chorych w cudownej wodzie, nie zważając na porę dnia i stan zdrowia chorego. Nie biorą też pod uwagę rodzaju choroby, Kąpią ich szybko, okrywając długą szatą, która już była i będzie odzieniem dla następnych. Trwa to już lat kilkadziesiąt, a jednak nikt nie zaraził się niebezpieczną chorobą, epidemie nie wybuchły. Poza tym często chorzy i zdrowi piją wodę z jednych i tych samych kubków.

Ludzie trzeźwo patrzący na taką taktykę leczenia w Lourdes, a zwłaszcza lekarze, stwierdzali, że niezmieniana i mętna woda winna być rozsadnikiem zarazków. Czemu więc przypisać, że ci, którzy odbywają kąpiele w Grocie lurdzkiej, nie umierają względnie są odporni na zaraźliwe choroby?

Zaczęto się nad tym głębiej zastanawiać. Jeden z lekarzy, dr. Vallet, postanowił zbadać tajemnicę nieśmiertelności zarażonej bakcylami wody. W tym celu napełnił butelkę wodą z jednej wanny, w której brało kąpiel kilkudziesięciu chorych. Wysłał ją do swego przyjaciela, prosząc, by ten doręczył ją laboratorium chemicznemu w Anversa (Belgia), celem dokonania analizy. Ten przesłał ją do wspomnianego laboratorium, zaznaczając, że jest to woda źródlana z jego majątku. Chciałby się dowiedzieć, czy nie jest szkodliwa do codziennego użytku - dlatego pragnie poddać ją szczegółowej analizie.

Wynik badań był nadzwyczajny. Stwierdzono, że w wodzie znajdują się najróżnorodniejsze bakterie zakaźnych niebezpiecznych chorób, a wody używać do picia nie można (a w Lourdes przecież piją ją chorzy codziennie!). Ale dziwna rzecz! - wszystkie bakcyle są niepłodne. Celem sprawdzenia tego odkrycia zaszczepiono je kilku królikom, ale żaden z nich nie został zarażony.

Po dokonaniu analizy w Anversa, dr. Vallet ogłosił wyniki swych badań. W świecie lekarskim zapanowało wielkie zdziwienie. Dr. Vallet zamierza przeprowadzić podobną analizę w innych laboratorjach chemicznych Europy.

Mimo wszystko fakt ten dowodzi, że Matka Najświętsza opiekuje się urd w szczególny sposób. Miłościwa Opatrzność Boża w Swej nieskończonej dobroci umie wszystkiemu zaradzić, przeprowadzić Swoje plany.

Odkrycie dr. Vallet. winno wzbudzić w sercach ludzi wdzięczność i miłość ku naszej Niebieskiej Matce i niezachwianą ufność w Jej potężne, macierzyńskie pośrednictwo.