"Na upadek i powstanie wielu..."

Kończy się radosny okres Bożego Narodzenia. Opuszczamy Betlejem, żegnamy się ze żłóbkiem.

Zanim wstąpimy na arenę publicznej działalności Chrystusa, Kościół stawia nam przed oczy Najśw. Matkę Jezusa, jak staje w przedsionku świątyni jerozolimskiej, aby się poddać obrzędowi oczyszczenia.

A oto zabiega Jej drogę Symeon; mąż "sprawiedliwy i bogobojny", z którym był Duch Św[ięty].

W drżące ręce bierze Dziecię - Jezusa. Co za widok! Starość zgrzybiała tuli do zmęczonej życiem piersi dopiero co zaczynające ziemską pielgrzymkę Dziecię, Dawcę życia, życie wiekuiste.

A usta proroka, uszczęśliwionego nad wyraz oglądaniem Pana, wielbią Boga: "Teraz puszczasz sługę Swego, Panie, w pokoju, gdyż oczy moje oglądały zbawienie Twoje" (Łk 2,29-30). Już mnie nic nie trzyma na tym świecie, gdyż jedynemu pragnieniu mego życia stało się zadość w tej chwili, kiedy ujrzałem mojego Zbawcę i Odkupiciela i mogę Go przycisnąć do skołatanego serca. On będzie światłością na oświecenie pogan i na chwałę ludu Izraelskiego. O, Błogosławiony!...

Lecz nie kończy na tym śpiewu proroczego czcigodny starzec. Zwracając się bowiem do Maryi, mówi: "Oto Ten położony jest na upadek i powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą" (tamże w. 34).

Chrystus przyczyną upadku i powstania. Dziwne proroctwo!

Dla tych, którzy przejdą obojętni obok Jego żłóbka, dla tych, co w swej pysze i zarozumiałości zlekceważą Jego życie ubogie i Boską naukę wyszydzą, dla tych, co wzdrygną się przed ciężarem Jego jarzma, nie chcąc go wziąć na siebie, dla tych, co wzgardzą drogą krzyża i przeniosą nad nią pławienie się w miękkiem błocie zmysłowości, dla tych, co nie zechcą zrozumieć wartości Chrystusowego ubóstwa i obowiązku miłości i sprawiedliwości, ale, gorączką dóbr doczesnych paleni, poświęcą sumienie i uczciwość, byleby, nawet z krzywdą bliźniego, choć na chwilę rozjaśnić chciwy wzrok blaskiem garści mamony, dla tych wszystkich, co, poznawszy Jezusa, nie usłuchają Jego wezwania i nie pójdą za Nim, lecz odwrócą się od drogi Jego przykazań - to Dziecię-Bóg stanie się przyczyną ich upadku!

I na odwrót:

Ci, którzy zrozumieją rzewną tajemnicę Chrystusowego żłóbka i groty betlejemskiej,

ci, którzy będą się wpatrywać w Jego proste, życie rzemieślnika i nauczyciela z miłością, aby naukę prostoty i pokory we własne życie wprowadzić,

ci, którzy pokochają Jego naukę i przylgną do Niego całą duszą,

ci, Którzy chętnie przyjmą brzemię Jego przykazań i ochotnie dźwigać je będą,

ci, którzy ukochają krzyż i cierpienie, gardząc miękkością i grzeszną zmysłów uciechą,

ci, którzy wsłuchani w cudne słowa Jego błogosławieństw pojmą wartość ewangelicznego ubóstwa i nie zatopią serca w pożądaniu dóbr doczesnych,

ci, którzy życiem swym stwierdzać będą swą przynależność do Chrystusa, i, jako wierni uczniowie, będą zdążać drogą Woli Bożej za swym Mistrzem i Zbawcą,

ci wszyscy powstaną z barłogu grzechu i niewoli szatana, a Chrystus stanie się dla nich koroną chwały i wywyższenia w wiekuistem szczęściu.

* * *

Do których należysz, Czytelniku drogi? Z powołania do drugich, jako chrześcijanin i katolik. A z życia? Zdaje się, że nie zawsze stoisz mocno przy Chrystusie. Bo dzisiaj przyjęła się i rozpowszechnia łatwizna. To, co przychodzi najłatwiej, to, co robią wszyscy, czego wymaga moda - to czynią i katolicy.

Dwóch panów idzie ulicą jednego z większych miast. Dochodzą do kiosku z gazetami. Jeden kupuje dziennik brukowy i inne pisemko humorystyczne, ściślej pornograficzne. Drugi wziął poważny dziennik i zapytał o tygodnik diecezjalny. Niestety, w kiosku go nie było. Zwrócił na to uwagę sprzedającemu, że różne wstrętne piśmidła trzyma, a porządnego tygodnika nie.

- A bo nikt nie pyta o niego - odpowiada sprzedający.

- Ciekawe, że się tak rozbijasz za takim popularnym religijnym pisemkiem. Przecież to takie nudne - zaczął pierwszy, kiedy minęli kiosk.

- Przepraszam cię, ale sumienie katolickie nie pozwala mi kupować brukowych ścieków pornograficznych, nakazując natomiast poparcie dobrego, katolickiego pisma.

- No, nie bądź przesadny. Wszak i ja jestem katolikiem, ale nie uważam, żeby nie wolno było pośmiać się z żartów, którymi przecież nie przejmuję się.

- Dobrze, że się nie przejmujesz, choć tu można powołać się na wierszyk o małej kropli drążącej skałę. Ale choćby ci to nawet nie szkodziło, nie uwalnia cię jeszcze od grzechu. Bo Kupując brukowe piśmidła, podrywasz byt pisma uczciwego, które nie może się rozwinąć ani ulepszać z braku poparcia, a stąd z braku środków potrzebnych. A biorąc w rękę brukowy dziennik i pornograficzną szmatę, pomagasz tym samem do ich rozwoju. A więc przykładasz rękę do pracy nikczemnej, bo wprost czy pośrednio walczącej z religią, którą Wyznajesz, ze świętością, którą czcisz. Zła zaś prasa, brukowe, sensacyjno-kryminalistyczne 5-cio groszowe czy inne "ciekawe" piśmidła, zalewają moralnym błotem i plugawym kałem dusze. Ty zaś uważasz to za rozrywkę, i u ciebie jest to tylko "niewinna" okazja do pośmiania się. Tymczasem...

- No, wiesz, palnąłeś mi kazanie, ale muszę ci przyznać, że masz rację. Bo gadasz rozumnie. A ja przecież jestem katolikiem.

Zatem na pojednanie przyrzekam, że więcej tego nie kupię!

Ileż podobnych obrazków niezgody między zasadami wyznawanymi a postępowaniem możnaby wyliczyć w życiu katolików? A jak rzadko można spotkać takie rozumne i katolickie przekonania i ogół się chwieje, mówi, że to przecież tylko drobnostka itp.

Należysz do Chrystusa, więc wyznawaj swą przynależność nie tylko usty i pięknym frazesem, ale postępuj według tego, co wyznajesz.

W przeciwnym razie należysz do sprzeciwiających się Chrystusowi, i sam stajesz w szeregu tych, dla których On będzie "położon na upadek".

Nie dopuść do tego! Bo rycerz Maryi musi bronić praw Jej Syna Jezusa. Rycerzowi Maryi nie wolno przykładać ręki do akcji, która wyrządza szkodę duszom, przez Chrystusa odkupionym.

A tak postępować byłoby nielojalnością i zdradą!

Rycerski stan nakazuje tępić zło, a ludzi nim zarażonych ratować.

Tak więc czyń i to nie tylko od święta, ale codziennie, bo nie tylko od święta ale codziennie masz być Maryi rycerzem!