Na nowej placówce

Niepokalana, ta przemożna i przedobra Królowa msza i Matka, raczyła miłościwie doprowadzić "Rycerza" Swego do objęcia nowej, własnej placówki, w pobliżu Warszawy, tuż przy ruchliwej stacji kolejowej i przy urzędzie pocztowym, bezpośrednio przy szosie a jednak na wolnym, pozwalającym na rozbudowę, terenie.

Jak się to stało? I jak wogóle stać się mogło? Dziś, gdy ogarniamy myślą bezmiar trudności piętrzących się nad tem wszystkiem, a w przeważnej części już pokonanych... musimy uznać, że bez szczególnej pomocy Niepokalanej stać się to nie mogło.

Tak wyglądała budowa Wydawnictwa Rycerza Niepokalanej 7 października
Tak wyglądała budowa Wydawnictwa "Rycerza Niepokalanej" jeszcze dnia 7 października: stosy desek, a na ich tle Pani tego miejsca - Niepokalana. W oddali po lewej stronie widać stację kolejową.

Po uzyskaniu pięciomorgowego terenu od J. O. Księcia Jana Druckiego Lubeckiego dzięki wstawieniu się generalnego pełnomocnika dóbr książęcych p. Srzednickiego, po ustawieniu i poświęceniu figury Niepokalanej dnia 6 sierpnia przez Ks. Kan. Wierzejskiego proboszcza z Pawłowic - rozpoczęło się nie budowanie zaraz, gdyż ani grosza nie było ani pozwoleń, lecz - "ubijanie" sprawy u władz duchownych i świeckich. Starania te trwały równo dwa miesiące. Niepokalana sprawę popierała, a równocześnie kwestowała niejako, bo przemawiając do serc Swoich Czcicieli i szafując hojnie łaskami uzbierała nam grosza tyle, ile było koniecznie potrzeba do rozpoczęcia budowy. Z dniem św. O. Franciszka (4 paźdz.) materjał drzewny począł napływać na puste pole, "przypieczętowane" tylko figurą Niepokalanej. Bliscy i dalecy, fachowcy w sprawach budowlanych i wszyscy inni przestrzegali nas i upominali, byśmy dopiero z wiosną zaczęli budować: pora bowiem już mocno spóźniona, fundusze nie starczą, zamieszkać na zimę i tak się nie da i t. d. Inaczej jednak wypowiedziała się Niepokalana przez naszych zakonnych przełożonych: oparci na św. posłuszeństwie zaufaliśmy Jej i - robota ruszyła, a tak niespodziewanie żywo, że w 6 tygodni później już budynki mogły przyjąć Wydawnictwo wraz z maszynami i pracownikami w serdeczne objęcia... Zwózka urządzeń wydawniczych a przedtem materjałów budowlanych ze stacji do Niepokalanowa, podobnie jak i praca pomocna przy budowie i instalacji - odbywała się zupełnie darmo: z miłości ku Niepokalanej.

27 października dom mieszkalny wyrósł do uwidocznionej tu postaci
Dnia 27 października dom mieszkalny wyrósł do uwidocznionej tu postaci: okien jeszcze niema, ale lochy na nie przygotowane są; dachu niema, ale krokwie już czekają.

- Lecz skądże to - zapyta czytelnik - taka życzliwość okolicznego ludu? Praca darmo, zwózka darmo!

10 listopada stanęła prawie gotowa już pracownia
Dnia 10 listopada stanęła prawie gotowa już pracownia, 12 metrów szeroka a 30 długa. Po stronie prawej widać studnię, która się też tworzy.

Pewnie, urabiała dobre serca Niepokalana, ale za narzędzie Swoje w tym wypadku użyła miejscowego proboszcza Ks. Kan. Wierzejskiego. Każdej niedzieli i przy każdej sposobności zachęcał on swoich parafian do niesienia pomocy w zwożeniu i budowaniu. Takiej przysługi Niepokalana bez nagrody chyba nie pozostawi!

Całość zabudowań przedstawiała się, w połowie listopada tak jak na rycinie
Całość zabudowań przedstawiała się, w połowie listopada tak jak na rycinie: od lewej strony dom mieszkalny już z kominem (więc i piecem) dalej pracownia z częścią dachu nie pokryta jeszcze papą, a najdalej mała elektrownia. Deski widać także. Śnieg już na dobre przeszkadzał...

Życie nasze w Niepokalanowie w pierwszych dniach po przyjeździe było naprawdę osobliwe. żywność przynieśli nam dobrzy ludzie. Zgotowany objad spożyliśmy na "stole" sporządzonym z trzech kuferków podróżnych połączonych budowlanemi deskami - siedzeniem była podłoga. Posłanie - stanowiła słoma rozsypana dość skąpo pod ścianami. Jakoś miło nam z tem było: przepoiła nas nawskroś radość franciszkańskiego ubóstwa, a każdorazowe odwiedziny Najświętszego Sakramentu w kaplicy do rozrzewnień pobudzały: Pan Jezus nie miał bogatej... Odręcznie zbity z desek ołtarz, podparty dwoma deszczułkami, cztery pożyczone lichtarze, w środku krzyżyk, nad nim figurka Pani naszej: oto i wszystko Po raz pierwszy zstąpił P. Jezus we Mszy św. w to ubóstwo w sobót, dnia 17 listopada na stałe zamieszkał w skromniutkiem i ubożuchnem tebernakulum w tydzień później: I nas karmi i błogosławi...

Nie zapomnieliśmy o kaplicy
Nie zapomnieliśmy o kaplicy: doczepiona do domu mieszkalnego, odgrodzona od szosy małym, lekkim płotkiem, z oną figurą Niepokalanej u wejścia; z wieżyczką i krzyżem - przedstawia się dość miło.
Wnętrze kapliczki naszej
Wnętrze kapliczki naszej: jeszcze milsze. Ołtarz najskromniejszy jak tylko być może. Konfesjonał domowej roboty jednego z Braci - i oto wszystko.

W wigilję Niepokalanego Poczęcia N. M. P dokonał cichutkiego poświęcenia nowej placówki nasz Najprzewielebniejszy O. Prowincjał, a w przemówieniu do zgromadzonego tłumnie ludu sławił ubóstwo tak serdecznie m by z oczu ciekły. Kapliczka ta bowiem przypomniał, mu żywo kościółek Matki Boskiej Anielskiej w Porcjunkuli.

środek ołtarza w kapliczce naszej
Rycina ta (nie dość wyraźna!) przedstawia sam środek ołtarza w kapliczce naszej. Tu uwidoczniony cały ideał pracy naszej i życia naszego: przez Niepokalaną do Jezusowego Serca. P. Jezus jedną ręką wskazuje na Swe Najsłodsze Serca, a drugą na Niepokalaną Matką Swoją: przez: Nią droga do Jego Serca! A Matka Najświętsza ręce ku nam wyciąga i wszystkich - wszystkich przygarnąć pragnie!

Oby wielki Patrjarcha tchnieniem ubóstwa przepoił tę nową placówkę naszą! Oby Niepokalaną kochać i Jej służyć gorliwiej nas nauczył - w duchu "pani ubóstwa", tej oblubienicy serafickiego serca swego.

* * *

Obecnie wchodzimy już w wir pracy wydawniczej. Rozrasta się ona tak, że dziś dwóch kapłanów i 20 Braci już jej podołać nie może. Ale Niepokalana i temu zaradzi i tych, co w ubóstwie i posłuszeństwie gorliwie Niepokalanej służyć, Jej siły, zdrowie i życie całe oddać pragną - do nas zawezwie.