Modny grzech

...Dziwni są ludzie. Naprawdę dziwni. Jakże często brak wszelkiej konsekwencji w ich życiu.
Jedno postępowanie zaprzecza drugiemu.

Spotyka się rodziny, w których pożycie obopólne pozostawia wiele do życzenia. Rodzice zatruwają życie swym dzieciom i odwrotnie; jeśli jednak los rozdzieli ich i każe im widywać się ze sobą zaledwie kilka razy w roku - wówczas stosunki ulegają poprawie, wzajemna niechęć zanika. Doprawdy, dziwna miłość rodzicielska.

Na wioskowych gościńcach, czy asfaltowych ulicach miast, szeregi młodzieńców prowadzą ożywione rozmowy towarzyskie. Słychać wybuchy śmiechu, sypią się żarty i dowcipy. Zbliża się do nich jakieś grono panien. Rozmowy natychmiast milkną - wszyscy zaczynają o czem innem mówić. Wystarczy, aby do takiego towarzystwa dołączył się jakiś wzorowy młodzian, a wnet posypią się uwagi: - Nie mówcie tak, bo on się zgorszy! To nie dla niego!

Można więc prowadzić gorszące rozmowy w takim stopniu, że wstyd powtarzać ich przy obcych. Nieszczere i hańbiące młodzież postępowanie! Utarło się dziś przeświadczenie, że w pewnych wypadkach koniecznych trzeba tak postąpić, jak tego okoliczności życiowe wymagają.

Czy rzeczywiście tak należy postąpić?

Gdyby bowiem zły człowiek przyszedł do dobrego i powiedział mu wprost: "chodź ze mną kraść!" - z pewnością zostałby wyrzucony za drzwi.

Gdyby poszedł do drugiego, uczciwie żyjącego, i chciał go skusić do grzechu: zabójstwa, rabunku, pijaństwa i t. p., mówiąc: "chodź, upij się!" - na pewno by nic nie zyskał.

Albo, gdyby, spotkawszy niewiastę, rzekł do niej: "porzuć swego męża, żyj ze mną!", albo: "zabij dziecię swoje!" - naraziłby się na areszt i okryłby się niesławą.

A jednak?

Rzeczywistość wykazuje co innego. Nikt nie ma odwagi otwarcie popełnić kradzieży - ale okradać swoich bliźnich, przedewszystkiem tych najbiedniejszych i bezbronnych, - to nic nadzwyczajnego. Ludzie przyzwyczaili się do tego, zżyli się z tem, choć są to ludzie porządni, na ogół szanowani. Kradzież ich przybiera formy pozornie niemające ze złem nic wspólnego: trzeba koniecznie zmniejszyć płace, bo inaczej nastąpi upadek przedsiębiorstwa i t. d. A przecież pracownicy zgodzą się na to spewnością, bo gdzież dziś, w tak krytycznych czasach, znajdą pracę zarobkową. To jedynie - wyzysk podwładnych, korzystanie z mienia publicznego dla swej prywaty... no, to - ściska się ich rękę z serdecznym uśmiechem i uniżonym ukłonem przechodzi się nad tem do porządku dziennego...: to dziś jest koniecznością. Zresztą wszyscy tak robią. Trzeba żyć...

Ci, którzy nie usłuchali wezwania, nakłaniającego ich do pijaństwa, nie zaglądają co prawda do szynku - ale urządzają sobie karczmę w domu: na weselu, chrzcinach, imieninach... bo taki zwyczaj - Zresztą trzeba żyć z ludźmi. Bo co by oni powiedzieli?

A wreszcie!

Niewiasta, którą otacza się szczególną czcią, i dla której często poświęca się mężczyzna, - porzuca męża swego, niepomna przysięgi złożonej wobec Boga. Dlaczego? - "Nie dobraliśmy się" - odpowiada. To wystarcza. I dla błahego powodu łamie się prawo Boże. Bo "tak robią wszyscy"...

Ta sama niewiasta brzydzi się morderstwem i nie chce ulec jawnej namowie by popełnić zbrodnię. Ale pocichu, gdy nikt nie wie i nie widzi, zabija dziecię swoje, - bo... to zbyt trudny obowiązek wychowania dzieci... Staje się przez to morderczynią; czyn jej jest straszny i potworny!...

Gdy światła zapłoną na wielkomiejskich ulicach miast, tłumy jak mrowie szukają rozrywki na dancingach, w kabaretach czy innych miejscach i rozrywkowych. Na scenie przesuwają się zespoły girls (wiadomo jak są ubrane) a widownia nagradza ich grę hucznemi oklaskami. Za co?

Nikt nie chciałby, by w podobny sposób na oczach wszystkich paradowała jego żona, córka, siostra, matka. Gdyby się to stało, zmusiłby ją do porzucenia haniebnego czynu, wyparłby się jej. Ale w teatrze, czasami w kinie, na plaży, jest to dopuszczalne. Dla grzesznej rozkoszy można! To są fakty z codziennego życia, wcale zresztą nie nowe. Tu chodzi jednak o co innego. Ci ludzie - a przynajmniej większość z nich - byli na pewno kiedyś uczciwi i brzydzili się złem; jak oni mogli dać się nakłonić do zbrodni np. owa niewiasta, zabijająca w swem łonie własne dziecko, dzieciobójćzyni!?

Odpowiedź prosta.

Świat, - ten przyziemny świat, który Chrystus Pan nazwał mamoną - nie każe od razu i wyraźnie grzeszyć. Przybiera maskę uczciwości i mówi, że można to uczynić dla dobra swego. Nie powie mężowi: porzuć swą żonę, weź inną! Każe mu iść na film, przedstawiający zdradę małżeńską w ujmująco pięknych barwach, każe mu iść do kabaretu, by ukazać mu życie zmysłów, a potem... potem jest świadkiem rozbicia życia rodzinnego, ogniska domowego.

Świat tłumaczy z dobrotliwym uśmiechem wyższości, że "wziąć" jedno jabłko z cudzego ogrodu, napić się "jeden kieliszek, flirtować dla przyjemnego spędzenia czasu", igrać z namiętnością ludzką w tańcu, w kabarecie, na pornograficznym filmie, na plaży, albo pod płaszczykiem "sztuki" w literaturze, teatrze, kinie... - to nie jest wcale grzech.

- To tylko rozrywka - mówi zamroczony świat. Takie jest jego stanowisko.

Człowiek dzisiejszy wierzy tym zgubnym namowom. Podoba mu się łatwizna życia i wygodnictwo, chwilowa rozkosz i zadowolenie, i postępuje za głosem świata. Kiedy zaś sumienie ostrzega go przed złem i grzechem, tłumaczy sobie, że to tylko konieczność, bo "wszyscy tak robią".

Doświadczenie jednak mówi co innego. Zaczyna się od "niewinnego" flirtu, kina, od "jednego kieliszka" - a kończy się na cudzołóstwie i morderstwie!

Ci wszyscy, którzy takimi się stali, dali się uwieść fałszywym poglądom świata, maskom niebezpiecznym, rujnującym ich życie moralne.

Dziwnym jest świat, a stokroć dziwniejszymi i naiwnymi są ci, którzy słuchają jego zwodniczych haseł.

- Bo świat - powiedział jeden z pisarzy - przybiera zawsze maskę tego, kogo chce ogłupić i usidlić. Świat gra z karciarzem, pije z pijakiem, studjuje z uczonym i - upada na kolana z tym, który się modli.


Zepsucie ludzkie jest tak wielkie, że za prawdziwego człowieka uważamy tego, który oddał się swym namiętnościom, a nie tego, który je zwyciężył.
Prawdziwe i owocne szczęście nie polega na przyjemnościach ciała.

Św. Augustyn