Medalik Matki Najśw. zwycięża pogańskie amulety

Z opowiadań misjonarza

Przybyłem do odległej wioski, w której rzadko ukazuje się misjonarz. W jednej chwili otoczyli mnie młodzi ludzie, a gdy im pokazałem medalik Matki Najświętszej, każdy bardzo mnie prosił o taką pamiątkę.

- Ale czy umiecie katechizm? - zapytałem.

- O tak Ojcze! odpowiedzieli.

Zadaję kilka pytań i ku zdziwieniu memu odpowiedzi brzmią dobrze. W nagrodę rozdaję im medaliki, a oni zaraz odrzucają dotychczas noszone amulety, do których przecie miało być przywiązane ich szczęście. Tak tryumfuje Maryja nad szatanem - co za radość dla misjonarza!

Szybko rozeszła się wiadomość, że mam medaliki, więc coraz tłumniej napływają chrześcijanie. Były katechumen, teraz już katechista, przedstawia mi przybyłych jednego po drugim.

- Ten zna cały katechizm, tamten słabiej, bo jeszcze wszystkiego go nie nauczyłem - wyjaśnia.

Ciśnie się i naczelnik tej miejscowości i zachwycony gorliwością swoich poddanych, ofiaruje się nieść mi pomoc w rozdawaniu medalików...

Z mozołem dotarł do mnie jakiś starzec, wyciągnął rękę i woła:

- Ach Ojcze, nie pozostawiaj i mnie w mocy szatana! Daj mi taki święty znaczek!

- A to co? - zapytuję, wskazując na sznur paciorków zwisających z ręki starca. Nie odpowiedział nic, a tylko rozerwał sznurek i odrzucił go z wyraźnym wstrętem.

Zawiesiłem więc i jemu na szyi medalik...

Prop. Mis.