Matka Boża w żałobie

Niezwykła wiadomość przychodzi z Włoch i elektryzuje ludność katolicką. Zewsząd ciągną pielgrzymki do Poggetto pod Livorno, nad Morzem Śródziemnym.

Livorno liczy ok. 100.000 mieszkańców i jest portem. Poggetto jest przedmieściem. W pobliżu znajdują się ruiny. To dawniejsze opactwo, zamienione później na koszary. Ruiny znajdują się na wzgórzu między Nugola a Castel Anselmo.

W ruinie mieszkają dwie rodziny wieśniacze. Przed ruiną znajduje się dąb. Na tym dębie objawiła się Matka Boża dzieciom tych rodzin wieśniaczych i to 10-letniej Silvanie Bertini i jej koleżankom Fedorze Quaratesi i Dincie Cinti.

Silvana Bertini silnie wzruszona, tak opowiada o swych widzeniach:

W zeszły czwartek bawiłyśmy się we trzy pod dębem, naprzeciwko domu. Około godziny 18 zauważyłyśmy, że ze wzgórza zstępuje piękna niewiasta w czarnej sukni. Miała długie, rozpuszczone włosy, a wokoło głowy jasność wielka biła, jak zwykle widzimy na obrazach świętych. Wystraszyłyśmy się bardzo i chciałyśmy uciekać, ale nie miałyśmy sił. Piękna pani zatrzymała się na dębie i cichym, ledwie dosłyszalnym głosem powiedziała nam, abyśmy przyszły na drugi dzień o tej samej porze. Powróciłyśmy zaraz do domu, opowiadając rodzicom nasze zdarzenie. Na drugi dzień powróciłyśmy o oznaczonej godzinie pod dąb. Po kilku minutach zawiał wietrzyk i nagle ukazała się ta sama, co wczoraj postać, która zesunęła się z drzewa i zaczęła gładzić małego mego braciszka, którego przyprowadziliśmy ze sobą. Rzuciłyśmy się na kolana, a piękna pani w czarnej sukni mówiła:

"Powiedzcie w domu, aby mężczyźni więcej nie bluźnili, a niechaj w niedzielę chodzą na Mszę świętą, gdyż tego od dawna nie czynią. A kiedy na to miejsce przybędą pielgrzymki, niechaj odmówią wspólnie różaniec".

Zaczęłyśmy ze łzami w oczach błagać piękną panią, aby dała zdrowie naszej mamie, która już od dłuższego czasu jest chora, a Madonna powiedziała nam tyle:

"Nie mogę wam teraz nic mówić, ale za dwa miesiące zobaczycie same, co będzie".

To powiedziawszy znikła, jak dnia poprzedniego.

W sobotę, to jest trzeciego dnia byłyśmy znowu na miejscu z rodzicami i podczas, gdy nam ukazała się piękna pani, rodzice nasi nic nie widzieli.

To samo opowiadają Dina Cinti i Fedora Quaratesi.

Oprócz dzieci, ujrzał Matkę Bożą 24-letni Nado Ciccoti z miasteczka Castel Anselmo, faszysta i naczelnik młodzieży w temże mieście. Jako narzeczony przebywał w pewnym domu w Poggetto, gdzie mu opowiadano o objawieniach. Śmiał się z tego i żartował. O 10 wieczorem odszedł, lecz już po kilku minutach wrócił wystraszony niezmiernie, a znany jest jako człowiek bardzo odważny. Przez długą chwilę nie mógł przyjść do siebie a potem opowiedział, co go spotkało. Oto po drodze gdy zbliżył się do dębu, wielka światłość uderzyła go w oczy a na drzewie zobaczył piękną niewiastę w czarnej sukni z aureolą wokół głowy. Wystraszony upadł na kolana i nie mógł się ruszyć z miejsca. Po kilku chwilach postać znikła a wtenczas resztkami sił pędził na powrót do domu rodziców narzeczonej. Nie wrócił tej nocy do Castel Anselmo i noc spędził bezsennie. Od tej pory zmienił się bardzo - już nie żartuje z religii i świętych.

Stało się to w trzecim dniu objawienia (w sobotę).

Zewsząd zbliżają się pielgrzymki. Pod dębem klęczą stale tłumy i odmawiają różaniec. Wokół ruin rozłożył się niezliczony tabor wozów. Karabinierzy (wojsko) czuwają nad tym, by tłum nie niszczył pól i winnic.

Wieśniacy w żaden sposób nie pozwalają fotografować dębu i dziewczynek. Mówią, że skoro Madonna jest w żałobie, to nie można robić z tego wesela.

Proboszcz w Castel Anselmo nie zajmuje w tej sprawie żadnego stanowiska i czeka na rozporządzenie swej władzy, która na razie chce odczekać dalszych wydarzeń.

I możliwe, że przez to objawienie wzmoże się wśród ludu wiary św[iętej], którą dziś rządząca we Włoszech partia faszystów prześladuje.

Bo pewne jest, co powiedział Chrystus o Kościele swoim: "Bramy piekielne nie zwyciężą go".