"O wy wszyscy, którzy idziecie przez drogę,
obaczcie a przypatrzcie się, jeśli
jest boleść, jako boleść moja?"
(Treny Jerem[iasza] 1,12).
Jak w życiu ludzkiem są dni wesela i radości, a po nich tak często - niestety - przychodzą dni smutku i boleści, tak również i w liturgicznym roku Kościoła są różne okresy, w których to radość i triumf, to smutek i ból przeważają. I nic dziwnego, że tak się dzieje, gdyż Kościół - mistyczne ciało Chrystusa - żyje również i to życiem Samego Chrystusa - Boga, Którego tętno silnie bijące najwyraźniej zaobserwować można właśnie w poszczególnych okresach roku kościelnego. Okresy te, chociaż zawsze są te same i znane, zawsze są jednak świeże i nowe, a wielkie bogactwo myśli i uczuć, jakie z sobą niosą, jest prawdziwie niebieskim pokarmem dla umysłów i serc wierzących.
Jednym z takich okresów jest post - czas pokuty i umartwienia. Smutny ten okres stawia nam przed oczy cierpiącego Zbawiciela, gdy dźwiga krzyż win ludzkości na Kalwarię... Jak zawsze, tak i na tej drodze krzyżowej, Chrystus jest dla nas jako Dobry Mistrz. Uczy nas bowiem, jak mamy dźwigać swoje krzyże, dodaje sił, wskazując na ogrom swych cierpień, wobec których cierpienia nasze są jako drobniutkie ciernie.
Tego uczy post. Lecz ten czas smutku i ku innej postaci zwraca oczy i serca nasze, postaci tak wielce przez nas ukochanej... To Matka Bolesna - Królowa męczenników, Której boleść u stóp Krzyża i w całym życiu nie miała granic, a Serce Jej miecz siedmioraki, straszny symbol boleści, po brzegi wypełniającej duszę najczulszej z matek, przeszył. Rozważając cierpienia Maryi, słusznie z prorokiem zawołać można: "Wielka jest, jako morze boleść twoja" - o Maryjo - "któż cię zleczy?" (Treny 2,13). -
Przypatrzmy się Tej najboleśniejszej Matce i starajmy się odczuć te cierpienia, które dla nas poniosła, byśmy Ją wdzięcznym sercem, tym więcej umiłowali!
Do świątyni jerozolimskiej spieszy Mar ja z Józefem, by ofiarować maleńkiego Jezusa Ojcu... Drżącymi rękami ujmuje starzec Symeon Dziecię... i nastaje chwila święta natchnienia. Ostatni prorok Starego Zakonu przepowiada małemu Jezusowi sławę wśród narodów... drży serce Matki, niebiańską przepełnione radością, a pod stropy niebios płynie pokorne Magnificat. - Aż oto nagle inne słowa stłumiły radość Matki; wszak słyszy wyraźnie, że "oto ten położon jest... na znak, któremu sprzeciwiać się będą"... i dlatego "duszę twą własną przeniknie miecz". (Łk 2,34-35). - W tych słowach poznała Maryja cały ogrom boleści, jakie Ją czekały z powodu śmierci Syna, i odtąd ów miecz straszny tkwił przez całe życie w niepokalalanym Sercu Maryi, czyniąc w nim ranę, zawsze otwartą i nieuleczalną...
"Który wstawszy, wziął dziecię i matkę jego w nocy: i uszedł do Egiptu" (Mt 2,14).
...Wśród cieniów nocy, posłuszni rozkazowi Boga, udają się pełni pośpiechu Józef i Maryja z Dzieciątkiem w drogę. - Maryja tuli do serca drżącą od chłodu dziecinę, ramiony Swymi gotowa każdej chwili zasłonić Skarb Serca Swego przed niebezpieczeństwem... W daleką udają się drogę, hen, aż do Egiptu, uchodząc przed okrutnym Herodem. - I oto widzimy wśród dzikiej pustyni delikatną Panienkę z Dzieciątkiem i biednego rzemieślnika, jak głodni, opuszczeni, nie mają miejsca, gdzieby zasłonięci od dzikich zwierząt i wichrów głowę złożyć mogli... Czyjeż serce zdolne jest odczuć boleść Matki - wygnanki, tulącej Boskiego Wygnańca, Wygnańca już od pierwszych dni? - Któż poznałby w tych trzech wygnańcach-żebrakach trzy najświętsze Istoty na ziemi?...
"Czy widzieliście, którego miłuje dusza moja?" (Pnp 3,3).
Słońce rzucało ostatnie blaski, tonąc za falistą linią dalekich Wzgórz. Zmęczeni całodzienną drogą pielgrzymi stawali na spoczynek... Z jakimż przerażeniem, spotkawszy się Józef i Maryja, spostrzegli brak Jezusa. - Próżne pytania - nikt nie widział Jezusa! I oto idzie Maryja zpowrotem szukać swego Umiłowanego. Przez trzy dni i noce Matka Bolesna nie śpi, lecz płacząc ustawicznie prosiła Boga, by Jej dozwolił odnaleźć Syna. Za dnia, jak owa oblubienica z "Pieśni nad pieśniami" chodziła po "ulicach i rynkach" (3,2), pytając o Zaginionego. Boleść ta była tym doktliwsza nad inne dla Maryi, że nie miała właśnie przy Sobie Jezusa, a nawet nie wiedziała, gdzie przebywał. - "Jasności oczu moich nie masz przy sobie" (Ps 37,11).
"A niosąc krzyż sobie, wyszedł na ono miejsce, które zowią Golgota" (J 19,17).
...Ciasnymi uliczkami Jerozolimy szedł straszny pochód. To Jezus - skazaniec był wiedziony na śmierć... Krzyki i wrzaski, przekleństwa i złorzeczenia rozlegały się wokoło... Wtem pochód zmieszał się, przystanął. To Jezus poprzez krew zalewającą Mu oczy ujrzał Ukochaną Matkę Swoją. - Spogląda nań Matka i ledwie poznaje. O wejrzenie, pełne boleści! Zbolała Matka chce biec na pomoc, a usta zdają się szeptać:
Obym ja matka strapiona
mogła na swoje ramiona
złożyć krzyż Twój, Synu mój!
...Pochód szedł dalej, a Maryja stała jakby przykuta do miejsca, w boleści równej boleści konania, bo oto "widziała Go w więzach, a nie mogła Go uwolnić - widziała Go w ranach, a nie mogła ich obwiązać - widziała Jego krwawiące oblicze, a nie mogła Go otrzeć" (św. Anzelm).
"Stała podle krzyża Jezusowego Matka Jego" (J 19,25). - Maryja jako Matka najczulsza i najtroskliwsza, nie zawahała się wstąpić z Synem na górę boleści. Na Jej oczach, a raczej w sercu, rozegrał się dramat najstraszliwszy, gdyż wszystko, co cierpiał Syn, stokrotnym echem odbijało się w Sercu Matki... Stała Matka pod krzyżem... jako ta lilja między cierniem, gdyż rany Chrystusowe niemiłosiernie raniły Jej czułe Serce... Stała zbroczona krwią Syna, bliska śmierci - prawdziwa Królowa męczenników. Tu boleść Jej dosięgła szczytu, a miecz okrutny po rękojeść wraził się w Jej Serce... "O Pani moja, gdzieżeś stała? - woła św. Bonawentura. - Czy pod krzyżem? Nie, Ty na krzyżu z Chrystusem umęczoną zostałaś, boś tam z Nim ukrzyżowaną była... O cudzie niesłychany! Tyś cała pogrążona w ranach Chrystusowych, a Chrystus ukrzyżowany jest cały w najgłębszych wewnętrznościach Twego Serca"
...Mrok już zapadał i dzień szabatu się zbliżał. Jezus zamknął Swe oczy i na Kalwarii cisza zaległa, przerywana szlochem Matki i niewiast pobożnych... Nagle wynurzyły się zbrojne postacie rzymskich żołdaków i wnet rozległ się trzask łamanych kości współwiszących z Chrystusem złoczyńców. - Struchlało Serce Matki, bo oto ujrzała jak ostra włócznia żołnierza pogrążyła się w piersi Najdroższego Syna, przebijając zarazem i Jej Serce na wylot... A niedługo potem Jezus zdjęty został z krzyża i złożony w ramionach Swej Matki. - Zdjęty został z jednego krzyża a złożony na drugi, tylko że już żywy... "O Matko, z jakąż miłością dawałaś Syna Swego światu jako zbawienie; oto teraz świat oddaje Ci Syna Twego, lecz o Boże, w jaki sposób!" (Św. Alfons Liguori).
* * *
... Ostatnia chwila zbliżała się nieubłaganie - Oto Maryją musi już oddać ciało najdroższego Syna Swego zimnemu grobowi i rozstać się z nim... Własnymi rękami zawinęła Je w prześcieradło, jak ongiś w Betleem owijała Je w pieluszki, złożyła ostatni macierzyński pocałunek na czole martwego Syna - i grób zamknięto... To był kres boleści Matki Bolesnej - ciemny i zimny grób, a w nim martwe ciało Dawcy żywota... Spoczęło w grobie Serce Boga - Człowieka, lecz i drugie tam Serce spoczęło - to Serce Matki, bo "gdzie jest skarb wasz, tam i serce wasze będzie" (Łk 12,34).
Rozważajmy często, jako wierne dzieci Maryi - Matki, boleści Jej Serca z cierpieniami Jezusa Związane; zatapiajmy się w świętych ranach Jezusa, prosząc Maryję o ich zbawcze dla nas zrozumienie słowami hymnu:
Święta Matko, spraw to proszę,
niech Jezusa rany noszę
w sercu moim głęboko!