Maryja przedświtem naszej radości

"Narodzenie Twoje, Bogarodzico-Dziewico, radość zwiastowało Całemu światu".

Jak to, czyżby do czasu przyjścia na świat Niepokalanej, ludzie nie znali radości? Czyżby zatem uśmiech był obcy ich obliczu?

Tak twierdzić nie można. Wszak wspaniałe uczty, zabawy, igrzyska wywabiały rumieńce radości na ustach ówczesnych ludzi.

Ale był to uśmiech, nie mający nic wspólnego z prawdziwą radością, której zwiastunką jest Maryja.

Świat się weselił - ale nie wszystek. Gdy jedni przejadali się na ucztach - inni głodem przymierali. Gdy jedni się śmiali podczas zabaw - inni pozbawieni godności ludzkiej, z nienawiścią zbliżali się do swych panów - to niewolnicy.

Wszystkie miejsca w cyrkach były zajęte przez rozbawioną publiczność. Żądni nowości, nigdy nienasyceni wyczekują, kiedy poleje się krew. Czy krew zwierząt? - Niestety. Lud ten jest zbyt krwiożerczy. By wywołać uśmiech zadowolenia na jego twarzy, musi się polać krew... ludzka. Radują się kosztem szczęścia drugich.

W świetle pochodni z żywych ciał ludzkich bawi się tłum.

Prawdziwą radość ukazał dopiero człowiekowi Chrystus. Dlatego też pełnię prawdziwej radości można osiągnąć tylko w łączności z Chrystusem.

Stąd słusznie narodzenie Maryi zwiastowało światu radość. Z Niej bowiem narodziło się Słońce sprawiedliwości - Chrystus.

Jakaż więc jest podstawa naszej radości?

Nie jest to widok kieliszka, suto zastawionego stołu, czy widok brata krwawiącego na arenie cyrkowej. Powód naszej radości jest głębszy; uwzględnia duchowe wartości człowieka:

Chrystus uwolnił nas od przekleństwa, dał nam życie wieczne.

Uśmiech katolika jest zatem czysty i wzniosły. Radość serca katolickiego jest wynikiem radości otoczenia. Katolik nie będzie się zasklepiał w swoim szczęściu; przelewać je będzie do serc drugich.

I dzisiaj, podobnie jak w czasach pogańskich, ludzie się bawią i weselą. Jedni upojeni wiadomością o powiększeniu swoich dochodów - chociażby kosztem życia drugich. Zadowala ich - powiedzmy - widok tysięcy ludzi zbroczonych krwią nędzy na arenie życia.

Inni szukają radości bezdusznej w ciemnej norze niewiary. Szukają uśmiechu życia - szczęścia w bezbożniczym komunizmie, czy choćby w stowarzyszeniach mniej lub więcej atakujących religię katolicką.

Są i tacy, którzy nie znają innej radości prócz tej, która wypływa z zadowolenia zmysłów.

Ludzie się bawią, śmieją, myśląc, że obfitują w prawdziwą radość.

Złudzenie!

Dzień Narodzenia Maryi obchodzony przez nas uroczyście mówi nam, gdzie mamy szukać prawdziwą radość.

Niepokalana daje nam do zrozumienia, że pełnym szczęściem będziemy się cieszyli wtenczas, gdy zrealizujemy w naszym życiu wielkie łaski dane nam od Chrystusa:

usynowienie nas przez Boga Ojca, zrównanie wszystkich ludzi ze względu na ich pochodzenie duchowe.

Innymi słowy będziemy prawdziwie szczęśliwi - żyjąc w stanie łaski poświęcającej i okazując się w pożyciu z drugimi bratem czy siostrą.

Szczęśliwi są prawdziwi słudzy Jezusa i Maryi.

Niepokalanów

Niepokalanów: Bracia przy pracy w ekspedycji "Małego Dziennika".