Magdalena u stóp Chrystusa
Rycerz Niepokalanej 3/1947, grafiki do artykułu: Magdalena u stóp Chrystusa, s. 75

Stałam długo u żelaznego ogrodzenia cmentarza przy ulicy Emilii Plater w Warszawie.

W głębi piętrzy się bezkształtna, potworna kupa - rumowisko gruzów, po doszczętnie zburzonym kościele św. Barbary. Tuż przy ulicy zostało kilka brzóz, a wśród nich, jakby ukryty przed zagładą posąg Chrystusa z Marią Magdaleną, klęczącą u Jego stóp. Chrystus trzyma lewą dłoń na głowie klęczącej, a prawą wyciąga ku tym, którzy wznieśli kamienie, by nimi obsypać jawnogrzesznicę. Pod posągiem, na jego podstawie, widnieje napis: "Kto z was bez grzechu jest, niech na nią pierwszy rzuci kamień".

Myśli, jak płomienie lecą przez głowę i wstrząsają do głębi serce... O kilka kroków zaledwie od rumowiska kościoła ten posąg Chrystusa, nienaruszony wśród kępy drzew, co również uszła zagładzie...

I w porażonym tym widokiem sercu budzi się nagle gorąca myśl, że to jest wyraźny cud, że ta postać Chrystusa, osłaniającego grzesznicę swą wolą - łaską przemożną i miłosierdziem, została tu wśród ruin Stolicy, by obciążonemu grzechem sercu współczesnego człowieka, które w zwątpieniu błądzi po manowcach, rzucić słowa przebaczenia i zachęty: "Idź i nie grzesz więcej" Słowa, które miliony usłyszą w Wielkim Poście u kratek konfesjonału...

A zarazem, by dać nam przykład miłości i wyrozumienia dla bliźnich naszych. Czy Chrystus Pan nie byłby nam bliższy, a my sami czy nie uczulibyśmy słodyczy prawdziwego ukojenia, gdybyśmy porzucili drogę wstrętnego faryzeuszowskiego zakłamania i fałszywej obłudy gromiącej wszystkich prócz siebie, a otwarli na oścież swe serca na jasne promienie prawdy, dobroci i miłowania.


Odprawiłem w klasztorze rekolekcje i spowiedź wielkanocną. Czaję się już od dawna zdrów, piersi krzepko dzwonią, jak deska harfy i szerzej oddychają. A ty czyś się już pogodził z sumieniem? Jest konieczny warunek: trzeba przed każdym przedsięwzięciem dostarczyć kapitał; wszak to robią synowie ziemi, niechże biorą ich za przykład ci, co chcą być synami Królestwa Bożego. Nosce te ipsum! - (Poznaj samego siebie)! Człowiek siebie nie zna jeśli nie rozważy swego życia. we dnie, w świetle Bożym, póki nie rozważy, kiedy i co zrobił dobrego tylko bez względu na siebie, na świat, na jego mniemanie.

Adam Mickiewicz
(List do Chodźki)