Listy Czytelników
Drukuj

Młodzież akademicka współczesnej Polski, wierna swym ślubowaniom - na Jasnej Górze - sprzed wojny, trwa wiernie pod sztandarem Niebieskiej Królowej.

O Łodzi mówiło się i słyszało, że to miasto zmaterializowane, bez głębszej kultury duchowej i religijności.

A jednak...

Niespodziankę wprost przyniosły akademickie rekolekcje w Łodzi. Ta młodzież zapracowana, wyczerpana trudnymi warunkami powojennymi, znużona kilkugodzinnym wykładem, codziennie wieczorem - przez cały tydzień - napełniała po brzegi swój kościół.

Po Spowiedzi św. ciasno u Stołu Pańskiego. Ze skrzyżowanymi dłońmi, ze spokojem jaśniejącym w zastygłych przejęciem się i wzruszeniem rysach, odchodził tłum akademików od stopni ołtarza, unosząc z sobą Jezusa-Hostię - w życie.

Al. Ł.
student Uniwersytetu Łódzkiego

W trosce o zdrowie duszy i ciała nieszczęśliwych

Proszę pouczyć ludzi i zaapelować do księży, aby uświadamiali wiernych, jaką winni okazać pomoc duchową ofiarom nieszczęśliwych wypadków, gdy w pobliżu nie ma kapłana: zachęcać do wzbudzania żalu doskonałego, dać do pocałowania medalik czy krzyżyk, ochrzcić umierające dziecko (dziś każdy powinien umieć udzielić Chrztu św. w razie potrzeby) itp. Personel szpitali, ośrodków PCK, punktów repatriacyjnych ma nie tylko otoczyć chorych czy biednych jak najsumienniejszą opieką materialną, ale i duchową (dać dobrą książkę czy pismo katolickie, pocieszyć po chrześcijańsku, namówić do spowiedzi, a zwłaszcza sprowadzić na czas kapłana do ciężko chorych). W większych punktach ratowniczych należałoby wprowadzić stałe dyżury księży. Uważam, że właściwe władze powinny wydać nakaz, aby przy każdym telefonie umieszczono numery telefonów i adresy najbliższych szpitali, ośrodków ratowniczych, pogotowia, doktorów i księży. Przed wojną odpowiednie czynniki nauczały ludzi w prasie i specjalnych afiszach, jaką dać pomoc w nagłych wypadkach (przy tonięciu, ukąszeniu przez wściekłego psa lub żmiję, złamaniu nogi czy ręki). Dziś wartoby ludziom o tym przypomnieć.

St. Stroiński