Kult Hyperdulii

Każdy z nas ma swoich ulubionych świętych, to Teresę od Dzieciątka Jezus, to Antoniego Cudotwórcę, to Stanisława Kostkę, którym jak może oddaje cześć, przyciągnięty jakimś rysem ich świętości lub doznaną łaską. Ale jest jedna święta która oczarowała wszystkich, niezależnie od kraju i wieku; święta, której bazyliki i kaplice oblegają bogaci i ubodzy, cnotliwi i grzesznicy; święta, której w 20 w. w Rzymie czy Częstochowie składa się hołd z tym samym entuzjazmem co w 5 w. w Efezie; święta tak czysta, tak potężna, że - za wyjątkiem natury boskiej - możemy bez obawy przyznać Jej wszelką cnotę i wszelką zasługę, a tak dobra, że wszyscy nazywamy Ją Matką naszą. To Najśw. Maryja Panna.

Jakżeż wspaniały koncert brzmi od wieków na Jej cześć. Już prorocy starotestamentalni uderzają w strunę maryjną, która drga nadzieją, że Emanuel blisko. W pogańskiej Galii druidzi wznoszą ołtarze z napisem- "Dziewicy, która ma porodzić" lub: "Przyszłej Matce Boga» A kiedy ziści się oczekiwanie narodów, nieb i ziemia rozegrały się, sławiąc Niepokalaną. Wszystkie formy geniuszu silą się i prześcigają. Wymowa sławi Ją miodopłynnym językiem św. Efrema, św. Bernarda i Skargi. Sztuki ofiarują Jej misterność architektury, wdzięk rzeźby i malarstwa, polot muzyki i poezje. A kiedy trzykroć wśród dnia rozdźwięczą się dzwony całego świata na "Anioł Pański", zda się. że nie tylko Serca ziemskie ale i niebiańskie wołają: Błogosławionaś Ty!

Jakie tony dosłyszysz w tym koncercie? Przede wszystkim poważny ton czci religijnej dla Matki Bożej; który pierwszy się odezwał, płynąc z ust Gabriela i Elżbiety, a zabrzmiał najgłośniej w średniowieczu. Ale rychło dominantą stała się miłość dziecięca dla naszej Matki duchowej, miłość, której aż 365 motywów naliczył pewien autor, na każdy dzień roku inny, zaznaczając przy końcu, że właściwie tyle jest powodów kochania Maryi, ile Jej oddechów, bo każdy swój oddech kierowała Ona dla naszego dobra. Miłość stała się motorem wszystkich innych aktów, Innych tonów. Współodkupicielce, za łzy i trud pragnie zagrać wdzięczność. Wobec Matki i Szafarki łaski zakwili prośba i już nie ustanie, nie mącąc bynajmniej harmonii. Za wonnością cnót Niepokalanej bieży chęć naśladowania. A majestat Królowej zmusza do ślubowania na Jej wierną służbę. Oto koncert maryjnej chwały, brzmiący na ziemi a echem swym odbijający się o tron Wniebowziętej.

Któż, słysząc te tony, nie dołączy tu swego serca i swoich warg? Nawet wśród mahometan czci się Maryję. Tylko sekciarze wołają: nabożeństwo do Maryi to mariologia, bałwochwalstwo. Taki anglikanin Newman przez dłuższy czas nie mógł się zdobyć na przejście do Kościoła Katolickiego, głównie z powoda honorów, Jakie Rzym oddawał Niepokalanej. Ale w końcu zrozumiał racje Kościoła i sam stał się wielkim piewcą Maryi. Bo Kościół bynajmniej nie czci Najśw. Panny kultem latrii, należnym Bogu. Jeżeli pojawiła się kiedyś jakaś praktyka, zakrawająca na taki kult, zaraz ją potępiał, jak np. składanie Matce Bożej ofiar z placków, praktykowane przez kolyrydianki. Nigdy kapłan nie powie we Mszy św. przy ofiarowaniu: Ofiaruję Ci, Maryjo... lecz: Offero Tibi, Deo meo (ofiaruję Tobie, Bogu mojemu), a jeżeli nieraz mówi się o odprawianiu Mszy św. na cześć Matki Bożej, to tymi słowami wyrażamy, by Bóg przymnożył Jej czci, a nam - za Jej przyczyną - łaski. Podobnie ma się rzecz ze ślubami. Różnicę między czcią Boga a czcią Maryi codziennie zaświadczają miliony wiernych, modląc się do Boga: "odpuść nam nasze winy" a do Maryi: "módl się za nami grzesznymi". Pewnie, że czasem wyrwie się nam jakiś wyraz, należny właściwie Bogu - kiedyś i sam papież Marcin I zawołał: Kto nie czci i nie adoruje Matki Bożej, anathema sit (niech będzie wyłączony z Kościoła) -, ale takiego wyrazu używamy tylko przez analogię, podobieństwo, w przytoczonym przykładzie słowo "adorować", zostało wzięte jako synonim słowa "czcić". Zresztą czyż język ludzki zdolny jest należycie wypowiedzieć chwałę Maryi, której nawet aniołowie nie są zdolni w pełni wyrazić?

[261]Najśw. Pannie nie oddaje Kościół czci latrii, ale tzw. cześć hyperdulii, tj. cześć wyższą niż ta, jaką przyznaje wszystkim świętym (cześć dulii). Nie można bowiem, znając posłannictwo i przywileje Niepokalanej, szeregować Ją razem z innymi świętymi. Pamiętajmy, że Ona sama stanowi osobny porządek. Pięknie wyraża to poeta Peguy: "Wszystkim świętym brakuje czegoś, nie tylko tego, że nie są Stwórcą. Tym co są cieleśni brakuje czystości, tym co są czyści brakuje cielesności. Jedna jest tylko czysta, będąc cielesną. Jedna jest tylko cielesna, będąc czystą. Stąd Najśw. Panna nie tylko jest największym błogosławieństwem, jakie spadło na ziemię, lecz największym błogosławieństwem, jakie zeszło na całe stworzenie. Ona nie tylko jest pierwsza między niewiastami, "błogosławiona między niewiastami", Ona nie tylko jest pierwsza wśród wszystkich stworzeń. Ona jest jedynym stworzeniem, nieskończenie jedynym, nieskończenie rzadkim". Czyż takiemu stworzeniu odmówimy specjalnej czci?

A nie mniemajmy, że nabożeństwo do Matki Bożej, wprawdzie dobre i godne polecenia, jest tylko czymś drugorzędnym, zestawionym do woli człowieka. Cześć Maryi należy do samej istoty chrześcijaństwa, do tego stopnia, że jak pisze kard. Elliot: Kult Najśw. Panny jest cechą prawdziwej religii chrześcijańskiej; tam gdzie brak tego kultu, tym samym brak autentycznej religii chrześcijańskiej. Stąd jesteśmy obowiązani i to w sumieniu czcić Matkę Bożą. Ktoby odmawiał przynajmniej minimum nabożeństwa do Maryi, stawiałby się w poważnym niebezpieczeństwie utraty nieba, tym bardziej, że odrzucałby użycie koniecznego środka zbawienia.

Cześć Matki Najśw. to nie nowość w Kościele Chrystusowym. Tej czci uczy nas Pismo Św[ięte] i najdawniejsza tradycja. "W czasie mych lat szkolnych - wyznaje konwertyta Martindale - odkryłem "Zdrowaś Maryjo" i nie znalazłem spokoju aż do chwili, kiedy walcząc przeciw przesądowi, że to będzie bałwochwalstwo, odmówiłem tę modlitwę". Niejeden już protestant, czytając uważniej w Ewangelii Pozdrowienie Anielskie lub kantyk "Magnificat", odkrył ze zdumieniem, że Duch Św[ięty] każe czcić Matkę Jezusa. Również archeologia sprawiła heretykom niespodziankę, w XIX w., wywołując szczególnie w Niemczech wielkie poruszenie. Oto uczeni Rossi i Marchi odkryli w katakumbach rzymskich freski z II w., świadczące niezbicie, że pierwsi chrześcijanie oddawali cześć Maryi.

Papież Pius XI pisał, że "nic nie może być milsze Jezusowi, jak gdy kto pała miłością ku Jego Matce". Pewnie, że nie ozłocił Ją płaszczem królewskim i nie posadził na tronie, gdy przebywali razem na ziemi. Ale wtedy i On sam uniżył się, przyjąwszy postać sługi. Dzieląc los swego Syna, Maryja mogła uczestniczyć w Odkupieniu. Dziś jednak, gdy Jezus jest w chwale, pragnie On, by i Jego Matka chodziła w chwale. Nie tylko niebieskiej, której nie poskąpił, wziąwszy Ją do nieba, ale i ziemskiej, i to większej niż przedtem, bo więcej nam dziś odkrył bogactw Maryi. Nie będziemy się wahać z oddawaniem należnej czci Niepokalanej. Każdy z nas podpisze się na to, co wyznawał Maryi kard. de Berulle: "Czczę Cię na wszelki sposób, jak tylko mogę wedle Boga i jak winienem wedle Twych wielkości".


UWAGA!

Przypominamy Szanownym Czytelnikom naszego czasopisma, iż przed 15 grudnia br. należy odnowić prenumeratę "Rycerza Niepokalanej na rok 1953. W tym celu załączamy czeki PKO, aby ułatwić dokopanie wpłaty.

Prenumerata "Rycerza Niepokalanej" w roku 1953 pozostaje bez zmian to jest miesięcznie 90 groszy, kwartalnie 2,70 zł.