Rzymski "Corriere d’Italia" donosi, iż p. Calles, prezydent Meksyku, otrzymał najwyższe odznaczenie masońskie za swoją działalność "kulturalną". Wręczenie orderu odbyło się z rzadką okazałością w "sali zielonej" pałacu narodowego w Meksyku. W imieniu Najwyższej Rady lóż rytu szkockiego przemówił w te słowa p. Manuel Rojas:
"Loże, którym mam zaszczyt przewodniczyć, nie udzieliły nigdy jeszcze nikomu tego najwyższego odznaczenia. Znane są jednak nadzwyczajne zasługi, które Pan położył w charakterze Prezydenta republiki. W krótkim czasie rozwiązałeś Pan poważne, ciężkie i niebezpieczne problemy lepiej, niżby to potrafił ktokolwiek inny, wyposażony władzą wykonawczą. Powiadomimy inne Najwyższe Rady świata i inne loże masońskie, z którymi utrzymujemy przyjazne stosunki, o tym akcie uroczystym, który jest publicznym uznaniem dla Pańskiego dzieła, odpowiadającego szczególnie naszym patriotycznym wysiłkom".
Wyszło więc szydło z worka. Krwawe prześladowania Katolików w Meksyku są dziełem masonerii.