(Miesiąc wrzesień - Jej czci poświęcony)
Czyjeż nie poruszyłoby się serce, na opowiadanie przerażającego zdarzenia, zaszłego niegdyś na świecie? Pewna matka rodu królewskiego i najwyższą świątobliwością jaśniejąca, miała jedynego Syna najmilszego, najdoskonalszego i najświętszego ze wszystkich dzieci ludzkich: pięknego, cnotliwego, ukochanego od Matki, której nigdy najmniejszego smutku nie był powodem, której był jedynym celem miłości i Jej szczęściem i pociechę najwyższą. Otóż pewnego razu zawistni i złośliwi ludzie oskarżyli Syna tego, obwiniając Go fałszywie o różne przestępstwa. Sędzia, przed którym Go stawiono, aby się nie narazić oskarżającym, skazał Go na śmierć najhaniebniejszą, lubo zmuszony był uznać Go niewinnym, a nieszczęśliwa Matka patrzała na okrutna mękę i śmierć Syna swego najdroższego, ubiczowanego, okrytego ranami, i na koniec w Jej oczach wśród najsroższych boleści i najdotkliwszych obelg umierającego pomiędzy łotrami za różne przestępstwa razem z Nim na śmierć skazanymi. - W kimżeby widok taki nie obudziłby politowania? Czyjeż serce nie podzielałoby boleści tej Matki żałosnej?
Lecz któż jest tą Matką? Oto Maryja Najświętsza, a tym Synem, Jezus Zbawca nasz i Odkupiciel. Niezmierne boleści, jakich doznawała Wówczas Przenajświętsza Panna, aby tym obfitsze zasługi mogła ofiarować za nas Bogu, obudzić powinny w sercu naszym przez samą wdzięczność ku Niej, szczególnie współczucie i ulitowanie.